Starcia Asseco Resovii Rzeszów z PGE Skrą Bełchatów od zarania siatkarskich dziejów emocjonowały nie tylko kibiców tychże drużyn. Nie inaczej było i w niedzielę (3:0).
Podopieczni Giampaolo Medei przystąpili do "świętej wojny" po nieoczekiwanej porażce z zespołem, z Lubina, tak więc motywacji rzeszowianom nie brakowało do tego, by umocnić się na pozycji lidera naszej ligi oraz zrehabilitować się rzeszowskiej publiczności, która do ostatniego miejsca wypełniła halę Podpromie, jak za starych dobrych czasów.
Kluczem do tak okazałego zwycięstwa "Pasów" okazały się skróty posyłane z pola serwisowego, które uwypuklały problem "Pszczół", z którym boryka się od początku sezonu — przyjęcie. Patrząc na poczynania przyjmujących naszych niedzielnych rywali, zastanawiałem się, co oni robią na parkiecie, bo odniosłem wrażenie, iż oni sami tego nie wiedzieli, trener także 😋. Natomiast brawa dla Fabiana i spółki, za realizację założeń taktycznych w polu serwisowym. Mówi się, że kluczem do zwycięstwa jest przyjęcie, bo to z tego elementu "sypacz" może zaszaleć w "sypaniu piłek". Po raz kolejny w tym sezonie "Wilki" obaliły kolejną siatkarską tezę, ich przyjęcie w tymże spotkaniu wynosiło zaledwie 28%. Tutaj chapeau bas dla Fabiana Drzyzgi (MVP), który z takiego przyjęcia potrafił rozgrywać, co tylko chciał, ale jak się ma takich liderów na skrzydłach, którzy swoimi atakami obdzierali przyjezdnych z marzeń o zwycięstwie. Maciej Muzaj rozegrał swój najlepszy mecz w tym sezonie (17 pkt/2 asy/ 3 bloki/ 67% atak), a Torrey DeFalco pokazał, że gorący doping rzeszowskich fanatyków siatkówki jeszcze bardziej go nakręca, bo porywał publiczność swoimi za graniami (14 pkt/2 asy/1 blok/ 65% atak, nasz Kapitan musi mi się mieć na baczności, bo rośnie mu konkurencja w wystaniu piłek, właśnie w osobie TJ-a 😮. Nie małą cegiełkę do tego okazałego triumfu dołożyli nasi środkowi "Kochan" potwierdził swój gaz w tym sezonie, grając ze 100% skutecznością w ataku. A w jednej z akcji myślałem, że oglądam Bruno i Lucasa, a to tylko Fabian Drzyzga z Janem Kozamernikiem się zabawili i zagrali przesuniętą krótką z tyłu 💪👀. I takim o to sposobem umocniliśmy się na fotelu lidera!
Na koniec słowo o naszym rywalu wiem, co czują bełchatowscy kibice, którzy z bólem serca patrzyli na nieporadność swoich idoli w niemalże, każdym z siatkarskich elementów. Bo my też to przez wiele sezonów przeżywaliśmy. Mając w pamięci pierwsze spotkanie obu ekip w tym sezonie, spodziewałem się trudniejszej przeprawy dla Rzeszowa. Pozwolę sobie przytoczyć określenie jednego z moich kolegów i wiernych czytelników — to był siatkarski gwałt. No w sumie... 😆
Już w najbliższy piątek mecz z dużo niżej notowanym rywalem, gdzie trzeba zachować koncentracją w 100%, bo inaczej może się to skończyć, jak z "Lisami" trenera Pawła Ruska.
*foto/ fb i strona internetowa klubu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz