niedziela, 21 grudnia 2025

Czego brakuje "Wilkom" Massimo Bottiego🤔? Czyli co wiemy o Asseco Resovii Rzeszów na półmetku PlusLigi.

Choć nie wszystkie drużyny PlusLigi mają już ten ligowy półmetek za sobą To Asseco Resovia Rzeszów już tak. Czy jej kibice mogą go uznać za udany? O to jest pytanie.

Pytanie, które zadają sobie kibice drużyny z Podpromia od zarania siatkarskich dziejów, co sezon na półmetku ligi 😉 .
Choć widać różnicę między miejcem w tabeli między zeszłym, a obecnym sezonem na półmetku ligi (9 zwycięstw, 4 porażki) i najprawdopodobniej drużyna z Rzeszowa, zajmie 6 miejsce na jej półmetku. To, jednak pewne trupy z tej szafy na rzeszowkim Podpromiu nadal wypadają 😎 . Na papierze wszystko zgadzało i na ławce trenerskiej, odkąd poznaliśmy w trakcie minionego sezonu, poznaliśmy "nowe szaty" rzeszowskiej Asseco Resovii Rzeszów. Papier wszystko przyjmie jednak to na siatkarskim parkiecie, ma wyglądać - wszyscy widzimy, jak to wygląda w praktyce. Jak napisałem, widać w tym rękę włoskiego trenera to, ja i tak, mam mieszane uczucia😉. Bo drużyna z Rzeszowa potrafiła zagrać kapitalne mecze z Warszawą, Lublinem i Bełchatowem, zagrać konsekwentnie, w każdym diatkarskim elemencie (dla mnie ich trzy topowe mecze, jak dotąd😍). By przegrać choćby z dużo słabszym na papierze Jastrzębskim Węglem i podawać rywalom rękę błędami własnymi.  A włodarze klubu podczas, niektórych meczów rzeszowskich, mają nasilenie objawów zespołu niespokojnych rąk i nóg 😋. Bo w nich widać brak instyktu rasowego zabójcy na siatkarskim parkiecie, by dobić przeciwnika w kluczowych momentach seta. A chyba 🐺 powinny go posiadać, ale przecież sam się wygra set i później mecz😂. Rywale jednak im pokazują, że w siatkówkę gra się do końca. Widać też, jak łatwo złamać drużynę z Podpromia w ciągu kilku minut oraz to, że nie potrafią grać pod presją wyniku i na na nią ondpowiednio reagować - pokazałby to choćby wczorajszy mecz w olsztyńskiej Uranii. Wynika to z tego (to jest tylko moje zdanie), nie jesteśmy w dalszym ciągu kolektywem, a indywidualnościami😉. Trzech zawodników meczów nie wygra, bo jak wiemy trzeba zaagażowania sześciu zawodników. Tymi trzema zawodnikami, którzy weszli do drużyny z Podpromia całym "pasiastym sercem", co ma potwierdzenie na siatkarskim parkiecie. A tymi bezwątpienia są: Marcin Janusz, Artur Szalpuk oraz Danny Demyanenko. Przez ostatnie lata widzieliśmy, jak rozegranie drużyny z rzeszowskiego Podpromia wyglądało - krótko mówiąc wołało o pomstę do nieba 😀 . Tak teraz do kreowania gry rzeszowskich 🐺można nie mieć zastrzeżeń (ja osobiście nie mam😊). Podobnie, jak wypełniania obowiązków Kapitana, jest Kapitanem przez duże "K". Popularny "Szalupa" daje nie tylko mnóstwo pozytywnej energi, ale i jakość w ataku na lewym skrzydle - czyli transfer, jak najbardziej z 🔥. Podobnie, jak transfer kanadyjskiego środkowego, który bawi się z rywalami po drugiej stronie siatki, w każdym siatkarskim elemencie💪. Jak dla mnie najlepszy transfer do PlusLigi. Warto też wspomnieć o trójce rzesowskich libero, którzy są ostoją w przyjęciu i obronie. Niestety tak pozytywnie nie mogę ocenić, jak na razie transferu Mateusza Poręby do Rzeszowa. Widać, że "Pasiak" mu ciąży i stracił on sporo na swoich siatkarskich "kwitach" i może on osobiście, zapłacić tym, że będzie, miał wolne wakacje, bo nie zagra on w kadrze Nikoli Grbicia. I osobiście czekam na powrót do gry Dawida Wocha 😊. Patrząc na postawę Karola Butryna, Klemena Cebulja i Yacine Loutali, odnoszę wrażenie, że przed poszczególnym spotkaniem, losują jaki mecz, mają zagrać. Bo ich postawy można by określić czarne czerwone 😎.
Czekamy na dalsze siatkarskie emocje z rzeszowskimi 🐺w rolach głównych (oczywiście chciałoby się te pozytywne). A włoski szkoleniowiec ma o czym myśleć i nad czyn pracować. A przy tym my ich kibice, zachowajmy spokój, bo tylko on nas uratuje😄. Ja w dalszym ciągu wierzę w moc Massimo Bottiego i naszego Kapitana💪. Może wyjdę na siatkarskiego błazna, który ciągle wierzy w swój klub, ale przecież jej oddałem serce swe😍. I tak się zastanawiam (który to już raz), czy po tym wpisie, zostanę wpuszczony na rzeszowskie Podpromie 👊.

*foto: www. plusliga.pl


 

sobota, 20 grudnia 2025

Wojciech Sawicki Życie na kółkach - moja recenzja.

Światu osób z "pakietami szczęścia", czy też osobom, które sympatyzują z tym światem, raczej autora przedstawiać nie trzeba. Jednak to zrobię, bo blog jest skierowany nie tylko do osób z niepełnosprawnościami. Wojciech Sawicki od urodzenia zmaga się z Dystrofią Mięśniową Duchenne'a, czyli na chorobę, na którą nie ma skutecznego lekarstwa. Jest jednym z najbardziej znanych influencerów wśród osób z niepełnosprawnością. Prowadzi słynący z ciętych  wypowiedzi z dużym dystansem do swojego życia z "pakietem sszczęścia" oraz świata osób z niepełnosprawnością fanpage Life On Wheelz
Jak wiecie, albo i nie, że lubię sięgać po prozę, na której kartkach jest "pakiet szczęścia". Tak w przypadku tej książki miałem pewne obawy, by po nią sięgnąć. Zwyciężyła ciekawość, bo jak dotąd nigdy nie miałem bliższego kontaktu z osobą z tego rodzaju niepełnosprawnością i zamiłowanie do tego rodzaju  literatury. "Połknąłem ją" w zaledwie kilka dni 😊. Autor opowiada o nierównej walce ze swoją chorobą, na każdej płaszczyźnie życia poprzez retrospekcje, czyli także od najmłodszych lat. Gdzie zanim poznał druzgocącą prawdę, co tak naprawdę osłabia jego ciało, musiał usłyszeć od lekarzy wiele gorzkich słów. To wszystko sprawiało, że nie mógł on cieszyć się dzieciństwem tylko i wyłącznie na swoich warunkach, bo w dużej mierze te warunki dyktowały obowiązki, które miały, jak najdłużej zachować jego sprawność. Sprawność, która i tak z czasem, została odedrana przez bezkompromisowego przeciwnika, czyli nieuleczalną chorobę - jednym słowem life is brutal😒. Wiązało się to także z buntem, ale i bólem nie zawsze fizycznym, co jest całkowicie zrozumiałe, bo każdy sprawny inaczej chciałby być zdrowy i czerpać z życia pełnymi garściami. Sam to przeżywałem dopóki nie pokochałem swojego "pakietu szczęścia" w pełni i niezrozumiałem, że Mogę, Potrafię, Działam💚. 
Jak już wspomniałem we wstępie, czytając tę książkę, miałem mieszane odczucia i o nich Wam teraz napisze, czym mogę wywołać kontrowersje - trudno. Zacznę od tego, co jest pozytywne, bo taki już jestem, że patrzenie na wszystko z czym się mierze i na wszystko, co mnie otacza, zaczynam patrzeć od pozytywów. Tego wszystkiiego nauczyło mnie bycie benificjentem Fundacji Aktywnej Rehabilitacji 🫶. Książka, jak jej autor i podmiot liryczny w jednym pokazuje, że niemożliwe nieistnieje nawet z takim "pakietem szczęścia". Co może być "zapalnikiem" w pozytywnym słowa znaczeniu dla wielu osób z niepełnosprawnością w podobnej sytuacji, co autor. I choć nierozumiem do końca z czym musi się fizycznie zmagać autor, bo mój "pakiet szczęścia", charakteryzuje się czymś zupełnie innym. To chylę czoła za to, że chce być tak aktywnym społeczeństwoie, a przy tym tak dzielnie walczy o nasze prawa w nin i często mówi o ableiźmie. Co nie jest wcale łatwe, bo przez swój "pakiet szczęścia", "wziął ślub" z respiratorem. I teraz mogę wywołać kontrowesję 😏. Czytając tę ksiązkę odniosłem wrażenie (choć mogę się mylić), iż Wojtek w dalszym ciągu w pełni niezaakceptował swojej niepełnosprawności, choćby dlatego, że bardzo częśto wspomina o ableiźmie. Czemu się wcale nie dziwię, bo to jest czasem mission impossible. Z kartek książki, aż krzyczy narcyzm oraz chęć bycia w blasku fleszy - w sumie życie w dużym mieście, rządzi się swoimi prawami. Z racji tego, że Wojtek Sawicki studiował filozofię to w książce, nie brakuje takich terminów, jak choćby wspomniany przeze mnie ableizm, czy fragmentów artykułów społeczno-psychologicznych. Może to być trudne do zrozumienia dla przeciętnej osoby z niepełnosprawnością, bo nie każdy, ma ukończone studia, czy jest humnistą 😉.
Reasumując książkę polecam, każdemu nie tylko posiadaczom "pakietów szczęścia", bo społeczeństwo edukować trzeba. Łamać przy tym stereotypy oraz pokazaywać, że w społeczeństwie, jest miejsce, dla każdej osoby z niepełnosprawnością. I ma ona takie same prawa, jak osoba pełnosprawna.   

*foto: www.empik,com  

 

niedziela, 14 grudnia 2025

Moc ataku Asseco Resovii Rzeszów pokonała Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa.

Asseco Resovia Rzeszów wróciła do walki o ligowe punkty po walce o punkty w siatkarskiej Lidze Mistrzów. W 11 kolejce PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów podejmowała u siebie Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa (3:1).

Kibice obu ekip przed tym spotkaniem zadawali sobie pytanie: Czy w tym meczu nastąpi przełamanie? Obie ekipy przystąpiły do tego meczu serii porażek, mniej kolorowa sytuacja jest w klubie spod Jasnej Góry. 
Ljubomir Travica zapewne przyjechał na Podpromie z zamiarem, zrobienia psikusa drużynie, którą wprowadzał na siatkarskie salony. Choć po III secie, gdzie Asseco Resovia Rzeszów, podała rywalowi rękę, bo przecież mecz się sam dogra i punkty same do ligowej tabeli się dopiszą 😂. To świadczy o niczym innym jak o tym, że zespół z Rzeszowa, nie potrafi zakończyć seta czy też meczu na swoich warunkach 😎. To spowoduje nic innego jak nasilenie zespołu niespokojnych rąk i nóg u włodarzy drużyny z Podpromia 😋. A mówiąc całkiem serio to zjawisko w drużynie z Rzeszowa, w dalszym ciągu może martwić kibiców drużyny z Podpromia. I choć w końcowym rozrachunku 3 punkty zostały na Podpromiu, dzięki mocy swojego ataku.
To na miejscu jest pytanie: Co Asseco Resovia Rzeszów zrobiłaby bez Artura Szalpuka? Który swoją siłą, a także techniką, rozbijał rywali z lewego skrzydła (czasem z niełatwych piłek) 💪. Reprezentant Polski w tym spotkaniu zdobył 23 punkty w tym blok, atakował z 71% skutecznością w ataku. I choć był on wspierany w ataku przez swoich kolegów ze skrzydeł i środkowego  
Danny Demyanenko. To statuetka MVP dla "Szalupy" w pełni zasłużona 👏. Niestety może martwić fakt, iż Marcin Janusz nie mógł liczyć na efektowną grę Mateusza Poręby, niestety jego transfer do Rzeszowa i jego dyspozycja. Może spowodować, iż go nie zobaczymy w przyszłym sezonie w barwach reprezentacji Polski, bo są od niego lepsi (choćby Bartłomiej Lemański.
Przed drużyną z Rzeszowa dwa trudne mecze na północy Polski najpierw w Elblągu, a później w Olsztynie. Czyli niełatwe spotkania, a przecież trzeba walczyć o jak najlepsze miejsce w tabeli PlusLigi przed ćwierćfinałem Tauron Puchar Polski. Jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni w dalszym ciągu siatkarze Massimo Bottego, mają nad czym pracować.   

*foto: fb/ Asseco Resovia Rzeszów
 

czwartek, 11 grudnia 2025

Szable "Jurajskich Rycerzy" zadźgały rzeszowskie "Wilki" w Champions League.

Już na starcie rywalizacji w grupie D siatkarskiej Ligi Mistrzów byliśmy świadkami siatkarskich derbów Polski. W Sosnowcu Aluron CMC Warta Zawiercie mierzyła się z Asseco Resovią Rzeszów (3:1).

Nadzieje kibiców rzeszowskich "Pasów" na zwycięstwo swoich idoli w tym spotkaniu. Zapewne opierały się na przysłowiu, że puchary rządzą się swoimi prawami. 
I rzeczywiście miały one potwierdzenie w I secie😊. Choć zakończył się on grą na przewagi i wymianą ciosów z obu stron. To nie brakowało momentów, gdzie Asseco Resovia Rzeszów narzuciła zespołowi trenera Winiarskiego swój styl gry. Co sprawiało, że kibice z Zawiercia mieli nietęgie miny, a kibice z Rzeszowa, przecierali oczy ze zdumienia. Jak mniej więcej od połowy seta wsparciem dla Artura Szalpuka był nieomylny Karol Butryn. To wszystko dawało nadzieję na udany "na dziko" start Asseco Resovii Rzeszów w siatkarskiej Champions League. Choć w II secie również drużyna Massimo Bottiego próbowała walczyć to, została złamana tym nieobliczalnym elementem siatkarskim, jaki jest blok. Najwyraźniej "Jurajscy Rycerze" postanowili zrobić sobie dobry trening przed klubowymi Mistrzostwami Świata 😎. Tym samym zaczęło się pokazywanie charakteru przez drużynę z Zawiercia. Charakteru, który pozwolił poprawić swoją grę w ataku, poprzez cierpliwą grę w tym elemencie. Nie brakowało mądrych obić o blok i gry w obronie i asekuracji, co pozwalało ponowić akcje w ofensywie, po których "Wilki" nie miały czego zbierać. A niekwestionowanym liderem Aluronu CMC Warta Zawiercie był Bartłomiej Bołądź💪. A to wszystko zaczęło się od odrzucenia "Wilków" od siatki za sprawą zagrywki, która jak wiemy, odgrywa ona niebagatelną rolę w siatkówce. Skutkowało to żonglowaniem przyjmujących przez włoskiego szkoleniowca "Pasów", które nic nie wniosło. Drużyna z Podpromia ma kasę, ale nie ma przyjęcia i przyjmujących, a także drużyny 😋. Swoje topowe "kwity" pokazał "Bieniu" oraz "Kwolo". Zakończę sarkastycznym pytaniem:  Może graczy z Rzeszowa paraliżowała obecność Nikoli Grbicia za bandami reklamowymi?

*foto: fb/Asseco Resovia  Rzeszów

niedziela, 7 grudnia 2025

Przepis trenera Kowala i klątwa Jastrzębskiego Węgla na Asseco Resovie Rzeszów nadal działa!

Tak w skrócie można by podsumować wyjazd Asseco Resovii Rzeszów do Jastrzębia-Zdroju w ramach 10 kolejki PlusLigi (3:0).

Do wczorajszego spotkania drużyna z Rzeszowa od 17 spotkań nie wygrała z drużyną z województwa śląskiego. Dodając do tego patent, jaki trener Andrzej Kowal posiada na rzeszowskie "Pasy" - już niejednokrotnie drużyny prowadzone przez niego, pokonywały drużynę z Podpromia. Rzeszowscy kibice mieli jednak nadzieje, że tym razem ta klątwa zostanie przełamana, a patent trenera Kowala straci swoją moc, bo przecież składy obu drużyn na papierze to dwa siatkarskie bieguny. Cóż po wczorajszym spotkaniu kibice "Pasów" muszą żyć nadzieją do co najmniej rewanżowego spotkania obu drużyn😉. Wciąż dla rzeszowskiego środowiska męskiej siatkówki po tym meczu, prawda jest brutalna — gra siatkarski kolektyw, a nie gwiazdy😋. Po tym, co działo się w pierwszych II setach, miałem wrażenie, że siatkarze Massimo Bottiego, przyjechali do hali w Jastrzębiu-Zdroju jedynie fajnie spędzić czas, a nie grać o punkty do ligowej tabeli😊. Inna sprawa, że zostali do tego zmuszeni przez zagrywkę gospodarzy, która odrzuciła  🐺 od siatki. Co ułatwiło Benjaminowi Toniuttiemu, rozgrywanie wszystkimi strefami, a jego przesunięte krótkie grane tyłem ze swoimi środkowymi palce lizać 😍. Takie komfortu w kreowaniu gry swojego zespołu, nie miał Marcin Janusz, bo gra jego lewoskrzydłowych w skrzydłowych w elemencie przyjęcia, delikatnie mówiąc na to, nie pozwalała. W ataku nie wyglądało to wcale lepiej, bo świetnie w ekipie gospodarzy działał pasywny blok, co skutkowało  widowiskowymi kontrami, czy efektownym "gaszeniem światła" "Pasom". Nicolas Szerszeń, Michał Gierżot i Łukasz Kaczmarek, udzielili im niezłej lekcji siatkówki z tego, jak powinno się atakować i dawać siatkarską jakość swojej drużynie💪. Po raz kolejny się zastanawiam, co w drużynie z Rzeszowa, robi Klemen Cebulj,  Karol Butryn oraz Yacine Louati, którzy we wczorajszym spotkaniu po raz kolejny potwierdzili, że nie grają na tym poziomie, który się od nich oczekuje. Trzeba powiedzieć otwarcie, są przereklamowani, a ich gwiazdorski blask już dawno zbladł 😀. Lukáš Vašina swoim wejściem w III secie pokazał, że zasługuje na to, by częściej, pojawiać się w składzie😉. Nie będę ukrywał, że darzę dużą sympatią lewoskrzydłowych Jastrzębskiego Węgla i cieszy mnie ich dobra gra we wczorajszym spotkaniu 😊. Michał Gierżot, jak i Nicolas Szerszeń zagrali bez respektu dla rzeszowskich gwiazd.
Może cieszyć zwłaszcza postawa Michała Gierżota, na którego wciąż wielu kibiców liczy w kontekście występów w biało-czerwonych barwach 😊. Przyjmujący drużyny prowadzonej przez trenera Andrzeja Kowala we wczorajszym spotkaniu zdobył 15 punktów/ 2 asy/ 2 bloki atakował z 52% skutecznością. Prezentując przy tym niemały wachlarz możliwości w tymże elemencie, dodając do tego grę w przyjęciu na poziomie 52%. Czy ten mecz spowoduje, że znów znajdzie się w orbicie zainteresowań trenera Nikoli Grbicia? 
Co z tego, że Artur Szalpuk niemalże w pojedynkę, dał nadzieję "pasiastym" kibicom na IV seta. Jak jego koledzy doprowadzili do tego, że mieliśmy siatkarskie deja vu z meczu obu ekip sprzed dwóch lat. Ekipa ze Śląska wyprowadziła z błędu ekipę z Podkarpacia, że samo się nie  wygrywa 😂. Pokazując, że gra się do końca oraz że siatkówka to gra zespołowa, a nie wysokość kontraktów.
Widząc to jak Asseco Resovia Rzeszow, zaprezentowała się wczoraj. To sądzę, że w środę, w Sosnowcu, będzie powtórka z zimnego prysznica, z Jastrzębia-Zdroju 😉.

*foto: pochodzą z różnych stron
    

 

środa, 3 grudnia 2025

Beniaminek z Chełma przestraszył się gwiazd z Asseco Resovii Rzeszów?

Asseco Resovia Rzeszów odrabiała siatkarskie zaległości z 4 kolejki PlusLigi. Na wyjeździe mierzyła się z beniaminkiem naszej ligi  InPost CHKS CHEŁM (0:3).

Czy na przykładzie dwóch ostatnich zwycięskich meczów Asseco Resovii Rzeszów możemy powiedzieć, że wykrystalizował się pierwszy skład "Pasów"?
Po pierwszym secie, gdzie gracze w czarnych strojach grając płynnie, bawili się siatkówką — wydawać się mogło, że gracze beniaminka, pójdą szybko pod prysznic😎. Nic bardziej mylnego, w kolejnych dwóch partiach, zespół z Rzeszowa, choć je wygrał to, musiał się sporo natrudzić — stwierdził, że samo się wygra. Skutkowało to tym, że zobaczyliśmy sporo fajnej gry po stronie graczy z Chełma m.in. sporo gry pierwszym tempem od II seta, którzy jednak w decydujących momentach, bali się wygrać i oddawali pole silniejszemu rywalowi. Od tego też seta z akcji na akcje gasł Karol Butryn, a także z MVP meczu sobotniego Klemen Cebulj.
Ostoją drużyny z Rzeszowa w tym spotkaniu był Artur Szalpuk MVP, który z premedytacją bawił się z blokiem rywala. Popularny "Szalupa" zdobył 12 punktów w tym jeden as, atakował ze 92% skutecznością. Był on nie tylko pewniakiem Marcina Janusza na lewym skrzydle, ale także pewnym punktem w przyjęciu zagrywki rywala - 52% pozytywnego przyjęcia. Kolejną pewną strefą do gry dla Marcina Janusza był środek siatki. Mateusz Poręba potwierdził swoją zwyżkującą formę, którą zasygnalizował w meczu ze Skrą, w meczu z beniaminkiem, z Chełma. Wychowanek AKS-u Rzeszów zdobył 12 punktów w tym jeden as i 4 bloki, atakował z 88% skutecznością. Mniej wykorzystywany przez Marcina Janusza w tym spotkaniu punktów, był 
Danny Demyanenko. Zdobył 8 punktów w tym 2 asy i 2 bloki, atakował z 80% skutecznością.
Nawet tak trudne mecze z tak stronniczym komentarzem Pana Macieja Jarosza, trzeba umieć wygrywać 😋.

*foto pochodzą z różnych stron
      

niedziela, 30 listopada 2025

Ogień na parkiecie rzeszowskiego Podpromia, czyli siatkarski klasyk dla Asseco Resovii Rzeszów!

Siatkarski klasyk czy święta wojna, ilu kibiców tyle nazw. Wczoraj na rzeszowskim Podpromiu Asseco Resovia Rzeszów rozgromiła PGE GiEK Skra Bełchatów (3:0).

Ten mecz od zawsze elektryzuje siatkarskie środowisku w PlusLidze, tak było też i wczoraj😍. Elektryzował też pojedynek Kapitanów obu drużyn na pozycji rozgrywającego.  Kibice drużyny z Podpromia przed tym spotkaniem zadawali sobie pytanie: Czy Asseco Resovia Rzeszów wróci na zwycięskie tory po dwóch ligowych porażkach z rzędu?
Od pierwszego gwizdka sędziego było widać, że zespół gospodarzy, wybiegł na to spotkanie zdeterminowany i ma ochotę "przepędzić" bełchatowskie "Pszczoły" z rzeszowskiego Podromia. Zespół trenera Stelmacha ułatwiał grę 🐺 z Podpromia w tym spotkaniu swoją zagrywką. Czyli całkowicie odwrotnie niż zespół Massimo Bottiego, który odrzucił zespół z Bełchatowa od siatki, zmiennością swojej zagrywki. Dzięki takiemu stanu rzeczy Marcin Janusz mógł bawić się w rozgrywanie na czystej siatce i pytać rywali, z której strefy, chcą zostać zaatakowani 😎. Nie brakowało widowiskowych ataków z 6 strefy, czyli tzw. pipe'ów.
Siatkarskim goatem we wczorajszym spotkaniu po stronie gospodarzy był bez wątpienia Klemen Cebulj, który od początku spotkania kipiał energią na lewym skrzydle i w pełni zasłużenie zgarnął statuetkę MVP💪. Potwierdzają to statystyki 17 punktów/ 2 asy, 63% skuteczność ataku.
W poczynaniach ofensywnych nie był osamotniony, bo miał on wsparcie ze skrzydeł: Artur Szalpuk 8 punktów/as, 62% skuteczność ataku. Karol Butryn 12 punktów/ 2 asy/2 bloki, 56% skuteczność ataku. Nasz Kapitan nie bał się także korzystać z "usług" naszych środkowych, Danny 
Demyanenko to siatkarski goat "Pasów" od początku rozgrywek, we wczorajszym siatkarskim klasyku, bełchatowianie bezradnie patrzyli na jego grę - 10 punktów/as i blok, 80% skuteczności ataku. Czy wczorajszy mecz był przełomowym dla Mateusza Poręby? Wskazywały na to jego statystyki z wczorajszego meczu. Środkowy reprezentacji Polski i Asseco Resovii Rzeszów zdobył 7 punktów/ 2 bloki, 83% skuteczność ataku. A jego "gwóźdź" w ataku wbity w parkiet rzeszowskiego Podpromia, III secie, nie mam pytań💪. Ta efektowna i efektywna gra w ataku Asseco Resovii Rzeszów we wczorajszym siatkarskim klasyku. To zasługa fenomenalnej gry w obronie (27). Obronie, po których podopieczni Massimo Bottiego wyprowadzali zabójcze dla Bełchatowian kontrataki.

*foto: pochodzą z różnych stron