Jeszcze przed gwizdkiem sędziego w tym spotkaniu było wiadomo, iż nie zakończymy rundy zasadniczej na czwartej pozycji, ale musieliśmy wygrać to spotkanie, by "zaklepać" piąte miejsce (3:0).
Już od pierwszych piłek było widać, że Asseco Resovia Rzeszów, chce tego dokonać, bo postanowiła odrzucić od siatki "Miedziowych" swoją zagrywką. Co skutkowało dobrą pierwszą akcją, która kończyła się niemalże w pierwszym uderzeniu nawet jeśli gracze trenera Ruska potrafili przebić się na naszą stronę. To świetnie w naszym zespole funkcjonował system blok-obrona, czy jak kto woli pasywny blok. Po którym rodziły się kontry, które były zabójcze dla Cuprum lub też "gaszono im światło". Trzeci mecz z rzędu muszę pochwalić naszego "sypacza" i kapitana w jednym, a to mi się często nie zdarzało w tym sezonie 😋.Choć nie miał idealnego przyjęcia, bo przyjęcie całego zespołu w tym spotkaniu wynosiło zaledwie (38%), jedyną naszą ostoją w tym elemencie, był "Zator" (63%). To Fabian Drzyzga potrafił grać pierwszym tempem, czy też widowiskowe pipe'y z Samem Deroo, który był ostoją naszej drużyny w ataku (16 pkt w tym jeden as 79% atak). Taka gra Sama Deroo dała mu statuetkę MVP spotkania. Zawodnik z numerem "11" na "pasiaku" nie bał się grać swoim dutem środkowych — Kochanowski, Kozamernik. Po dwóch gładko wygranych przez rzeszowian partiach przyszedł czas na chwilowe zapowietrzenie w szeregach "Wilków", a konkretnie naszego atakującego i na tablicy wyników pojawił się remis. Na szczęście "Reska" wróciła do "kopania" w polu serwisowym, a także dobrej gry w ataku. I zgarnęła pełną pulę w tym spotkaniu. Musimy popracować nad przyjęciem, bo bez niego w meczach 1/4 PlusLigi z "Jurajskimi Rycerzami" może być ciężko. Niemniej jednak cieszmy się, bo coś drgnęło w tej "wilczej watasze" i naprawdę z przyjemnością ogląda się taką Asseco Resovię Rzeszów.
*fotografie pochodzą ze strony internetowej klubu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz