sobota, 20 maja 2017

Czy wiało nudą? ;)

źródło: Fanpage ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Dziś ten dzień na, który każdy kibic polskich siatkarzy czekał. Bowiem dziś „Fefe” w „Spodku”, zadebiutuje w roli szkoleniowca naszych MŚ. Dziś też zamknie się pewna karta, „Igła” po raz ostatni wystąpi w koszulce, z Orzełkiem na piersi… Jednak na słowa, o kadrze przyjdzie pora. Chciałbym wrócić do  sezonu PlusLigi, wielu kibiców powie. Królowa jest tylko jedna, to prawda drużyna z Opolszczyzny. Obroniła tytuł i przełamała klątwę, kto wygrywa Puchar Polski, ten nie zdobywa Mistrza. Zaczęli ten sezon z tym samym trzonem, z jedną maleńką zmiana na środku. Pokazali co znaczy zgranie i konsekwencja w budowaniu składu. Nie, które zagrania wydawało się iż „Totti” grał z zamkniętymi oczami do swoich kolegów z drużyny. Fenomenalna gra Dawida Konarskiego w ataku zaowocowała tytułem, najlepszego atakującego w minionym sezonie PlusLigi. W pewnym momencie „Koziołki”, były dla mnie murowanym kandydatem do zdobycia medalu w LM. Jednak musieli uznać wyższość drużyny z Biełgorodu. Nie zmienia to faktu, że gra ZAKS-y była widowiskowa i przyjemna dla oka. Okrzyk „Mistrz, mistrz Kędzierzyn” w pełni zasłużony. Mam nadzieję, że trener De Giorgi będzie równie skuteczny w pracy z reprezentacją z Polski, a gra naszych chłopaków będzie skuteczna, widowiskowa i przyjemna dla oka. A my biało-czerwoni  kibice będziemy mieć powody do radości. Jak to mieli przez ostatnie dwa sezony kibice Mistrza Polski. Srebrny medal dla Skry w pełni zasłużony. Ich lepsza gra zaczęła się w momencie, gdy na swoją nominalną pozycję powrócił Bartek Kurek.
źródło: Fanpage KS Jastrzębski Węgiel
Absolutną rewelacją PlusLigi, była drużyna brązowego medalisty minionego sezonu. Klub z Jastrzębia Zdroju potrafił urywać punkty tuzom z PlusLigi, robił to z taką lekkością i finezją. Było to smaczne ;) A gra trio – Muzaj, Kampa, Oliva, doprowadzał do białej gorączki drużynę przeciwną, zaś obrony Jakuba Popiwczaka, uciszały kibiców rywali, a budziły aplauz wśród swoich. Mecze Jastrzębskiego porównałbym do dobrego show, gdzie głównymi wodzirejami, było wspomniane przeze mnie trio. A rywale nie wiedzieli jak powstrzymać Salvadora Hidalgo Olivę, który z każdą akcją się nakręcał niczym lokomotywa. Choć jestem „Pasiakiem”, to ten Kubańczyk zaskarbił sobie moją sympatię. Tymi szalonymi zagraniami, jego sposobem bycia. Liga potrzebowała takiego szaleńca w pozytywnym słowa znaczeniu, a tytuł MVP ligi w pełni zasłużony.
źródło: Fanpage KS Jastrzębski Węgiel
Akademicy z Olsztyna i drużyna z Lubina, długo biła się o wejście do czwórki. Najbliżej tego była drużyna Gardiniego, która przegrała walkę o „pudło”, zaledwie o dwa punkty. Olsztynianie mimo, że bez wielkich nazwisk, była drużyną z charakterem. Która choć czasem traciła głupio punkty, z niżej notowanymi zespołami, potrafiła napędzić stracha tym najlepszym. Właśnie te głupio tracone punkty zadecydowały, iż nie zagrali o plusligowe laury. Jednak piąta lokata w pełni zasłużona. Dużo poniżej moich oczekiwań spisała się drużyna Lotosu Trefla Gdańsk. Liczyłem na walkę o piąte, może szóste miejsce. Mimo ubytków kadrowych. Na pewno brak Mateusza Miki, w jakimś stopniu odbił się na miejscu osiągniętym, przez drużynę znad morza. Kontuzja „Mikusia” pozwoliła trenerowi AA wyciągnąć z żółto-czarnej talii. Dwóch młodych, perspektywicznych przyjmujących – Szymona Jakubiszaka i Bartosza Pietruczuka. Z, których polska siatkówka w przyszłości będzie mieć pożytek. Damian Schulz to nie Murphy Troy, lecz został najlepiej punktującym w lidze, w minionym sezonie. To miejsce ósme to max, na co było stać drużynę Andrei Anastasiego. Na koniec kilka słów o beniaminkach. Po wielu latach ligowa siatkówka wróciła do Katowic. „Gieksa” grała w każdym meczu, bez respektu dla rywala. Co kilkukrotnie przynosiło zaskakujące rezultaty  m.in. dwa punkty wywiezione z Podpromia. Dzięki trenerowi Piotrowi Gruszce poznaliśmy dotychczas anonimowych zawodników tj. Tomasz Kalembka, czy Karol Butryn. Miejsce na koniec sezonu, jak najbardziej satysfakcjonujące. Cieszy fakt, iż ten projekt będzie kontynuowany. Gra drugiego z beniaminków – Espadonu Szczecin, falowała niczym statek na morzu. Dopiero trener Gogol uspokoił ten „sztorm”, co pozwoliło na pewne utrzymanie. W najwyższej klasie rozgrywkowej. Zatem czy wiało nudą? Odpowiedzcie sobie sami? Czy Muzaj, Śliwka i Popiwczak wedrą się przebojem do kadry De Giorgiego? Odpowiedź poznamy, w przeciągu najbliższych miesięcy. W GÓRĘ SERCA POLSKA WYGRA MECZ!! ;)

Powiązany wpis: DZIĘKUJEMY!!!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz