sobota, 20 grudnia 2025

Wojciech Sawicki Życie na kółkach - moja recenzja.

Światu osób z "pakietami szczęścia", czy też osobom, które sympatyzują z tym światem, raczej autora przedstawiać nie trzeba. Jednak to zrobię, bo blog jest skierowany nie tylko do osób z niepełnosprawnościami. Wojciech Sawicki od urodzenia zmaga się z Dystrofią Mięśniową Duchenne'a, czyli na chorobę, na którą nie ma skutecznego lekarstwa. Jest jednym z najbardziej znanych influencerów wśród osób z niepełnosprawnością. Prowadzi słynący z ciętych  wypowiedzi z dużym dystansem do swojego życia z "pakietem sszczęścia" oraz świata osób z niepełnosprawnością fanpage Life On Wheelz
Jak wiecie, albo i nie, że lubię sięgać po prozę, na której kartkach jest "pakiet szczęścia". Tak w przypadku tej książki miałem pewne obawy, by po nią sięgnąć. Zwyciężyła ciekawość, bo jak dotąd nigdy nie miałem bliższego kontaktu z osobą z tego rodzaju niepełnosprawnością i zamiłowanie do tego rodzaju  literatury. "Połknąłem ją" w zaledwie kilka dni 😊. Autor opowiada o nierównej walce ze swoją chorobą, na każdej płaszczyźnie życia poprzez retrospekcje, czyli także od najmłodszych lat. Gdzie zanim poznał druzgocącą prawdę, co tak naprawdę osłabia jego ciało, musiał usłyszeć od lekarzy wiele gorzkich słów. To wszystko sprawiało, że nie mógł on cieszyć się dzieciństwem tylko i wyłącznie na swoich warunkach, bo w dużej mierze te warunki dyktowały obowiązki, które miały, jak najdłużej zachować jego sprawność. Sprawność, która i tak z czasem, została odedrana przez bezkompromisowego przeciwnika, czyli nieuleczalną chorobę - jednym słowem life is brutal😒. Wiązało się to także z buntem, ale i bólem nie zawsze fizycznym, co jest całkowicie zrozumiałe, bo każdy sprawny inaczej chciałby być zdrowy i czerpać z życia pełnymi garściami. Sam to przeżywałem dopóki nie pokochałem swojego "pakietu szczęścia" w pełni i niezrozumiałem, że Mogę, Potrafię, Działam💚. 
Jak już wspomniałem we wstępie, czytając tę książkę, miałem mieszane odczucia i o nich Wam teraz napisze, czym mogę wywołać kontrowersje - trudno. Zacznę od tego, co jest pozytywne, bo taki już jestem, że patrzenie na wszystko z czym się mierze i na wszystko, co mnie otacza, zaczynam patrzeć od pozytywów. Tego wszystkiiego nauczyło mnie bycie benificjentem Fundacji Aktywnej Rehabilitacji 🫶. Książka, jak jej autor i podmiot liryczny w jednym pokazuje, że niemożliwe nieistnieje nawet z takim "pakietem szczęścia". Co może być "zapalnikiem" w pozytywnym słowa znaczeniu dla wielu osób z niepełnosprawnością w podobnej sytuacji, co autor. I choć nierozumiem do końca z czym musi się fizycznie zmagać autor, bo mój "pakiet szczęścia", charakteryzuje się czymś zupełnie innym. To chylę czoła za to, że chce być tak aktywnym społeczeństwoie, a przy tym tak dzielnie walczy o nasze prawa w nin i często mówi o ableiźmie. Co nie jest wcale łatwe, bo przez swój "pakiet szczęścia", "wziął ślub" z respiratorem. I teraz mogę wywołać kontrowesję 😏. Czytając tę ksiązkę odniosłem wrażenie (choć mogę się mylić), iż Wojtek w dalszym ciągu w pełni niezaakceptował swojej niepełnosprawności, choćby dlatego, że bardzo częśto wspomina o ableiźmie. Czemu się wcale nie dziwię, bo to jest czasem mission impossible. Z kartek książki, aż krzyczy narcyzm oraz chęć bycia w blasku fleszy - w sumie życie w dużym mieście, rządzi się swoimi prawami. Z racji tego, że Wojtek Sawicki studiował filozofię to w książce, nie brakuje takich terminów, jak choćby wspomniany przeze mnie ableizm, czy fragmentów artykułów społeczno-psychologicznych. Może to być trudne do zrozumienia dla przeciętnej osoby z niepełnosprawnością, bo nie każdy, ma ukończone studia, czy jest humnistą 😉.
Reasumując książkę polecam, każdemu nie tylko posiadaczom "pakietów szczęścia", bo społeczeństwo edukować trzeba. Łamać przy tym stereotypy oraz pokazaywać, że w społeczeństwie, jest miejsce, dla każdej osoby z niepełnosprawnością. I ma ona takie same prawa, jak osoba pełnosprawna.   

*foto: www.empik,com  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz