Po wyeliminowaniu z walki o Puchar Polski PGE Skry Bełchatów w 1/8 finału. Wczorajszego wieczoru miało miejsce starcie o być, albo nie być w finałowej czwórce o to prestiżowe trofeum. Asseco Resowia Rzeszów pokonała Aluron CMC Wartę Zawiercie (3:1)
Przed pierwszym gwizdkiem mówiło się, że to będzie jednostronne spotkanie bowiem "Jurajscy Rycerze" przystąpili do tego spotkania bez Cavany, Tavaraza, a także Konarskiego. A na pozycji "sypacza" już drugi mecz z rzędu zagrał Uros Kowacević — zawodnik orkiestra. Kilkukrotnie pokazał, że potrafi swobodnie gubić rzeszowski blok! Mimo tych ubytków premierowy set padł łupem gości, którzy na początku seta wypracowali sobie kilku punktową przewagę, której nie oddali do końca partii. I wcale nie wyglądało, że grają w tak dużym osłabieniu. Zawodnicy w biało-czerwonych strojach, choć mieli dobre przyjęcie to, nie potrafili przełożyć tego na skuteczny atak. Przyznam szczerze, iż po wygraniu tej partii przez zawiercian, liczyłem na pięciosetowy bój. Asseco Resovia Rzeszów zdemolowała swoją zagrywką rywala w II secie, którego wygrała do 9! III seta z większym animuszem zaczęli gracze Igora Kolakovicia jednak rzeszowscy siatkarze potrafili dogonić rywala, ale też wyjść na pięć "oczek" do przodu i wydawało się, że spokojnie dowieziemy tę przewagę do końca seta. Nic bardziej mylnego, kilka bomb zza linii dziewiątego metra posłał Mateusz Malinowski, który miał ogromne problemy w ataku we wczorajszym spotkaniu. I to "Jurajscy Rycerze" wyszli na prowadzenie, jednak "Wilki" pokazały, że potrafią grać skuteczną siatkówkę i wygrały seta. W czwartej partii emocji nie brakowało, ale tylko do stanu 11:11, bo potem znów "Pasy" włączyły "piąty bieg" na zagrywce, co ułatwiało zdobywanie punktów nie tylko w ataku, ale także "gasząc światło" rywalom. I nasz awans do Final Four siatkarskiego Pucharu Polski mężczyzn, stał się faktem! Kolejne świetne spotkanie w barwach "Pasów" rozegrał Maciej Muzaj, który nie tylko był pewnym punktem w grze ofensywnej, ale też odrzucał rywali od siatki swoim serwisem. Statuetkę MVP otrzymał Sam Deroo, który zastąpił grającego słabej we wczorajszym spotykaniu Klemena Cebulja. Belg nie tylko uspokoił nasze przyjęcie, ale też był nie do zatrzymania z lewej flanki, dokładając do tego dobrą zagrywkę, a także grę w bloku.
* fotografia strona internetowa klubu
Cześć Marcin. O tak to było starcie. Brawo Wilki. Tak trzymać. Świetne wejście Sama Deroo. Jan Kozamernik też zrobił super blok z czego przecież jest znany. Pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedź szybką
OdpowiedzUsuń