Tytuł idealnie oddaje sytuację naszej drużyny, przed
ostatnim turniejem, który dla naszych Orłów. Jest o grać, albo nie grać w Final
Six. By tak się stało w polskiej odsłonie musimy ugrać, jak najwięcej „oczek”.
Łatwo nie będzie, bo przecież drużyny z, którymi przyjdzie nam
skrzyżować ręce nad siatką. To ekipy z, którymi nigdy się nam łatwo nie gra.
Jednak zanim siatkarski piknik nad Wisłą, to wrócę do tego, co już za naszą
drużyną. Bilans trzy na trzy. Ktoś powie ograli mistrzów i vice mistrzów IO, a
nie potrafili ograć Iranu, który pokonali niespełna miesiąc wcześniej czy
Bułgarii, która była do pokonania. Nie ma co gdybać wszyscy wiemy, że siatkówka
to gra błędów i w jakiej fazie jest nasza ekipa. Ten top formy ma przyjść na
ME, rozgrywane w naszym kraju. Wszyscy wiemy jaki jest cel postawiony przez
władze związku i nas kibiców. O kolorze medalu na razie nie mówmy ;) Te mecze
wygrane pokazały, jaki jest potencjał, w tym co buduje „Fefe”.
|
źródło: Fanpage Aleksander Śliwka |
Bądźmy szczerzy w wygranym meczu z przebudowaną ekipą Brazylii, przy stanie 1-2. Wchodzi nikomu
nie znany, na arenie międzynarodowej – Aleksander Śliwka po. Którym nie widać
tremy z racji debiutu i swoją momentami szaleńczą, ale skuteczną grą odwraca
losy meczu. To cieszy, bo potrzebna jest zdrowa rywalizacja, na każdej pozycji.
I nikt za nazwisko u „Fefe” grał nie będzie, liczą się umiejętności. Kolejny
młodzik, który pokazał łatwo skóry w kadrze nie sprzedam – Barłomiej Lemański. Brazylijczykom
robiło się ciemno przed oczami, gdy „Leman” stawał na palcach, by zablokować
rywala. Radowało się moje serducho zarówno reprezentacyjne jak i klubowe. Bo
przecież wspomniane przeze mnie „młode wilki” to zawodnicy – Asseco Resovi
Rzeszów. Chodź kluczem do wygranej z Mistrzami IO, było wejście Śliwki to brawa
należą się całej drużynie. Każdy miał wkład, w te dwa punkty, które zdobyliśmy.
Mecz z drużyną Italii również wygrała drużyna i to napawa optymizmem przed
Euro. Po tym co teraz powiem pomyślicie jestem wróżbitą :D Przewidywałem
porażkę z Iranem, bo jak wiemy każdy mecz rządzi się swoimi prawami, a oni na
mecze z naszą reprezentacją wznoszą się na wyżyny swoich umiejętności
siatkarskich. Wypadnięcie ze składu kilku podstawowych graczy teoretycznie
powinno im zaszkodzić, a praktycznie okazało się inaczej. I to ekipa Igora
Colacovicia zdobyła te trzy oczka zasłużenie. Mecz z gospodarzami drugiego
turnieju jak powiedziałem, był do wygrania nawet za trzy punkty, brakowało nam
tej zimnej krwi, którą miała Bułgaria i popełniała zdecydowanie mniej błędów
własnych od nas. Jednak myślę nie tyle bolała nas porażka, co kontuzja naszego
kapitana, w tym spotkaniu. Wszyscy drżeliśmy, o jego zdrowie i czekaliśmy na
diagnozę, jak długa przerwa czeka maszego „Dzika”. Wiadomą rzeczą było iż
Brazylia będzie rządna rewanżu za porażkę w Pessaro Olek Śliwka już został
rozpisany brakowało skuteczności ze skrzydeł, pasywnych bloków po, których rodziły,
by się skuteczne kontrataki dla naszej drużyny. Chodź Artur Szalpuk skutecznie zdublował
pozycję Olka, to było to za mało, by doprowadzić do tie-breaka. Mecz z Kanadą,
był dla naszej drużyny, z dwóch powodów. Drużynę Kanady prowadzi nasz były
selekcjoner Stefan Antiga, by dalej liczyć w walce o wyjazd do Brazylii. Musieliśmy
w tym meczu zgarnąć pełną pulę. A też wiedzieliśmy iż łatwo nie będzie, bo
Kanada całkiem dobrze sobie poczyna, pod okiem nowego szkoleniowca. Nie był to
jakiś szalony mecz najważniejsze, że wygrany. I teraz mamy wszystko w swoich
rękach. Ile punktów zdobędziemy w „polskim weekendzie”, tego nie wiem. Bo
atmosfera w polskich halach wyzwala dodatkowe pokłady energii, w naszych
przeciwnikach. Czy uda się pokonać Iran po raz drugi w tym sezonie? Czy awans
będzie nasz? W głębi siatkarskiego serducha myślę, że tak. BO NIE MA KOZAKA NAD
EKIPĘ KUBIAKA! ;)
|
źródło: Fanpage Michał Kubiak |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz