To film opowiadający o paczce, trzech wózkowiczów. Jak każdy wózkowicz o czymś
marzy, tak i oni nie są obdarci z marzeń. Ich marzeniem jest…. doznać
przyjemności erotycznych z kobietą. Proszę się nie obawiać erotycznych scen,
mnie samemu takie myśli, pojawiły się w głowie
;) Jednak nie czuję się rozczarowany, a wręcz przeciwnie. W tym też celu
obmyślają plan podróży, której celem w rozmowie z rodzicami jest Paryż,
lecz to piękne miasto. Jest tylko przykrywką , bo prawdziwym celem jest dom
publiczny, obsługujący wózkowiczów. Nadopiekuńczy rodzice w końcu ulegają i
pozwalają swoim synom. Na zwiedzanie „Paryża” ;) Sytuacja się komplikuje, gdy
jeden z nich się dowiaduje. Iż jego choroba nowotworowa postępuje i w każdej
chwili może umrzeć. Kumple w trosce o jego życie, chcą zrezygnować z wyprawy.
Jednak on stawia zdecydowany sprzeciw. By pozwolili mu ostatnie chwile jego
życia, przeżyć tak jak tego pragnie. Jednak rodzice mówią stanowcze NIE, w
obecnej sytuacji. Jednak ich zakaz na nic się zdaje, bo są na tyle zwariowani i
zmotywowani, iż po kryjomu wydostają się z domów i następnego dnia o poranku.
Wyruszają w voyage samochodem, który powiedzmy limuzyną nie jest ;) Ich kierowcą a zarazem opiekunką, jest
kobieta, którą nazywają mutantem. Ze względu na wygląd i posturę. Początkowo
ich współpraca nie układa się najlepiej. Jednak z czasem ich stosunki ulegają
znacznemu ociepleniu. Kobieta mutant okazuje się pielęgniarką, co znacznie
ułatwia im współpracę. Dzięki niej poznają smak biwakowania i spania pod
namiotami. W jednym z hoteli czeka na nich, nie fajna atrakcja. Spotkanie z rodzicami,
którzy nalegają, by zrezygnowali i wrócili z nimi do domów. Jednak oni nie dają
za wygraną i ruszają dalej, by dotrzeć do celu. Przy grillu i lampce wina
opowiadają, kim by byli, gdyby nie wózek. W końcu docierają do celu, jednak
dopiero za drugim razem, dopinają swego. Gdyż pierwsze podejście kończy
niepowodzeniem, z powodu pogorszenia się stanu zdrowia, chorującego na nowotwór
przyjaciela. Idealnie pasującymi do tej sytuacji są słowa: „Jeden za
wszystkich, wszyscy za jednego”. Wreszcie ich marzenie zostaje spełnione, lecz
słabowidzący rezygnuje w ostatniej chwili. Gdyż zakochuje się w mutancie. I to z nią przeżywa miłosne doznania. Życie jest brutalne, ale i
piękne chorujący na nowotwór umiera, zaś słabowidzący odchodzi ze swoją
wybranką. Co się dzieje z pyskatym? Tego ze scenariusza się nie dowiemy.
Jaki morał z tego filmu? Nigdy nie przestawajmy marzyć, bo
nie wiemy. Co na nas czeka za rogiem ;) Powiem Wam moim marzeniem, jest również
wyjazd, bez opiekuna z domu. Jak tak patrzyłem na te ich przygotowania i samą
wyprawę. Myślałem; „fajnie by było”.
Może i ja wpadnę na jakiś szalony pomysł, z którymś, z moich Przyjaciół. Kto to
wie? ;) Powiązane posty:
"Ja tańczę w środku".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz