wtorek, 13 sierpnia 2024

Srebrne chłopaki Nikoli Grbicia w Paryżu!

Czterdzieści osiem lat musieliśmy czekać na to, by polscy siatkarze zdobyli medal na Igrzyskach Olimpijskich. Jednym słowem znów historia współczesnej polskiej siatkówki, rodziła się na naszych oczach.

Choć apetyty były dużo większe to i tak powinniśmy być dumni (ja jestem). Bo Nikola Grbić jest drugim trenerem po Hubercie Jerzym Wagnerze, który zdobył z męską reprezentacją. Tak bardzo wyczekiwany przez polskich kibiców medal olimpijski.
Zanim o całym turnieju to pozwólcie, że wrócę na moment do sobotniego finału. Mówiąc kolokwialnie, nie mieliśmy do nich podjazdu, a oni zbudowali się meczem z Niemcami, po którym powinni się pakować. Zostaliśmy złamani ich zagrywką, a także ich bezlitosną i zabójczą grą lewym skrzydłem — Earvin N’Gapeth pokazał, że potrafi nie tylko robić show poza parkietem, a także na nim. Trévor Clévenot pokazał te "kwity", które znamy doskonale z ligowych parkietów — czysta siatkarska maestria. Dodajmy do tego perfekcyjne czytanie gry Marcina Janusza, a tym samym zamiary w ataku naszego Kapitana, czego efektem były "gaszenie światła" Bartoszowi Kurkowi. Teraz można gdybać sytuacja może, wyglądałaby zgoła inaczej. Gdyby trener wcześniej wpuścił na boisko Bartosza Bołądzia z Kamilem Semeniukiem, A także zaryzykował ze wpuszczeniem na parkiet Grzegorza Łomacza. Mówi się trudno, kibicuje się dalej 😎.
Muszę przyznać, że gra naszego Gangu Łysego to istny siatkarski rollercoaster, ale przecież na zawale, albo wcale 😊. Po meczu z czwartą drużyną Igrzysk Olimpijskich, na moment pomyślałem, że klątwa ćwierćfinału, nie będzie obalona (i chyba nie tylko ja). Tym bardziej że na drodze do strefy medalowej, stała świetnie spisująca się w tym turnieju Słowenia. Jednak nasze obawy na szczęście spełzły na niczym, bo potrafiliśmy zgasić apetyty Słoweńców na olimpijską "blachę". Odrzuceniem ich od siatki swoją zagrywką, a także "ugotowaniem" przyjmującego Asseco Resovii Rzeszów oraz naszą skuteczną grą w ataku. Przy czteropunktowej przewadze "Jankesów" w IV secie oraz kontuzjach Marcina Janusza i Pawła Zatorskiego pomyślałem, że przyjdzie nam grać o brązowy medal.
Wszyscy wiemy, czyje słowa poderwały naszych Chłopaków do walki. Te słowa stały się częścią historii polskiej siatkówki, ale sam autor powinien je opatentować jako przepis na sukces w beznadziejnej sytuacji, a także zastrzec je prawami autorskimi 😂. Ten mecz ze Stanami Zjednoczonymi ukazał całe piękno tej dyscypliny, która dla wielu z nas, jest dyscypliną narodową. Pokazał także teamspirit, a także charyzmę "Gangu Łysego". Dobrze wiemy, że bez tych dwóch rzeczy, ciężko jest o sukces w grze zespołowej. Przyznaje się bez bicia, że po ostatnim gwizdku sędziego w meczu półfinałowym. Rozpłakałem się ze szczęścia, jak małe dziecko, wiem brak mi piątej klepki na punkcie tej dyscypliny 😋. Choć nasz Kapitan miał na paryskiej imprezie, spore problemy z grą w ataku. To sprawy w swoje ręce i nogi brali wspomniany wcześniej Tomasz Fornal oraz Wilfredo Leon, który był najlepiej punktującym siatkarzem na Igrzyskach Olimpijskich (103 punkty). Najbardziej pewnym zagraniem, które dawały niemalże pewny punkt dla naszej reprezentacji. Było granie pierwszego tempa przez "Elvisa" z naszymi środkowymi i choć od półfinału rozregulowany celownik w ataku, miał Norbert Hubert. To i tak nasza drużyna nie ucierpiała, bo przecież jest niezawodny
Kuba Kochanowski, który bawił się rywalami. Posyłając im różnorakie przesunięte krótkie. Ta zabawa skończyła się tym, że wylądował w dream teamie największej imprezy czterolecia. Jednym słowem takiego skarbu narodowego na środku siatki, zapewne zazdrości nam cały siatkarski świat 😍. Nie będę tutaj oceniał wyborów personalnych naszego selekcjonera, choć z niektórymi do tej pory się nie zgadzam. Nie mam tutaj na myśli rozegrania, bo kto wie, czy Janek Firlej  dźwignąłby temat tej sytuacji, jaką mieliśmy w półfinale. Z pewnością mogę powiedzieć, że duet Firlej, Kochanowski, będzie postrachem całej PlusLigi 😉. 
Cieszy fakt, iż współpraca z Nikolą Grbiciem będzie kontynuowana, choć to jest niemal pewne, że na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles, w 2028 roku. Nie zobaczymy takiej samej dwunastki, która wywalczyła po prawie pół wieku "blachę"  w Paryżu. Na koniec się powtórzę, jestem dumny z tego, że jestem kibicem siatkówki!

*foto pochodzą z różnych źródeł 


2 komentarze:

  1. To jest świetny komentarz opis naszej siatkówki brawo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za lekturę i tak pozytywny odbiór. Zapraszam do częstszej lektury bloga, pozdrawiam.

      Usuń