środa, 31 lipca 2024

Falowanie i spadanie czyli polsko-brazylijski horror z happy-endem w Paryżu!

Po pokonaniu Egiptu reprezentacja Polski w drugim meczu grupowym na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, wyszarpała zwycięstwo z Brazylią (3:2).

Słowa z piosenki zespołu Maanam idealnie oddaje to, co czuli polscy kibice podczas oglądania tego niezwykle emocjonującego widowiska. Widowiska, które podopieczni Bernardo Rezende po porażce z Włochami, rozgrywali z przysłowiowym nożem na gardle. 
Emocje w tym spotkaniu było widać nawet podczas mojego aerobiku, bo chwilami zamiast koncentrować się na ćwiczeniach, koncentrowaliśmy się na ekranie telewizora 😋. Było też było dla mnie motywacją do tego, by patrzeć przed siebie podczas siedzenia na wałku, czyli w to, co wyprawia Gang Łysego 😎. A wyprawiał bardzo wiele, czego następstwem było popadanie ze skrajności w skrajność przez polskich kibiców. Myślę, że po tym spotkaniu polski NFZ powinien pomyśleć o daniu specjalnych kontraktów kardiologom, gdzie przyjmowani będą tylko i wyłącznie kibice reprezentacji polskich siatkarzy 😜. Chyba nikt po tym spotkaniu, nie ma wątpliwości (włącznie z trenerem), że były Kapitan drużyny z Kędzierzyna-Koźla, powinien ten turniej oglądać na kanapie przed telewizorem. A walczyć o olimpijską "blachę" razem z Gangiem Łysego, powinien przygotowujący się do sezonu w barwach Asseco Resovii Rzeszów Bartosz Bednorz. Dobrze, że "w bazie" jest taki strażak Kamil Semeniuk, który po wejściu na parkiet wspomógł Wilfredo Leona w działaniach ofensywnych. Jednym słowem Wilfredo Leon nasze dobro narodowe 😍. Bo w dużej mierze to na nich spoczywał ciężar zdobywania zdobywania punktów dla biało-czerwonych. Często piłki do ataku to piłki sytuacyjne oraz ataki na wysokiej piłce. Bycie kibicem to ciągła edukacja, bo motorem napędowym do zdobywania punktów powinien być atakujący, a w dzisiejszym meczu, był to środek siatki. Granie Marcina Janusza środkiem to stu procentowany punkt. Dodajmy dodajmy do tego gamechanger Norberta Hubera, którego wejście, dało Brazylijczykom zagrywki nie do przyjęcie czy bloki punktowe, po których w polskich zapewne wybuchła radość jakby to był już koniec meczu. Obok tych, którzy dawali nam punkty, chciałem wyróżnić Marcina Janusza oraz Pawła Zatorskiego. Tego pierwszego za kreowanie gry naszej drużyny, a przecież nie miał łatwego zadania, bo często musiał wystawiać, a nie rozgrywać, bo nie przyjęcia. Tego drugiego za grę w przyjęciu i obronie, momentami libero Asseco Resovii Rzeszów naprawdę ratował nam skórę.
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy, pierwsza to taka, że bez punktów z prawego skrzydła, daleko nie zajedziemy. To drugie spotkanie, gdzie Bartosz Kurek, nie dawał jakości na prawym skrzydle. Druga rzecz, na którą zwrócą uwagę to, zwycięstwo w takim horrorze, może wpłynąć pozytywnie na morale Gangu Łysego. Przed kolejnymi równie trudnymi spotkaniami, gdzie emocje będą sięgać siatkarskiego zenitu. Pamiętajmy na zawale, albo wcale!

*foto: fb/MFS - Merytoryczne Forum Siatkarskie
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz