A autorem tej siatkarskiej bajki jest, nie kto, jak Nikola Grbić, który nie boi się szukać młodych "Orłów" i na nich stawiać. Wszystko po to, by szlifować ich siatkarski talent. A jej bohaterami są środkowy Jakub Nowak i libero Maksymilian Granieczny.
To pokazuje nic innego, jak to, że serbski selekcjoner "Gangu Łysego", nie boi się wpuścić trochę świeżej i młodej krwi do biało-czerwonej szatni i na nią stawiać na siatkarskim parkiecie👏. Nie przesadziłem z pierwszą częścią tytułu tego posta, bo to jest siatkarska bajka, a Ci dwaj młodzi siatkarze weszli "z drzwiami" do Gangu Łysego 😎.
Gdy zobaczyłem nazwisko Jakuba Nowaka wśród powołanych na ten sezon do reprezentacji Polski, na pozycji środkowego. Zacząłem pytać "Wujka Google" skąd Nikola Grbić, "wykopał tego" młodego środkowego. Gdyż był on dla mnie siatkarskim "no name". Czytając, że ten 20 letni środkowy to MVP minionego sezonu PLS 1. Ligi, grający w Lechii Tomaszów Mazowiecki. Pomyślałem, rośnie nam następca Bieńka, Hubera czy Kochanowskiego, jednak uważałem to za dłuższą melodię przyszłości i nie mogłem się doczekać debiutu młodego środkowego w barwach narodowych. Pewne było to, że szybciej zadebiutuje w reprezentacji Nikoli Grbicia niż na parkietach PlusLigi — jednak już w przyszłym sezonie ligowym, będziemy go oglądać w barwach KS Norwid Częstochowie. Czyli w drużynie, gdzie wydaje się, że jest z marszu pewny gry w pierwszej "6". Co będzie tylko korzyścią dla jego wielkiego siatkarskiego talentu. Talentu, o którym przekonać mogliśmy się już podczas debiutu w biało-czerwonych barwach. Skutkowało to tym, że z każdym kolejnym występem. Zacząłem zmieniać zdanie, iż to nie dalsza melodia przyszłości na środku siatki, a już teraz (powiem z pełną odpowiedzialnością) zagrożenie dla "Bienia", "Noba Huba" i "Kochana". A spektakularne "gaszenie światła" Brazylijczykom czy Włochom podczas meczów siatkarskiej Ligi Narodów. Spowodowały, że wielu biło brawa, a przy tym opadły "kopary" ze zdziwienia 😊. Wobec przerwy od gry w reprezentacji Mateusza Bieńka i kontuzji Norberta Hubera. Chyba nikt nie wyobraża sobie kadry na tegoroczne Mistrzostwa Świata bez młodego środkowego.
Maksymilian Granieczny to adept Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla, czyli kuźni siatkarskich talentów. O jego "kwitach" mogliśmy się przekonać w zeszłym sezonie ligowym w barwach Cuprum Stilon Gorzów Wlkp. Gdzie wielokrotnie jego parady w obronie, były początkiem zdobyczy punktowej w kontrataku dla drużyny, którą prowadził trener Andrzej Kowal. Postawa na parkiecie rówieśnika Kuby Nowaka sprawiła, że już po kilku kolejkach, widziano go w koszulce z "Orzełkiem" na piersi, a tym samym okrzyknięto go "z góry" naturalnym następcą Pawła Zatorskiego i Kuby Popiwczaka na pozycji libero w reprezentacji. Jak widać ta postawa w barwach drużyna z Gorzowa, nie umknęła szkoleniowcowi naszej reprezentacji. Bo ten zaprosił go na zgrupowanie do spalskich lasów, a młody libero potwierdza swoje ogromne "kwity" na pozycji libero, gdy tylko dostaje szansę przebywania na siatkarskim parkiecie od Nikoli Grbicia. I wydaje się, że selekcja na pozycji libero, co wjazdu na Filipiny, jest już zakończona😎. Zanim Maks Granieczny zastąpi Kubę Popiwczaka na dobre w reprezentacji Polski. To będzie to musiał zrobić w barwach drużyny z Jastrzębia-Zdroju, gdyż wraca do "siatkarskiego domu". Gdzie dalej będzie rozwijał swój niebywały siatkarski talent pod okiem trenera Andrzeja Kowala I choć wydaje się, że "Piwko" może spać spokojnie, myśląc o byciu podstawowym libero w szeregach naszej kadry. To tego spokojnego snu na pewno nie ma "Zati", dla którego era w reprezentacji Polski, być może dobiegła końca 😊.
Młode Orły choć weszliście, jak napisałem w tytule do reprezentacji "z drzwiami". To nie zachłyśnijcie się już teraz swoim talentem, bo przed Wami jeszcze dużo, dużo pracy, by wspiąć się jeszcze wyżej. Powiem w swoim i reszty kibiców, a my jesteśmy dumni, że możemy oglądać Wasze popisy na siatkarskim parkiecie 😍.
*grafika praca własna, źródło zdjęć Polska Siatkówka