W hicie 7 kolejki Plusligi Asseco Resovia Rzeszów mierzyła się na warszawskim Torwarze z tamtejszym PGE Projektem (2:3).
Iskierką nadziei dla sympatyków rzeszowskiej Asseco Resovii przed tym spotkaniem mogło być ubiegłotygodniowe zwycięstwo na Podpromiu. Jednak patrząc w obiektywny sposób pewnie większość, liczyła na szybki prysznic, który zespół trenera Piotra Grabana zafunduje rzeszowskim "Wilkom". Dodatkowo drużyna z Rzeszowa przystąpiła do tego spotkania zdziesiątkowana przez infekcję.
Rzeczywiście po pierwszym secie, kiedy to efektywność ataku zawodników w czerwonych strojach wynosiła zaledwie 19%. Ciekawe ilu rzeszowskich kibiców chciało już otwierać okna i demontować swoje telewizory 😋 Trudno było myśleć o innym wyniku, jak szybkie 3:0 dla gospodarzy. Bo kolektyw trenera Grabana bawił się siatkówką, a Janek Firlej udzielał lekcji z rozgrywania słoweńskiemu rozgrywającemu Asseco Resovii Rzeszów. Czego następstwem było szybkie pojawienie się na parkiecie Łukasza Kozuba, który po raz kolejny pokazał swoje "kwity" na rozegraniu, zaliczając wejście smoka wczorajszego wieczora. Oj srogie te lekcje udziela ta nasza liga Gregorowi Ropretowi, oj srogie 😎. Przez kolejne dwa sety zobaczyliśmy odmienioną drużynę, czyli taką, jaką chcielibyśmy oglądać zawsze! Zobaczyliśmy też, co znaczy odpowiednie rozegranie i bawiącego się zmieniając formy ataku Bartosza Bednorza, który wyczyniał, także cuda w obronie. Po których rodziły zabójcze dla gospodarzy kontry. Dość nieoczekiwanie do Bartosza Bednorza w poczynaniach ofensywnych dołączyli (co oczywiście bardzo cieszy) — Stephen Boyer i Klemen Cebulj. Gra w ataku francuskiego atakującego, a także wyskok do niego, przypominały tego Stephena Boyer za najlepszych czasów, który bawił się z blokiem rywala. Widać było też przy wystawianych piłkach jego flow z Łukaszem Kozubem, który kilkukrotnie wystawił mu do tyłu. Co do gry słoweńskiego przyjmującego to, jak mówi polskie przysłowie — jedna jaskółka wiosny nie czyni 😉. Należy tutaj wspomnieć o bardzo dobrze funkcjonującej zagrywce, która zaburzyła przyjęcie gospodarzy, czego następstwem były ich błędy własne w ataku. Warto odnotować też bardzo dobre flow Łukasza Kozuba z Dawidem Wochem, ich przesunięte krótkie to miły dodatek do gry "Reski". Kiedy w IV secie wszyscy rzeszowscy kibice zaczęli myśleć o tym, że pełna pula wróci do Rzeszowa. To naszym "Wilkom" zaczęło brakować "paliwa", a warszawianie go "zatankowali". Za sprawą zagrywek Linusa Webera, które dały im doprowadzenie do tie-breaka i wygranie go. Taki duet atakujących, jak Bołądź, Weber, może pozazdrościć nie jeden zespół w lidze. To pokazało głębokość składu zespołu ze stolicy naszego kraju.
Ktoś powie to "tylko" punkt, nie ja powiem to, "aż" punkt wobec problemów, z jakimi boryka się drużyna z Podpromia. Oby to spotkanie było dobrym omenem do dalszej ciężkiej pracy. Widać, że trener Tuomas Sammelvuo jest konsekwentny do Dawida Wocha, który już drugi mecz z rzędu, zaczyna spotkanie u boku Karola Kłosa. A ten odpłaca mu się bardzo dobrą grą. Oby tak samo konsekwentny był co do "1" na rozegraniu i prawidłowo odczytał feedback Łukasza Kozuba z wczorajszego spotkania, bo na to naprawdę zasługuje.
*foto: www. plusliga.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz