środa, 26 czerwca 2024

Komplet zwycięstw w Lublanie!

W zeszły weekend, kiedy dziewczyny Lavariniego wywalczyły brązową "blachę" VNL. To chłopcy z Gangu Łysego Nikoli Grbicia walczyli w Lublanie, w ostatnim turnieju interkontynentalnym. 

Ten turniej miał dać nam kibicom odpowiedź, kto jest bliżej Paryża, mnie osobiście dał. A myślę, że serbskiego selekcjonera naszego "Gangu Łysego" przyprawił o ból głowy na trzech pozycjach, na pewno wiecie, jakich 😎. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że przeczytasz ten tekst do końca 😊.

Rozegranie:

W tej kwestii chyba nic się nie zmieni w hierarchii naszego selekcjonera, bo w żadnym z czterech spotkań w wyjściowym składzie nie zobaczyliśmy Marcina Komendy. A tym bardziej że w meczu z Serbią najlepsze swoje zawody w tym sezonie reprezentacyjnym, rozegrał ulubieniec naszego trenera — Grzegorz Łomacz. A więc nie sądzę, by nagle po turnieju finałowym w Łodzi, rozgrywający drużyny z Lublina, załapał się na samolot do Paryża 😉.

Atak:

Czy nasz selekcjoner po meczu ze swoimi rodakami powinien mieć jeszcze wątpliwości, kto obok Bartosza Kurka powininien jechać walczyć o olimpijską "blachę". Dla mnie i pewnie wielu z Was, nie bo przecież Bartłomiej Bołądź w tym spotkaniu zdobył: ▪️ 25 PKT ▪️ +17 ▪️ 77% w ataku (20/26) ▪️ 65% eff. w ataku ▪️ 5 asów serwisowych. Nie jednego rywala takiego statystyki, mogłyby załamać. Jakoś występ nowego atakującego Mistrza Polski w meczu z Argentyną, mnie nie powalił na kolana. Ale to trener wybiera i oby decydowały tylko czynnki czysto sportowe. Kapitan klasa sama w sobie 😊 .

Przyjęcie:  

Z pozycji na pozycji ból głowy selekcjonera rośnie, lecz na tej pozycji pozamiatał Wilfredo Leon. Cieszy fakt, iż nasze lęki spełzy na niczym. Bo to, jaką "windę" pokazał w wyskoku do ataku oraz sam atak w meczach z Włochami, a także Kubą. Dokładając do tego bomby z pola serwisowego pokazał, że jest gotowy, aby bić się o olimpijską "blachę" w pierwszym składzie naszej reprezentacji. "Forni" pokazał, że nie straszna mu rola jokera, jak i podstawowego przyjmującego. Bo w obu tych rolach pokazał to z czego jest już znany. "Bedni" i "Semen", także potwierdzili swoje "kwity", a przebłysk formy Aleksandra Śliwki pomógł nam zwyciężyć tie-breaka z Serbami. Zatem w Paryżu chętnie, zobaczylibyśmy pięciu przyjmujących. Bo charyzma Śliwki, jak dla mnie, by się przydała, myślę 😎.

Środek:

Patrząc na grę Mateusza Bieńka można było mieć wrażenie, że nie miał on problemów ze zdrowiem. To oznacza nic innego, jak tylko strach dla naszych rywali. Jeszcze większą panikę wśród naszych przeciwników wywołuje Norbert Huber, bo gdy pojawił się pod siatką w meczu z rodakami naszego selekcjonera. To Ci od razu zaczęli popełniać błędy w ataku, 149 bloków w lidze, zrobiło swoje  😋.  "Kochan", jak to "Kochan", klasa sama w sobie 😍.

Libero:

I przy tej pozycji zakupmy Nikoli tira środków na ból głowy, bo "Zator" pokazał, że nie zamierza oddawać biletu do Paryża za darmo. "Piwko" postanowił zadać klina trenerowi i dać popis w obronie, w mezu z Serbią. To był niezły "Piwko dance"💪. Ja nie potrafiłbym wybrać i powiem szczerze, nie zazdroszczę naszemu dowodcy Gangu Łysego. Podejmowania decyzji, kto ma jechać do Paryża na pozycji libero.

A już jutro rozpoczyna sie turniej finałowy Ligi Narodów w Łodzi. I od razu emocje z biało-czerwonymi Orłami, sięgną siatkarskiego zenitu. Bo o wejście do strefy medalowej zagramy z Brazylią, od której dostaliśmy lanie w fazie grupowej. Brazylią, która się odradza i zaczyna przypominać ten zespół, z którym graliśmy o tytuł Mistrza Świata. Msm nadzieję, że jutro nie zakończymy turnieju, bo przecież brązowe dziewczyny Lavariniego, postawiły wysoko poprzeczkę naszemu Gangowi Łysego 😎.

*foto: fb/ Polska Siatkówka









 

poniedziałek, 24 czerwca 2024

Dziewczyny Lavariniego lubią brąz!

Tytuł przeboju Pana Ryszarda Rynkowskiego idealnie oddaje to, co robią polskie siatkarki pod wodzą Włocha Stefano Lavariniego.

Będę szczery siatkówka kobieca w wydaniu reprezentacyjnym, przestała mnie interesować ze względu na brak wyników. Bo nie oszukujmy się na grę drużyny trenera Jacka Nawrockiego patrzeć się, nie dało 😊.
Stan rzeczy zmieniło trzy lata temu  przyjście trenera ze światowego topu, bo takim niewątpliwie jest Stefano Lavarini. Który niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, odmienił grę naszych dziewczyn. Wpierw sprawiając, że nasze dziewczyny uwierzyły, że mogą wygrać z każdym, nie będąc z góry skazywanym na pożarcie. Przez takie nacje, jak: Serbia, Brazylia, Turcja i Włochy. Czego konsekwencją, są siatkarskie horrory z happy-endem, gdzie polskie siatkarki, występują w rolach głównych. A także drugi z rzędu brązowy medal Ligi Narodów, gdzie jeszcze trzy lata temu baliśmy się, czy nie wypadniemy na zaplecze światowej elity. Kolejny dowód na kapitalną robotę Lavariniego to awans na IO od 2008 roku, czy najwyższe miejsce w historii w rankingu FIVB. Dzięki temu cały siatkarski świat dowiedział się o takich zawodniczkach, jak Martyna Łukasik czy Martyna Czyrniańska oraz Natalia Mędrzyk, bez których nie wyobrażam sobie składu na IO w Paryżu. Podobnie, jak i bez Aleksandry Szczygłowskiej, która kapitalnie zastąpiła "Marry" Stenzel. Swoją drogą wreszcie nasza Pani Kapitan może w pełni zaprezentować swoje umiejętności na rozegraniu, mając na skrzydłach w/w skrzydłowe, jak i armatę na prawej flance, czyli Bartosza Kurka w spódnicy. Mowa oczywiście o Magdalenie Stysiak, która swoimi atakami potrafi rywalkom wybić marzenia o zwycięstwie z głowy. Dzięki zaszczepieniu przez włoskiego szkoleniowca w naszych dziewczynach woli walki do ostatniej piłki, byliśmy świadkami fantastycznych widowisk z Turcją w ćwierćfinale, a także w meczu o trzecie miejsce z Brazylijkami. A Agnieszka Kąkolewska znalazła się w szóstce turnieju. Nie przesadzę, jak powiem, że ta brązowa "blacha" smakuje, jak złoto. I nie mamy nic przeciwko, by to powtórzyć w Paryżu, a może i coś więcej. Bo przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia!

*foto: fb/ Polska Siatkówka

       
 

sobota, 22 czerwca 2024

W domu najlepiej!

Trwa turniej finałowy VNL kobiet, jak i ostatni interkontynentalny turniej mężczyzn, lecz nie o tym będzie ten wpis.

Po dobrym, a nawet bardzo dobrym sezonie Rafała Szymury w pomarańczowych barwach Mistrza Polski, gdzie wysłał "do bazy" Marko Sedlacka. Czego konsekwencją było zdziwienie, iż nie znalazł on uznania w oczach selekcjonera naszej reprezentacji Nikoli Grbicia.
Popularny "Szymurka" wraca do siatkarskiego domu, czyli do Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Drużyny, która chce zrobić wszystko, by wrócić na plusligowe podium, czego dowodem jest transfer Kapitana Gangu Łysego, czy Mistrza Tauron I Ligi Mateusza Rećko. Tak, więc o prawą flankę "Koziołki" już zadbały. Przyszła kolej na lewą czego dowodem jest transfer Rafała Szymury, gdzie zapewne będzie tworzył parę przyjmujących z Danielem Chitigoi i straszyć rywali po drugiej stronie siatki. Zapewne popularny "Szymurka" to wartość dodana dla trzykrotnego klubowego Mistrza Europy i z jego umiejętnościami wiązane są spore nadzieje. Umiejętności umiejętnościami, ale starsi z braci Szymurów na pewno nie uniknie porównań do byłych już przyjmujących tejże drużyny — Aleksandra Śliwki i Bartosza Bednorza. Którzy wiemy, ile dali kędzierzyńskiej siatkówce. Niemniej jednak Rafałowi Szymurze, który posiada nie byle jakie "kwity" na swojej pozycji, życzymy powodzenia na nowo w barwach drużyny z Kędzierzyna-Koźla. I z niecierpliwością  czekamy na ogłoszenie kolejnych ciekawych transferów, nie tylko z kędzierzyńskiego obozu 👊

*foto: fb/Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

piątek, 14 czerwca 2024

"Łysy" będzie golił rywali w PlusLidze!

Emocjonujemy się zmaganiami naszych chłopaków Grbicia i dziewczyn Lavariniego w VNL oraz czekamy na ich popisy siatkarskie na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu.

Nie oznacza to jednak sezonu ogórkowego na ligowym podwórku, wręcz przeciwnie 😎. Trzykrotny Klubowy Mistrz Europy Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, będzie próbowała wrócić na plusligowe "pudło". Ma jej w tym pomóc nie tylko światowa sława na ławce trenerskiej Włoch Andrea Giani, ale też Kapitan Gangu Łysego Bartosz Kurek. Obydwu tych Panów nikomu, kto interesuje się bardziej siatkówką, przedstawiać (chyba) nie trzeba. 
Pozwólcie jednak, że odniosę się do powrotu Kapitana naszej reprezentacji, ale i nowego Kapitana "Koziołków" na nasze rodzime parkiety. Dla którego jest powrót po wielu latach grania na obczyźnie. Myślę, że to dobry ruch klubu z Kędzierzyna-Koźla, który chce odzyskać siatkarski rezon, po nie oszukujmy się fatalnym sezonie, na każdej sportowej  płaszczyźnie. Bo "Łysy" to gwarancja jakości na prawym skrzydle, a i siatkarskie flow z "Elvisem" już jest z biało-czerwonych barw, więc nie trzeba będzie czekać na zgranie. Jakość sportowa to jedno, ale wartość marketingowa "Kurasia" to drugie. Bo postać grającej legendy polskiej siatkówki, będzie przyciągać kibiców do hali Azoty w Kędzierzynie-Koźlu, ale i na trybuny w pozostałych halach drużyn walczących w PlusLidze. Bo, kto, by nie chciał zobaczyć w akcji grającą legendę polskiej siatkówki i zrobić sobie z nią pamiątkowe zdjęcie. Już teraz możemy zacierać ręce na pojedynki w meczach ligowych Bartosza Kurka z kolegami z reprezentacji na pozycji atakującego, czy Stephenem Boyer. Oj będzie grubo 💪. "Koziołki", jak i liga, co prawda straciła taką postać, jak Aleksander Śliwka, ale pozyskała równie charyzmatycznego Bartosza Kurka,  więc można powiedzieć koziołek syty i owca cała 😂,
Andrea Giani i Bartosz Kurek to dopiero pierwsze elementy nowych puzzli Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle, które mają pomóc przywrócić sportową jakość tej marce, jaką jest niewątpliwie wielokrotny Mistrz Polski, zdobywca Pucharu Polski oraz trzykrotny klubowy Mistrz Europy. Tylko pytanie, jak do tych planów powrotu klubu na siatkarskie szczyty, ma się sytuacja finansowa, bo jak wiemy sponsor tytularny, powiedział pass. Niemniej jednak trzymam kciuki za szczęśliwy happy-end problemów finansowych "Koziołków", jak i ich powrót na siatkarski top. I z niecierpliwością czekam na występy "Łysego" w niebiesko biało-czerwonych barwach. A tymczasem Polska biało-czerwoni — oczywiście Ci z Gangu Łysego 😜👊!

*foto: fb/Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

środa, 12 czerwca 2024

Przez Lublanę i Łódź do Paryża.

Trener Nikola Grbić postanowił zaszaleć i zabrać do Słowenii, aż siedemnastu biało-czerwonych "Orłów". To znak, że Igrzyska Olimpijskie coraz bliżej.

Bo jeszcze przed turniejem finałowym VNL w Łodzi (27-30.06), mamy poznać skład, który zobaczymy na najważniejszej imprezie tego sezonu. Tak więc nie wszyscy z tego 17-osobowego Gangu Łysego, wyjazd do Słowenii będą mile wspominać 😉. Póki, co zachęcam Cię do przeczytania kilku słów o składzie, który zobaczymy na słoweńskich parkietach.

Rozgrywający
Przyznam szczerze, że jestem zaskoczony, jak pewnie spora część kibiców, brakiem na tej liście Janka Firleja. Myślę, że wybór na tej pozycji, jest już dokonany, obym się mylił. I parą rozgrywających na Igrzyskach Olimpijskich będą tworzyć — Marcin Janusz z Grzegorzem Łomaczem, a nazwisko rozgrywającego z Lublina, jest zabezpieczeniem na wypadek kontuzji, kogoś z w/w dwójki. Tylko, czy aby rozgrywający z Bełchatowa rozgrywał bardziej finezyjnie od brązowego medalisty z Warszawy? Odpowiedź wszyscy znamy, oby i tym razem serbskiego szkoleniowca Gangu Łysego, obroniły wyniki 😎.

Atak
Do duetu, który widzieliśmy na japońskim turnieju, dołącza Bartłomiej Bołądź, który już w Turcji pokazał, że nic nie stracił z formy, którą brylował w sezonie ligowym i zdobył z Projektem Warszawa. Widać, że trener Nikola Grbić, chce nadal za wszelką cenę ciągnąć za uszy Łukasza Kaczmarka i ptóbować go odbudować. Tylko, czy mu się to uda? Jak w życiu jestem optymistom, tak w tym przypadku, trudno mi o niego 😊. Bo przecież wszyscy pamiętamy, jak w Fukuoce, prezentował się popularny "Zwierzak". Tak, więc cała siatkarska Polska, będzie z ciekawością, przyglądać się rywalizacji Bołądzia z Kaczmarkiem oraz, jak trener będzie żonglował atakującymi w poszczególnych meczach. Wszyscy jednak wiemy, że u naszego selekcjonera, nie zawsze przy wyborach, decydują walory tylko i wyłącznie sportowe 😎.

Przyjęcie
Do gry wkracza Wilfredo Leon, wszyscy jesteśmy ciekawi, jak po kontuzji kolana będzie prezentował się popularny "Wifi". Ciekawe czy zobaczymy go w pełnym wymiarze meczowym, w którymś ze spotkań, czy też zadaniowo. Bo, jak wiemy potrafli strzelać niezłymi kulkami ze swojego magazynku zza linii dziewiątego metra 😜. Mnie bardziej ekscytuje na ten moment walka o olimpijski bilet Aleksandra Śliwki z Bartoszem Bednorzem. Jeśliby parzeć czysto sportowo to, ten bilet winien mieć popularny "Bedni". Jednak wszyscy wiemy, jaką słabość do byłego Kapitana ZAKS-y, ma Nikola Grbić 😊. Zatem z wypiekami na policzkach będziemy śledzić rywalizację, byłych już klubowych kolegów. Jak i to, jakie pary przyjmujących, będziemy oglądać, w każdym ze spotkań.

Środek
Po rocznym rozbracie z narodową siatkówką, spowodowanym kontuzją. Do gry w barwach narodowych powraca Mateusz Bieniek, rywalom już zapewne na widok nazwisk naszych "elektryków" na środku siatki, włos się jeży. I, aż żal to pisać, ale na straconej pozycji w tej formacji, jest Karol Kłos. I mam nadzieję, że trener da mu pograć w Słowemii, bo nasza eksportowa trójka jeszcze w tym sezonie reprezentacyjnym się nagra.

Libero
Do walki o olimpijski bilet wkracza Paweł Zatorski, nie będzie miał wcale łatwego zadania. Bo świetnie na turnieju w Japonii, spisał się Kuba Popiwczak. A, jak wiemy pod koniec sezonu ligowego w barwach Asseco Resovii Rzeszów z kontuzją borykał się z kontuzją biodra. Tak, więc  kolejny z ulubieńców naszego selekcjonera, będzie musiał udowodnić, że to jemu należy się olimpijki bilet na pozycji libero. Gdzie miejsce jest tylko jedno. Zatem rywalizacja na tej pozycji, jak i cały turniej w Słowenii, zapowiada się pysznie!

foto: fb/Polska Siatkówka      

 

sobota, 8 czerwca 2024

Jak w Turcji....

Reprezentacja Polski w siatkówce mężczyzn,  skończyła drugi turniej VNL z takim samym bilansem, jak na tureckiej ziemi. Czyli trzy zwycięstwa i porażka.

Wielu kibiców zacznie bić na alarm, bo przecież sytuacja się powtarza. Po trzech wygranych początek turnieju, po dniu przerwy przegrywamy spotkanie z mocnym rywalem. Mając problem z siłą, w niektórych siatkarskich elementów. Pamiętajmy jednak, co jest naszym celem numer jeden w tym sezonie. Na pewno trener Nikola Grbić wyciągnie odpowiedni feedback z tego starcia, a przecież w turnieju, w Słowenii zagramy m.in. z Kubą i Włochami, więc nie będą to przelewki 😀. Dzisiejszy rywal pokazał, że pod ręką starego trenera Rezende, odzyskuje swój dawny kunszt siatkarski. Tyle krótkiego podsumowania, przejdźmy do oceny poszczególnych pozycji.

Rozegranie:

Mecz z Turcją mógł namieszać w głowie naszemu trenerowi, co do drugiego "sypacza" w Paryżu. Bo Janek Firlej zachował się, jak najlepszy płyn do mycia, nie pozostawiając żadnym smug. Inna sprawa, że Turcy nie postawili trudnych warunków. Szkoda, że nie mieliśmy go okazji zobaczyć, na dłuższym dystansie w dzisiejszym spotkaniu. Bo Marcin Janusz nie rozegrał dziś najlepszych zawodów. I ciekawe, jaki duet rozgrywających zobaczymy na turnieju w ojczyźnie Klemenena Cebulja 😉.

Atak:

Widać, że "Zwierzak" chce wrócić do swojego "polowania na punkty" i załapać się na drugi bilet do Paryża, bo w meczu z Bułgarią i Turcją. Chwilami przypominał tego Łukasza Kaczmarka, który prowadził Gang Łysego do zwucięstwa w ubiegłorocznej Lidze Narodów oraz Mistrzostwa Europy. Jednak moim faworytem nadal do bycia drugą strzelbą w walce o olimpijskie laury, jest Bartłomiej Bołądź. Nasze dobro narodowe, czyli "Łysy" w dalszym ciągu daje to, co powinien dawać nie tylko jako Kapitan, ale i atakujący. W dzisiejszym spotkaniu robił, co mógł, aby doszło do podziału punktów. 

Przyjęcie:

W tej formacji zwrócę uwagę na dwóch graczy z tej pozycji - Bartosz Bednorz i Tomasz Fornal. "Bedni" meczem z Turkami potwierdził swoje "kwity" (19 PKT, +14, 44% pozytywnego przyjęcia, 67% w ataku (14/21), 52% eff. w ataku, 1 as serwisowy, 4 punktowe bloki). Moim zdaniem, tak czysto sportowo to on powinien jechać do Paryża, a nie mający wahania Aleksander Śliwka. "Forni" w meczach z Bułgarią i Brazylią pokazał to z czego jest znany w barwach Mistrza Polski. Pokazując, że nie ma dla niego znaczenia, czy wychodzi w wyjściowym składzie, czy też wchodzi "z bazy". Bułgaria: (19 PKT, +14, 44% pozytywnego przyjęcia, 67% w ataku (14/21), 52% eff. w ataku,1 as serwisowy, 4 punktowe bloki). Brazylia: (11 PKT, +6, 42% pozytywnego przyjęcia, 75% w ataku (9/12), 67% eff. w ataku,2 punktowe bloki). Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że to pewniak do Paryża. Na ten moment pozostaje zadać pytanie: W jakiej formie jest Wilfredo Leon?  A o tym mamy się przekonać na turnieju w Ljubljanie.

Środek:

Podobnie, jak przy poprzedniej pozycji skupię się na dwóch środkowych: Mateusz Poręba kontynuuje swój sezon życia w biało-czerwonych barwach, aż żal bierze, że nie ma szans z taką konkurencją. A przecież nie zaprezentował się jeszcze w boju, Kapitan drużyny z Zawiercia, mowa oczywiście o Mateuszu Bieńku. Który ma dołączyć do kadry podobnie, jak Wilfredo Leon na ostatni turniej w Słowenii. Kuba Kochanowski po raz kolejny potwierdził, że jest middle-blockerem ze światowego topu. W meczu z Turcją idealne wejścia na zagrywkę, a w meczu z Japonią: (12 PKT,+10, 62% w ataku (5/8), 62% eff. w ataku, 6 punktowych bloków,1 as serwisowy). Myślę, że Norbert Huber będzie rokręcał imprezę na środku siatki z meczu na mecz 😎.

Libero:

"Piwko" nie mam pytań ciekawe, co na to "Zati", który ma zagrać razem z Leonem i Bieńkiem w Ljubljanie.




  



 

wtorek, 4 czerwca 2024

"Zwierzak" będzie polował na punkty w Jastrzębiu-Zdroju!

Karuzela o tytule Gang Łysego rozpędziła się na dobre, na moment jeden wychylmy głowy spoza niej i zobaczmy, co dzieje się w Plus Lidze, a dokładniej w ekipie Mistrza Polski — Jastrzębskim Węglu.

A dzieje się naprawdę sporo, bo najwyraźniej ekipa ze Śląska, chce pozamiatać na siatkarskich parkietach, nie tylko w Polsce, ale i Europie. Mają im w tym pomóc pozostający na przyszłym sezon liderzy z zeszłego sezonu, mowa oczywiście o Tomaszu Fornalu i Norbercie Huberze. Najwyraźniej włodarze postanowili zwiększyć siłę rażenia na prawym skrzydle, ogłaszając publicznie to, co było wiadome już przed Bożym Narodzeniem. A mianowicie to, że w sezonie 2024/25 atakującym Mistrza Polski, będzie Łukasz Kaczmarek. Wiele siatkarskich firm chciałoby mieć siatkarza, który dał nam biało-czerwonych tyle radości, prowadząc Gang Łysego do zwycięstwa w VNL oraz w Mistrzostwach Europy, nie wspominając o zapisaniu trzykrotnie pięknych kart w klubowej siatkówce z Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle — zwycięstwa w siatkarskiej Champions League. Jest jednak druga strona medalu tego transferu, popularny "Zwierzak" zastąpi  świetnie spisującego się w barwach drużyny Macelo Mendeza Mistrza Olimpijskiego — Jeana Patry. Oby tylko w tym przypadku nie sprawdziło się polskie przysłowie: zamienił stryjek siekierkę na kijek. Nie mam tutaj zamiaru naśmiewać się z problemów atakującego naszej reprezentacji, bo siatkarze nie są maszynami, a tylko ludźmi. Wszyscy wiemy, jak ważnym elementem formy fizycznej jest psychika. Trzeba jednak wierzyć i życzyć samemu zawodnikowi, aby nowy klub był nowym rozdaniem, nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym 😊. Transfer atakującego reprezentacji Polski podyktowany, jest faktem, iż Jastrzębski Węgiel w końcu,  chce dźwignąć temat wygrania  siatkarskiej Ligi Mistrzów. A "upolowane" przez Łukasza Kaczmarka punkty, mają im pomóc osiągnąć ten cel. Kolejnym atutem, który sprawił, iż atakujący  Gangu Łysego zamienia Kędzierzyn-Koźle na Jastrzębie-Zdrój. Jest boiskowe flow z Benjaminem Toniuttim, z którym przecież prowadził "Koziołki" do pierwszego triumfu klubowego Mistrza Europy.  Tyle przerywnika plusligowego wracamy do kibicowania biało-czerwonym Orłom. A Zwierzakowi" życzymy udanego "polowania" na prawym skrzydle Mistrza Polski!

foto: fb/ Jastrzębski Węgiel