poniedziałek, 29 maja 2017

Inni czyli gorsi :(

Zarzekałem się iż nie będę poruszał polityki, na kartach mojego bloga. Dziś postanowiłem złamać tą regułę. Na ogół staram się uciekać od tego co wyprawia się w Sejmie, bo szkoda mojego czasu i zdrowia. Chyba, że coś mnie zainteresuje, lub w jakimś stopniu mnie dotyczy. Ten temat już nie dotyczy, ale dotyczył. W kwietniu posłowie uchwalili nowelizację o nauczaniu indywidualnym, która miałaby wejść w życie z dniem 1 września tego roku. Według nowych przepisów takowa forma nauki ma być prowadzona wyłącznie, w domu, a nie w szkole ;( Mamy XXI w. tyle się mówi o równości praw, łamaniu stereotypów. A czy to postanowienie, nie pokazuje zupełnie czegoś innego?! Robi się sortowanie dzieci tylko dlatego, że wolniej myślą, potrzebują więcej czasu na rozwiązanie zadań i poruszają się na wózku! O to Polska… Gdzie tu jest myślenie, gdzie takie dziecko ma się nauczyć żyć w społeczeństwie. To właśnie szkoła jest zaraz po rodzinie, ma ogromny wpływ na budowanie swojej wartości i światopoglądu. Nauczanie w domu ma dobre i złe strony. Nauczyciel poświęca czas tylko jednemu uczniowi, nie musi dzielić swojej uwagi. Pozwoli szybko wyłapać mocne i słabe strony dziecka. Jednak przebywanie w domu nie nauczy integracji, przebojowości, odróżnienia dobra od zła. Wrócę do zamierzchłych czasów ;) I opowiem jak to było u mnie. Już od szkoły podstawowej byłem objęty indywidualnym tokiem nauczania, w domu, ALE I W SZKOLE. Wszystko po to, bym miał kontakt z rówieśnikami i aby i oni nauczyli się może nie ładnie zabrzmi „instrukcji obsługi” ;) Na początku były dosłownie bójki między chłopakami, który ma się mną zajmować. Zdradzę Wam pewien sekret co prawda wiem, że niektórzy moi nauczyciele, wpadają na mojego bloga, których pozdrawiam ;). Cóż po wielu latach mogę to powiedzieć :D Przez przebywanie z rówieśnikami nauczyłem się uczniowskiego cwaniactwa, ściągania itp. Ja tylko na grzecznego wyglądam :P To w podstawówce narodziły się pierwsze przyjaźnie, które trwają do dziś. Zawsze mogłem na nich liczyć i byłem dla nich NORMANY. W Licem sytuacja nieco się skomplikowała, głównie uczyłem się w domu, przerwy były zbyt krótkie, a budynki nieprzystosowane. Nie przeszkodziło mi to jednak w budowaniu pozytywnych relacji, gdyż raz w tygodniu przebywałem na lekcjach polskiego. A co weekend byłem odwiedzany w domu. To właśnie te odwiedziny spowodowały iż te relacje z nie, którymi osobami przerodziły się w przyjaźnie i trwają po dziś dzień. Dzięki formie nie tylko dom, jestem tak otwarty na drugiego człowieka i umiem budować pozytywne relacje i wiem co to przyjaźń ;) Czy bez integracji z rówieśnikami i wspólnego spędzania czasu, byłbym tak otwarty? Myślę, że nie! Bałbym się wyjść do ludzi, nie wspominając już o budowaniu pozytywnych relacji. A do tego prowadzi nowelizacja ustawy o nauczaniu indywidualnym, że dziecko będzie się bało świata! Jakie to szczęście, że nie muszę już wracać do korzystania z nauczania indywidualnego, bo w obecnych realiach bym się nie odnalazł. Zamiast być tak otwartym jak jestem, byłbym odludkiem. Przepraszam jeśli kogoś uraziłem tym tekstem, jednak szczerość to cecha, którą bardzo sobie cenię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz