czwartek, 14 marca 2024

Dwa sety od tego, by zjeść małego kebaba przed... finałem siatkarskiej Champions League!

Buldożer marki Jastrzębski Węgiel  jest na ostatniej prostej, by dotrzeć do celu — finał siatkarskiej Champions League. Wczorajszego wieczoru pokonał przed własną publicznością Ziraat Bank Ankara (3:0) w pierwszym meczu półfinałowym siatkarskiej Ligi Mistrzów.

Sądząc po tym, co zademonstrował Mistrz Polski wczorajszego wieczora to rewanż, powinien być formalnością. Aczkolwiek  pamiętajmy to, jest siatkówka i wszystko zdarzyć się może 😉.
W pierwszych dwóch partiach Turcy nie mieli nic siatkarsko do powiedzenia, bo zostali znokautowani  przez zagrywkę oraz grę ofensywną Mistrzów Polski,  co powodowało u nich frustrację, a tym samym lawinę błędów własnych. Dodatkowy fakt, który ich deprymował to doping kibiców. Początek ostatniej partii to nic innego, jak syndrom trzeciego seta przy prowadzeniu 2:0, bo dość nieoczekiwanie po nokautach w dwóch pierwszych partiach. Zawodnicy trenera Kavaza nabrali ochoty, by spróbować przedłużyć to spotkanie, czego efektem było ich prowadzenie mniej więcej do połowy seta. Nie zrobiło to jednak wrażenia na Jastrzębianach, którzy rzucili się do odrabiania strat, ale Turcy łatwo skóry nie chcieli sprzedać. I od tej pory byliśmy świadkami ciosów, jak na bokserskim ringu, a przecież areną zmagań siatkarzy jest parkiet 😊. Konsekwencją czego była gra na przewagi i trzy setballe dla Ziraat Bank Ankara, ale od czego się ma takiego gracza na rozegraniu, jakim jest Benjamin Toniutti to chyba o wynik można być spokojnym. Choć on piłek w ataku nie kończy, lecz posiada umiejętność posyłania odpowiednich piłek do wykonawców.
A do takich niewątpliwie należy Tomasz Fornal, dla którego wczorajsze spotkanie było 200 w barwach drużyny z Jastrzębia-Zdroju. Który potrafi nie tylko świetnie przyjmować, zadawać ciosy z pola serwisowego, ale też umiejętnie zabawić się z blokiem rywala, by zdobyć punkt dla swojego zespołu (w taki właśnie sposób zakończył to spotkanie). 
Co było siłą drużyny Marcelo Mendeza w tym spotkaniu? Po raz kolejny trzeba powiedzieć zespołowość, a także ta umiejętność, by dać rywalowi poczuć, że wygra seta. By w końcu zadać decydujący cios. Czyli to, co miało miejsce w końcówce III seta we wczorajszym spotkaniu. To się zwie taktyka oraz DNA zwycięzcy, czyli to, co cechowało, kiedyś "Koziołków" z Kędzierzyna-Koźla. Nie sposób nie wspomnieć tutaj o skrzydłach, bo nie tylko przy "Fornim", była ta siatkarska jakość.
Ale to, co w kolejnym spotkaniu z rzędu wyprawiał na prawym skrzydle MVP wczorajszego spotkania — Jean Patry, który dodawał także sporo zza linii dziewiątego metra. To siatkarska maestria, chyba nikt już w Jastrzębiu-Zdroju, nie powinien tęsknić za Stephenem Boyer. Aż żal, że nie będziemy  oglądać jego popisów w przyszłym  sezonie na parkietach naszej ligi. Jak dla mnie to nieporozumienie 😎. No dobra wróćmy do teraźniejszości😉, ale Ci siatkarze Mistrza Polski, mają jakość siatkarską, prąd w nogach, którymi niszczą kolejnych rywali. Na koniec powiem tyle, ja ich widzę w finale, jako tych, którzy wzniosą puchar!

foto: Kamciography 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz