Mecze Asseco Resovii Rzeszów z PGE Skrą Bełchatów od zawsze wyzwalają w kibicach dodatkowy dreszczyk emocji. Nie inaczej było wczoraj (2:3)
Było wiadomo, że przyjezdni będą żądni rewanżu, za 1/8 Tauron Pucharu Polski. I to pokazali już od pierwszych piłek spotkania i choć Resovia próbowała się przeciwstawić to, nic to nie dało, bo to "Pszczoły" zagrały zespołem, choć miały swoje problemy w przyjęciu to potrafiły nadrobić to atakiem. A u nas kulturalnie mówiąc, każdy sobie rzepkę skrobie 😋. Skutkowało to jedynie zjazdem "do bazy" Nicolasa Szerszenia, któremu "gaszono światło". A zastąpił go Klemen Cebulj, który złapał kilka "sęków", ale też miał problem z regularnością gry w ataku, pewnie myślał o ofertach transferowych na przyszły sezon, bo pasowałoby trochę więcej zarobić, a dawać z gry tyle, co nic 😉. Skutkiem ubocznym pierwszego seta, był zespół niespokojnych rąk i nóg prezesa klubu, oglądającego ten mecz zza band reklamowych. II set to zamiana ról, nagle Resovia zaczęła odrzucać rywali od siatki swoim serwisem, kończyć piłki będące po ich stronie, czy grać w grze obronnej. To sprawiło, że ten mecz po przerwie zaczął się od nowa i odżyły nadzieje "pasiastych" kibiców na punkty w tym spotkaniu. Po pięciu minutowej przerwie "Wilki" oddały inicjatywę "Pszczołom". Ton ich grze nadawał Robert Taht, a także "Bieniu", który szalał na siatce i w polu serwisowym. I Skra była o set od wywiezienia pełnej puli w tym spotkaniu. Doprowadzenie do tie-breaka. "Wilki" zawdzięczają belgijskiemu przyjmującemu, który utrudniał życie rywalom swoim serwisem, a także kończył wcale nie łatwe piłki w ataku. Choć Mateusz Bieniek próbował odwrócić losy seta i meczu swoją grą. To na nic się to zdało, bo oglądaliśmy tie-breaka. Tie-breka, którego lepiej zaczęli gospodarze... i pomyśleli, iż już wygrali. Skra Bełchatów zanotowała serię pięciu punktów, spory w tym udział zagrywek Karola, które dały prowadzenie. Prowadzenie, którego przyjezdni już do końca seta i wywieźli dwa punkty z Rzeszowa. Na koniec powiem, jak dla mnie ten mecz niestał na wysokim poziomie. Dużo błędów własnych po obu stronach. O problemach Resovii nie będę się powtarzał, powiem tylko, że jestem realistą. I awans do niedzielnego finału uważam po wczorajszym spotkaniu, za cud, ale w siatkówce czasem się zdarzają 😎. Sam Maciek Muzaj i Sam Deroo to, za mało. To właśnie im biję brawo, za postawę we wczorajszym spotkaniu.
* fotografia strona internetowa klubu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz