|
źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów |
Pewnie wielu z Was opłakuje kolejną porażkę Resovi w LM, z
gwiazdozbiorem z Maceraty (3-0). Przyznam szczerze, iż ciężko mi było uwierzyć
w jakiekolwiek punkty. W rewanżowym spotkaniu z Włochami. Jednak „resoviacki
rozum” mówił: „Może Reska wyrwie jakieś
punkty…”. Owszem nie wyglądało to może, aż tak tragicznie. Jak tydzień temu
na Podpromiu, lecz na próżno jak dla mnie szukać pozytywów. Kompletny brak gry
blokiem, grę środkiem policzyć by można było na palcach jednej dłoni. Przykładem
jak winno się wykorzystywać swoich środkowych. Był mecz ZAKS-y z Lotosem
Treflem Gdańsk, gdzie aż miło było popatrzeć. Na grę „Miśkina” ze swoimi
środkowymi. Zero szkód wyrządzonych zagrywką, za to duża ilość błędów w tym
elemencie. Do końca zmagań w fazie grupowej, zostały dwie kolejki rewanżowe.
Jak wiemy przed naszą drużyną wyjazd do Berlina i spotkanie przed własną
publicznością, z drużyną z :Liberca. Margines błędu jest zatem niewielki, jeśli
Resovia chce zagrać w fazie pucharowej. Tych prestiżowych rozgrywek. Jednak
wróćmy do siatkarskiego „El Classico” – starcia, które powoduje więcej emocji.
Niż nie jeden thiller, wygrane przez SOVIE (3-1). Przyznam się szczerze byłem
sceptykiem przed tym spotkaniem, po tym co zobaczyłem, w meczu z Lube na Podpromiu.
Jednak zarówno zawodnicy jak i my kibice mieliśmy świadomość, by liczyć się
jeszcze w walce o finał. Musieliśmy zgarnąć w tym spotkaniu pełną pulę.
Pierwsza partia przegrana do 20 nie zraziła wspaniałej publiczności, która
swoim wspaniałym dopingiem. Poniosła naszą drużynę do zwycięstwa, w kolejnych
trzech partiach. SZACUN ;) Mnie również udzieliła się atmosfera z trybun i
przed TV krzyczałem: „SOVIA!” :D
Gdyby nie wyśmienita gra blokiem „Tibo” i „Możdzona”, w końcówce drugiej partii
pewnie byłoby po meczu. Przyznam szczerze, iż krzyczałem jak opętany ;)
Końcówka trzeciego seta jedynie, dla kibiców o stalowych nerwach i mocnym
sercu. A to piłka setowa dla nas, a to dla Skry. Ostatecznie wygraliśmy tego
seta 30-28. Można było odetchnąć z ulgą i kibicować dalej. Moje serce po tym
secie było na skraju wytrzymałości ;) Jednak horrory są wpisane w życie kibica
„Pasiaków”. Czwarty set SOVIA dokonała demolki swoją zagrywką, Skra już się nie
podniosła. Trudno wyróżnić kogokolwiek, jednak statuetka MVP trafiła w ręce
Gawina Schmitta, który „uśpił” „Pszczoły” swoimi bombowymi serwisami”.
Sprawiając sobie tym samym miły prezent na urodziny, które przypadały w dniu
plusligowego szlagieru.
|
źródło: Fnnpage Asseco Resovia Rzeszów |
Ja osobiście wyróżniłbym jeszcze francuskiego,
przyjmującego naszej drużyny. Którego gra również siała popłoch, w szeregach
drużyny z Bełchatowa. Czas na łyżkę dziekciu, gra Marko Ivovicia pozostawiała
wiele do życzenia. Duet Nowakowski, Lemański byli kompletnie pod grą, dopiero
Możdzonek ożywił naszą grę, na środku siatki. Cieszymy się ze zwycięstwa w „El
Classico”, póki co według tabeli gramy w finale. Jednak tak naprawdę do gry, w
finale daleka droga. To już drugie zwycięstwo, w tym sezonie nad PGE Skrą
Bełchatów. Mamy patent na Skrę ;) A już w niedziele mecz z Cuprum Lubin, jednak
z dopisywaniem punktów poczekajmy, do gwizdka kończącego spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz