Po meczu z Mistrzem Polski, który miał być wyznacznikiem tego, w którym tego, gdzie znajduje się, rzeszowski gwiazdozbiór. Przyszedł czas na spotkanie z klubowym Mistrzem Europy i srebrnym medalistą PlusLigi z poprzedniego sezonu — Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle.
Po rewelecyjnej pierwszej partii w wykonaniu rzeszowskich siatkarzy, gdzie odrzuciliśmy kędzierzyński kolektyw od siatki swoim serwisem, co skutkowało 66% skuteczności w ataku po I secie. Taki stan rzeczy pozwalał myśleć o tym, że może jakieś punkty wrócą do stolicy Podkarpacia. Niestety na myśleniu się, skończyło, bo ZAKSA, choć straciła swoje "zęby trzonowe to nie straciła na jakości. Co zaprezentowała w kolejnych partiach, samym Maciejem Muzajem i Klemenem Cebuljem się, meczów nie da wygrywać. Wielkie brawa zwłaszcza dla Muzaja, którego dyspozycja rośnie z meczu na mecz, szkoda, że nie całego zespołu. Lekcje porządnej siatkówki Kapitanowi, który najwyraźniej nie nauczył się, podbijać piłek w obronie, ani sensownie sypać piłek do kolegów. Dał Marcin Janusz, który pokazał, że nie trzeba mieć gwiazdozbioru wokół siebie na parkiecie, ani sam być gwiazdą (zasłużone MVP). By kierować grą zespołu, który daje radość swoim kibicom. Pokazując przy tym, że może nowy selekcjoner reprezentacji polskich siatkarzy, powinien poważnie zastanowić się, czy to nie jemu powinien powierzyć pozycję pierwszego rozgrywającego w kadrze, bo ma na to kwity. Dla mnie to nie ulega wątpliwości. Było widać to flow między nim, a posyłanymi piłkami czy to do Śliwki, Semeniuka, Kaczmarka i Hubera. A co było widać w drużynie z Rzeszowa? Kompletnie bez formy Deroo, szukającego pomysłu na grę Fabiana Drzyzgę i Kozamernika, który mam wrażenie myślą, jest jeszcze w Serie A, tej trójce już dziś bym podziękował, za grę w barwach Asseco Resovii Rzeszów. I zespół, który nie potrafi zagrywać, a jedynie czeka na błędy rywali. Chyba nie tędy droga do zdobywania punktów. ZAKSA jeżeli je popełniała to potrafiła wrócić do swojego poziomu. W pełni zasłużone zwycięstwo, gratulacje. To smutne, że nasza drużyna nie posiada rozgrywającego, który potrafiłby przekuć ten potencjał drużyny w punkty. Loty po przyjściu na Podpromie obniżyli; Zatorski i Kochanowski to martwi w kontekście reprezentacji. Nie od dziś jednak wiadomo, że zawodnicy przychodzący do Rzeszowa, nie są, zawodnikami, których pamiętamy z poprzednich klubów. Czy Nicolas Szerszeń ma udowadniać swą siatkarską wartość jedynie, wchodząc z bazy, bo musi grać drewniany w przyjęciu belgijski przyjmujący? Nie trafia do mnie argument, że to dopiero szósta kolejka, a mamy nowy zespół, tę śpiewkę słychać na Podpromiu, w każdym sezonie! Pieniądze nie grają, a kolektyw, którego nie mamy! A ma go ZAKSA czy Mistrz Polski...
*fotografia strona internetowa klubu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz