źródło: Fanpage Asseco Resovia Rzeszów |
Ten tytuł idealnie pasuje do wczoeajszego spotkania. Między
trzecią, a czwartą drużyną poprzedniego sezonu. Wszyscy z lekką obawą
patrzyliśmy w ekrany telewizorów. Mając w pamięci spotkania tych ekip, z
zeszłego sezonu. Jak widać nie potrzebnie ;) Dopisujemy jakże cenne dwa punkty
do ligowej tabeli! To był dobry mecz, choć błędów z obu stron nie brakowało.
Zespół z Rzeszowa przez pierwsze dwa sety narzucił warunki, w tym meczu. To
„Pasy” kończyły swoje akcje w pierwszym uderzeniu, Tichacek rewelacyjnie
wykorzystywał swoich ofensywnych kolegów z drużyny. Zaś jak to „Igła”
powiedział Oliva miał cegły przy butach, które nie pozwoliły mu skutecznie
atakować :D A jak wiemy gra „Pomarańczowych” w dużej mierze opiera się, na tym
showmanie. Wszyscy już dopisywaliśmy SOVI już trzy „oczka”, jak się okazało po
dziesięciominutowej przerwie za wcześnie. Muzaj i Oliva się obudzili, a zespół
z Podpromia miał problem ze skończeniem ataków, co rodziło kontrataki po
skutecznych wyblokach, brązowych medalistów minionego sezonu. Z niepokojem
oczekiwałem na tie-break, bowiem „Pomarańczowi” byli na fali wnoszącej,
dodatkowym atutem, była wypełniona do ostatniego miejsca hala. Co często w
tie-breaku ma kolosalnie znaczenie, jednak nie tym razem. Resovia szybko powróciła
do dobrej gry, z pierwszych dwóch setów tego spotkania. I wygrała zasłużenie, a
MVP został wybrany Kuba Jarosz, ja osobiście wybrałbym Tibaulta Rossarda. Który
powraca do dobrej gry z zeszłego sezonu. Jak dla mnie było to stojące na dobrym
poziomie widowisko, ze zwrotami akcji. Oby ta wygrana to był dobry omen dla
naszego zespołu. Bowiem punktów potrzebujemy jak tlenu. A już w sobotę kolejne
trudne spotkanie z Treflem Gdański, w hali na Podpromiu, jaka szkoda, że nie w
TV ;(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz