"Wilki" Giampaolo Medei do poniedziałkowego spotkania z zespołem, z Bielska-Białej (3:0) przystąpiły po dwóch lekcjach siatkówki, które udzieliły im zespoły z Jastrzębia-Zdroju i Zawiercia.
Przed spotkaniem zadawałem sobie pytanie — Czy siatkarze Asseco Resovii Rzeszów wynurzyli już głowy z pobliskiego Wisłoka? Bo potrzebowali tych punktów z dwóch powodów; punkty do ligowej tabeli, a także, by spróbować odnaleźć swoją dobrą postawę, którą pamiętamy choćby z pierwszej fazy rundy zasadniczej.
Już wyjściowy skład pokazał, że włoski szkoleniowiec postanowił na wiosnę "wyjąć z zamrażarki" Bartłomieja Mordyla, który zaliczył znikomą ilość występów do tej pory, na libero Michała Poterę, a także na prawym skrzydle Jakuba Buckiego. "Wilki" w tym sezonie przyzwyczaiły nas do tego, że ze słabym przyjęciem (40%) potrafią wykręcić dobre liczby w ataku (56%). Dokładając do tego 11 punktowych bloków, kto wie jakby się, potoczyło to, spotkanie. Gdyby nie końcówka I seta wygrana dopiero na przewagi, mimo kilkopunktowej przewagi gospodarzy. Bo przyjezdni nie przestraszyli się nazwy Asseco Resovia Rzeszów. W tym momencie uwydatniła się rysa na mentalu rzeszowskich siatkarzy, po dwóch dotkliwych porażkach, gdzie nie potrafiła dowieźć bezpiecznie do końca wypracowanej przewagi. Dodajmy do tego problemy z komunikacją na boisku i wreszcie brak ważnego elementu, jakim jest gra w obronie, a tym samym w kontrataku. To już trzecie z rzędu spotkanie, gdzie w naszej drużynie nie funkcjonuje lewe skrzydło. Inna sprawa, że piłki na lewą flankę, nie są rozgrywane, a wystawiane. Samym prawym skrzydłem oraz środkiem polskich parkietów nie zawojujemy. Właśnie tymi strefami wygraliśmy to spotkanie. Nasz atakujący Jakub Bucki po raz kolejny pokazał, że jest w stanie wziąć ciężar gry w ataku na swoje barki (19 pkt/ 2 asy/ 2 bloki/ z 68% atakiem. Jeśliby to ode mnie zależało to w czterech meczach, które zostały SOVI do rozegrania w rundzie zasadniczej, rolę pierwszego "Wilka" w ataku pełniłby właśnie Jakub Bucki, jak dla mnie jest bardziej stabilny zarówno w ataku, jak i zagrywce od Macieja Muzaja.
Na jutrzejszego rywala taka gra, jak w poniedziałek może okazać się wystarczająca, ale na zaległy mecz z półfinalistą tegorocznej Ligi Mistrzów już niestety nie.
*fotografie/ fb Asseco Resovia Rzeszów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz