Po ubiegłotygodniowym horrorze w Kędzierzynie-Koźlu było wiadomo, że na włoskiej ziemi wcale łatwiej nie będzie. I nie było (3:2) i o awansie obrońców trofeum do półfinału zadecydował "złoty set".
Już pierwsze piłki pokazały, że Włosi z Trydentu mają ochotę stoczyć bratobójczy bój z Perugią o finał siatkarskiej Champions League, bo klubowy Mistrz Europy przeplatał "wyłączanie prądu" gospodarzom z błędami własnymi w ataku, co tylko napędzało włoski gwiazdozbiór. I pozwoliło jej kontrolować przebieg tego seta, na nic zdały się dwa zdobyte punkty przez Łukasza Kaczmarka.
Który pokazał w całym spotkaniu, że w ważnych meczach potrafi spiąć poślady i zdobywać punkty to, dobry znak przed sezonem reprezentacyjnym. Ogromny problem w tym secie ze zdobywaniem punktów z lewego skrzydła mieli — Bednorz i Śliwka. Po zwycięstwie w tym secie gospodarzy wiedziałem, że może po tym meczu będę musiał szukać kardiologa, który kocha tę dyscyplinę i mnie zrozumie 😎. Popularne "Koziołki" z Kędzierzyna-Koźla z animuszem rozpoczęły drugą partię spotkania, lecz trzy asy serwisowe Michieletto znów zmieniły sytuację w tym secie na niekorzystną dla polskiego zespołu (cztery punkty przewagi). Chyba nie muszę Wam pisać, że nie mówiłem wtedy naszym ojczystym językiem, a łacińskim 😆. Promyczek nadziei w nasze kibicowskie serca wlał as serwisowy Kapitana podwójnego zdobywcy tego najcenniejszego klubowego trofeum w europejskiej siatkówce. Jednak to mówi polskie przysłowie — jedna jaskółka nie czyni wiosny, bo po zmniejszeniu przewagi, wróciły złe demony z pierwszego seta (błędy własne w ataku) i przewaga gospodarzy urosła do punktów. Chyba nikt wtedy nie wierzył, że uda się odwrócić losy tego seta. Poza trenerem Sammelvuo, który wyjął swojego asa z rękawa, czyli Norberta Hubera, który podniósł tętno drużynie przeciwnej swoimi zagrywkami, dzięki którym udało się zniwelować przewagę włoskiego potentata do trzech punktów. Wydawało się, że wysiłek niezwykle popularnego "Noba Huba" poszedł na marne, po błędzie "Koziołków" w przyjęciu. Wtedy dosłownie sprawy w swoje ręce wzięli; "Zwierz" i "Bedni", którzy widowiskowymi atakami dali Mistrzom Poldki wygranego drugiego seta. Trzeci set to istna siatkarska sinusoida, a to raz górą był Mistrz Polski, który miał kilka punktów przewagi, by zaraz skoczyło tętno kibicom w naszym kraju, bo do głosu dochodzili gospodarze i po przewadze nie było już śladu. Koniec końców to ZAKSA wygrała tego seta na przewagi i była już o jednego seta od awansu do półfinału, za sprawą świetnej ofensywnej gry Bartosza Bednorza i Łukasza Kaczmarka. W czwartym secie włoska drużyna musiała rzucić wszystkie siły na szalę, jeśli chciała pozostać w grze o półfinał. W tymże secie przez długi okres wynik oscylował w okolicy remisu, a obie ekipy nie szczędziły sobie prezentów, za sprawą błędów w polu serwisowym. Jednak kluczem do wyrównania stanu meczu dla włoskiej drużyny był blok na atakującym zespołu z Opolszczyzny i as serwisowy Michieletto. W tie-breaku ani przez chwile nie było zagrożone zwycięstwo włoskiego Trento, a ojcem sukcesu w tej partii był, nie kto inny, jak Kazijski, który swoją grą pokazał, że nie myśli przechodzić na sportową emeryturę. I stało się jasne, że emocje sięgną siatkarskiego zenitu, bo będziemy świadkami "złotego seta". W którym byliśmy świadkami fenomenalnej gry Mistrza Polski, który kontrolował tego seta, w każdym siatkarskim elemencie. Chyba nie muszę Wam pisać, jaka była moja reakcja po ataku Kaczmarka, który zapewnił nam awans do półfinału, gdzie naszym rywalem będzie spółka Kamila Semeniuka i Wilfredo Leona dowodzona przez AA.
Co tu dużo mówić ZAKSA Kędzierzyn-Koźle jest stworzona do wygrywania heroicznych bojów, bo ma DNA zwycięzcy, a taką cechę posiadają tylko nieliczni, nieważny jest trener, czy skład, w jakim występuje w danym sezonie, bo ma serducho do walki! Ach jak mi się marzy polsko-polski finał siatkarskiej Champons League 😊.
*fotografie pochodzą z różnych źródeł
Oj tak, polski finał to by było coś niesamowitego na imprezie tej rangi nie tylko dla polskiej siatkówki, ale i polskiego sportu
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!
UsuńNo to trzymajmy się krzeseł! Czterej polscy przyjmujący naprzeciwko siebie. Tego jeszcze nie grali
OdpowiedzUsuńCzy to kwartet kadry? Oj ciekawie się zapowiada :)
Usuń