niedziela, 28 stycznia 2018

Mamo uważaj, bo się zarazisz...

Archiwum prywatne
Zastanawiacie się skąd taki intrygujący, a nie inny  tytuł o tym za chwilę. Mamy XXI w. i widok osoby na wózku nie powinien dziwić, bo mamy takie same prawa, jak chodzący. Jednak nie zawsze tak jest. Nie, którym się wydaje, że jesteśmy nieszczęśliwymi, bo mamy limuzynę i ten pakiet szczęścia. Pomyślicie porąbało Go – chorobę nazywa pakietem szczęścia. Może i tak  😎. Ten pakiet trzeba wiedzieć, jak umiejętnie wykorzystać, a wtedy to jest prawdziwe szczęście. Spotykamy się z dziwnymi spojrzeniami na ulicy, gdy widzą wózek, bo przecież nie powinniśmy wychodzić, właśnie powinniśmy, bo jak mówił główny prowadzący obóz, na którym byłem my nie tylko reprezentujemy wózkersów, ale i edukujemy społeczeństwo. Pewnie spotkaliście się z taką sytuacją, że dziecko  pyta rodziców: „Mamo dlaczego ten Pan jest na wózku”, albo nasz pojazd wzbudził zainteresowanie u takiego malca, bo ma fajne duże koła. Wielu rodziców udaje, że nie słyszy tego pytania niestety, bo po co zakłócać beztroski świat dziecka mówieniem o kimś, kto jest INWALIDĄ. Mnie osobiście to słowo drażni i staram się go nie używać. Wiem, że nie wszyscy są tak otwarci, jak ja i bez problemu zamówię piwo czy drinka. Co mi się ostatnio często zdarza, za sprawą wyjść z moimi kochanymi Przyjaciółmi. Pozdro kochani! Gdy podchodzi do mnie malec i z zaciekawieniem ogląda mój pojazd reaguję uśmiechem i próbuję zagadać. Nie raz rodzice próbują odciągnąć malca, bo myślą, że dziecko popełnia faux-pax. Ja nie mam z tym problemu, bo dzieci lubię 😉. Rozmowa z dzieckiem o niepełnosprawnych jest potrzebna, daje wiele dziecko nie doznaje szoku, gdy widzi wózkersa na ulicy. Najwyraźniej w tej sytuacji o, której Wam napiszę jej zabrakło. Będąc z ekipą obozową na basenie czekałem ubrany pod szatnią na jedną z asystentek. Z szatni obok wychodzi mama z dzieckiem, dziecko wypowiada zdanie, które użyłem, jako tytuł. Mama odpowiedziała patrząc na mnie: „Od tego się nie zarazi” – była speszona. Mnie zrobiło się smutno słysząc ten dialog. Pomyślałem brawa dla tej mamy, za wdrażanie NAS w świat swojego dziecka. Jednak chyba lepsza taka odpowiedź, niż jej brak. Wiem, że taka rozmowa jest trudna, bo jak wytłumaczyć kilkulatkowi, że ktoś nie może chodzić. Wiem, jakie to jest trudne, ale i potrzebne. Jestem wujkiem dwóch nastolatek. Zdanie - „Wujek ma chore nóżki i nie może chodzić ”. Budziło  to w nich rozpacz wtedy, bo nie mogło być inaczej. Jednak wszystko szybko zaakceptowały. Śmiem twierdzić, że dzięki temu pakietowi szczęścia i czasu, który ze sobą spędzaliśmy i spędzamy nadal. Mamy ze sobą tak świetny kontakt, bo nigdy nie, byliśmy od siebie izolowani, a wręcz przeciwnie. Dzięki temu dla nich widok osoby na wózku, jest czymś naturalnym. One wiedzą, że jestem nie tylko ich wujkiem, ale i przyjacielem. Gdy, byłem jeszcze mniej sprawny, to jedna z nich powiedziała: „Choć jesteś taki mało sprawny, to jesteś najwspanialszym wujkiem na świecie”. I jak tu nie być dumnym i nie chcieć iść za nimi na koniec świata? 💗Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu jeszcze bardziej się otworzycie, a i może jakiś rodzic zrozumie, ile znaczy rozmowa ze swoim dzieckiem o takich, jak MY. Nie odbierzcie też tego za chwalenie się, jakim jestem super wujkiem, bo nie jestem 😃. Dziewczyny nie raz się przekonały 😊. Inspiracją do poruszenia tego tematu u mnie, jest artykuł na blogu: MiłośćBezTabu.pl
       

2 komentarze:

  1. Kiedyś zupełnie przypadkowo , usłyszałem jak dziecko do rówieśników powiedziało o mnie - jaki ten pan nieszczęśliwy .Nie zareagowałem , myślę jednak , że niezbyt dobrze zrobiłem . Chyba należało temu dziecku podziękować i wyjaśnić , że jestem szczęśliwy . Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń