Strony

czwartek, 31 października 2024

Siatkarskie halloween na Podpromiu z happy-endem dla Asseco Resovii Rzeszów.

Asseco Resovia Rzeszów i PSG Stal Nysa wczorajszego wieczoru odrabiały plusligowe zaległości z inaugurującej sezon kolejki (3:2).

Znakiem rozpoznawczym (jak na razie) zarówno niebiesko-żółtych, jak i biało-czerwonych, jest chimeryczna gra. Sympatycy obu ekip zastanawiali się przed tym spotkaniem, który zespół w tym spotkaniu zaprezentuje się mniej chimerycznie. I moim zdaniem się zawiedli, bo to było dla mnie siatkarskie, halloween, czy rollercoaster, jak kto woli 😎. Na biletach na mecze "Pasów" powinien być slogan — tylko dla kibiców o mocnych nerwach, leków na serce nie zapewniamy 😂 
Jeśli, ktoś myślał, że zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów w Olsztynie, będzie miało pozytywny wydźwięk na dalsze mecze "Wilków" to się grubo mylił. Zespół trenera Daniela Plińskiego przystąpił do tego spotkania bez swojego lidera — Michała Gierżota. Mimo to nie przeszkodziło im pokazać "Wilkom", co to znaczy zespołowość, bo to właśnie zespołowością, wywalczyli tylko jeden punkt, a powinni trzy. Szkoda, że nie dźwignęli pełnej puli 🔥. Prezentując dobrą efektywną i efektowną siatkówkę, przyćmiewając momentami rzeszowskie indywidualności, które momentami straszyły swoją grą, swoich kibiców 😋. A Dawid Dulski niejednokrotnie pokazał Stephenowi Boyer (MVP), że może jest Mistrzem Olimpijskim, ale młody polski atakujący, nie musi czekać seta, by dawać swojej drużynie jakość na prawym skrzydle 😊. Może powianiem Panu Komisarzowi pożyczyć  swoje zapasowe okulary, bo jak dla mnie statuetka MVP powinna mieć innego posiadacza. Tym występem Dawid Dulski powinien sobie zaklepać sobie miejsce w notesie Nikoli Grbicia! Czy to normalne, że po 9 ligowych kolejkach kibice z Podpromia, nie wiedzą, kto jest pierwszym rozgrywającym? Moim zdaniem nie, ale przepraszam klubu z Rzeszowa, nie dotyczy ta reguła. Tam mają być indywidualności, a nie ma być teamspirit oraz charyzmy i mentalu. Bo jak, nazwać to, że robisz na rywalu 9 punktową serię za sprawą zagrywek Lukáša Vašiny i doganiasz rywala, a nawet wychodzisz na prowadzenie, by nagle przestać walczyć, bo samo się wygra. Dotychczas myślałem, że zagrywka we własnej hali powinna być atutem gospodarzy i tutaj znów otrzymałem siatkarskiego psikusa ze strony drużyny z Rzeszowa. Po raz kolejny to indywidualności utrzymały nas lądzie i dały nam jakże cenne i szczęśliwe dwa punkty do ligowej tabeli. Jednym słowem więcej szczęścia niż siatkarskiej jakości momentami i zespołowości 😎. A to właśnie zespołowość powinna być na pierwszym miejscu!
Bartosz Bednorz może nie zaczął tego meczu najlepiej i "zjechał do bazy", ale jego powrót na parkiet w IV secie, dał nam najpierw tie-breaka, a później zwycięstwo w nim — gra w obronie i gra na lewym skrzydle. Jednym słowem lider przez duże "L". Dawno nie widziałem tak pozytywnie naładowanego Klemena Cebulja, który do spółki z "Bednim" załatwił "Resce" to wymęczone zwycięstwo. Po raz kolejny plus ode mnie wędruje do Łukasza Kozuba, nie tylko za te jego zagrywki, które dały nam już jakiekolwiek punkty w tym spotkaniu. To  pod jego batutą jakość gry "Wilków" zaczęła zwyżkować. Na pewno spory udział w tym miała bardzo dobra gra w obronie Michała Potery, który zastąpił Pawła Zatorskiego.
Widać, że trener Tuomas Sammelvuo próbuje szukać, jak najlepszego rozwiązania, ale jak mówi polskie przysłowie -  "tak krawiec kraje, jak (mu) materii staje". Żal "pasiaste serce" na pewno ściska Alkowi Achremowi, bo to nie jest ani jego, ani nasza Resovia tylko ludzi, którzy kompletnie nie znają się na siatkówce, a na zarabianiu pieniędzy 😓. Nie wiem, czy ten blat stołu nie trzeba zmieniać na betonowy, bo on długo nie wytrzyma od zespołu niespokojnych rąk, jednego z włodarzy po nieudanych akcjach 😆. Ktoś powie, że SOVIA zajmuje takie, a nie inne miejsce w ligowej tabeli, bo miała rywali z ligowego topu. A co sezon się słyszy, że my się do niego zaliczamy. My jesteśmy jedynie topem ze względu na indywidualności i wysokość kontraktów. Po tym klubie została już tylko nazwa 😢. A miejsce w ligowej tabeli (i raczej na nim zakończymy sezon) jest adekwatne do tego, co prezentujemy w meczach. A w niedzielę kolejne trudne spotkanie z jedną, z rewelacji tego sezonu — prowadzonym przez trenera Andrzeja Kowala Cuprum Stilon Gorzów. Czy magia trenera Kowala znów na Podpromiu zadziała? 😊   

*foto: www.plusliga.pl 

poniedziałek, 28 października 2024

Zwycięstwo "Wilków" w olsztyńskiej Uranii.

W ramach 9 kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów udała się do olsztyńskiej Uranii, by poszukać punktów do ligowej tabeli z tamtejszym Indykpolem AZS-em Olsztyn (0:3).

Nie będę tutaj mówił o nastrojach, jakie panowały w kibicowskich środowiskach przed tym spotkaniem. Bo obie drużyny potrzebowały punktów do ligowej tabeli, jak ryba wody 😉.
Nie można powiedzieć, by to było jakieś wybitne spotkanie w wykonaniu zespołu z Podpromia, a wykazywał on większą ochotę na zwycięstwo aniżeli zawodnicy z Warmii i Mazur. Jednym ze składowych klucza, które dało "Wilkom" swego rodzaju przełamanie była zagrywka typu float. Najwyraźniej czasu letniego na zimowy musiał się przestawić Stephen Boyer, bo jego gra w ataku, w pierwszym nie powalała — zaledwie 33% skuteczności. Za to od pierwszej piłki, ciężar gry w ataku na swoje barki wzięli grający na lewym skrzydle — Bartosz Bednorz i  Lukáš Vašina. Do tego duetu w pozostałych dwóch setach dołączył, wspomniany wcześniej francuski atakujący. Który swoimi atakami dobił rywala.
Oglądając to spotkanie, głośno myślałem — co, by "Reska" zrobiła bez "10". Po raz kolejny Pan Siatkarz Bartosz Bednorz (MVP), 20 pkt w tym blok, przyjęcie: 81% poz, 31% perf, atak: 67 % skut, 67% eff. Poprowadził rzeszowskie "Wilki" do jakże ważnych trzech punktów w tym wczorajszym spotkaniu, bawiąc się siatkówką, zmieniając przy tym niejednokrotnie formy ataku. Wczorajszy występ w ataku liderowi drużyny z Rzeszowa, dał liczbę 2000 punktów zdobytych w czasie jego występów na naszych ligowych parkietach 💪. Pozostałą składową tego zwycięstwa, obok floata i gry naszych skrzydeł, było dobre funkcjonowanie systemu blok-obrona. Na pewno to zwycięstwo cieszy, ale czy było ono światełkiem w tunelu. To się okaże dopiero w kolejnych spotkaniach, gdzie we własnej hali SOVIA będzie podejmować kolejno: PSG Stal Nysę i Cuprum Stilon Gorzów.

*foto: pochodzą z różnych stron
 

środa, 23 października 2024

"Aktorzy z Podpromia" - jak przegrać wygrany mecz. Czyli o meczu Asseco Resovii Rzeszów ze Steam Hemarpol Norwid Częstochowa.

W meczu 8 kolejki PlusLigi na rzeszowskim Podpromiu Asseco Resovia Rzeszów podejmowała Steam Hemarpol Norwid Częstochowa (2:3). 

Kibice "Pasów" przed tym spotkaniem mogli mieć mieszane uczucia, bo z jednej drużyna z Rzeszowa po dobrej grze przegrała tie-breaka w Warszawie. A z drugiej zaś drużyna z Częstochowy to jedna z rewelacji trwających plusligowych rozgrywek i w siatkówkę grać potrafi.
O tym dobitnie wczorajszego wieczora dobitnie przekonały się indywidualności grające w koszulkach, w biało-czerwone pasy. Bo, choć rozpoczęli spotkanie od udanego bloku to w dalszej części seta, byli tylko i wyłącznie statystami. Gdyż ich efektywność ataku wynosiła zaledwie 11% przy 55% przyjęciu 😱. Nic w tym dziwnego, bo zespół spod Jasnej Góry świetnie czytał zamiary naszych atakujących, dodając do tego świetną grę w obronie i asekuracji. W połowie II seta, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki "obudzili się" gospodarze i odwrócili losy tego seta, doprowadzając tym samym do remisu w tym spotkaniu. Za sprawą dobrej gry naszych skrzydeł a w szczególności Lukáš Vašina, który zaczął wyrastać na lidera drużyny w tym spotkaniu, a także dobrej postawie w przyjęciu Pawła Zatorskiego (60%). Trzeci set to kontynuacja przebudzenia Asseco Resovii Rzeszów z poprzedniego seta z koncertową grą Stephena Boyer w ataku i polu serwisowym. Taki stan rzeczy sprawiał, iż wydawało się, że rywale się poddali, bo przypominali oni swoją postawą. Postawę gospodarzy z pierwszego seta, kiedy wydawało się, że pełna pula zostanie na Podpromiu (24:22) to "zaproszenie do gry" rywalom swoim plasem wysłał francuski atakujący, czy jak, kto woli słoweński rozgrywający, wyborem zawodnika, który ma skończyć ostatnią w meczu.
To zaproszenie okazało się skuteczne, bo po raz kolejny indywidualności z Rzeszowa przekonały się na własnej skórze, co oznacza — ambicja, walka do samego końca, zespołowość oraz mental. Niestety w dalszym ciągu tych pojęć na próżno szukać w drużynie z Podpromia. Zamiast tego jest sprowadzanie indywidualności, które mają być gwarantem kolektywu i sukcesów. Tylko że wysokość kontraktu, nie idzie w parze z jakością prezentowaną podczas spotkań. Za to jest brak szacunku do kibiców i barw klubowych. Tylko czekać na puste trybuny rzeszowskiego Podpromia, jak za czasów pandemii 😉  Wczorajszego wieczora zarząd po raz kolejny zobaczył, że siatkówka to nie tylko biznes, ale też piękno i okrutność tej dyscypliny, lecz zapewne nikt nie wyciągnie wniosków, bo kto bogatemu zabroni 😎. Nasze gwiazdy nie dźwigają presji, czego dowodem występ drugiego rozgrywającego w pierwszym secie wczorajszego spotkania. Czas powiedzieć otwarcie w tym momencie gramy o utrzymanie, bo chyba nikt nie ma złudzeń, że jeśli nie zdarzy się siatkarski cud to, nie zagramy w play-offach. Na razie do tego cudu jest daleko — w 7 rozegranych meczach zdobyliśmy 8 punktów. Po tych meczach widać, że trener i zawodnicy są zagubieni niczym dzieci we mgle. Chyba już najwyższa pora, by poznać pierwszą szóstkę, a nie rotować ciągle składem. A zapomniałem, że mamy nowy skład, który musi się zgrać, oby starczyło tylko na to czasu. 😋

*foto: strona internetowa klubu 

 

czwartek, 17 października 2024

Było serce do walki, jest punkt, ale zabrakło paliwa. Asseco Resovia Rzeszów przegrywa tie-breaka na warszawskim Torwarze!

W hicie 7 kolejki Plusligi Asseco Resovia Rzeszów mierzyła się na warszawskim Torwarze z tamtejszym PGE Projektem (2:3).

Iskierką nadziei dla sympatyków rzeszowskiej Asseco Resovii przed tym spotkaniem mogło być ubiegłotygodniowe zwycięstwo na Podpromiu. Jednak patrząc w obiektywny sposób pewnie większość, liczyła  na szybki prysznic, który zespół trenera Piotra Grabana zafunduje rzeszowskim "Wilkom". Dodatkowo drużyna z Rzeszowa przystąpiła do tego spotkania zdziesiątkowana przez infekcję.
Rzeczywiście po pierwszym secie, kiedy to efektywność ataku zawodników w czerwonych strojach wynosiła zaledwie 19%. Ciekawe ilu rzeszowskich kibiców chciało już otwierać okna i demontować swoje telewizory 😋 Trudno było myśleć o innym wyniku, jak szybkie 3:0 dla gospodarzy. Bo kolektyw trenera Grabana bawił się siatkówką, a Janek Firlej udzielał lekcji z rozgrywania słoweńskiemu rozgrywającemu Asseco Resovii Rzeszów. Czego następstwem było szybkie pojawienie się na parkiecie Łukasza Kozuba, który po raz kolejny pokazał swoje "kwity" na rozegraniu, zaliczając wejście smoka wczorajszego wieczora. Oj srogie te lekcje udziela ta nasza liga Gregorowi Ropretowi, oj srogie 😎. Przez kolejne dwa sety zobaczyliśmy odmienioną drużynę, czyli taką, jaką chcielibyśmy oglądać zawsze! Zobaczyliśmy też, co znaczy odpowiednie rozegranie i bawiącego się zmieniając formy ataku Bartosza Bednorza, który wyczyniał, także cuda w obronie. Po których rodziły zabójcze dla gospodarzy kontry. Dość nieoczekiwanie do Bartosza Bednorza w poczynaniach ofensywnych dołączyli (co oczywiście bardzo cieszy) — Stephen Boyer i Klemen Cebulj. Gra w ataku francuskiego atakującego, a także wyskok do niego, przypominały tego Stephena Boyer za najlepszych czasów, który bawił się z blokiem rywala. Widać było też przy wystawianych piłkach jego flow z Łukaszem Kozubem, który kilkukrotnie wystawił mu do tyłu. Co do gry słoweńskiego przyjmującego to, jak mówi polskie przysłowie — jedna jaskółka wiosny nie czyni 😉. Należy tutaj wspomnieć o bardzo dobrze funkcjonującej zagrywce, która zaburzyła przyjęcie gospodarzy, czego następstwem były ich błędy własne w ataku. Warto odnotować też bardzo dobre flow Łukasza Kozuba z Dawidem Wochem, ich przesunięte krótkie to miły dodatek do gry "Reski". Kiedy w IV secie wszyscy rzeszowscy kibice zaczęli myśleć o tym, że pełna pula wróci do Rzeszowa. To  naszym "Wilkom" zaczęło brakować "paliwa", a warszawianie go "zatankowali". Za sprawą zagrywek Linusa Webera, które dały im doprowadzenie do tie-breaka i wygranie go. Taki duet atakujących, jak Bołądź, Weber, może pozazdrościć nie jeden zespół w lidze. To pokazało głębokość składu zespołu ze stolicy naszego kraju.
Ktoś powie to "tylko" punkt, nie ja powiem to, "aż" punkt wobec problemów, z jakimi boryka się drużyna z Podpromia. Oby to spotkanie było dobrym omenem do dalszej ciężkiej pracy. Widać, że  trener Tuomas Sammelvuo jest konsekwentny do Dawida Wocha, który już drugi mecz z rzędu, zaczyna spotkanie u boku Karola Kłosa. A ten odpłaca mu się bardzo dobrą grą. Oby tak samo konsekwentny był co do "1" na rozegraniu i prawidłowo odczytał feedback Łukasza Kozuba z wczorajszego spotkania, bo na to naprawdę zasługuje.

*foto: www. plusliga.pl 

niedziela, 13 października 2024

Krew, pot i zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów.

Po serii trzech porażek z rzędu przyszło przełamanie w postaci zwycięstwa przed własną publicznością. W meczu z GKS-em Katowice (3:1), w ramach 6 kolejki PlusLigi.

Choć na papierze zdecydowanym faworytem tego spotkania byli gospodarze to, na parkiecie już zdecydowanie to nie wyglądało. Bo "Pasy" musiały mierzyć się nie tylko z dobrze grającą drużyną gości, która nie przyjechała do Rzeszowa na wycieczkę, ale także z samym sobą. Bo w sobotnim spotkaniu, wciąż było widać, że nie ma między nimi flow a tym samym zgrania. Warto tutaj wspomnieć również o 23 błędach z pola serwisowego. Przez co cierpieli katusze kibice oglądający to spotkanie, ale także siedzący za bandami reklamowymi Prezes Asseco Resovii Rzeszów, co zdradził jego wyraz twarzy 😎. Momentami miałem ochotę wstać i zdjąć telewizor ze ściany i otworzyć okno, ale pozostał na swoim miejscu 😀.  Nie oznacza, że nie cieszą punkty w tym spotkaniu, bo sytuacja w tabeli robiła się zgoła nieciekawa dla drużyny z Rzeszowa 😊. Po tym spotkaniu można, by się zastanawiać czy nad Pawłem Zatorskim nie ciąży fatum😒. Na szczęście na strachu się skończyło i nasz libero powrócił na parkiet i pomógł swoim kolegom w tym trudnym zwycięstwie swoim 50% przyjęciem.
Mecz z Katowicami pokazał, że wciąż nie mamy zespołu, a indywidualności, które potrafią nam wygrać spotkanie, czyli dobrze nam znana sytuacja od kilku sezonów. W siatkówce główną formacją, która zdobywa punkty w ataku, jest prawy atak. Ta prawidłowość nie dotyczy drużyny z Podpromia. Od początku sezonu nie ma "chemii" między Stephenem Boyer a Gregorem Ropretem. Choć francuski bombardier zdobył 18 pkt/ 2 asy/ 2 bloki to i tak większym zaufaniem słoweńskiego rozgrywającego Asseco Resovii Rzeszów, cieszy lewe skrzydło (nie tylko w sobotę). Wreszcie fiński szkoleniowiec dostrzegł dobrą postawę czeskiego przyjmującego, gdy ten wchodził "z bazy". Lukáš Vašina był świetnym wsparciem dla Bartosza Bednorza — zdobył w tym spotkaniu 19 pkt/as/blok 48% atak. Dodając do tego 50% przyjęcie, którego był pewnym punktem oraz dobrą grę w obronie i wybloku. Miejmy nadzieję, że to właśnie parę Bednorz, Vašina będziemy oglądać  na przyjęciu rzeszowskiej Asseco Resovii w kolejnych spotkaniach 😉. 
Popularny "Bedni" po raz kolejny był liderem rzeszowskiej drużyny, czym zapracował sobie na statuetkę MVP. Zdobył w tym spotkaniu 23 punkty/ as/4 bloki, 55% atak. Może nie był on przysłowiowym Orłem w przyjęciu, bo tylko 35%, ale za to dobrze grał w obronie i asekuracji. Niemniej jednak mając tak ofensywne skrzydła przykro, jest patrzeć, jak Gregor Ropret eksploatuje tylko lewą flankę. Do pewnego czasu będzie to dawało punkty, ale prędzej czy później będzie on rozpisany przez statystyków naszych rywali. Jednym słowem zamienił stryjek siekierkę na kijek 😎.
Choć punkty cieszą to nie oszukujmy się z taką grą nie mamy większych szans na walkę o żadne punkty z warszawskim kolektywem trenera Grabana, ktory bawi się siatkówką. Miejmy jednak nadzieję, że to piątkowe zwycięstwo podniosło morale naszej drużyny. Do tego stopnia, że pokażemy się z dobrej strony w środowym spotkaniu i zostawimy "pasiaste serducho" na parkiecie. A jeśli uda się przywieźć "jakieś" punkty, choć będzie to "siatkarski cud nad Wisłą" to i tak będzie cieszyć 😊. Odnosimy zwycięstwo, ale w dalszym Tuomas Sammelvuo ma sporo zadania domowego do odrobienia.

*foto: pochodzą z różnych źródeł

poniedziałek, 7 października 2024

Rzeszowskie "Wilki" nadal bez pazurów...

Niezwykle ciekawie zapowiadało się spotkanie Bogdanki LUK Lublin z Asseco Resovią Rzeszów (3:1) w piątej serii spotkań PlusLigi.

Nie było to porywające spotkanie za sprawą błędów po obu stronach, ale więcej tej jakości siatkarskiej, a przede wszystkim zespołowości było po stronie Wilfredo Leona i jego kolegów z drużyny. Dzięki czemu Lublinianie nadal są niepokonaną drużyną w lidze. 
Mecz z Zawierciem zapewne wzbudził w rzeszowskich kibicach maleńką nutkę optymizmu, że wszystko idzie ku lepszemu. Jak pokazał sobotni mecz były to tylko mrzonki, czyli nic nowego w przypadku drużyny z Rzeszowa. Myślałem, że wchodzi się w mecz od pierwszego gwizdka sędziego, "Wilki" wyprowadziły mnie po raz kolejny z błędu 😎. Bo wyszli na to spotkanie kompletnie "niezalogowani", inaczej tego nazwać nie można, kiedy z czterech dokładnych przyjęć, piłka po ataku lądowała na aucie. Takowy stan rzeczy tylko napędzał gospodarzy sobotniego starcia. A u prezesa Asseco Resovii Rzeszów powodował nasilenie objawów zespołu niespokojnych rąk i nóg, który był widoczny w przekazie telewizyjnym i utrzymywał się przez dalszą część spotkania 😋. Chyba to "wilcze równanie z wieloma niewiadomymi", które otrzymał Tuomas Sammelvuo nie daje poprawnego rozwiązania 😊. A przepraszam to dopiero początek sezonu, mamy nowy zespół, który musi się zgrać. Wiemy, nad czym i nad jakimi elementami musimy pracować i obiecujemy poprawę w kolejnym spotkaniu. Na obiecankach się kończy, a te utarte slogany słyszymy od kilku sezonów 😎. Może Ci zawodnicy są "zaprogramowywani" do tego, co mają mówić? Bo skład się zmienia, a slogany nie 😉. Oby tylko starczyło im czasu na tę poprawę przed play-offami 😋. Bo, jak na razie "efektem tej poprawy" jest tylko jedno zwycięstwo i trzy porażki przy jednym zaległym spotkaniu. Chyba mówiąc cenzuralnie słabo 😉. Wielu twierdzi, że głównym problemem jej rozegranie Gregora Ropreta, który zbiera lekcje siatkówki na naszym plusligowym podwórku. Moim zdaniem jest to tylko jedna ze składowych. Gra drużyny z Rzeszowa jest chimeryczna i niestabilna, jak pogoda o tej porze roku. Co z tego, że potrafimy zagrać kilka fajnych akcji czy zdobywać punkty w kontrataku po widowiskowych obronach, czy spektakularnych blokach na rywalach. Jak zaraz potrafimy zaprzepaścić wypracowaną, niekiedy ciężko przewagę, głupimi błędami własnymi. Dodajmy do tego sporą ilość błędów z pola serwisowego. Może warto postawić, byłoby w kilku spotkaniach na Łukasza Kozuba, by słoweński rozgrywający popatrzył "z bazy" na to, co się dzieje na parkiecie. Kolejnym zawodnikiem, który według mnie powinien otrzymać większą szansę do grania, jest Lukas Vasina. Po raz kolejny pokazał, wchodząc "z bazy", że jest głodny parkietu i w siatkówkę grać potrafi. Gdyby nie Bartosz Bednorz i Kuba Bucki to zdobycze punktowe "Pasów" w ataku, były bardzo niskie, obaj zdobyli 31 punktów. Warto odnotować bardzo dobry występ Dawida Wocha, który wykorzystał absencję zdrowotną Cezarego Sapińskiego. Środkowy z numerem 2 na "pasiastej" koszulce zdobył 12 punktów/2 asy/ 5 bloków. Może to właśnie Dawid Woch powinien być kompanem naszego Kapitana na środku siatki?
Czy powoli pod trenerskim stołkiem Tuomasa Sammelvuo zaczyna się żarzyć ogień? Myślę, że nie, choć przy władzach rzeszowskiego klubu, nigdy nic nie wiadomo 😉. Aczkolwiek gdyby przytrafiła się porażka w kolejnym spotkaniu z GKS-em Katowice u siebie. To na pewno nastroje wokół rzeszowskiej ekipie mogą ulec, jeszcze większemu pogorszeniu. Naprzeciwległym biegunie jest nasz sobotni rywal, bo bawi się siatkówką, dopisując kolejne punkty do ligowej tabeli.

*foto: www.plusliga.pl 


 

niedziela, 6 października 2024

Mogę, Potrafię, Działam! Mimo upływu lat!

Październik poświęcony jest Mózgowemu Porażeniu Dziecięcemu, jak wiecie (albo i nie). Jestem jednym z 17 milionów na całym świecie posiadaczy tego "pakietu szczęścia" 💚. Spokojnie nie będę Wam tu przedstawiał zagadnień medycznych z nim związanych 😉. Po drugiej części tytułu wpisu domyślacie się, o czym będzie ten wpis, a jeśli nie to czytając ten wpis się, dowiecie. I już mówię, możecie to różnie odebrać 😎. W wielu tekstach na tym blogu podkreślałem, że przełomem w moim życiu była pełna akceptacja mojego "pakietu szczęścia" oraz zabiegi fibrotmii metodą Ulzbibata, po których odradzałem się, jak feniks. Jak i to, w jaki sposób nauczyłem cieszyć się z tego, co daje mi "pakiet szczęścia". Żartuję sobie, że dr Repetunov — którego serdecznie pozdrawiam, bo wiem, że czasem tu zagląda. Wraz z użyciem laserowego skalpela, "wstrzyknął mi" jakiś środek dopingujący, który mimo upływu tylu lat od zabiegów — nadal w moim organizmie się znajduje 😀. Bo w dalszym ciągu chce przekraczać swoje granice i spełniać swoje nowe marzenia 😉. Jakiś czas temu wspominałem Wam o dwóch rzeczach. Pierwsza to taka, że chciałbym podjąć zatrudnienie, gdzie będę mógł wykorzystać zdobytą wiedzę z kursu, z Excela. Który mogłem odbyć dzięki udziałowi w projekcje Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Jak na razie ten plan idzie do szuflady. Wspominałem Wam też, że chciałbym spróbować nawiązać współpracę z portalem internetowym dla osób z "pakietami szczęścia" Rampa. Kilka tygodni temu wysłałem do nich maila z takowym zapytaniem, odpowiedź była, jak najbardziej pozytywna — zaproponowano mi trzymiesięczny staż redaktorski, który rozpocznę za kilka tygodni. Tutaj podziękowania dla mojego oddziału Fundacji Aktywnej Rehabilitacji za możliwość utworzenia go dla mnie  😍. Tak, więc za kilka tygodni stanę przed nowym wyzwaniem zawodowym,  będzie to dla mnie okazja do nauki czegoś zupełnie nowego (zamierzam z tego czasu, wycisnąć maxa 😉). Zawsze, ciągnęło mnie do mediów — blog, praca w agencji filmowej. Uspokoję Was, będzie czas i na pisanie o siatkówce i rehabilitację, bo pierwsze dni po miesięcznej przerwie pokazały, że jest moc 😊. Jak widać po tym miejscu, lubię pisać, na wszelkie tematy, nie tylko o siatkówce. Za czasów szkolnych pisałem wiersze i opowiadania, do tej pory wiedzieli o tym tylko nieliczni, jakiś czas temu obudziło się to we mnie na nowo. I postanowiłem, że chcę do tego wrócić, jeśli coś się nabazgroli to może i przeczytacie 😎. Od wielu osób słyszę, kiedy wreszcie zacznę pisać książkę, bo podobno moje życie to dobry materiał na nią. Gdzieś w moich porażonych szarych komórkach ta decyzja zaczyna dojrzewać coraz bardziej — tytuł już jest.
Skoro już odfajkowałem na swojej liście marzeń, marzenie o kibicowaniu "na żywo" naszym biało-czerwonym "Orłom". Postanowiłem je zastąpić nowymi, wielu pewnie pomyśli teraz, że oszalałem, może i tak 😋. Zamarzyło mi się, by choć przez chwilę poczuć się, jak ptak, lecąc balonem oraz zrobić sobie "dziarę" na ręce. Której motywem przewodnim będzie moja miłość do tej, która jest motywem przewodnim tego miejsca. Nie boję się powiedzieć, że 💚 swój "pakiet szczęścia", jak i to, że ostatnie siedem lat, są najszczęśliwszymi latami mojego życia, mimo piasku sypniętego prosto w oczy przez los i nie tylko i chwil zwątpienia. We wszystkim widzę rękę Tego, który jest dla mnie fundamentem wszystkiego, Bo, jak mówi jedno z moich mott życiowych — Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali.

PS. Mam tylko nadzieję, że autor rozwinięcia skrótu naszej choroby, nie posądzi mnie o prawa autorskie 😉.

*grafika praca własna


 

środa, 2 października 2024

Siatkarze czy kosmici w Jastrzębiu-Zdroju?! 😱


W ramach 4 kolejki PlusLigi byliśmy świadkami szlagierowego spotkania w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie spotkały się dwie niepokonane dotąd drużyny w lidze — Jastrzębski Węgiel i PGE Projekt Warszawa.

Przed meczem życzyliśmy sobie, aby było to takie wodowisko, jak w katowickim Spodku o AL-KO SuperPuchar Polski. Mom zdaniem było jeszcze lepsze 👏 (3:1). Możecie się ze mną zgodzić lub nie 😉.
Już pierwsze piłki premierowej partii tego spotkania potwierdziły, że to będzie granie na duże siatkarskie bramki. Nie można powiedzieć, by zespół z Warszawy grał słabo, grał bardzo dobrze. Przecież wyszarpał drugiego seta, zaraz po tym, jak Mistrz Polski dogonił go punktowo za sprawą zagrywek Tomasza Fornala, lecz mówiąc wprost, nie mieli do nich podjazdu. Obawiam się, że to tak grającej w dniu wczorajszym drużyny Marcelo Mendeza nikt, by go nie miał.
Bo, co z tego, że dajesz w ataku tyle, ile fabryka dała, a po drugiej stronie siatki, masz ruszającego się po parkiecie niczym pchła Jakuba Popiwczaka MVP, który w całym spotkaniu zanotował 25 obron, a jego dogrania do siatki sposobem dolnym, okazywały się zabójcze dla ekipy trenera Piotra Grabana. Nic w tym dziwnego skoro się ma na lewym skrzydle takiego Pana Siatkarza Tomasza Fornala. Który bawi się siatkówką w taki sposób, że jego zagrania można by oglądać w nie skoczność 😍. Na potwierdzenie tych słów 55% pozytywne przyjęcie, atak - 55% skut, 45% eff. Dodajmy do tego jego moc z pola serwisowego na 30 wykonanych zagrywek, zepsuł tylko 3, zdobywając 1 asa. Warto zauważyć, że w tym spotkaniu zaczął "dowozić" Łukasz Kaczmarek (oby na dobre), który zdobył 14 pkt w tym 1 serwisem i 3 blokiem. Francuski przyjmujący chyba powoli uczy się otoczki naszego ligowego podwórka, zwłaszcza w przyjęciu. Ważnym ogniwem w zdobywaniu punktów dla "Pomarańczowych" była formacja środkowych, obaj zdobyli 21 punktów. Ci, którzy wątpią w jakość podwójnej zmiany Mistrza Polski w tym sezonie. To we wczorajszym spotkaniu mieli odpowiedź. Widać, że ten argentyński zaciąg się sprawdza zarówno w przypadku Luciano Vicentina, jak i Juana Finoli.
Wczorajszy siatkarski spektakl pokazał nie tylko, jak mocna liga srebrnych medalistów olimpijskich, ale też, jaki jest teamspirit w kapeli Marcelo Mendeza. A jak wiemy bez teamspirit nie ma co myśleć o sukcesach w sporcie drużynowym. Chyba cała siatkarska Polska marzy o tym, by zobaczyć tak grający, jak we wczorajszym spotkaniu Jastrzębski Węgiel w finale siatkarskiej Champions League 😊.  Na koniec spytam: Czy ktoś po wczorajszym występie Kuby Popiwczaka, ma jeszcze wątpliwości, kto powinien być "1" na libero w Gangu Łysego? Ciekawe czy do tego samego wniosku doszedł Nikola Grbić 😎.

*foto Kamciography