niedziela, 21 kwietnia 2024

Już byli w ogródku i... zagrają o brąz.

Jastrzębski Węgiel razem z Asseco Resovią Rzeszów po raz kolejny zafundowali swoim kibicom huśtawkę emocji na najwyższym siatkarskim poziomie (3:2).

Po tym, co zobaczyliśmy w środę, w hali Podpromie pod względem emocji siatkarskich. Liczyliśmy na powtórkę w meczu rewanżowym.
Po pierwszym zwycięskim secie, kiedy to drużyna z Jastrzębia-Zdroju wydawać się mogło, kontrolowała przebieg seta, choć na jej "twarzy" pojawiały się "rysy" w postaci błędów własnych. Wydawało się, że jest już po zabawie i Mistrz Polski zagra w finale. Jednak drużyna z Rzeszowa przez kolejne dwa i pół seta, pokazała takie swoje oblicze, jakie kibice chcieli, by oglądać, w każdym spotkaniu. Mimo szybkiego zjazdu "do bazy" Jakuba Buckiego zobaczyliśmy sporą siatkarską jakość na prawym skrzydle za sprawą Klemena Cebulja. Który również kopał w polu serwisowym. Do dyspozycji Słoweńca dołączyli się pozostali koledzy z zespołu, którzy prezentowali swoje "kwity" siatkarskie — nie tylko w ataku, ale i defensywie, czy "gaszenie światła""Forniemu", Patry. Co sprawiło, że w szeregi graczy w białych strojach, zaczęły się wkradać nerwy. Na co wskazywały gesty gospodarzy wczorajszego spotkania, a także mina trenera Marcelo Mendeza. Kiedy to na tablicy wyników był wynik 15:21 w IV secie, wydawało się, że to Asseco Resovia Rzeszów jest na ostatniej prostej, by z przysłowiowego buta wejść do finału Plus Ligi. I być autorem największej sensacji w trwającym jeszcze sezonie ligowym, a zarazem niespodzianki dla swoich "pasiastych kibiców". Niestety radość i ból serca kibica siatkówki dzieli, jak się okazało bardzo cienka granica  😎. Bo rzeszowski kameleon, pokazał swą drugą twarz, czyli "samo się wygra"! Nasz rozgrywający, był czytany niczym dobra książka, przez blokujących  "Jastrzębian". Skutkiem tego było "ugotowanie" Jakuba Kochanowskiego, TJ-a DeFalco, którzy do tej pory prezentowali się znakomicie. Wystarczyło tylko zmienić strefę ataku, czy wpuścić Łukasza Kozuba na parkiet. Spektakularny powrót Mistrza Polski określiłbym przysłowiem — poniósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka 😉.
Najwyraźniej zawodnicy z Rzeszowa zapomnieli, jak klasową drużyną, są zawodnicy drużyny z Jastrzębia-Zdroju. I, że potrafią wykorzystać, każdą słabość rywala, "logując" się na nowo do gry w najmniej odpowiednim dla rywala momencie.
Niemniej jednak dziękujemy drużynie z Rzeszowa, za pozostawione na parkiecie serducho, walkę, o każdą piłkę oraz stany zawałowe w tych starciach półfinałowych. Bo przecież te półfinałowe bitwy, były najlepszymi meczami Asseco Resovii Rzeszów w tym sezonie. Nam pozostaje drugi rok z rzędu walka w "małym finale", a przecież jest o co grać. Bo brązowy medal premiuje grą w siatkarskiej Champions League, w przyszłym sezonie. Po finałowym turnieju o Tauron Puchar Polski właśnie taki skład finału PlusLigi obstawiałem. Dla Zawiercian to i tak jest historyczny sezon, ale ktoś powiedział, że "Jurajscy Rycerze", nie mogą zagrać va banque 😋.

*foto: www.plusliga.pl

4 komentarze:

  1. Dokładnie, jak podano wyżej wygrany mecz też można przegrać przez błędy w przyjęciu i rozegraniu. Strata pod rząd 5 punktów i brak reakcji trenera to skandal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej komentujący się ze mną zgadza, dziękuje!

      Usuń
  2. Dokładnie tak było bo najwięcej zawinił trener i rozgrywający. Trener nie zareagował na czas Drzyzga popełniał błędy i tak się wygrany set przegrywa. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w następnym meczu będziemy trzymać kciuki za Was walczcie do końca a będzie dobrze 👍

    OdpowiedzUsuń