Absolutnym hitem trwającej 11 kolejki było starcie w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie spotkały się dwie siatkarskie marki — Grupa Azoty ZAKSA i Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel (3:1)
Starcia tych drużyn to nie tylko granie na duże siatkarskie bramki, ale też pojedynki między graczami obu drużyn na poszczególnych pozycjach. To spotkanie na pewno było szczególne dla Łukasza Kaczmarka, który po sześciu latach gry w ZAKS-ie, z którą wygrywał nie tylko w PlusLidze, ale i w Europie. Przeniósł się do drużyny prowadzonej przez Marcelo Mendeza. Czy dla Rafała Szymury, który powędrował w odwrotną stronę.
Wszyscy byliśmy ciekawi, jak nowa ZAKSA odnajdzie się w starciu z Mistrzami Polski, pamiętając o roszadach, jakie zaszły przed tym sezonem w drużynie z Opolszczyzny. I choć od pierwszych piłek spotkania było widać, że gracze w czarnych strojach przyjechali do Hali Azoty po zwycięstwo, ale drużyna prowadzona przez Andreę Gianiego. Pokazała, że łatwo skóry nie sprzeda za sprawą zagrywek Karola Urbanowicza. Jednak patrząc na dalszy przebieg te spotkania to kędzierzyński kolektyw, miał więcej do powiedzenia. Dzięki odrzuceniu rywala od siatki swoją zagrywką, a także dobrze grających skrzydłach. Mateusz Rećko po raz kolejny potwierdził, że jest bardzo dobrym zastępcą Kapitana drużyny z Kędzierzyna-Koźla i nie ujmuje w niczym jakości prezentowanej przez Bartosza Kurka. Czy zobaczymy drugiego atakującego ZAKS-y w kadrze Nikoli Grbicia? Nie wiem, jak Wy, ale ja bym tego chciał 😉. Cieszy oczywiście fakt, że wreszcie po niefortunnej kontuzji z pierwszej ligowej kolejki, na podwójnych zmianach mogliśmy zobaczyć "Łysego" w akcji — zdobył 4 punkty 😍. Patrząc obiektywnie na to spotkanie, miało się wrażenie, że Mistrzowie Polski, chcieli wygrać to spotkanie tylko i wyłącznie przy pomocy Norberta Hubera i Tomasza Fornala. Ten pierwszy momentami przypominał o swoich supermocach w ataku, a ten drugi. Choć dwoił się i troił w ataku z lewego skrzydła to, nie na wiele się to zdało. Bo, jak to mówią do tanga, trzeba dwojga😎. W tym przypadku popularny "Forni" był solistą, bo pod grą w tym spotkaniu byli zarówno Timothée Carle, jak i Luciano Vicentin. Za to, z jak najlepszej strony swojemu byłemu pracodawcy, zaprezentował się Rafał Szymura, który bawił się z blokiem swoich, byłych kolegów — wybijając z premedytacją. Nie wiem, czy Marcelo Mendez, po tym spotkaniu, nie żałuje, że nie ma go już w swojej "14".
To spotkanie mogło się podobać, bo nie brakowało twardej męskiej gry z obu stron, czy zwrotów akcji💪. Do których przyczyniały się punkty zdobywane seriami, dzięki wzajemnemu "gaszeniu światła". Tak czy inaczej, miło było popatrzeć na wypełnioną po brzegi halę w Kędzierzynie-Koźlu, jak za starych dobrych czasów. Widać było, że ten doping poniósł "nowe Koziołki" do zwycięstwa w "el clasico". Warto odnotować, że to było pierwsze zwycięstwo ZAKS-y z wyżej notowanym w tabeli rywalem, miejmy nadzieję, że nie ostatnie! Życzę im z całego siatkarskiego serducha, by wrócili tam, gdzie jest ich miejsce, czyli na ligowe podium. Bo widać flow i teamspirit, niestety nie wszystkie plusligowe ekipy znają te pojęcia😋. A dla Jastrzębian myślę, że to był słabszy dzień i powinno im to dać jeszcze większego kopa do pracy. A pamiętajmy o tym, że solą sezonu są play-offy i to wtedy trzeba pokazać to, co wczoraj pokazał klub z Kędzierzyna-Koźla.
*foto: Kamciography
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz