Jak
wiadomo kocham podróżować i odkrywać nowe zakątki naszego pięknego kraju.
Uwielbiam też wracać do miejsc, które mają dla mnie znaczenie sentymentalne. W
miniony weekend wybrałem się ze znajomymi ze Stowarzyszenia, w kolejny voyage
po Polsce. „Tak życiową” tradycją stało się już rozpoczęcie wyprawy, od
nawiedzenia świętego miejsca. Wszystko po to by zawierzyć uczestników Temu bez,
którego nic nie znaczymy i poprosić o dobrą pogodę na nasze zwiedzanie. Serce
zabiło mocniej i wróciły wspomnienia, gdyż udaliśmy się do Wadowic miejsca, z
którego pochodzi św. Jan Paweł II – nasz Patron. To właśnie od Wadowic zaczęło
się na dobre moje wędrowanie z „Tak Życiu” o ile mnie pamięć nie mieli ;) Przed
oczami stanął mi obraz, gdy niespełna dwunastoletni Marcinek trzymany na rękach
przez swojego opiekuna. Ma zdjęcie przy chrzcielnicy przy, której można powiedzieć
„Wszystko się zaczęło”. Teraz nieco
starszy i bardziej zwariowany Cinek pozwolił sobie pstryknąć fotkę, w tym samym
miejscu.
|
Archiwum prywatne |
Po to by móc za kilka lat „odkopać” kolejną „skrzynkę wspomnień” pt. „Wadowice
;) Po strawie duchowej, część grupy w tym ja udała się na słynne papieskie
kremówki. Uwierzcie mi na słowo miodzio, jeśli komuś narobiłem smaku, to
przepraszam ;D Następnie udaliśmy się na rejs statkiem, po Jeziorze Żywieckim. Choć
żar lał się z nieba, to piękne widoki zrekompensowały wszystko.
|
Archiwum prywatne |
Zmęczeni głodni
udaliśmy się do miejsca zakwaterowania - Dom Pielgrzyma, przy Sanktuarium MB Królowej
Polski „na górce” w Szczyrku. Dodam tylko, że ta górka nie jest mała, miałem
wrażenie iż jedziemy do nieba bram, a ja jeszcze chcę trochę pożyć ;D Choć my
jako sprawni inaczej mamy chyba bilet załatwiony „z góry”. Kolejny dzień nie
mógł się, dla mnie zapalonego kibica skoków zacząć lepiej.
Udaliśmy się na skocznię im. Adama Małysza w Wiśle – Malince. Jedni chłodzili
się lodami, ja wręcz odwrotnie płonąłem z emocji, iż jest mi dane nie ze
szklanego ekranu, lecz w „realu”. Zobaczyć kolejną po Wielkiej Krokwi arenę
zmagań skoczków z całego świata, podczas zawodów PŚ. By tego było mało
oglądałem ją z tarasu widokowego, to jak tam dotarłem pozostanie moją słodką
tajemnicą ;)
|
Archiwum prywatne |
W ostatni dzień górskiego wędrowania, bardziej odważni udali się
kolejką krzesełkową na Skrzyczne w Szczyrku. Ja osobiście należę do tych mniej
odważnych ;D Jednak może i ja kiedyś się przełamie kto wie… Ja zaś spacerowałem
deptakiem po Szczyrku i robiłem się na mulata ;)
|
Archiwum prywatne |
W drodze powrotnej
zatrzymaliśmy się w Sanktuarium im. Św. Jana Pawła w Krakowie, następnie
udaliśmy się do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Po to by
podziękować za piękną pogodę na nasze wędrowanie.
|
Archiwum prywatne |
Na koniec dodam mamy „chody u
góry”, bo już od kilku wyjazdów towarzyszy Nam przepiękna pogoda. Nasz Patron
czuwa… ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz