|
źródło: Fanpage ZAKSA Kędzierzyn-Koźle |
Dziś ten dzień na, który każdy kibic polskich siatkarzy
czekał. Bowiem dziś „Fefe” w „Spodku”, zadebiutuje w roli szkoleniowca naszych
MŚ. Dziś też zamknie się pewna karta, „Igła” po raz ostatni wystąpi w
koszulce, z Orzełkiem na piersi… Jednak na słowa, o kadrze przyjdzie pora.
Chciałbym wrócić do sezonu PlusLigi,
wielu kibiców powie. Królowa jest tylko jedna, to prawda drużyna z
Opolszczyzny. Obroniła tytuł i przełamała klątwę, kto wygrywa Puchar Polski,
ten nie zdobywa Mistrza. Zaczęli ten sezon z tym samym trzonem, z jedną maleńką
zmiana na środku. Pokazali co znaczy zgranie i konsekwencja w budowaniu składu.
Nie, które zagrania wydawało się iż „Totti” grał z zamkniętymi oczami do swoich
kolegów z drużyny. Fenomenalna gra Dawida Konarskiego w ataku zaowocowała
tytułem, najlepszego atakującego w minionym sezonie PlusLigi. W pewnym momencie
„Koziołki”, były dla mnie murowanym kandydatem do zdobycia medalu w LM. Jednak
musieli uznać wyższość drużyny z Biełgorodu. Nie zmienia to faktu, że gra
ZAKS-y była widowiskowa i przyjemna dla oka. Okrzyk „Mistrz, mistrz Kędzierzyn” w pełni zasłużony. Mam nadzieję, że
trener De Giorgi będzie równie skuteczny w pracy z reprezentacją z Polski, a
gra naszych chłopaków będzie skuteczna, widowiskowa i przyjemna dla oka. A my biało-czerwoni kibice będziemy mieć powody do radości. Jak to
mieli przez ostatnie dwa sezony kibice Mistrza Polski. Srebrny medal dla Skry w
pełni zasłużony. Ich lepsza gra zaczęła się w momencie, gdy na swoją nominalną
pozycję powrócił Bartek Kurek.
|
źródło: Fanpage KS Jastrzębski Węgiel |
Absolutną rewelacją PlusLigi, była drużyna
brązowego medalisty minionego sezonu. Klub z Jastrzębia Zdroju potrafił urywać punkty
tuzom z PlusLigi, robił to z taką lekkością i finezją. Było to smaczne ;) A gra
trio – Muzaj, Kampa, Oliva, doprowadzał do białej gorączki drużynę przeciwną,
zaś obrony Jakuba Popiwczaka, uciszały kibiców rywali, a budziły aplauz wśród swoich.
Mecze Jastrzębskiego porównałbym do dobrego show, gdzie głównymi wodzirejami,
było wspomniane przeze mnie trio. A rywale nie wiedzieli jak powstrzymać
Salvadora Hidalgo Olivę, który z każdą akcją się nakręcał niczym lokomotywa. Choć
jestem „Pasiakiem”, to ten Kubańczyk zaskarbił sobie moją sympatię. Tymi
szalonymi zagraniami, jego sposobem bycia. Liga potrzebowała takiego szaleńca w
pozytywnym słowa znaczeniu, a tytuł MVP ligi w pełni zasłużony.
|
źródło: Fanpage KS Jastrzębski Węgiel |
Akademicy z
Olsztyna i drużyna z Lubina, długo biła się o wejście do czwórki. Najbliżej
tego była drużyna Gardiniego, która przegrała walkę o „pudło”, zaledwie o dwa
punkty. Olsztynianie mimo, że bez wielkich nazwisk, była drużyną z charakterem.
Która choć czasem traciła głupio punkty, z niżej notowanymi zespołami,
potrafiła napędzić stracha tym najlepszym. Właśnie te głupio tracone punkty
zadecydowały, iż nie zagrali o plusligowe laury. Jednak piąta lokata w pełni zasłużona.
Dużo poniżej moich oczekiwań spisała się drużyna Lotosu Trefla Gdańsk. Liczyłem
na walkę o piąte, może szóste miejsce. Mimo ubytków kadrowych. Na pewno brak
Mateusza Miki, w jakimś stopniu odbił się na miejscu osiągniętym, przez drużynę
znad morza. Kontuzja „Mikusia” pozwoliła trenerowi AA wyciągnąć z żółto-czarnej
talii. Dwóch młodych, perspektywicznych przyjmujących – Szymona Jakubiszaka i
Bartosza Pietruczuka. Z, których polska siatkówka w przyszłości będzie mieć
pożytek. Damian Schulz to nie Murphy Troy, lecz został najlepiej punktującym w
lidze, w minionym sezonie. To miejsce ósme to max, na co było stać drużynę Andrei
Anastasiego. Na koniec kilka słów o beniaminkach. Po wielu latach ligowa
siatkówka wróciła do Katowic. „Gieksa” grała w każdym meczu, bez respektu dla
rywala. Co kilkukrotnie przynosiło zaskakujące rezultaty m.in. dwa punkty wywiezione z Podpromia.
Dzięki trenerowi Piotrowi Gruszce poznaliśmy dotychczas anonimowych zawodników
tj. Tomasz Kalembka, czy Karol Butryn. Miejsce na koniec sezonu, jak
najbardziej satysfakcjonujące. Cieszy fakt, iż ten projekt będzie kontynuowany.
Gra drugiego z beniaminków – Espadonu Szczecin, falowała niczym statek na
morzu. Dopiero trener Gogol uspokoił ten „sztorm”, co pozwoliło na pewne
utrzymanie. W najwyższej klasie rozgrywkowej. Zatem czy wiało nudą?
Odpowiedzcie sobie sami? Czy Muzaj, Śliwka i Popiwczak wedrą się przebojem do kadry De Giorgiego? Odpowiedź poznamy, w przeciągu najbliższych
miesięcy. W GÓRĘ SERCA POLSKA WYGRA MECZ!! ;)
Powiązany wpis: DZIĘKUJEMY!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz