Strony

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Już Jest blisko!

Archiwum prywatne

Na początku było Słowo
a Słowo było u Boga
i Bogiem było Słowo
     Ewangelia wg. św. Jana

Te słowa, które zacytowałem idealnie pasują do tego, co jutro się wydarzy. Na ziemię zejdzie Słowo, które jest – Wiarą, Nadzieją i Miłością, które chce być wśród nas nie tylko w te świąteczne dni, ale przez całe następne 365 dni, bo z Nim wszystko jest łatwiejsze. Wiem łatwo powiedzieć, a trudniej wykonać, bo świat ma dla nas inne, czasem wydaje się lepsze propozycje 😊. Jednak tak naprawdę, jak czytamy w Liście do Filipian – Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Tak więc znajdźmy dla Niego miejsce w naszych sercach, by nie było tak, jak w gospodzie. Niech ten biały chleb, który weźmiemy jutro do rąk stopi lód w naszych sercach, który czasem jest barierą w porozumiewaniu się z bliźnim. A może to ostatni taki moment, bo nikt nie zna dnia, ani godziny…  Wiem, że dla wielu z Was ten okres jest jedynie okresem do spotkań w gronie rodzinnym czy okazją do przeczytania zalegających na półkach książek. Szanuję to, bo każdy jest inny i to jest, bo gdybyśmy byli wszyscy tacy sami. Świat byłby nudny. Może pogoda nie nastraja świątecznie, ale zawsze może sobie włączyć kolędy czy zapalić lampki na choince, by odrobinę poczuć magię świąt. A MY „kulawi” pokonujmy swoje bariery, bo wszystko jest możliwe jeśli naprawdę tego chcemy. Niestety czasem wiem z autopsji, że łatwo powiedzieć, a trudniej wykonać…     

sobota, 21 grudnia 2019

Trzy punkty w prezencie pod choinkę :).

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów

Nie było to tak dobre spotkanie, jak niedzielne z Aluronem Virtu CMC Zawiercie (3-1), w wykonaniu „Pasów” . Pierwsze piłki meczu to nie dokładne rozegranie, amerykańskiego rozgrywacza naszej drużyny, a także problem ze skończeniem ataków oraz ruszenie w przyjęciu, czy duża liczba błędów własnych. Te grzechy spowodowały, że to przyjezdni wygrali premierową partię spotkania, a ja zadawałem sobie pytanie – Złe demony wróciły? Mimo, że nie siedziała „Resce” w tym spotkaniu zagrywka i kłopoty z przyjęciem mieli Luke Perry i Rafał Buszek, to od czego ma się zmienników, by poprawić przyjęcie – Bartosz Mariański (100% poz i 66,67% perf), Tomas Rosseux (60% poz, 25% perf, 71,43% atak oraz 4 bloki). W tym meczu w ataku nie błyszczał tak „ZB9”, jak w poprzednim spotkaniu tylko 48,57%. Wyręczali go nie do zatrzymania po raz kolejny na środku „Leman” – MVP (76,92%, 2 bloki), wspomniany wcześniej przeze mnie belgijski przyjmujący, a także Francuz - Nicolas Marechal (65,22% poz, 17,39% perf, 57,69% atak i 2 asy). Ten mecz pokazał, że ważny jest „kwadrat”, ale także mimo dużej ilości błędów własnych potrafimy zainkasować pełną pulę. Teraz  przed naszą drużyną prawie miesiąc przerwy od grania, oby to nie wpłynęło źle na rzeszowski zespół, bo najwyraźniej odbijają się od dna.   

wtorek, 17 grudnia 2019

"Jurajscy Rycerze" nie straszni "Wilkom"!


Na taką Resovię, jak w niedzielnym spotkaniu z Aluronem Virtu CMC Zawiercie (3-1) od dawna czekaliśmy! Spotkanie z Będziniem choć wygrane to szału nie było, nie wypowiadam się, bo nie oglądałem. Przyznam szczerze, że na niedzielne spotkanie, z rewelacją ubiegłego sezonu. Czekałem z zaciekawieniem, bo obie drużyny nie prezentują się aktualnie najlepiej. Choć zawiercianie zaliczyli udany debiut w europejskich pucharach (jutro rewanż) to trzeba pamiętać o tym, że europejskie puchary, a PlusLiga. To dwie różne bajki. Jednak nie liczyłem na tak piękne i okazałe zwycięstwo podopiecznych trenera Gruszki 😊. Do rzeczy – wydaje mi się, że trener znalazł antidotum (pierwsza „6”) tj. powiedział w materiale dla klubowej telewizji – w tym meczu nie było piłki, która bezpańsko, by wpadła w nasze boisko. Lataliśmy nawet po trybunach. To prawda przyjemnie się to oglądało 😊. Dobrą grę w ataku zawdzięczamy przyjęciu zarówno Nicolas Marechal (43% poz, 21,74% perf, jeden as i dwa bloki), jak i Rafał Buszek (48,15% poz, 18,52% perf, jeden as). Więc z takiego przyjęcia Shoji mógł rozdzielać piłki, jak chciał! Nie do zatrzymania w ataku był „ZB9”, co skutkowało statuetką MVP (50% atak, 3 asy i 1 blok). Jest💪 . Kroku naszej armacie w ataku, dotrzymywali wspomniani wcześniej przeze mnie przyjmujący – „14”, „16” po (50%). Nie do zatrzymania na środku siatki był nasz „Leman” (3 bloki i 61,54 atak). Dając tym samym sygnał Heynenowi – trenerze jestem! Statuetkę MVP przeciął bym na pół dzieląc pomiędzy „Lemana”, a Bartmana😆.  Ostoją w przyjęciu obok Buszka i Marechala był także Luke Perry (60,87%). Nie tuzinkową rolę odegrała także zagrywkę, która obok przyjęcia ustawiła to spotkanie. Choć „Jurajscy Rycerze” urwali jedną partię i dzielnie walczyli o doprowadzenie do tie-breaka. To jednak komplet punktów został na Podpromiu👏! Na pewno to zwycięstwo wpłynęło na morale naszych siatkarzy, nie pozostaje nam nic, jak tylko kibicować im w piątkowym meczu z „Wojskowymi”.        
Na koniec nie mógłbym, nie wspomnieć o siódmym zawodniku czyli kibicach – powiem krótko KLASA👏!!!

* fotografie: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Verwy wystarczyło na dwa sety :(


Tytuł mówi wiele 😊. Przyznam szczerze, że oglądając pierwsze piłki I seta myślałem -WOW punkty wrócą na Podpromie. Widziałem przez dwa seta zespół z werwą i atutami z tych dobrych serów, z Mistrzem Polski. „Kopaliśmy” w zagrywce, co utrudniało grę podopiecznym AA, „gasiliśmy światło rywalom” Nie do zatrzymania w ataku byli: Schulz, Nicholas Hoag i Nicolas Marechal. Pewnie w przyjęciu radzili sobie, wcześniej wspomniani prze ze mnie: Hoag, Marechal oraz australijski libero naszej drużyny. Dzięki temu elementowi Marcin Komenda mógł zaskakiwać srebrnych medalistów z poprzedniego sezonu swoim rozegraniem. Błędy własne naszych siatkarzy, pozwoliły gospodarzom wrócić na właściwe tory i zasłużenie zgarnęli pełną pulę, a nas rozregulowały w każdym elemencie. I wróciły złe demony z poprzednich spotkań.     

czwartek, 28 listopada 2019

Przegrana z twarzą!

źródło: Fanpage Monika Pliś fotografia

Chłopaki z Podpromia lubią zaskakiwać swoich fanów, powiem szczerze, że liczyłem na szybkie lanie od Mistrza Polski, a tu proszę taki suprise (2:3) 😊. Kto wie czy wynik nie byłby odwrotny, gdyby nie liczba błędów własnych w tie-breaku, a wszyscy wiemy, że „Koziołki” to team, który w siatkówkę grać potrafi i takiej okazji nie przepuści. Słowa uznania dla naszych siatkarzy, bo nie jest łatwo przegrać dwa sety i niemalże odwrócić losy spotkania💪! Biorąc pod uwagę fatum z kontuzjami, drużyny Piotra Gruszki.Kto wie czy wynik spotkania nie byłby inny, gdyby nasi siatkarze wykorzystali jedną, z piłek setowych w I secie. Wreszcie będzie trochę więcej pozytywów niż dotychczas 😊. Naszej drużynie w końcu siedziała zagrywka, która nie tylko wpadała w „pomarańczowe”, ale też zakłócała pierwszą akcję gości. Podstawą do dobrej gry „Reski” we wczorajszym spotkaniu myślę, że było solidne przyjęcie, które pozwoliło Komendzie fajnie rozdzielać piłki. Fajna gra na siatce – „gaszenie światła”, fajna gra w ataku Krulickiego i „Lemana”. Fajnie, że Lemański wraca. Bardzo dobra w ataku - Nicholasa Hoaga (lider w ataku we wczorajszym spotkaniu), solidna gra Nicolasa Marechala. Często po atakach tych Panów nie było czego zbierać. Spora ilość pasywnych bloków, które nie raz dawały punkty naszej drużynie po udanych kontrach. Nie sposób wspomnieć o dobrej grze Luka Perry, który był pewnym punktem w obronie, we wczorajszym spotkaniu. Fajnie było znów słyszeć z trybun -RESOVIA, RESOVIA! Co na pewno dawało naszym chłopakom powera do gry👏. Nasi chłopcy potrzebują dopingu i wsparcia swoich kibiców, bo wciąż sytuacja nie jest łatwa, a kolejne trudne spotkania przed naszym teamem. Wciąż potrafimy zdobywać punkty seriami, by za kilka chwil, pozwolić rywalom nas dogonić i napędzić ich do dobrej gry. W dalszym ciągu potrzebujemy kilka uderzeń, by zdobyć punkt. Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie „Kosa” i „Bocian”, nic nie wnoszą do drużyny z Rzeszowa. Oby nasz team zagrał z taką Verwą, w niedzielnym spotkaniu, jak wczoraj👊!           

środa, 27 listopada 2019

Start na trzy!


Nie wiem, jak Wy, ale ja na tą zimową telenowelę ze skokami narciarskimi, czekałem z utęsknieniem i zaciekawieniem, jak w roli nowego szkoleniowca poradzi sobie dotychczasowy asystent austriackiego szkoleniowca – Michal Doleżal. Tytuł posta jest sarkazmem, bo wszyscy wiemy, że konkursy w Wiśle Malince reżyserował wiatr. Nasza drużyna w konkursie drużynowym, atakowała w składzie: Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Po każdym skoku naszego „Orła” wydawałem okrzyk radości jakby to był skok na miarę złota IO😃. Co skutkowało drugim miejscem po I serii i byłem święcie przekonany, że „Orły”, zaatakują najwyższy stopień podium konkursu drużynowego. Niestety to rywale „wyciągali” bardziej szczęśliwy los od naszych chłopaków. I ostatecznie zajęliśmy miejsce najniższe miejsce, na przysłowiowym pudle. Niemniej jednak BRAWO CHŁOPAKI👏! Po trzecim miejscu w drużynówce, z pełnym optymizmem czekałem na konkurs indywidualny, bo przecież w konkursie drużynowym indywidualne. Pilot z Nowego Targu był najlepszy 😊.  Z 10 naszych, która przeszła kwalifikacje do „30”, weszło zaledwie czterech, bo znów karty na skoczni rozdawał wiatr. Łupem tego loteryjnego konkursu padł „Wiewiór” w I serii, jego skok zakończył się upadkiem. W tym momencie odległość była sprawą drugorzędną (chwilowa utrata przytomności). Przyznam szczerze zamarłem pewnie, jak wszyscy kibice skoków w naszym kraju. Nie było już dla mnie ważne, że nasza trójka po I serii, jest bez szans na „pudło”. Ważne było zdrowie Piotrka 😊. Niemniej jednak na tym polega piękno skoków, że nikt nie może być pewny swojego miejsca i są przetasowania. Nasi bohaterowie z Seefeld nie złożyli broni i zaatakowali pierwszą „10”. Nasza „rakieta z Zębu” wylądowała na najniższym stopniu podium, a Dawid Kubacki ukończył zawody na siódmej pozycji💪.   
Gratulacje dla Daniela Andre-Tande i Karla Geigera, bo to ich wyższość musiał uznać Kamil Stoch. Sezon się dopiero rozpoczął i emocji na pewno nie zabraknie!
 *fotografie Polski Związek Narciarski

sobota, 23 listopada 2019

Wrzuciłem wyższy bieg!


Jeszcze nie dawno siatkówka była dla sposobem na problemy, nie mówię, że teraz ich nie mam, lecz od kilku miesięcy siatkówka jest dla mnie jedyną chwilą relaksu, bo stałem się zapracowanym człowiekiem 😊. Pamiętacie zapewne w tekście po II fibroromii pisałem, że rozpoczynam nowy rozdział – Cinek aktywny zawodowo. Przyznam szczerze, że początkowo nie liczyłem na happy-end, ale wiadomo początki zawsze do najłatwiejszych nie należą, bo nie dość, że pierwsza praca to jeszcze dziedzina z którą nigdy wcześniej nie miałem do czynienia. Tutaj wielkie słowa podziękowania dla Marcina (opiekuna stażu),za wyrozumiałość i wskazówki, które pomogły mi się odnaleźć 😊. Pewnie usychacie z ciekawości, z czym musiałem się zmierzyć, choć mój staż wczoraj dobiegł końca i udałem się  na zasłużony urlop to powiem – jestem copywriterem i piszę teksty o tematyce ortopedyczno-medycznej. Ciekawe prawda siatkoholik i taka tematyka, cóż życie pisze różne scenariusze😂. Skoro skończyłem staż to powinienem napisać byłem copywriterem. Moje bazgranie tak przypadło szefowi do gustu, że widzi mnie w Helpik team, aktualnie jestem na etapie szukania projektu, by móc odbyć drugi staż, a następnie po jego zakończeniu, otrzymać umowę o pracę. Czy mi się uda? Zobaczymy, niemniej jednak dziękuję za dostrzeżenie we mnie „czegoś”, czego mnie samemu czasem trudno dostrzec. Czy ten zawód jest mi naprawdę pisany? Tego nie wiem, ale czas pokaże czy to, co jest w moich szarych komórkach ujrzy światło dzienne.           
Praca, pracą i gdzie tu czas na trening, by móc „wygrać kolejnego seta w meczu” o samodzielność. Wszystko jest kwestią chęci i zaangażowania, a moi fizjoterapeuci wiedzą, że tego mi nie brakuje. Choć czasem już ledwo wytrzymują i mi mówią, że już nie mogą mnie znieść. Trudno taki mój urok osobisty, a raczej brak piątej klepki w mózgu😋. Bez Was i mojego zaangażowania nie byłoby tak dużych efektów, które są, jak na trzy miesiące od powtórzenia zabiegu👊. A my przecież nie powiedzieliśmy STOP, a wręcz przeciwnie💪! Dziękuję mojemu oddziałowi FAR za „poprowadzenie mnie za rękę na tej drodze” ku samodzielności zarówno w życiu prywatnym i zawodowym. Dziękuję mojemu teamowi fizjoterapeutów za to przełamywanie mnie do wielu rzeczy i wysłuchiwanie tekstów. Dziękuję moim Przyjaciołom, za każde słowo wsparcia i uwierzenia czasem bardziej we mnie niż ja sam. KOCHAM WAS💗. Na to wszystko patrzy KTOŚ, kto czasem mnie nie rozumiał, a myślę, że jest ze mnie dumny….


*fotografie archiwum prywatne

czwartek, 14 listopada 2019

Lwy zagryzły Wilki!

źródło: Fanpage Natalia Miłek.photo

We wczorajszy wieczór został rozegrany awansem mecz 13 kolejki PlusLigi, między Treflem Gdańsk, a Asseco Resovią Rzeszów (3-0). Zespół znad morza wygrał, jak najbardziej zasłużenie! Był to mecz z wieloma podtekstami m.in. pojedynek dwóch przyjaciół z boiska. Tyle wstępu, czas na konkrety, niestety tych pozytywnych konkretów o drużynie z Rzeszowa nie będzie… Gdańskie Lwy zdominowały rzeszowskie Wilki w każdym elemencie siatkarskie rzemiosła. Nie mieliśmy side outu, ani w miarę poprawnego przyjęcia przez, co nasze rozegranie było znów czytelne dla rywala. Nawet jeśli coś odrobiliśmy lub wyszli na prowadzenie (2 i 3 set). To szybko pozwoliliśmy podopiecznym „Winiara” wrócić do dobrej gry. Z taką grą w Bełchatowie będzie godzinka z prysznicem…  Tak, jak powiedział trener Michał Winiarski jego drużyna zagrała genialne spotkanie. Napędzali się wzajemnie swoją dobrą grą, dodajmy do tego dobrą energię trenera, który gra razem z drużyną i trio: Filipiak-Halaba-Schoot, którzy od początku rozgrywek nadają ton gry swojej drużyny. CZYLI FAJNA EKIPA, która ma moim zdaniem szanse na play-offy, bo jest to team z charakterem!     

poniedziałek, 11 listopada 2019

Z Lubina z pełną pulą!

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów

Gdy sięgniemy pamięcią do meczu z zespołem, z Lubina to nie były to miłe wspomnienia. Pierwszy set sobotniego spotkania (1-3). Złe demony z meczów, z trzech pierwszych kolejek wróciły. „Miedziowi” robili z nami, co chcieli, a my byliśmy chłopcami do bicia. Przyznam szczerze, że już miałem w głowie szybki prysznic i do domu. Nasi chłopcy musieli chyba usłyszeć kilka łacińskich w przerwie, bo nagle atuty Cuprum z I seta, stały się naszymi atutami. Zaczęliśmy odrzucać gospodarzy od siatki swoim serwisem, wykorzystywać kontry, a wcześniej różnie z tym bywało (wcześniejsze spotkania). Muszę, pochwalić naszego kanadyjskiego przyjmującego, bo był pewnym punktem na przyjęciu, jak i w ofensywie, z ciekawej strony kilkukrotnie pokazał się Nicolas Marecha, zarówno ataku, jak i polu serwisowym. Do dobrej gry powraca ZB9 (MVP). To dobry prognostyk na kolejne spotkania. Muszę pochwalić naszego rozgrywającego fajna gra ze środkowymi, a i gdy było dobrze przyjęte to robił co chciał. Nie sztuką jest nie wspomnieć o najbardziej nieprzewidywalnym elemencie jakim jest blok, bo to nim wydarliśmy komplet punktów na trudnym terenie. Jednak wciąż mamy nad czym pracować nadal nie możemy skończyć ataku w pierwszym uderzeniu, jak zdarzają się głupie serie punktów dla naszych rywali, co prowadzi do nerwowej atmosfery w naszej ekipie.

czwartek, 7 listopada 2019

Maleńkie światełko na Podpromiu!

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów

We wczorajszy wieczór niczym tlenu wypatrywaliśmy pierwszego zwycięstwa „Pasów” w tym sezonie. Kiedyś w końcu trzeba było zacząć wygrywać 😊. Stało się Asseco Resovia Rzeszów pokonała BKS Visłę Bydgoszcz (3-0). Nasza gra nadal pozostawiała wiele do życzenia, wciąż byliśmy wolniejsi od naszych przeciwników, mieliśmy problem ze skończeniem ataków oraz nasze rozegranie jest nadal wolne. Choć może ten element to kwestia zgrania, kolejne mecze pokażą. Ten mecz wygraliśmy blokiem oraz odrobinę ruszyliśmy rywali zagrywką oraz potrafiliśmy dowieźć przewagi do końca setów. To pozwala z maleńkim optymizmem patrzeć w stronę kolejnych meczów.     

niedziela, 3 listopada 2019

"Wilki" nadal bez kłów... :(

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
Będę szczery do bólu, będę cenzuralny niestety i powiem jedynie jest do bani, by nie powiedzieć inaczej 😊. Powiem szczerze nie liczyłem na jakiekolwiek punkty w starciu z zespołem z Olsztyna (1:3), lecz moja pasja i miłość do tej dyscypliny. Nie pozwoliło mi, nie kibicować mojej drużynie z nadzieją „a może coś się zmieni i podniesiemy pierwsze punkty, z parkietu w tym sezonie”. Niestety płyniemy pod prąd nadal . Nie był to powalający mecz z dużą ilością błędów własnych po obu stronach, lecz zdecydowanie nieco mniej ich popełnili przyjezdni, bo zainkasowali pełną pulę. Często pierwszoplanową rolę próbował odgrywać sędzia, który żonglował kartkami, a jego decyzje były dla mnie niezrozumiałe. Jak i to, jak słabo gra Asseco Resovia Rzeszów, w naszej drużynie zawodzi przede głowa, bo nawet w tej wygranej przez nas partii, pozwoliliśmy olsztynianom zbliżyć się do nas, jednak to my zdobyliśmy ten 25 punkt w secie, który dał iskierkę nadziei na tie-break. Jednak w czwartej partii już tak dobrze nie było, bo nie dość, że podaliśmy akademikom z Olsztyna rękę, pozwalając im odrobić stratę to jeszcze zbudować przewagę, której już nasi siatkarze nie odrobili. Brawa dla ZB9, który wygrał nam tą partię jego pojawienie się, dało naszej impuls do walki. Nasi zawodnicy nie dość, że mają problem ze skończeniem ataku, to jeszcze dostarczają rywalom piłkę do gry swoim serwisem, lub „mierzą nim halę”. Zastanawiam się czy nie zostali zajechani na siłce, bo popatrzcie, jak wolni na tle kolejnych rywali.       
źródło: Fanpage Piłką po BLoku
Nie zazdroszczę tej sytuacji prezesowi „Igle”, bo miało być tak pięknie, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Trudno szukać jakiegokolwiek punktu zaczepienia, by z iskierką nadziei patrzeć w przyszłość bowiem liga jest tak wyrównana, że z taką grą, jak dotąd kolejne teamy będą w meczach, z nami zdobywać punkty. To smutne, ale takie są realia rzeszowskiej męskiej siatkówki….

czwartek, 31 października 2019

"Pasiak" ciąży?

Liga nabrała rozpędu, a w Rzeszowie małe deja vu z poprzednich sezonów. Jednak zanim pierwszy gwizdek arbitra, rozpoczynający spotkanie z MKS Ślepskiem Malow Suwałki (1-3). Miała miejsce uroczystość pożegnania, Resoviaka z krwi i kości – Łukasza Perłowskiego, który przez 16 sezonów reprezentował biało-czerwone barwy. „PERŁA” DZIĘKUJEMY!!! 
źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
 Tyle przyjemności 😊. Pewnie znajdą się też tacy, którzy powiedzą, że pierwsza partia była dobra w naszym wykonaniu, może i tak 😊. Choć mogło być bez ugranego seta, bo prawie pozwoliliśmy na to beniaminkowi z Suwałk. W pozostałych trzech partiach miałem wrażenie jakby nasi siatkarze po prostu bali się grać w siatkówkę, nie mówiąc już o rozegraniu, które jak dla mnie było mega czytelne dla i za wolne. Na nic zdawały się zmiany, dopiero pojawienie się ZB9 zapaliło maleńką iskierkę nadziei na Podpromiu. Jednak na nic zdały się jego ataki, bo pełna pula wróciła na Podlasie. Drugi mecz z rzędu swoim serwisem podawaliśmy  przeciwnikowi piłkę do gry, co skrzętnie wykorzystywali reprezentant Polski Bartłomiej Bołądź i niechciany w Resovi Nicolas Szerszeń (MVP). Po raz kolejny, ktoś powie, że wszystkiemu winny jest brak zgrania, bo jesteśmy świeżo po sezonie reprezentacyjnym. Przypomnę, że Josua Tuaniga, też dopiero kilka dni temu dołączył do swojej ekipy, a zagrał, jak stary wyjadcz. A przypomnę, że rozgrywający jest mózgiem drużyny. Myślę, że tak, jak spytałem w tytule – nasi siatkarze nie radzą sobie z presją, bo wszyscy wiemy jakie są oczekiwania mediów, a przede wszystkim nas kibiców rzeszowskiej siatkówki. Jednak chyba taka gra nie przystoi drużynie, której celem jest spróbować zaatakować podium, z drużyną, której celem jest utrzymanie w PlusLidze. Gratulacje dla trenera Kowala i jego teamu, bo wygrali zasłużenie. Nie chciałbym i pewnie nie tylko ja, aby ten sezon, mówiąc pół żartem, pół serio. Był sezonem przysłowiowych gruszek na wierzbie 😊. Jak pokazuje liga o punkty nie jest łatwo, więc trzeba wziąć się do roboty i je zdobywać. Chyba, że chcemy nie grać w play-offach, a o utrzymanie 😊.       

wtorek, 29 października 2019

Fiasko czy wpadka?

źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów
Tym pytaniem postanowiłem zatytułować wpis o meczu „Gieksy” z Asseco Resovią Rzeszów (3-2). Nie chcę tutaj Was zamęczać statystykami i nie będę 😊. Rafał Szymura do spółki z Janem Firlejem i Janem Nowakowskim, poprowadził swój nowy zespół do wygranej pokazując, że przyszedł do Katowic po to, aby liderem zespołu. Zespołu, który może urywać punkty potencjalnie silniejszym zespołom na papierze, a także iż ma papiery  na dobrego przyjmującego i jest pewniakiem do zastąpienia któregoś z naszych MŚ w reprezentacji. Pewnie pomyśleliście, że zmieniłem barwy klubowe, bo zacząłem od zespołu trenera Dariusza Daszkiewicza, poniekąd tak się czułem oglądając ten mecz z wiadomych przyczyn. Zacznę od tego co mi się podobało po stronie „Pasów” – choć mecz falował raz punkty seriami zdobywał zespół gospodarzy, raz „Pasy” (początek sezonu rządzi się swoimi prawami). Po naszej stronie było trochę gry obronnej, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość, bo jak wiemy z tym w zeszłych sezonach bywało różnie. Jednak ta gra obronna nie dawała nam skutecznych kontrataków. Miejmy nadzieję, że w kolejnych nasza gra w obronie będzie nam dawała punkty 😊. Jak najbardziej na plus oceniam grę naszego duetu Marcinów, oby tak dalej Panowie! Nicholas Hoag pokazał, że potrafi brać ciężar zdobywania punktów na swoje barki i że może być liderem ofensywnym „Wilków”. Pojawienie się amerykańskiego rozgrywającego w polu serwisowym zawsze dawało wiele pozytywnego naszemu zespołowi, szkoda tylko, że pozostali zawodnicy nie dotrzymywali kroku w tym elemencie gry, a może mieli byśmy więcej niż jeden punkt w ligowej tabeli. Nie przekonała mnie natomiast gra naszego kapitana i atakującego. Jednak pierwsze koty za płoty, okazja do rewanżu już jutro. Mam nadzieję, że punkty zostaną na Podpromiu 😊. 

niedziela, 20 października 2019

Jesienne wariacje! :D


Grzechem, by było nie wykorzystać tak pięknej pogody, więc wyruszyliśmy zabierając aparat i nietuzinkowe poczucie humoru. Zostałem królem Olimpu, a niektórzy pragnęli wziąć prysznic po drodze, niestety w mojej wiosce takich luksusów nie ma😋. Niektórych tekstów nie będę upubliczniał😃. Do następnego!👊






*fotografie archiwum prywatne

sobota, 19 października 2019

Nie zawsze musi być złoto, by było pięknie!

źródło: Fanpage Polska Siatkówka

Jak dla mnie takie emocje mogłyby trwać w nieskończoność, bo kocham naszych Mistrzów Świata. Choć pewnie gdzieś pozostaje niedosyt, bo niby Mistrzowie głodu, powinni mieć wieszane medale z najcenniejszego kruszcu na swoich piersiach. Jednak na tym polega piękno siatkówki, że nie wszystko, jest oczywiste 😊.

Pewnie ten tekst znajdzie w sobie tyle samo zwolenników, co przeciwników. A więc:

UDANY, CZY NIE UDANY?

Dla mnie, jak najbardziej udany – najważniejszy cel sezonu osiągnięty, z każdej imprezy wracaliśmy z medalami. Mówiło się, że młodzież leci na F6 LN po to, by zdobywać doświadczenie i w przyszłości stanowić o sile pierwszej reprezentacji, a tu proszę stanęli na najniższym stopniu podium. Pokazując przy tym, że nie mamy, ani drugiego, czy trzeciego „garnituru”, tylko drużynę 26 walczaków, którzy są w stanie wygrać z każdym 😊
źródło: Kuraś & Winiar Fanpage
Po zdobyciu kwalifikacji olimpijskiej, sami zawodnicy „dopompowywali balonik” mówili, że na paryskiej ziemi, po meczu finałowym EuroVolley, usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego. Cóż, Słowenia miała „dzień konia” i swoich kibiców, którzy swoim dopingiem doprowadzili ich do finału. A my mieliśmy problem, by dobić się do pomarańczowego, czy ze skończeniem ataku na wysokiej piłce i rozgrywającego, który miał prawo rozegrać jeden słabszy mecz, a że przytrafiło się to w półfinale, mówi się trudno. Słowa uznania za to, że przeprosił kolegów i nieco zawiedzionych kibiców. Jednak nie winiłbym całkowicie Fabiana, a nie co „śpiącego” ze zmianami w tym meczu trenera. Jednak nie ma co płakać, bo w „małym finale” nasi chłopcy zagrali, jak na Mistrzów Świata przystało i zgarnęli brązowe medale. Przyznam szczerze, że PŚ nie śledziłem, aż tak bardzo, ale srebro cieszy. Muszę powiedzieć, że mecz z Brazylią choć przegrany to był mega widowiskiem, stojącym na wysokim poziomie. Z dużą bazą elementów szkoleniowych dla naszych szkoleniowców, czy młodych adeptów siatkówki. Tym, którzy twierdzą, że ten sezon był sorry za wyrażenie „do bani”. Powiem krótko po złocie MŚ, nie ujmując oczywiście Stephanowi Antidze, musieliśmy czekać na kolejny medal ówczesnych Mistrzów Świata, do zeszłorocznej imprezy. A tutaj cztery ważne imprezy i wszystkie z medalami. A zatem czy ten sezon był klapą?

KTO JEST NAJWIĘKSZYM WYGRANYM TEGO SEZONU REPREZENTACYJNEGO?

Pomijam oczywiście Wilfredo Leona, bo dla mnie osobiście to oczywista oczywistość, że „Wifi”, jest wartością dodatnią naszej reprezentacji. Największym wygranym, jest Karol Kłos, który przeżywał drugą młodość w kadrze, prowadząc nasz team do brązu LN. Dając tym samym sygnał Heynenovi, że będzie walczył o wyjazd na IO. Drugim wygranym jest Maciej Muzaj, który nieoczekiwanie z trójki na ataku, stał się naszą pierwszą opcją w ataku, wobec kontuzji Bartka Kurka. Widać, że praca z Heynenem się opłaciła wciąż młodemu atakującemu, bo z meczu na mecz było widać, że w przyszłości da nam wiele radości. Na równi z Muzajem postawiłbym Olka Śliwkę, który wciąż się rozwija, stanowiąc rezerwowego pewniaka na przyjęciu. Jego pojawienie się na parkiecie, wprowadza spokój, w naszym teamie, a sam Olek czasem doprowadza rywali do białej gorączki. Trzecim wygranym wg. mnie, jest Marcin Komenda, który dzielnie depcze po piętach Grzegorzowi Łomaczowi, a i Fabian Drzyzga musi się mieć na baczności, bo konkurencja nie śpi. Brawa dla Bartka Kurka, który po tak ciężkiej kontuzji, zagrał naprawdę dobre spotkania na japońskim Pucharze Świata.

CZY BĘDZIE MEDAL IO I KTO NA NICH ZAGRA?

Myślę, że nasz trener już wie, kogo mniej więcej zabierze, jednak pamiętajmy, że miejsc jest tylko dwanaście, a my mamy drugie tyle zawodników na wysokim poziomie, więc chłopaki mają o co walczyć. A co do medalu – powiem tyle do niego droga daleka 😊. Tymczasem za tydzień PlusLiga kibicujmy naszym klubom, by znów od maja, mieć siłę ściskać kciuki, za naszych Orłów.   


sobota, 31 sierpnia 2019

Świat byłby taki ubogi, gdybyśmy się nie spotkali...



Wczorajsze późne popołudnie spędziłem w bardzo miłym towarzystwie. Dlatego też słowa tej oazowej piosenki idealnie pasują jako tytuł. Choć jednych znam dłużej, innych trochę krócej to nie przeszkadza nam, w zbudowaniu relacji, która przetrwa lata. Tak to już jest, że oaza jest nie tylko czasem, który ładuje akumulatory, ale też czasem gdzie spotyka się młodych ludzi, którzy sprawiają, że prawie przez całe dwanaście dni boli Cię szczęka😉. Dzieląc się przy tym nawzajem, tym co mamy najlepsze💗. Nie zabrakło oazowych wspomnień i rozmów na przeróżne tematy. Niektórzy zadbali o to, by była pamiątka. Mam nadzieję, że paparazzi przy najbliższej okazji mnie nie wrzuci do rowu, za dodanie tego zdjęcia😜.  

To spotkanie było dowodem tego, że choć oaza się kończy to znajomości trwają. DZIĘKI EKIPO I DO NASTĘPNEGO!!!😍😎😎


niedziela, 18 sierpnia 2019

Zasoleni! :D


Nasze zielone tereny to dla naszej ekipy zbyt mało, dziś wybraliśmy się do tężni solankowej w Sołonce. Śmiechoterapia połączona z wzdychaniem soli sprawi, że będzie zdrowi, jak ryby 😊. Humory, jak zawsze dopisywały, co widać na fotografiach. Czasem trzeba wybyć z domu, by dowiedzieć się, że wyglądam staro w okularach😋. W sumie szczerość to cecha, która dla mnie jest mega w cenie😎. Do następnego👊





wtorek, 13 sierpnia 2019

NIGDY NIE LEKCEWAŻ SERCA MISTRZA!!! Czyli zagramy na IO.

źródło: Fanpage Polska siatkówka 

POLSKA BIAŁO-CZERWONI!!! Ta melodia towarzyszy mi od niedzieli i pewnie nie tylko mnie 😊. Czy może być inaczej? Plan w 100% na ten moment został wykonany! Z pełnym optymizmem patrzę na turniej IO, z udziałem naszych siatkarzy. Mecz z Tunezją (3:0) był dla mnie meczem, który trzeba było wygrać i o nim zapomnieć. Prawdziwa wojna miała mieć miejsce w sobotę, w meczu z Francuzami (3:0). Wszystko wypaliło Earvin N’Gapeth i spółka choć robili, co mogli – podbijali nasze ataki, jak zwariowani. To koniec końców byli bezradni na świetną grę naszych chłopaków. Nie zawaham się użyć stwierdzenia, że nasi  zagrali tak świetny mecz, jak drugi mecz z Serbami, na bułgarsko-włoskim mundialu. Trójkolorowi zginęli od naszego świetnego systemu blok-obrona po, których rodziły się zabójcze kontry dla naszej ekipy. Nawet jeśli podopiecznym Laurent Tillie udawało się obronić nasze zabójcze ataki, to świetnie nasi „kilerzy” na środku siatki „gasili światło” rywalom. Dokładając do tego zagrywkę, która obok bloku i obrony ustawiła mecz. Czyli jednym słowem mecz paluszki lizać😎. Do pełni szczęścia brakowało nam tylko seta, Słoweńcy do meczu z nami podeszli na zupełnym luzie (3:1). Ustawiając sobie półtora zagrywką i atakami bez respektu dla Mistrzów Świata. I my kibice musieliśmy przeżywać stany przedzawałowe czy, aby na pewno uda się nam wygrać tego jednego seta, by dostać się do siatkarskiego raju. Nagle to, co było naszymi atutami, w meczu z Francją, przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, Jednak końcówkę drugiego seta na naszą korzyść rozstrzygnęła zagrywka Wilfredo Leona. I znaleźliśmy się w siatkarskim raju! Oszalałem ze szczęścia krzycząc – JEDZIEMY!!!💗 Jednak dbając o swoje serce, bo przecież tych horrorów z udziałem naszych Orłów, w tym sezonie będzie jeszcze, co nie miara (EuroVolley Pań i Panów), a nie jestem już taki młody😛. Zrezygnowałem z oglądania dwóch kolejnych setów. Na poważnie nie zazdroszczę trenerowi selekcji przed ME, bo może zabrać jedynie dwunastu, a my mamy taki kłopot bogactwa. Ufam, że i tym razem wybory przyniosą pozytywne zakończenie.    

niedziela, 11 sierpnia 2019

Idę i nie zatrzymuję się! :)


Archiwum prywatne
…Daleko stąd marzenia są… Jeszcze przed 03 sierpnia 2017, sam tak myślałem. Powiem pół żartem, pół serio – wystarczyło trochę szaleństwa, by marzenia stały się rzeczywistością😜. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a może powiem inaczej, Każdy kolejny „mały” sukces rodził jeszcze większą determinację, by próbować wspiąć się wyżej. 01 sierpnia moi ulubieńcy rozpoczynali walkę w MHJW, w krakowskiej Tauron Arenie. Ja zaś udałem się do jednej z krakowskiej klinik, by rozpocząć kolejnego „seta” celem oczywiście jeszcze większa samodzielność. Kochani, gdy podpisywałem potrzebne dokumenty nie miałem, ani chwili zawahania. Jeszcze przed podaniem narkozy dr. spytał  mnie -boisz się? Moją odpowiedzią był uśmiech😊. Nic, że boli. Boleć musi, bo jeszcze większy zakres nacięć, niż za pierwszym razem. Wykonanych jest, aż 19 punktów. Byłem bardzo zdziwiony, przy ściąganiu opatrunków. To pokazuje, że to co wykonywałem przez te dwa lata od pierwszej fibrotomii miało sens. Nie zawsze było łatwo, ale było warto. Dziękuję mojemu teamowi fizjo, za znoszenie moich głupich tekstów i wykonywanie ciężkiej pracy😂. Ja nie zamierzam osiąść na laurach, a wręcz przeciwnie. Ręce ćwiczę już od dnia powrotu domu, a za cztery dni pierwsza pionizacja. Więc nie leniuchuję. Jednak prawdziwa rehabilitacja dopiero przede mną, będą pot i łzy, tylko z jakiego powodu to nie wiem😝. Na szczęście mój człowiek od zadań specjalnych, wie na co mnie stać. Jednak zanim treningi pełną parą, to wcześniej zaczynam coś zupełnie nowego, w moim życiu. Mam na myśli staż w moim wymarzonym zawodzie, a wszystko dzięki udziale w projekcie FAR. A więc będzie się działo! Przystępuję do walki ze słowami osoby, która we mnie kilkanaście lat temu uwierzyła: Cinek jeszcze nie raz siebie zaskoczysz. Zrobię, co w mojej mocy, by tak było.  

środa, 31 lipca 2019

Czy bez odrzuconych "klocków Heynena" będzie awans?

źródło: Fanpage Czas siatkówki

Do chwili obecnej nie wiem co myśleć, zadając sobie przy tym pytanie: Czy ja nie za bardzo kocham tę dyscyplinę? Nie wiem czy tak bym rozmyślał jakby mnie dziewczyna rzuciła😂.  Wszyscy mówiliśmy zgodnie, że nie zazdrościmy trenerowi wyboru, składu na najważniejszą imprezę tego sezonu. Wliczając oczywiście to, co wydarzyło się w Chicago. Wczoraj, gdy trener ogłosił „14” na MHJW i batalie o bilet do Tokio. Tj. pisałem wcześniej nie wiem co myśleć… Jak widać znalezienie się w „6” chicagowskiego F6, nie jest wcale gwarantem, by być w drużynie, która będzie bić się o bilet na IO. Do wczoraj myślałem, że o grze u trenera Heynena decydują tylko i wyłącznie walory sportowe, w tym forma, jak widać siatkówka cały czas mnie czegoś uczy. O tyle, o ile wybór środkowych mogę spróbować zrozumieć, bo nie boję się użyć słowa, że: „Bieniu”, „Kłosik”, ”Kochan” i „Pit”, to światowa czołówka i decydowały detale o tym, kto z „midlle blockers” będzie „gasił światło” rywalom najpierw, w „Tauron Arenie”, a potem w „Ergo Arenie”. To wyboru Artura Szalpuka już nie i nie przemawia do mnie fakt, że jest bardziej ograny międzynarodowo niż „Bedni” oraz fakt, że jest bardziej zintegrowany z ekipą. W moim mniemaniu i pewnie nie tylko moim oznacza to, że Bednorz jest skreślony u Heynena całkowicie, bo jest do tyłu z turniejami międzynarodowymi. Tylko, gdzie ma się ogrywać skoro na najważniejszą imprezę tego roku jedzie zawodnik, który przez większość sezonu ligowego leczył kontuzję😊. Ktoś powie, że są jeszcze ME i Puchar Świata. Tylko pytanie - Czy "Bedni" i "Kochan" będą chcieli grać jeszcze u Heynena, w tym sezonie?  Cóż możecie się z tym, co napisałem nie zgodzić. Oby naszego trenera nie zawiódł i tym razem trenerski nos, a będziemy się cieszyć z awansu na IO. A od jutra kibicujmy naszym w MHJW, nie zapominającym przy tym o naszych siatkarkach, które od piątku będą walczyć także o bilet do Tokio.

niedziela, 28 lipca 2019

Jest ekipa, jest fun! :D


NAM wiele do szczęścia i wygłupów nie potrzeba wiele, wystarczy ładna pogoda, a banany na buzi same się pojawią. Bo mamy zryte banie😆😊😊😀 Tak było właśnie dzisiejszego popołudnia, zabraliśmy aparat i dobre humory, niestety nie wszyscy mieli ochotę na nasze towarzystwo. W sumie to się Tolkowi nie dziwię, bo kto przy zdrowych zmysłach, by z NAMI wytrzymał😋. 
Skoro mijali nas rowerzyści widmo, a samochody miały nieciekawy widok. Zaś niektórzy wyglądali wehikułu czasu😝😜😂😀. Ja byłem tak spragniony ochłody, że pół loda zmieściłem do paszczy na raz, na szczęście nie była potrzebna pomoc😎. Cóż to był dopiero drugi spacer tego roku, aż jesteśmy zaskoczeni, ale nadrobimy. Jednak na razie robimy przymusową pauzę… W ten czwartek zaczynam kolejny SET o SAMODZIELNOŚĆ – kolejny zabieg fibrotomi metodą Ulzibata. Wiem, że będzie dobrze, ale trzymajcie kciuki, kto może niech poprosi Bozię, by starczyło mi siły do walki😊. Kochani wiem, gdzie byłem i jaki byłem jeszcze dwa lata temu.  Dlatego nie boję się zacząć kolejnego SETA!! A jeszcze nie jedna fotorelacja ze spaceru się pojawi, bo mam THE BEST EKIPĘ💕💕!!! Czołem👊




*fotografie archiwum prywatne

niedziela, 21 lipca 2019

Czas w mega towarzystwie, bardzo szybko płynie.

Archiwum prywatne

Już po pierwszych słowach zamienionych na naszym obozowym debiucie (FAR) miałem niemal pewność, że ta znajomość nie skończy się wraz z powrotem do szarej niekiedy rzeczywistości. I nie pomyliłem się 😉. Połączyła nas nie tylko limuzyna, ale chyba przede wszystkim ta nasza „mądrość” i zamiłowanie do literatury i wszystkiego, co wiąże się z humanem. Nie będę mówił, jakiego epitetu określającego siebie używamy, gdy rozmawiamy na tematy związane z humanem😊. Wczoraj naszedł tak długo wyczekiwany i jakże radosny dla mnie i mojego najlepszego Przyjaciela dzień. Dzień naszego spotkania. Nie brakowało dobrego humoru, browarów, pizzy, czy rozmów na poważne tematy. Jednak jeszcze bez elektrolitow doszliśmy do wniosku, że musimy bardzo głęboko przemyśleć sens naszej znajomości. Oczywiście żartując😜😃😂. Jednak mówię Wam przebywanie w naszym towarzystwie, grozi bardzo poważnymi i nieodwracalnymi defektami psychicznymi😁😝. Ani się obejrzeliśmy, a przyszedł czas pożegnania. Jednak my się dopiero rozkręcamy i nie zamierzamy na tym poprzestać. Ziomusiu dobrze, że jesteś 😊👊.       

czwartek, 18 lipca 2019

Chłopaki też lubią brąz! :)

źródło: Fanpage Magia siatkówki

To się narobiło! Mieli lecieć zdobywać doświadczenie, a wylądowali na „pudle”. Ogrywając dwukrotnie Brazylię i Iran. Brazylię, która do Chicago przyleciała w najsilniejszym składzie i celowała w wygraną. I co? Wszyscy wiemy, jak się skończyło. Na tym właśnie polega piękno tego sportu, że nic nie jest pewne, a faworyci są tylko na papierze. Cóż z czegoś środowisko dziennikarskie musi żyć – dmuchanie baloników. Po raz kolejny moja siatkarska intuicja mnie nie zawiodła możecie się śmiać, ale ja wiedziałem, że to nie będą tylko dwa mecze i powrót do domu, a walka zakończona medalem 😊. Mówiono, że poleciał drugi lub trzeci garnitur naszej reprezentacji. To prawda pojechali zawodnicy, którzy nigdy ze sobą w takim zestawieniu nie zagrali i nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek, w takim zagrają.  Znów trener Heynen pokazał, że wie co, robi. Żonglując grupą dwudziestu sześciu zawodników, w czasie zmagań grupowych. Po to, by narodziła się DRUŻYNĄ, która z luzem na parkiecie i bez respektu sięgnęła po brąz. Pokazując przy tym, że młodzież wsparta MŚ z 2014, potrafi grać w siatkówkę, która jest ładna i widowiskowa dla siatkoholika znad Wisły. Opłacało się zarywać nocki, a w dzień być, jak Zombie😂. Karol Kłos szalał nie tylko z fryzurą pokazał, że jest nie tylko świetnym wsparciem dla młodszych kolegów i zastępcą „Kubiego”. Wysyłając sygnał do „Benia”, „Pita” i „Kochana”, że nie mogą spać spokojnie przed turniejem kwalifikacyjnym do IO, bo konkurencja nie śpi 😊. Największym wygranym na środku siatki całej Ligi Narodów, w moim mniemaniu jest – Norbert Huber. Grał bez respektu dla bardziej doświadczonych rywali, czy to „gasząc im światło”, czy to kończąc ataki niczym rutyniarz. Pokazując „starsi panowie” ja Wam jeszcze pokaże😃. 
źródło: Kuraś & Winiar FanPage
Czy ten rok reprezentacyjny będzie w końcu szczęśliwy dla gracza włoskiej Modemy? Pokazał Heynenowi, że nie składa broni, w walce o „14” na gdański turniej. Zagrywka, która powodowała, że wiatr we włosach i drżenie rąk u rywali i ataki po, których nie było czego zbierać i pewne przyjęcie. To dało wyróżnienie, w postaci miejsca, w dream team F6. Gratki „Bedni”. Mam nadzieję, że to co zaprezentował w F6, da mu bilet do Ergo Areny. Mówiło się, że Drzyzga, Łomacz i długo, długo nic na pozycji „sypacza”. Turniej w Chicago pokazał, że wcale tak nie jest, bo Marcin Komenda pokazał, że ma kwity na porządnego „sypacza” i może być zagrożeniem zwłaszcza dla zawodnika bełchatowskiej Skry. Jego postawa cieszy mnie nie tylko jako fanatyka reprezentacji Polski, ale i  kibica rzeszowskiej Asseco Resovi, bo Marcin po sezonie reprezentacyjnym przywdzieje „Pasiaka”. Dalej nie wiemy, kto wsparciem w ataku dla „Konara”, na turnieju kwalifikacyjnym. Jeśli mam być szczery zarówno Muzaj, jak i Kaczmarek, mnie do siebie nie przekonali. A może „Koala” zabierze trio atakujących? Popiwczak pokazał, że można o nim śmiało i głośno mówić jako o następcy „Zatiego”. Ten turniej pokazał, że nie tylko możemy spać spokojnie nie tylko myśląc o reprezentacji Polski siatkarzy, ale i trenerze. Jako następcę Vitala Heynena, widzę trenera Jakuba Bednaruka. „Diabeł” zaliczył debiut i od razu zdobył brąz. Niektórzy zamiast cieszyć się sukcesem, wolą komentować zachowanie belgijskiego szkoleniowca. Ja na szczęście należę do tych drugich😉. BO ROZWALILI SYSTEM!!!💗 Choć mógłbym zacytować „twitta” jednego z dziennikarzy Polsatu Sport, bo to było trafione w punkt😂. Brawa dla naszego kapitana i trenera Bednaruka, za przekazanie koszulki kapitana i brązowego medalu dla Fundacji „Herosi” – SZACUN PANOWIE!!!✊ Nie milkną głosy, że trener Heynen pominął: Hubera, Komendę i Popiwczaka, nie zapraszając ich na dalszą część treningów w Zakopanem, wszystkimi się na raz grać nie da, a pamiętajmy, ile jest jeszcze grania, w tym sezonie reprezentacyjnym. Na pewno jeszcze będą mieć szansę założyć koszulkę z orzełkiem na piersi, w tym sezonie. Tymczasem czekajmy na mecze towarzyskie i MHJW.  

niedziela, 7 lipca 2019

Duch Św. działa! Czyli złe dobrego początki :)


„Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”.
                                                                                                                  2 List do Koryntian

Zastanawiacie się skąd taki zarówno dziwny tytuł, jak i wstęp? Rok temu gdy wróciłem z oazy, chciałem tam wrócić, jak najszybciej. I wróciłem tym razem do Ochotnicy Górnej po to, by dziękować Mu za otrzymane łaski, których od ostatniej oazy od Niego doświadczyłem, ale też zrozumieć jeszcze głębiej, to co mnie spotkało… Jak i prosić o błogosławieństwo i potrzebne siły do walki o lepsze „jutro” oraz do walki z własnymi słabościami, by stawać się jeszcze lepszym człowiekiem niż jestem. Moje serce przepełniała radość, że mogę spotkać ludzi, których nie widziałem cały rok, ale i zawrzeć nowe znajomości. Górskie malownicze widoki, szum górskich potoków, a więc wszystko co💓.
Idealna sceneria do nabrania nowej energii do działania  Jednak początkowo zamiast „ładować akumulatory” i wstawać rozpromieniony radością z faktu, że jestem częścią oazowej wspólnoty oraz, że otacza mnie, to co jest miodem na moje serce i duszę. Pojawiło się przygnębienie i chęć powrotu do domu. Tutaj idealnie pasuje cytat, którym rozpocząłem ten wpis. Jeszcze rok temu nie zdobył bym się na taką rozmowę „face to face”, jaka miała miejsce. Z tego miejsca chciałbym podziękować księdzu moderatorowi, za wysłuchaniu moich słów krytyki i wprowadzenie zmian. Widocznie taki był plan działania Ducha Świętego, gdyż od tego momentu stawaliśmy się, rozpromienieni uśmiechem od ucha do ucha mimo niewyspania. Zakończenie oktawy Bożego Ciała to dla naszej wspólnoty oazowej dzień Mszy Św. prymicyjnej naszych księży moderatorów, gdyż obaj są neoprezbiterami. Z tego miejsca pozwolę sobie złożyć, w imieniu całej naszej wspólnoty najlepsze życzenia. W dzisiejszych czasach kapłaństwo jest nie lada wyzwaniem, gdyż współczesny świat robi wszystko, by negować naukę Kościoła, bo nie jest jakby powiedziała młodzież cool. Dlatego bądźcie, jak najlepszymi rybakami Pana😉.
W święto Apostołów Piotra i Pawła udaliśmy się do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala w Ludźmierzu, by dziękować za naszą oazową wspólnotę oraz prosić o dalsze błogosławieństwo na czas naszego oazowania. Po Eucharystii udaliśmy się na spacer po Ogrodzie Różańcowym, by nabrać sił przed dalszym pielgrzymowaniem do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Jednak zanim udaliśmy się do stóp Pani Fatimskiej, by odmówić Koronkę do Miłosierdzia Bożego, to było coś dla ciała (lody włoskie), gdyż żar lał się z nieba. Niejednokrotnie słowa kazania czy Adoracje Najświętszego Sakramentu sprawiały, że moje oczy stawały się mokre od łez. To kolejny dowód na to, że Duch Św. działa! Panie Ty chce bym stawał jeszcze lepszym człowiekiem obiecuję, że dołożę wszelkich starań, by tak się stało. Wszyscy wiemy, jak trudne są rozstania na uroczystej Mszy Św. o północy podczas wzajemnego błogosławieństwa nie zabrakło łez. Myślicie pewnie, że żyliśmy tylko modlitwą, wyprowadzę Was z błędu nie brakowało śmiechu podczas wspólnych spacerów m.in. na bacówkę, gdzie mogliśmy skorzystać z gościnności górali, za co serdecznie dziękujemy. Czy podczas wieczorków pogodnych, gdzie niejednokrotnie bolała mnie szczęka😊.



Z tego miejsca chciałbym podziękować „mojej ekipie”, za swój czas poświęcony na opiekowanie się tak „spokojnym Cinkiem”, dziękuję za te rozmowy czasem bardzo poważne do późnych godzin, ale jednak częściej niezbyt poważne😁, za to wspólne picie kawy, spacery i nieudolną próbę nauki gry w Uno. Dziękuję za wyrozumiałość, kiedy nie byłem sobą. Domusia dziękuję Ci, że spróbowałaś i jestem z Ciebie dumny💓. Opłacało się choćby po to bym usłyszał (Ty wiesz co😜). W imieniu swoim, jak i reszty wspólnoty dziękuję księżom moderatorom, siostrom zakonnym i klerykom, za głoszenie Słowa Bożego i umacnianie w nas wiary i pokazywanie, że z Nim możemy wszystko. Ks. Sylwestrze kilka kazań, jak to się dziś mówi sztos💪. Już teraz mówię chcę wrócić, za rok jeśli Bozia pozwoli chyba, że będzie miała swój plan działania na moją osobę. Bo, jak śpiewaliśmy w jednej z piosenek: ... Proszę pomóż mi Cię naśladować, tracić wszystkie siły, by wypełnić twe wyzwanie, wszystko, co we mnie jest niech będzie wyznaniem. Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię. Pamiętam o Was wszystkich, w codziennej modlitwie, a mojej ekipie mówię do zobaczenia już niedługo😊!    








*fotografie archiwum prywatne