niedziela, 3 października 2021

"Wilki" na starcie z trzema puntami.

 

"Wilcza wataha" rozpoczęła sezon od  wyjazdowego meczu z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Wszyscy byliśmy ciekawi tego spotkania, bo to nowe rozdanie ligowe i nowa "Reska".

Spotkanie zaczęło się, od kilkupunktowego prowadzenia gospodarzy, którzy wysyłali "pociski" zza linii dziewiątego metra, które nam mieszały w przyjęciu. A rywalom pozwalały wyprowadzać skuteczne kontry. Obraz gry rzeszowskiego klubu zmieniła podwójna zmiana w zespole Alberto Giulianiego, a konkretnie zagrywki Jakuba Buckiego, które pozwalały ustawić szczelny blok, czy zaatakować z przechodzącej piłki. To wystarczyło, by objąć prowadzenie w meczu. Druga partia to już zdecydowana dominacja Asseco Resovii Rzeszów. Można, by rzec, że to zasługa tylko i wyłącznie zagrywającego Macieja Muzaja, ale nie do końca, bo olsztynianie podawali punkty na tacy w kilku akcjach, bijąc po autach. Wynik seta byłby zupełnie inny, gdyby te autowe ataki, zamieniali na punkty, bo nasza drużyna wcale nie nie grzeszyła skutecznością w ataku, nie tylko w tym secie, ale i w całym meczu. Aby, zdobyć punkt musieliśmy się, sporo namęczyć, atak naszej drużyny w tym spotkaniu, opiewał się, na 44%. Trzecia partia zaczęła się, od trzypunktowego prowadzenia gospodarzy, jednak "Pasy" wzięły sprawy w swoje ręce i odrobiły straty i wyszły na prowadzenie, którego już nie oddały do końca spotkania, a to wszystko, za sprawą dobrze zagrywających Muzaja i Kozamernika. Było o przebiegu spotkania, teraz przyszła pora na to, co widziały oczy rzeszowskiego kibica 😎. Nasza gra w tym meczu = równa się, chaos do potęgi n-tej, spokojnie wiem, że jesteśmy nową drużyną i potrzeba czasu, by pojawiły się, widowiskowe pipe'y czy ataki, które wyrwą sympatyków rzeszowskiej drużyny z butów, a mnie z wózka i sprawią, że nie będę potrzebował pomocy przy chodzeniu 😋. Wierzę, że to pierwsze się, szybciej stanie 💪. Miałem wrażenie, że nielimitowaną ilość żyć w tym spotkaniu, miał Klemen Cebulj, bo aż prosiło się o to, by dać okazję poszaleć trochę dłużej w ataku Nicolasowi Szerszeniowi, który notował rewelacyjne występy w przed sezonowych sparingach. Teraz o tym, co było na plus w tym spotkaniu. Duży plus postawiłbym przy podwójnej zmianie, zagrywkach obu naszych atakujących, które dawały nam sporo punktów (nie bezpośrednich) oraz przy naszej parze środkowych, którzy świetnie radzili sobie w ataku. Fajnie, że nasz kapitan (MVP) nie bał się, wykorzystywać ich potencjału, oby tak dalej 👍. Jednak największy plus należy się, dla Sama Deroo, który był wg. mnie i chyba nie tylko mnie najlepszym zawodnikiem naszego teamu  (14 pkt w tym 3 blokiem, 50% przyjęcie, 42% atak). Jest nad czym pracować i gramy dalej!

* fotografia FB klubu

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz