czwartek, 17 marca 2022

LUBE TO ! A sorry LUBIMY TO ;).

 

Po zdecydowanym zwycięstwie Jastrzębskiego Węgla na włoskiej ziemi w pierwszym meczu 1/4 siatkarskiej Ligi Mistrzów. Wiedzieliśmy, że do "polskiego" półfinału jest bardzo blisko, a jednocześnie bardzo daleko...

Zwykło się  mówić, że każdy mecz to inna historia, tak też w istocie było. Jednak to było wiadomo jeszcze przed gwizdkiem sędziego w tym spotkaniu. Podopieczni Gianlorenzo Blenginiego rzucili się do ataku już od pierwszej piłki, grając koncertowo w każdym siatkarskim elemencie, odpierając ataki Mistrza Polski, którym brakowało chłodnej głowy w końcówkach tych dwóch premierowych partiach spotkania. Nie do zatrzymania w ataku był Ivan Zaytsev, dzielnie wspierał go w liderowaniu, blokowaniu, a także grze pasywnej Kubańczyk Simon. Taka sytuacja sprawiała, iż wielu polskich fanatyków zaczęło się zastanawiać, czy dzisiejszego poranka, zamiast iść do praczy, czy szkoły. Trzeba będzie iść do kardiologa, bo już wszyscy widzieliśmy ten loteryjny złoty set. A ja się bałem, czy przez te emocje moje ciało będzie współpracowało na porannym aerobiku, bo przecież tego się nie dało oglądać "na luzaku". Trzeci set to istna wymiana ciosów z piłką meczową na wagę "złotego seta" dla Cucine LUBE Civitanova, ale tym razem tej chłodnej głowy "Pomarańczowym" nie zabrakło i to oni końcówkę przeważyli na swoją korzyść. I Włochom zaczął się palić grunt pod nogami, bo byliśmy od jednego seta od strącenia ich do siatkarskiego piekła, a tym samym "polskiego" półfinału. Czwarty set to, już istna demonstracja siły Mistrzów Polski z wyciągniętymi ciężkimi działami w polu serwisowym w osobie "Tytusa" (5 asów), w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pokazując przy tym, że potrafi być dowódcą drużyny  (22 pkt z 62% atakiem i 55% przyjęciem). Kadra czeka! Poważnym kandydatem do notesu selekcjonera Nikoli Grbicia jest Rafał Szymura, który zaliczył "wejście smoka", zastępując mającego słabszy dzień Trevora Clevnot. Tego sukcesu, by nie było bez Jana Hadravy i Łukasza Wiśniewskiego, ktorzy dzielnie wspierali "Tytusa" i "Szymurkę" w działaniach ofensywnych. Taki obrót sprawy sprawił, że Włosi bezradnie patrzyli się po sobie, bo po raz kolejny polski zespół obdarł ich z marzeń o triumfie w siatkarskiej Lidze Mistrzów. A my tym samym mamy pewność, że drugi rok z rzędu w wielkim finale, zagra przedstawiciel PlusLigi. Na pewno emocji nie zabraknie, bo Jastrzębski Węgiel ma coś do udowodnienia drużynie z Kędzierzyna-Koźla po finale Pucharu Polski. A o awansie jednych bądź drugich, decydować mogą siatkarskie detale.

*fotografia fb KS Jastrzębski Węgiel 
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz