Za nami pierwsze sparringi Gangu Łysego Nikoli Grbicia, czyli operację pod kryptonimem medal na IO w Paryżu możemy uznać oficjalnie za otwartą!
Tradycją reprezentacji prowadzonej przez serbskiego szkoleniowca jest to, że rozpoczynamy sezon reprezentacyjny od porażki, ale nie róbmy z tego dramatu i nie o tym będzie ten wpis 😉. Spotkania z Niemcami i Ukrainą miały dostarczyć materiału szkoleniowego naszemu coachowi i dać mu feedback, co do poszczególnych zawodników. Bo w obu spotkaniach nie brakowało fajnych akcji, ale i prostych błędów, pokojnie po to są mecze kontrolne. Ja natomiast, chcę się z Wami podzielić feedbackiem, który mi jako kibicowi udało się wychwycić 😎.
W obu spotkaniach na rozegraniu w podstawowym składzie na pojawiał się Grzegorz Łomacz to może oznaczać chyba jedno, że Nikola Grbić już podjął decyzję co do pozycji drugiego rozgrywającego w Paryżu. Bo Marcin Komenda wchodził "z bazy", może turniej VNL w tureckiej Antalyi zmieni moje postrzeganie w tej kwestii. Zarówno Bartłomiej Bołądź, jak i Karol Butryn zadali niezłego klina selekcjonerowi, co do bycia potencjalną "drugą armatą" na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Obaj atakujący pokazali, że potrafią strzelać, nie tylko po prostej, ale i po kierunku. A przecież w szerokiej kadrze, są jeszcze: Dawid Dulski, Łukasz Kaczmarek, czy melodia dalekiej przyszłości Bartosz Gomułka. Cieszy fakt, iż do dobrej dyspozycji powraca Mateusz Poręba, bo im więcej jakości na środku tym lepiej, zdrowej rywalizacji nigdy za wiele. Nie przekonała mnie jakoś specjalnie gra Bartosza Bednorza oraz Artura Szalpuka na lewej flance w tych obu sparringach. Patrząc na postawę tych obu lewoskrzydłowych, można było wywnioskować — trener i tak ma swoją hierarchię, po co będziemy się starać. Oby było to tylko moje złudzenie, ale i efekt dociśnięcia na siłowni. Bo rzeczywiście Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka dali nam, ale i trenerowi całkiem inny vibe swoją grą. Patrząc na grę "Semena" w meczu z Niemcami, widziałem starego dobrego Kamila Semeniuka, który bawił się z rywalami, zmieniając formy ataku, a także posyłającego bomby z pola serwisowego. Wszyscy wiemy, jak dla naszej drużyny ważny mentalnie, jest Aleksander Śliwka, a także jego, jak ja to nazywam cwaniacka gra na lewej flance. Cieszy fakt, że zobaczyliśmy powracającego "starego" Śliwkę, który bawił się z blokiem naszych czwartkowych rywali. Obaj libero moim zdaniem, nie dali trenerowi sygnału — chcemy spróbować walczyć o bilet do Paryża. No, chyba że w tureckim turnieju VNL wyślą trenerowi sygnał, który namiesza Nikoli w głowie i przybędzie mu siwych włosów 😜. Nie zapomniałem o debiutantach, którzy nie przestraszyli się wagi koszulki z Orzełkiem i naprawdę zaliczyli bardzo dobry debiut. A przecież zostaną rzuceni na "głębokie wody" jakimi są rozgrywki Ligi Narodów. Czy z dwójki Jakubiszak, Usowicz wyrośnie następca, któregoś z naszej eksportowej czwórki? No to, co mamy to, na co tak długoczekaliśmy, czyli biało-czerwone emocje na najwyższym światowym poziomie i zawały serc murowane 😆!
*foto: Kamciography
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz