czwartek, 4 kwietnia 2024

Czwórka zaklepana na trudnym terenie!

W przedostatniej kolejce fazy zasadniczej Asseco Resovia Rzeszów pokonała na wyjeździe Bogdankę LUK Lublin (1:3). Zapewniając sobie 

Już od pierwszej piłki gracze w czarnych strojach wysłali sygnał do graczy z Lublina, iż przyjechali tutaj po 3 punkty do ligowej tabeli, które zapewnią im 4 lokatę przed play-offami.
A wszystko to za sprawą dobrej gry na lewym skrzydle Yacine Louati. Jednak gracze w żółtych koszulkach rzucili się do odrabiania strat, lecz nie udało im się ich odrobić strat. Bo w polu serwisowym pojawił się Torey DeFalco, który zanotował dwa asy serwisowe. Nie oznaczało to jednak końca emocji w tym secie, a wręcz przeciwnie. Od tego momentu rozgorzała walka punkt za punkt, chwilę gospodarze zwietrzyli szansę, by spróbować odwrócić losy premierowej partii za sprawą swojej zagrywki, która Asseco Resovii Rzeszów sprawiała spore problemy. Skuteczną receptą na przechylenie zwycięstwa w pierwszym secie na stronę "Pasów", okazała się gra środkiem Fabiana Drzyzgi. Druga partia miała niemalże identyczny przebieg, choć jej początek był, nie co inny pierwszej, bo to w jej początkowej fazie byliśmy świadkami walki punkt za punkt. Gra Stephena Boyera na prawym skrzydle dała podkarpackim "Wilkom" trzypunktową przewagę, mimo to kibice "Pasów", nie mogli oglądać tego meczu spokojnie za sprawą dwóch pomyłek amerykańskiego skrzydłowego zdobywcy Pucharu CEV. W końcówce drugiego seta gracze Asseco Resovii Rzeszów zdołali pokazać "wilczy pazur" - blok i atak DeFalco. Jednak lublinianie chcieli za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania stanu meczu. Jednak gra środkowych do spółki z atakującym w końcówce sprawiła, że gracze w czarnych strojach, byli już tylko o seta, by wywieźć pełną pulę z tego trudnego terenu. Początek trzeciego seta to znów walka niczym na bokserskim ringu. Z czasem zaczęła się jednak zarysowywać przewaga rewelacji z tego sezonu. Nieoczekiwany obrót sprawy zafundował Yacine Louati za sprawą swoich bloków i asów serwisowych, co mogło dawać kibicom z Rzeszowa nadzieję, że jednak to spotkanie za kończy się w trzech setach. Ale tylko mogło, bo znów zobaczyliśmy rzeszowskiego kameleona, który nieoczekiwanie oddaje pole rywalowi przy okresie swojej dobrej gry. A cichymi katami rzeszowskich siatkarzy okazali się Maciej Krysiak i Marcin Kania oraz Jakub Wachnik. W czwartym secie drużyna z Rzeszowa postanowiła dokończyć zabawę. Czego skutkiem były bomby Stephena Boyer, punktowe bloki, czy ataki naszych środkowych. Taki obraz gry sprawił, że graczom Bogdanki LUK Lublin zabrakło argumentów, by doprowadzić do tie-breaka.
To spotkanie mogło się podobać, bo była to twarda męska gra po obu stronach. Fajnie, że drużyna z Rzeszowa potrafiła zareagować pozytywnie po katastrofalnej końcówce trzeciej partii i przywieźć bezcenne trzy punkty z Lublina. Trzy punkty, które zapewniają im walkę o półfinał z czwartego miejsca po fazie zasadniczej. A tym samym rewanżowy mecz ćwierćfinałowy przy własnej niesamowitej publice, co może mieć kolosalne znaczenie.
Siłą drużyny z Rzeszowa we wczorajszym spotkaniu, było nie tylko przyjęcie, gra lewym skrzydłem, czy środek siatki, ale przede wszystkim gra w defensywie, co dało Michałowi Poterze statuetkę MVP. Swoją drogą dawno nie widziałem, tak dobrze grającego w defensywie Fabiana Drzyzgi, trzeba go także pochwalić za to, za co jest odpowiedzialny w drużynie z Rzeszowa. Osobiście podzieliłbym statuetkę między Poterę, Drzyzgę oraz francuskiego lewoskrzydłowego.

*foto: www.plusliga.pl, www.assecoresovia.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz