Asseco Resovia Rzeszów nieprzeszła do historii i nie obroniła Pucharu CEV. W meczu rewanżowym na tureckiej ziemi w finale przegrała z tamtejszym Ziraat Bankasi Ankara (1:3).
Po przegranej, po tie-breaku w pierwszym meczu tych drużyn na rzeszowskim Podpromiu. Pewnie cała siatkarska Polska (w tym kibice "Pasów") wierzyła, że uda się odwrócić losy tej rywalizacji. I wrócić na Podpromie z obronionym Pucharem CEV. Nutkę niepewności w sercach kibiców wlała postawa drużyny z Rzeszowa, w sobotnim meczu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.
Pierwszy set wczorajszego spotkania pokazał, że Asseco Resovia Rzeszów przyjechała do Turcji, bić się o ten drugi w degradacji klubowej puchar. Dając tym samym nadzieję, że balonik za szybko nie odleci — wszystkie trzy puchary w rękach polskich klubów siatkarskich 😎. Widać było, że zespół gospodarzy czuł ciśnienie, sprawy nie ułatwiała mu gra obrońców trofeum, mimo 8 błędów w polu serwisowym. Dobrze grali w obronie i asekuracji, a także zdobyli 4 punkty blokiem. Liderem w ataku na lewym skrzydle, jak na prawdziwego lidera zespołu, był Bartosz Bednorz, którego uzupełniał Stephen Boyer. Nie brakowało także pipe'a, czy gry pierwszym tempem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jak to, iż to drugie zagranie należy do rzadkości u Gregora Ropreta 😱. Ten wygrany przez Asseco Resovię Rzeszów set, dawał jeszcze większy promyk nadziei rzeszowskim fanom. A tym samym nasi siatkarze uwierzyli, że samo się wygra 😋. Z drugiej jednak strony było wiadomo, że zespół z Ankary, nie odpuści. Drugiego seta zaczęli oni od dwóch asów serwisowych Emre, które pozwoliły im na nowo uwierzyć w to, że Puchar CEV będzie w ich posiadaniu. I choć zespół z Rzeszowa doprowadził do remisu na tablicy wyników (8:8). To, to była jedyna dobra rzecz, którą można powiedzieć o grze "Wilków" w tamtym secie. Można by śmiało powiedzieć, że to był set zagrywki Matthew Andersona kontra Asseco Resovia Rzeszów (5 asów serwisowych z rzędu), które pozwoliły drużynie Ziraatu Bankasi Ankara, wrócić do gry w tym spotkaniu, a tym samym złamać przyjęcie oraz mental drużyny z Rzeszowa. Trzeci set zaczął się od czteropunktowego prowadzenia gospodarzy, jednak sygnał do ataku "Wilkom", swoimi dwoma punktowymi zagrywkami oraz blokiem. Dał Kapitan Karol Kłos i na tablicy wyników, był remis (16:16), co zwiastowało nieziemskie emocje i wojnę nerwów w końcówce tego seta. I tak rzeczywiście było, bo byliśmy wymiany ciosów z jednej i z drugiej strony, jak na bokserskim ringu (28:26). Więcej jednak cierpliwości mieli Matthew Anderson i spółka i to oni byli o seta o wygrania tego trofeum. Zawodnicy trenera Sammelvuo, chcąc obronić ten puchar, byli zmuszeni wygrać trzy kolejne sety. Co stało się dla nich mission imposssible, bo zespół z Ankary, kontynuował swą zabawę siatkówką i postanowił potrenować sobie zagrywkę. Na co Asseco Resovii Rzeszów zabrakło kontrargumentu. I to przyszły klub Tomasza Fornala jest w posiadaniu Pucharu CEV — w pełni zasłużenie.
Na podsumowanie powiem, że nie da się wygrywać spotkania bez zagrywki, a jej we wczorajszym spotkaniu poza floatami nie było. Nie wiem, czy byliśmy teraz w odrobinę w lepszych humorach teraz. Gdyby partnerem Bartosza Bednorza w linii przyjęcia był Lukáš Vašina, bo Klemen Čebulj, nie dawał tej jakości siatkarskiej poza zagrywkami w końcówce trzeciego seta. Zabrakło, myślę też sił fizycznych, ale i woli walki. A bez tego sukces w sporcie drużynowym to mission impossible.
*foto: pochodzą z różnych stron
Już gdzieś to pisalem,ale w mojej opinii Resovia od dekady to wzorcowy przykład antydrużyny. Ściągane co roku postacie z dobrymi Cv a efekt mierny. Jeśli wpadają w kłopoty to sypie się gra totalnie. Po problemach z rozegraniem Drzyzgi mamy Ropreta, który grał dobrze tylko w kadrze. Aż trudno uwierzyć,że sypacz w Rzeszowie jest tak cienki.Boyer błyszczy w meczach o nic, jest stawka,stres, gościa nie ma.Bednorz od czasów Modeny nie zrobił postępu,brak stabilności. W meczu w Ankarze grał piach na przyjęciu,obaj z Cebulijem robili za tarcze strzelnicze. Anderson chyba nigdy w długiej karierze nie miał takiej serii....
OdpowiedzUsuńTutaj jest problem z polityką transferową oraz presją, której gwiazdy nie potrafią udźwignąć. Jednak ilość zer w kontrakcie się zgadza i to jest najważniejsze.
Usuń