wtorek, 24 października 2017

Łukasz Kadziewicz, Łukasz Olkowicz "Kadziu Siatkówka & Rock'n'roll".

fot. Aleksandra Zięba
Już od dawna w mojej szalonej głowie tliła się myśl, by pisać o książkach, które przeczytam. Dziś jest ten moment! A pozycja, na temat której chcę się z Wami podzielić na dzień dobry. To książka, którą każdy siatkoholik znad Wisły winien przeczytać „Kadziu Siatkówka & Rock’n’roll”. Autorstwa nie zwykle barwnej postaci jaką, w polskiej siatkówce jest- Łukasz Kadziewicz i dziennikarza sportowego – Łukasza Olkowicza. Przyznam się szczerze, że tego luzu w pisaniu o siatkówce uczę się właśnie od vice MŚ z 2006r. Oglądając z zapartym tchem „od deski do deski” program „Kadziu Project”, czy mecze transmitowane z barwnym komentarzem mego idola. Sięgając po tą pozycję zastanawiałem  czy będzie ona napisana językiem, z jakiego znany jest „Kadziu”, czy też zupełnie innym. Nie zawiodłem się, jest to lekkie, jak Kadziewicz trzymający ramę, w „Tańcu z Gwiazdami” ;) Niektórzy z Was mogą czuć się rozczarowani, sięgając po tę lekturę, bowiem na kartach książki panuje totalny chaos. Gdyż zdarzenia nie są ułożone opisane chronologicznie, lecz mnie to kompletnie nie przeszkadzało, liczył się fun i poznawanie wydarzeń z życia sportowego, ale trochę i prywatnego tego przesympatycznego, jak dla mnie środkowego. Choć, jak sam mówi, trzeba umieć zostawić życie prywatne, poza kamerami. To jest idealnie ukazane w tej książce, gdyż tych wydarzeń z życia prywatnego, jest naprawdę nie wiele. Ktoś powie, chce się „wybielić”, bo słynął z niesportowego trybu życia. Każdy ma prawo do własnego zdania. Jak czytamy otwarcie przyznaje ”Siatkówka mi wiele dała, ale też wiele zabrała. Nie potrafiłem zeskoczyć z tej karuzeli, w odpowiednim momencie pozwoliłem, by zwaliła mnie sama”. Wiem, że jest to napisane innymi słowami, lecz to pokazuje, że siatkarz jest tylko człowiekiem i ma prawo popełniać błędy, jak każdy z nas. W książce przeczytałem wiele faktów z okresu, gdzie siatkówka mnie kompletnie nie interesowała, czyli przed srebrnym medalem MŚ w Japonii, jak i po gdzie jak sam autor przyznaje woda sodowa, uderzyła mu do głowy. Możemy tam też znaleźć odniesienie do współczesnej siatkówki. Gdzie czasem zawodnicy zwalniają trenerów ;) Czy też sytuacji, gdzie wokół trąbi się, że selekcjonerem winien zostać Polak, ja absolutne z opinią, w tym temacie z „Kadziem” się zgadzam. Czasem zdrowie nie pozwala na kontynuację kariery, organizmu nie oszukamy. Tak było i w tym przypadku, gdzie po jednym meczu w Lubinie. Trzeba było powiedzieć pass. Może to i dobrze, bo bawi nas swoim komentarzem, komentując mecze. A ja dzięki temu wiem, co to otka :D Jak sam mówi, bał się krytyki, bo przecież nie umiał grać w siatkówkę, a teraz będzie się mądrzył. Jak i tego, że przyjdzie mu oceniać kumpli z parkietu. Co dało mi przeczytanie tej książki? Więcej zmarszczek mimicznych, bo nie da się jej czytać bez wybuchania śmiechem. Jak i jeszcze więcej siatkarskiej wiedzy. Jakbym ją ocenił? Choć „Kadziu” mówi, że drugie miejsce jest mu przypisane z góry. Kilka srebrnych medali MP, srebrny medal MŚ, czy drugie miejsce w TzG. To ta książka jest dla mnie absolutnie numer one, wśród pozycji książkowych ze świata sportu, które do tej pory przeczytałem. Mam nadzieję, że tą amatorską recenzją nie strzeliłem sobie, w stopę i nadal będziecie odwiedzać moje miejsce w sieci ;)       

4 komentarze:

  1. Czytałam tą książkę. Poznałam Łukasza osobiście w Lubinie, byłam również na ostatnim(jako środkowy)jego meczu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam szczerze nie czytałam książki, ale tę recenzję przeczytałam z zapartym tchem,i podziwiam szczerość opowieści. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja samą książkę "połknąłem", na mej półce, są kolejne siatkarskie perełki, lecz nie mam czasu zbyt wiele na czytanie :( Dziękuję, za komentarz i pozdrawiam

      Usuń