fot. Aleksandra Zięba |
Już od dawna w mojej szalonej głowie tliła się myśl, by
pisać o książkach, które przeczytam. Dziś jest ten moment! A pozycja, na temat której chcę się z Wami podzielić na dzień dobry. To książka, którą każdy
siatkoholik znad Wisły winien przeczytać „Kadziu
Siatkówka & Rock’n’roll”. Autorstwa nie zwykle barwnej postaci jaką, w
polskiej siatkówce jest- Łukasz Kadziewicz i dziennikarza sportowego – Łukasza
Olkowicza. Przyznam się szczerze, że tego luzu w pisaniu o siatkówce uczę się
właśnie od vice MŚ z 2006r. Oglądając z zapartym tchem „od deski do deski”
program „Kadziu Project”, czy mecze transmitowane z barwnym komentarzem mego
idola. Sięgając po tą pozycję zastanawiałem czy będzie ona
napisana językiem, z jakiego znany jest „Kadziu”, czy też zupełnie innym. Nie
zawiodłem się, jest to lekkie, jak Kadziewicz trzymający ramę, w „Tańcu z
Gwiazdami” ;) Niektórzy z Was mogą czuć się rozczarowani, sięgając po tę
lekturę, bowiem na kartach książki panuje totalny chaos. Gdyż zdarzenia nie są
ułożone opisane chronologicznie, lecz mnie to kompletnie nie przeszkadzało,
liczył się fun i poznawanie wydarzeń z życia sportowego, ale trochę i
prywatnego tego przesympatycznego, jak dla mnie środkowego. Choć, jak sam mówi, trzeba umieć zostawić życie prywatne, poza kamerami. To jest idealnie ukazane w
tej książce, gdyż tych wydarzeń z życia prywatnego, jest naprawdę nie wiele.
Ktoś powie, chce się „wybielić”, bo słynął z niesportowego trybu życia. Każdy ma
prawo do własnego zdania. Jak czytamy otwarcie przyznaje ”Siatkówka mi wiele dała, ale też wiele zabrała. Nie potrafiłem
zeskoczyć z tej karuzeli, w odpowiednim momencie pozwoliłem, by
zwaliła mnie sama”. Wiem, że jest to napisane innymi słowami, lecz to
pokazuje, że siatkarz jest tylko człowiekiem i ma prawo popełniać błędy, jak
każdy z nas. W książce przeczytałem wiele faktów z okresu, gdzie siatkówka mnie
kompletnie nie interesowała, czyli przed srebrnym medalem MŚ w Japonii, jak i
po gdzie jak sam autor przyznaje woda sodowa, uderzyła mu do głowy. Możemy tam
też znaleźć odniesienie do współczesnej siatkówki. Gdzie czasem zawodnicy
zwalniają trenerów ;) Czy też sytuacji, gdzie wokół trąbi się, że selekcjonerem
winien zostać Polak, ja absolutne z opinią, w tym temacie z „Kadziem” się
zgadzam. Czasem zdrowie nie pozwala na kontynuację kariery, organizmu nie
oszukamy. Tak było i w tym przypadku, gdzie po jednym meczu w Lubinie. Trzeba było powiedzieć pass. Może to i dobrze, bo bawi nas swoim komentarzem, komentując mecze. A ja dzięki temu wiem, co to otka :D Jak sam mówi, bał się
krytyki, bo przecież nie umiał grać w siatkówkę, a teraz będzie się mądrzył.
Jak i tego, że przyjdzie mu oceniać kumpli z parkietu. Co dało mi przeczytanie
tej książki? Więcej zmarszczek mimicznych, bo nie da się jej czytać bez wybuchania
śmiechem. Jak i jeszcze więcej siatkarskiej wiedzy. Jakbym ją ocenił? Choć „Kadziu”
mówi, że drugie miejsce jest mu przypisane z góry. Kilka srebrnych medali MP,
srebrny medal MŚ, czy drugie miejsce w TzG. To ta książka jest dla mnie
absolutnie numer one, wśród pozycji książkowych ze świata sportu, które do tej
pory przeczytałem. Mam nadzieję, że tą amatorską recenzją nie strzeliłem sobie,
w stopę i nadal będziecie odwiedzać moje miejsce w sieci ;)
Czytałam tą książkę. Poznałam Łukasza osobiście w Lubinie, byłam również na ostatnim(jako środkowy)jego meczu.
OdpowiedzUsuńGratuluję ;)
UsuńPrzyznam szczerze nie czytałam książki, ale tę recenzję przeczytałam z zapartym tchem,i podziwiam szczerość opowieści. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa samą książkę "połknąłem", na mej półce, są kolejne siatkarskie perełki, lecz nie mam czasu zbyt wiele na czytanie :( Dziękuję, za komentarz i pozdrawiam
Usuń