środa, 31 sierpnia 2016

Hej w góry, w góry!

Jak wiadomo kocham podróżować i odkrywać nowe zakątki naszego pięknego kraju. Uwielbiam też wracać do miejsc, które mają dla mnie znaczenie sentymentalne. W miniony weekend wybrałem się ze znajomymi ze Stowarzyszenia, w kolejny voyage po Polsce. „Tak życiową” tradycją stało się już rozpoczęcie wyprawy, od nawiedzenia świętego miejsca. Wszystko po to by zawierzyć uczestników Temu bez, którego nic nie znaczymy i poprosić o dobrą pogodę na nasze zwiedzanie. Serce zabiło mocniej i wróciły wspomnienia, gdyż udaliśmy się do Wadowic miejsca, z którego pochodzi św. Jan Paweł II – nasz Patron. To właśnie od Wadowic zaczęło się na dobre moje wędrowanie z „Tak Życiu” o ile mnie pamięć nie mieli ;) Przed oczami stanął mi obraz, gdy niespełna dwunastoletni Marcinek trzymany na rękach przez swojego opiekuna. Ma zdjęcie przy chrzcielnicy przy, której można powiedzieć „Wszystko się zaczęło”. Teraz nieco starszy i bardziej zwariowany Cinek pozwolił sobie pstryknąć fotkę, w tym samym miejscu.
Archiwum prywatne 
Po to by móc za kilka lat „odkopać” kolejną „skrzynkę wspomnień” pt. „Wadowice ;) Po strawie duchowej, część grupy w tym ja udała się na słynne papieskie kremówki. Uwierzcie mi na słowo miodzio, jeśli komuś narobiłem smaku, to przepraszam ;D Następnie udaliśmy się na rejs statkiem, po Jeziorze Żywieckim. Choć żar lał się z nieba, to piękne widoki zrekompensowały wszystko.
Archiwum prywatne
Zmęczeni głodni udaliśmy się do miejsca zakwaterowania -  Dom Pielgrzyma, przy Sanktuarium MB Królowej Polski „na górce” w Szczyrku. Dodam tylko, że ta górka nie jest mała, miałem wrażenie iż jedziemy do nieba bram, a ja jeszcze chcę trochę pożyć ;D Choć my jako sprawni inaczej mamy chyba bilet załatwiony „z góry”. Kolejny dzień nie mógł się, dla mnie zapalonego kibica skoków zacząć lepiej. Udaliśmy się na skocznię im. Adama Małysza w Wiśle – Malince. Jedni chłodzili się lodami, ja wręcz odwrotnie płonąłem z emocji, iż jest mi dane nie ze szklanego ekranu, lecz w „realu”. Zobaczyć kolejną po Wielkiej Krokwi arenę zmagań skoczków z całego świata, podczas zawodów PŚ. By tego było mało oglądałem ją z tarasu widokowego, to jak tam dotarłem pozostanie moją słodką tajemnicą ;)
Archiwum prywatne
W ostatni dzień górskiego wędrowania, bardziej odważni udali się kolejką krzesełkową na Skrzyczne w Szczyrku. Ja osobiście należę do tych mniej odważnych ;D Jednak może i ja kiedyś się przełamie kto wie… Ja zaś spacerowałem deptakiem po Szczyrku i robiłem się na mulata ;)
Archiwum prywatne
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Sanktuarium im. Św. Jana Pawła w Krakowie, następnie udaliśmy się do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Po to by podziękować za piękną pogodę na nasze wędrowanie.
Archiwum prywatne
Na koniec dodam mamy „chody u góry”, bo już od kilku wyjazdów towarzyszy Nam przepiękna pogoda. Nasz Patron czuwa… ;)    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz