Strony

sobota, 30 stycznia 2021

Zabrakło paliwa, by wygrać...

To arcyważne spotkanie dla obu drużyn, w kontekście walki o Puchar Polski, lepiej rozpoczęli gracze w niebieskich strojach od prowadzenia 4-1. Wraz z upływem seta gra się wyrównała, żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć na bezpieczną przewagę. Tylko czy w siatkówce takowa istnieje? I wynik oscylował w okolicy remisu, a wszystko, za sprawą dużej ilości błędów własnych po stronie Asseco Resovi Rzeszów (9 błędów własnych w I secie). Dopiero w końcówce seta "Reska", odskoczyła na dwa punkty i nie oddała prowadzenia do końca partii. Drugiego seta z werwą, zaczęli siatkarze ze stolicy, prowadzili nawet czterema punktami. Nie do zatrzymania w ataku był "Wronka", który skończył, aż 5 z 6 piłek. W sukurs poszedł mu profesor "Kwolo", który kończył nie możliwe do skończenia piłki, ale przecież, z tego jest znany. Gdy wydawało się, że będzie w setach po 1. Wtedy do gry powrócili zawodnicy, z Rzeszowa, za sprawą swojej zagrywki. Doprowadzając do emocjonującej końcówki, by wykorzystać trzeciego setbola, za zagrywki gwiazdora reprezentacji Słowenii. I tym samym mogli dopisać sobie, już jeden punkt do ligowej tabeli, i być bliżej gry o PP. Przyznam szczerze, że wiedziałem, iż nie będzie easy o pełną pulę, w tym spotkaniu. Mając w pamięci inne spotkania Vervy, jak choćby mecz z JW. Gdzie przegrywali również 0-2, by zwyciężyć 3-2. Nie myliłem się od początku III seta, gracze ze stolicy, mieli inicjatywę prowadząc nawet czterema punktami. "Wilkom" udało się dogonić rywali i było po 18, co dawało nadzieję na zwycięstwo, za trzy punkty. Jednak znów podopieczni AA, zrobili odjazd i było 2-1 w setach. IV partię Asseco Resovia Rzeszów rozpoczęła, w wielką ochotą na to, by jednak, dopisać sobie te trzy oczka, do ligowej tabeli i zagrać o PP. Prowadząc nawet 8-3, taką przewagę potrafi roztrwonić tylko nasz zespół. Nagle naszej drużynie "odcięli prąd". Mieliśmy ogromny problem, z potężnym serwisem, czy kończeniem pierwszej akcji. To skutkowało tym, że rywale, zdobyli sześć punktów, jednej serii. Wychodząc na prowadzenie i nie oddając go już do końca partii, doprowadzając tym samym do tie-breaka. Spory udział, w tym wszystkim, miały "kamienie" rzucane, z pola serwisowego przez Piotra Nowakowskiego. Który przecież dobrze pamięta, jak zagrywa się na Podpromiu. Miałem nadzieję, że "Reska" "podładuje" baterie i wygra tie-breaka, nic bardziej mylnego. To przyjezdni od początku do końca, kontrolowali przebieg partii. I to oni, są jedną nogą bliżej gry o PP. My, by o niego powalczyć, musimy jutro wygrać, w Kędzierzynie - Koźlu. By tak się stało, musimy odrzuć graczy Grbicia od siatki, swoją zagrywką i wyeliminować sporą ilość błędów własnych, po swojej stronie. I kończyć swoje akcje, w pierwszym uderzeniu.

*fotografia strona internetowa klubu            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz