Po absolutnym sobotnim hicie 12 kolejki, gdzie Zawiercie podejmowało u siebie drużynę z Kędzierzyna-Koźla. W dniu wczorajszym na rzeszowskim Podpromiu byliśmy świadkami siatkarskiego klasyka pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów, a PGE GiEK Skrą Bełchatów (3:0).
Ten mecz, który był klasykiem tylko z nazwy, poprzedziła uroczystość wręczenia pamiątkowej koszulki naszemu Klubowi Kibica z okazji 20-lecia jego istnienia. Warto odnotować, że było to pierwsze zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów bez straty seta przed publicznością w tym sezonie. Czy to dobry znak? Odradzam popadanie w huraoptymizm 😀.
Jak już wcześniej wspomniałem ten mecz, był klasykiem tylko z nazwy. Bo pod względem sportowych emocji, nie przypominało ono tych świętych wojen, które pamiętam jako początkujący kibic SOVI 😉. Pewnie wszyscy kibice liczyli na trochę większy opór ze strony bełchatowskich "Pszczół", które miałem wrażenie na Podpromie "niezalogowane". Nie potrafili wykorzystać problemów z rozegraniem gospodarzy oraz chwilowego "zawieszenia systemu" drużyny z Rzeszowa, co skutkowało remisem w pierwszym secie. Choć Grzegorz Łomacz robił, co mógł to i tak na niewiele się to zdało, bo poza środkiem, nie miał kim grać. Ciekawe, co na ten poziom spotkania powiedział, oglądający to spotkanie zza band reklamowych Nikola Grbić. Który przyjechał na Podpromie oglądać swoich potencjalnych graczy. Jeśli przyjechał oglądać Bartosza Bednorza to się, rozczarował, bo lider Asseco Resovii Rzeszów. Był wyraźnie "pod grą" podobnie, jak Stephen Boyer, Ci dwaj zawodnicy byli najsłabszymi ogniwami "Wilków" we wczorajszym spotkaniu. Chyba od takich nazwisk możemy oczekiwać dużo lepszej gry 😎. Na szczęście Klemen Cebulj (MVP) wziął ciężar gry w ataku na swoje barki, będąc przy tym pewnym punktem w przyjęciu. I poprowadził swój zespół do zgarnięcia arcyważnych trzech punktów, rozgrywając jeden z lepszych meczów w tym sezonie, w barwach rzeszowskiej drużyny 💪. Gra słoweńskiego przyjmującego to tylko jedna ze składowych wczorajszego zwycięstwa. We wczorajszym spotkaniu było widać dobry vibe, a to też jest potrzebne, by wygrywać. Rozegranie Łukasza Kozuba chwilami pozostawiało wiele do życzenia, ale za to wiódł on prym w obronie (8 obron). Gdzie po jego obronach rodziły się skuteczne i widowiskowe kontry. Fajnie było oglądać, tak dobrze grającą w tym elemencie "Reskę". Trzecim i, jakże ważnym elementem był blok (10). Po raz kolejny nieprzeciętne "kwity" w tym elemencie pokazał Dawid Woch, prezentując się również bardzo dobrze w ataku. Czy po tym występie rozmawiał z nim Nikola Grbić? Miejmy jednak świadomość, jaka jest konkurencja na środku siatki. Trzeba jednak szukać nowych "Orłów" przed Los Angeles 2028, bo siatkarze są tylko ludźmi, a nie maszynami.
foto: www. plusliga.pl