środa, 22 grudnia 2021

Chce się żyć.

 

Taki już jestem, że lubię wracać do filmów czy też książek, które już, kiedyś wpadły w moje oczy czy ręce. By spojrzeć, na to może z nieco innej perspektywy życiowej i emocjonalnej. Tak właśnie było dzisiejszego popołudnia, korzystając z faktu, że posiadam Netflixa, wybrałem z listy film Macieja Pieprzycy "Chce się żyć", który już, kiedyś obejrzałem, a i czytałem książkę, na podstawie której jest adaptacja filmu. Moja perspektywa życiowa się, bardzo zmieniła od tamtej pory, ale emocje towarzyszyły mi takie same, jak wtedy, kiedy czytałem i oglądałem po raz pierwszy, ale, za to długo głębsze przemyślenia, niż parę lat wstecz. Wiem, jestem myślicielem i wrażliwcem, nie wstydzę się, tego i dobrze mi z tym 😊. I tymi przemyśleniami chce się z Wami podzielić. Mateusz jest osobą cierpiącą na bardzo ciężką postać Mózgowego Porażenia Dziecięcego, bo czterokończynową spastyczną i w dodatku nie mówi, lecz Jego mama próbuje usilnie przekonać lekarzy, że nie jest on roślinką, a zdrowym intelektualnie chłopakiem, lecz według lekarki zachowanie Mateusza nie różni się, niczym od zachowania jej psa. Cóż sam, kiedyś zostałem porównany do osoby chorej na nowotwór mózgu przez jednego z moich nauczycieli, na szczęście nie zniechęciło mnie to do poznawania tajników komputerowego świata. Każdy rodzic wierzy, że jego dziecko, stanie kiedyś na nogi i zacznie chodzić i zrobi wszystko, by tak się, stało, nawet kosztem własnego zdrowia. Tak też było w przypadku, rodzice imali się, różnych zajęć, by zapewnić mu i młodszemu rodzeństwu, jak najlepszy byt, zaniedbując zdrowie. Młodsze rodzeństwo uważało Mateusza, za samo zło, zwłaszcza siostra, która równie, jak lekarka uważała go, za głupiego. W życiu chyba większości chłopaków z MPD Tata jest bohaterem czy, jak to Mateusz nazwał czarodziejem, który mówił mu będzie dobrze. Śmierć Taty  i problemy zdrowotne Mamy doprowadziły, że Mateusz został oddany do specjalnego ośrodka, bo po co zajmować się, kaleką. Lepiej sobie ułożyć życie, mam na myśli rodzeństwo, bez niepasującego do układanki puzzla i przysyłać mu pozdrowienia z każdego portu, jak to miało miejsce w przypadku brata, który był marynarzem. Kadry z ośrodka, w którym był bohater, przypomniały mi niezbyt fajne wspomnienia z dzieciństwa, bo najprawdopodobniej były to kadry ze szpitala, który miał być już dawno temu dla  mnie przepustką do teraźniejszości, ale wygrała tęsknota, za bliskimi. I to, cudowny skalpel dr. Repetunova i Jego anielskie serce, okazały się, tym panaceum. Wypadki bohatera w tym, że przytułku to nie tylko ukazanie tego, co z naszym ciałem robi spastyka, ale też bezsilność i rozpaczliwy krzyk — ja jestem, ja żyję, mam potrzeby i rozumiem! Chce kochać i być kochanym!  Dopiero jedna z terapeutek, zauważyła ten krzyk i pokazała, że Mati to nie roślinka, a osoba, z którą można komunikować się, za pomocą pisma obrazkowego. Wtedy zrobiło się o nim, na tyle głośno, że doczekał się, on własnego pokoju w ośrodku, czy pojawił się, artykuł w gazecie. Artykuł, który doprowadził do tego, że został zabrany do domu na święta Bożego Narodzenia, bo było się, kim pochwalić. Ale, jak sam bohater stwierdził, który jest zarazem narratorem w filmie — to już nie jest mój dom. Na koniec powiem łatwiej, jest patrzeć na opakowanie, które nie zawsze jest ładne i kolorowe, niż zajrzeć do jego zawartości, czyli naszego wnętrza.    

Powiązany link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz