Podopieczni Giampaolo Medeia przystąpili do tego spotkania, opromieni zwycięstwem z inaugurującej kolejki, nad zespołem z Warszawy. My sympatycy "Pasów" liczyliśmy na szybkie i przyjemne zwycięstwo, rozmiar zwycięstwa może na to wskazywać. Jednak nie do końca tak było. Bo zespół ze Lwowa podszedł do spotkania bez strachu przed gwiazdami rzeszowskiej drużyny, bo w początkowych fazach pierwszych II setów odrzucali nas swoją zagrywką i bronili naszą pierwszą akcję, a także nieźle radzili w ataku. Po naszej stronie zaś pojawiała się spora ilość zepsutych zagrywek, co można było uznać, za sporą przeszkodę w wygrywaniu setów. Jednak wtedy piąty bieg włączał Fabian Drzyzga, który rozrzucał piłki do swoich skrzydłowym, czy to środkowych, gubiąc przy tym blok. Szkoda tylko, że Maciej Muzaj potrafił skończyć piłki jedynie na pojedynczym bloku. A to w spotkaniach z medalistami, z poprzedniego sezonu może się okazać, za mało. To drugie spotkanie, gdzie nasi środkowi byli pierwszoplanowymi postaciami w drużynie z Podpromia, co dało Jakubowi Kochanowskiemu drugą z rzędu statuetkę MVP. Swoją nie pamiętam czasów, by "Reska" była z kompletem punktów i tak dobrze grającego Fabiana Drzyzgi. Czyżby tęsknota, za koszulką z Orzełkiem?
* fotografia fb/Asseco Resovia Rzeszów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz