czwartek, 27 lutego 2025

Rzeszowski walec Asseco Resovia Rzeszów w półfinale Pucharu CEV!

Asseco Resovia Rzeszów we wtorkowy wieczór zameldowała się w półfinale Pucharu CEV. Pokonując w rewanżowym spotkaniu Fenerbahce Medicana Stambuł na rzeszowskim Podpromiu (3:1)

Siatkarzom Tuomasa Samelveo do tego, by zameldować się w półfinale tego drugiego co do rangi pucharu. Potrzebowali tylko dwa sety, jednak to wcale, nie okazało się takim prostym zadaniem.
Bo przecież tureccy gracze nie mieli nic do stracenia i weszli w to spotkanie bez presji. I odrzucili gospodarzy od siatki swoją zagrywką (a "Wilki" weszły w to spotkanie bez zagrywki). Spowodowało to ogromne ich problemy w przyjęciu oraz ataku i przegrali pierwszą partię spotkania do 17. Zapewne taki obrót sprawy sprawił, że na twarzach kibiców zgromadzonych w hali, pojawiły się niezbyt wesołe miny, a może i myśli, że demony wracają 😎. W kolejnych dwóch setach, które w dalszym ciągu, były potrzebne do tego, by się, znaleźć w półfinale.  Zobaczyliśmy Asseco Resovię Rzeszów, którą znamy z ostatnich spotkań, także z pola serwisowego. Taką, która od początku seta dyktuje warunki rywalowi — jednym słowem bawi się siatkówką, a jednocześnie wybiją ją z głowy rywalowi.
Swoją formę z ostatnich spotkań potwierdził Stephen Boyer, który zdobył 11 punktów na 17 prób — jest moc 💪. Przyzwoicie w ataku zagrał Klemen Cebulj, wspomagany przez Lukasa Vasinę. Nasze ofensywne trio było mocno wspomagane przez naszych środkowych. Zwłaszcza przez Karola Kłos MVP, który zdobył w tym spotkaniu 10 punktów, w tym 6 bloków. Taka gra, a w konsekwencji dwa wygrane sety, dały Asseco Resovii Rzeszów upragniony awans. Spowodowała, że w hali na rzeszowskim, zobaczyliśmy eksplozję radości 😍.
Awans "Reski" spowodował, iż w czwartym secie, zobaczyliśmy wartościowych zmienników zawodników z pierwszej szóstki. Którzy nie mieli najmniejszego problemu z postawieniem przysłowiowej kropki nad i. To się nazywa mieć "bazę"😎. Uwagę wielu kibiców w tym moją przykuł wychowanek AKS-u Rzeszów, finalista Mistrzostw Polski juniorów — Bartosz Zych. Który mimo młodego wieku pokazał swoje "kwity" do grania na lewym skrzydle, a jego "dyszelek" można było tylko bić brawo i mówić WOW 👏. Szkoda tylko, że w naszym klubie taka zdolna młodzież to persona  non grata 😥, o czym pisałem tutaj. Bartosz Zych to tylko jedna z wyróżniających się postaci czwartego seta wtorkowego seta. Jakub Bucki po raz kolejny pokazał, że jest równorzędnym "Wilkiem" dla Stephena Boyer na prawym skrzydle.
Drużyna z Rzeszowa nie ma jednak czasu na świętowanie awansu do półfinału. Bo już w sobotę rozegra arcyważne spotkanie w Bełchatowie dla układu ligowej tabeli z tamtejszą Skrą. Przypomnę, tylko że "Pszczoły" podobnie, jak i "Wilki" w ostatnich meczach ligowych, odprawiają rywali z przysłowiowym kwitkiem. Czy to oznacza, że znów będziemy świadkami "świętej wojny"? 😉. Bardziej zaprawieni kibice obu ekip wiedzą, o czym mówię 👊.

*foto: Kamciography 


 

poniedziałek, 24 lutego 2025

Starcie siatkarskich gwiazd dla Jastrzębskiego Węgla!

W hicie 26 kolejki naszej PlusLigi Jastrzębski Węgiel podejmował u siebie ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle, którą zresztą pokonał (3:0).

Mimo okrojonych składów obie ekipy kibicom zgromadzonym w hali zgotowały prawdziwy siatkarski spektakl. Do którego w pełni swoim dopingiem dopasowali się zgromadzeni w hali kibice.
Choć wynik spotkania mógłby wskazywać, iż był to spektakl jednego aktora, czyli drużyny Mistrza Polski. To wcale tak w rzeczywistości, nie było, mimo ograniczonego pola manewru i nie najlepszej skuteczności Kapitana gości. To drużyna z Kędzierzyna-Koźla dzielnie stawiała czoła do pewnego momentu, w każdym z setów, gospodarzom wczorajszego spotkania. Tutaj wielkie słowa uznania dla Marcina Janusza, który jak na klasowego rozgrywającego przystało. Robił, co mógł, by gra jego drużyny wyglądała, jak najlepiej. Jednak na nie wiele się to zdawało, bo w odpowiednich momentach, każdego z setów. Jastrzębski Węgiel włączał turbo przyśpieszenie, a  ich indywidualności brały sprawy w swoje ręce i nogi 😎.
Przyznam szczerze, iż szansę ZAKS-y na zwycięstwo we wczorajszym. Upatrywałem w tym, iż na rozegraniu zabrakło Bena Toniuttiego, bo przecież, nie jest łatwo "wejść w buty" francuskiego wirtuoza na pozycji rozgrywającego. Jednak Argentyńczyk Juan Finoli, zrobił to wyśmienicie i zgarnął statuetkę MVP. Patrząc na jego kreowanie grą Jastrzębskiego Węgla, można było odnieść wrażenie, że to nie jest wcale drugi rozgrywający.
Co było kluczem do zwycięstwa we wczorajszym spotkaniu oprócz rozegrania?  Kolejnym składowym tego klucza była zagrywka, która sprawiła, iż gracze w niebieskich strojach. Często atakowali jedynie na wysokiej piłce, co było wodą na młyn. Dla dobrze grających w elemencie pasywnego bloku i obrony zespołu gospodarzy, którzy dokładali do tego cierpliwość w budowaniu akcji. Przecież normalną rzeczą jest w siatkówce, że nie zawsze akcje w siatkówce, kończą się w pierwszym uderzeniu.
Wczorajszy mecz pokazał, że mecz można wygrywać, nie koniecznie punktami z prawego ataku, a z lewego oraz ze środka. Norbert Huber i  Anton Brehme byli świetnym uzupełnieniem dla francuskiego przyjmującego Timothée Carle, który dzielnie wpierał Tomasza Fornala, który bawił się grą na lewym skrzydle. Będąc nie tylko pewnym punktem w elemencie przyjęcia, ale także prezentował wiele zagrań w ataku — zmieniając ich formy. 
Wczorajszy pojedynek tych dwóch wielkich firm to była czysta siatkarska poezja dla konesera siatkówki 😍. Co tylko wzmaga nasz siatkarski apetyt na pysznie, zapowiadające się play-offy 😋.

*foto: www.plusliga.pl
           
  


 

sobota, 22 lutego 2025

Podział punktów na Podpromiu i brak jakości siatkarskiej "Wilków!

Do zakończenia fazy zasadniczej już coraz bliżej. Na rozpoczęcie 26 ligowej kolejki, Asseco Resovia Rzeszów podejmowała u siebie Trefl Gdańsk (3:2).

Po ostatnich zwycięstwach, gdzie były punkty w parze z jakością siatkarską. Przed meczem z drużyną prowadzoną przez trenera Mariusza Sordyla, nie można było się spodziewać niczego innego. A jednak jej w końcowym rozrachunku zabrakło. Oby tylko ten brak jakości siatkarskiej, nie oznaczał powrotu starych demonów 😎.  
Rzeczywiście początek meczu, nie zapowiadał tak słabego stylu wczorajszego zwycięstwa - 40 błędów własnych😱, bowiem Stephen Boyer rozpoczął to spotkanie od 4 asów serwisowych. Taki początek wcale nie podłamał gości, którzy nie tylko szybko odrobili straty, ale też wygrali premierową partię spotkania. Nie przeszkodziła im w tym nawet kontuzja ich Kapitana Lukasa Kampy. Bo godnie zastąpił go Kamil Droszyński, a ich liderem w tym secie był Aliaksei Nasevich 8 punktów. Zaś w zespole gospodarzy mogliśmy tylko liczyć na punkty z prawego skrzydła, bo nasi lewoskrzydłowi, weszli w to spotkanie niezalogowani.  Klemen Cebulj zachłysnął się statuetką MVP w ostatnim ligowym spotkaniu i zagrał na poziomie, do którego rzeszowskich kibiców przyzwyczaił, czyli bardzo słabo 😊. Statystyki Bartosza Bednorza po tym spotkaniu, były dużo lepsze od tego, co prezentował na parkiecie. Być może po raz kolejny przyczyniło się do tego rozegranie Gregora Ropreta, którego pochwalę, nie za rozegranie. A grę w bloku i obronie 2,12.
Choć kolejne dwie partie padły łupem drużyny z Podpromia, gdzie w dalszym ciągu mogliśmy głównie liczyć w dalszym ciągu na znajdującego w wysokiej dyspozycji francuskiego atakującego MVP. Który w tym spotkaniu zdobył 30 punktów/ 6 asów - 60% skuteczność ataku/ 47% efektywności ataku. Kiedy kibicom wydawać się mogło, że Asseco Resovia Rzeszów zmierza po kolejne trzy punkty do ligowej tabeli. To rzeszowskie "Wilki" pokazały, że samo się wygra, czyli to z czego byli znani w pierwszej części sezonu i zlekceważyli rywala 😎. 
Zaś zespół z Gdańska pokazał, że nie przyjechał do Rzeszowa na wycieczkę, lecz po punkty, które są dla nich bezcenne do ligowej tabeli. I prowadzili 1:7 i choć zespół z Podpromia odrobił straty, a nawet wyszedł na prowadzenie 19:18. To znów dał o sobie znać brak koncentracji, czego konsekwencją były błędy własne, które doprowadziły do tego, że zespół grający w czarnych strojach doprowadził do tie-breaka. W tie-breaku drużyna z Rzeszowa prowadziła już 8:5 i wydawało się, że to już koniec emocji w tym spotkaniu. Nic bardziej mylnego kontuzji doznał Bartosz Bednorz, czego następstwem był tie-break, zakończony wynikiem 21:19. Oby to nic groźnego, bo trudno jest nam "pasiastym" kibicom, wyobrazić sobie lewe skrzydło Asseco Resovi Rzeszów bez "Bedniego" 😥.
W moim odczuciu większe brawa za walkę w tym spotkaniu należą się zespołowi z Gdańska, który walczył, jak prawdziwy lew i o mały włos, nie sprawił w pełni zasłużonej niespodzianki. Drużyna gospodarzy stylem wczorajszego zwycięstwa, zasiała na nowo ziarno niepewności w sercach swoich kibiców. Taki piach, który wczoraj dał szczęśliwe dwa punkty, nie wystarczy na dobrze grające zespoły, z którym zagramy w czterech najbliższych ligowych kolejkach. A po drodze rewanżowe spotkanie w 1/4 Pucharu CEV.

*foto: www.plusliga.pl

poniedziałek, 17 lutego 2025

Trudne zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów w Gorzowie Wlkp.

Po zwycięstwie w 1/4 Pucharu CEV rzeszowianie  powrócili do rywalizacji o ligowe punkty. W ramach 26 kolejki PlusLigi udali się do Gorzowa Wielkopolskiego, by rozegrać mecz z tamtejszym Cuprum Stilon (1:3).

Mając w pamięci pierwsze spotkanie tych drużyn, można było przewidywać różne scenariusze. A także zadawać sobie pytanie: Czy magia trenera Kowala znów zadziała?
Drużyna z Rzeszowa do tego spotkania przystąpiła do tego spotkania z jedną zmianą w podstawowym składzie, Lukasa Vasinę zastąpił Klemen Cebulj. Choć premierowy set padł łupem gości to, nie był on dobry w ich wykonaniu 10 błędów własnych i słaba skuteczność Stephena Boyer 38% skuteczności ataku. Honor Asseco Resovii Rzeszów w ataku ratowali — Klemen Cebulj z Bartoszem Bednorzem. Na przestrzeni całego seta to Gorzowianie prezentowali, ładniejszą dla oka siatkówkę, mimo to, nie zdołali wygrać premierowej partii spotkania. Niepowodzenie gospodarzy w premierowej partii spotkania, nie podcięło skrzydeł gospodarzom. Którzy kontynuowali ładną dla oka siatkówkę w partii numer dwa i trzy. Co mogło zwiastować, że rzeczywiście trenera Andrzeja Kowala działa 😎. Jednak wiemy, że ta dyscyplina jest nieprzewidywalna i sytuacja lubi się czasem zmienić z minuty na minutę. Tak właśnie było w partii numer trzy — dzięki chłodnej głowie w jego końcówce siatkarzy w czerwonych strojach, a ściślej mówiąc; atakowi Dawida Wocha i asie serwisowym Klemena Cebulja. Asseco Resovia Rzeszów objęła prowadzenie 1:2 w setach. Taki obrót sprawy sprawił, że w secie numer cztery, zobaczyliśmy, takie "Wilki", które widzimy od meczu z zespołem, z Lublina — czyli zespół czerpiący radość z gry w siatkówkę. Zespół z Rzeszowa bawił się siatkówką zaś zespół gospodarzy, modlił się, o jak najmniejszy wymiar kary w tym secie 😜. Nie mogło być inaczej, bo w całym meczu, zespół z Rzeszowa, zdobył 15 punktów blokiem.   
Oglądając to spotkanie, mieliśmy deja vu z meczu, z drużyną, z Częstochowy. Tam też widzieliśmy przepchnięte sety przez drużynę z Podpromia, chimerycznego Stephena Boyer i trzy punkty wróciły do Rzeszowa. Takie trudne i w dodatku wygrane sety, kształtują charakter drużyny i jest dobrą prognozą na końcówkę rundy rewanżowej oraz rewanż 1/4 Pucharu CEV. W pierwszej rundzie fazy zasadniczej na ogół tak trudne sety kończyły się porażką i brakiem punktów. Co sprawiło, że kibice "Pasów", zaczęli wątpić w to, że Asseco Resovia Rzeszów, zagra w play-offach. Znów zobaczyliśmy zespół dobrze grający w obronie i pasywnym bloku. Zobaczyliśmy świetnie uzupełniające się skrzydła, gdy "niezalogowany" był francuski atakujący. Ciężar gry na siebie brali: Bartosz Bednorz i Klemen Cebulj. Słoweński przyjmujący wysłał jasny sygnał, czeskiemu przyjmującemu, z którym przegrywał miejsce w wyjściowym składzie, w ostatnich spotkaniach. Był pewnym elementem w przyjęciu (68%/47%) oraz ataku 22 punkty/ 3 asy/ 2 bloki (56%/46%). Sporo punktów dołożyli nasi środkowi, zwłaszcza Dawid Woch, który we wczorajszym meczu, zdobył 14 punktów. To kolejny świetny występ środkowego "Pasów". Tym samym zdobył on już 500 punktów na naszych rodzimych parkietach 💪.

*foto: www.plusliga.pl 

 

niedziela, 16 lutego 2025

Aluron CMC Warta Zawiercie zapoczątkuje zmiany w siatkówce?

Siatkówka, jest daleko z tyłu za piłką nożną, jeśli chodzi o popularność na świecie, ale i nie tylko...

I włośnie o tym i nie tylko będzie ten wpis 😉. Jak wiemy często się, zdarza tak, iż już wiemy po kilku ligowych kolejkach. W jakich barwach klubowych dany siatkarz, zagra w przyszłym sezonie. Co może wpłynąć na jego zaangażowanie w barwach obecnego pracodawcy, ale wcale nie musi. Przykład Bartosza Bednorza, który jest absolutnym liderem rzeszowskiej Asseco Resovii.
Wiadomości z ostatniego tygodnia pokazały, iż być może roczne kontakty zarówno zawodników, jak i trenerów w siatkówce, przejdą do lamusa. I być może takie sytuacje, o których napisałem we wstępie już, nie będą mieć miejsca.
Prezes Aluronu CMC Warty Zawiercie, Pan Kryspin Baran najwyraźniej chce, aby siatkówka szła w stronę piłki nożnej (przynajmniej, jeśli chodzi o długość kontraktów). I tym samym stawia na stabilizację w "Jurajskich Rycerzach" bowiem klub zdecydował się przedłużyć do 2030 roku (jak wiemy ten kontrakt, był już przedłużany). Czy go wypełni czas, pokaże, bo przecież kontrakt Nikoli Grbicia kończy się wraz z IO w Los Angeles, w 2028 roku. A przecież nie ma lepszego kandydata na następcę serbskiego szkoleniowca naszych srebrnych medalistów olimpijskich niż trener Michał Winiarski. Póki co popularny "Winiar" jest selekcjonerem kadry Niemiec, z którą otarł się strefę medalową na zeszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. I będzie z nią pracował podobnie, jak Nikola Grbić do Igrzysk Olimpijskich w LA.
Po trenerze Michale Winiarskim tą samą drogą podążył Kapitan "Jurajskich Rycerzy" Mateusz Bieniek, który będzie nosił żółto-zieloną zbroję do 2029 roku. Tym samym jest niezbyt wesoła wiadomość dla innych drużyn, bo przecież "Beniu" to gwarancja jakości na środku siatki, który potrafi w pojedynkę wygrać mecz oraz odwrócić jego losy. O czym przekonaliśmy się nie tylko w lidze, ale i w biało-czerwonych barwach. Bo przecież jest on członkiem naszego eksportowego biało-czerwonego tria środku siatki. 
Takie ruchy są dla mnie, jak najbardziej zrozumiałe, inne kluby mogą brać przykład, choć wiem, że to jest mission impossible 😎. Świadczą one nie tylko o głodzie na sukcesy w Zawierciu, ale także o tym, że w tej drużynie jest flow i teamspirit 💪. Czyli to, co jest niezbędne do tego, by zdobywać kolejne trofea do klubowej gabloty. To pod wodzą trenera Michała Winiarskiego i z Mateuszem Bieńskiem w składzie, zespół z Zawiercia, w zeszłym sezonie zdobył: Tauron Puchar Polski oraz vice Mistrzostwo Polski.  W tym sezonie na ten moment są dla mnie faworytem, by obronić Puchar Polski i zdobyć tytuł Mistrza Polski. Życzę im także medalu siatkarskiej Champions League. W przyszłym sezonie będą równie groźni, jak w tym ze względu na stabilizację składu, a także na przyjście Bartłomieja Bołądzia i Kuby Popiwczaka.        

*foto: Kamciography
 
 

czwartek, 13 lutego 2025

Asseco Resovia Rzeszów jedną nogą w półfinale Pucharu CEV!

Po pięciu wygranych z rzędu na ligowych parkietach, siatkarze Tuomasa Samelvuo, udali się do Turcji, by rozegrać mecz 1/4 Pucharu CEV z Fenerbahçe Medicana Istanbul (1:3).

Jednym słowem byliśmy świadkami meczu z podtekstami i smaczkami na pozycji rozgrywającego, jak i przyjmującego 😍. Mówi się, że europejskie puchary lubią rządzić się swoimi prawami i rzeczywiście I set tego spotkania to potwierdzał. 
To turecki zespół z Fabianem Drzyzgą i Earvinem Ngapeth dzięki odrzuceniu Asseco Resovii Rzeszów od siatki swoim serwisem i mniejszej ilości błędów (5), objął niespodziewanie prowadzenie w meczu. Bo to drużyna z Rzeszowa jest w tym dwumeczu faworytem, a ten przegrany set tylko potwierdzał to, że drużyna z Rzeszowa, miewa problemy z odpowiednim wejściem w mecz. W drugim secie role się odwróciły to drużyna z Rzeszowa, odrzuciła turecki zespół od siatki grą z pola serwisowego (5 asów serwisowych). Co pozwoliło "Wilkom" kontrolować przebieg seta i doprowadzić do remisu w tym spotkaniu.  Set numer trzy to jeszcze większa dominacja "Reski", w każdym siatkarskim elemencie (65% atak). Gdy przy siedmiopunktowym prowadzeniu Asseco Resovii Rzeszów w IV secie, wydawało się, że zamknięcie tego meczu, będzie formalnością. To w ich szeregi wkradło się rozluźnienie i było dość nerwowo dla rzeszowskich kibiców 😜. Koniec końców Asseco Resovia Rzeszów musi wygrać dwa sety na Podpromiu, by zagrać w półfinale Pucharu CEV.
To kolejny mecz gdzie Asseco Resovia Rzeszów pokazała, jaka siła drzemie w tej drużynie, zagrała świetnie jako kolektyw. Kolektyw, który czerpał radość z gry. Widzieliśmy nie tylko siłę w ataku ultra ofensywnych skrzydeł. Gdzie Stephen Boyer już (chyba) znalazł flow z Gregorem Ropretem. A nasi lewoskrzydłowi dotrzymywali mu kroku w ataku. Lukáš Vašina potwierdził tylko to, że jego gra w wyjściowym składzie "Wilków", nie jest przypadkowa. Zaś Pan Siatkarz Bartosz Bednorz MVP, pokazał Turkom, jak można się bawić w ataku na lewym skrzydle. Zdobył 25 pkt (w tym 5 w zagrywce i 1 blokiem przy 63 proc. skuteczności ataku). Dodajmy do tego grę w bloku Dawida Wocha oraz kolejny wyśmienity mecz Michała Potery, który szalał w obronie

*foto: fb Asseco Resovia Rzeszów
 

wtorek, 11 lutego 2025

Kto bogatemu zabroni!? W Asseco Resovii Rzeszów nie ma miejsca dla wychowanków!

Od zarania siatkarskich dziejów wiadomo, że w drużynie z rzeszowskiego Podpromia, tak właśnie jest, jak napisałem w tytule. 

W Asseco Resovii Rzeszów jest jedynie miejsce dla siatkarskich gwiazd, które z automatu, mają gwarancją sukcesów "Pasów". Nie twierdzę, że w trwającym sezonie ligowym, tak nie będzie, ale wróćmy do tematu.
Dlaczego o tym piszę? Przed kilkoma godzinami w serwisie internetowym PodkarpacieLIVE pojawiła się informacja jakoby w kręgu zainteresowań trzykrotnego triumfatora siatkarskiej Champion League, czyli ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Byli Bartosz Zych (przyjmujący) oraz Miłosz Wróbel (środkowy), dwaj wychowankowie AKS-u Rzeszów — obaj mierzący 206 cm. Tego pierwszego mogliśmy zobaczyć w "Pasiaku" na krótkiej zmianie, w przegranym meczu z Barkomem-Każany Lwów (2:3). Zaś Miłosz Wróbel bardziej mógł zapaść w pamięć kibicom z Podpromia, gdyż w zeszłym sezonie Włoch Giampsolo Medei, nie bał się na niego stawiać w szerszym wymiarze czasu. Tym samym młody środkowy mógł, pokazać swoje niemałe "kwity" i pomóc drużynie z Rzeszowa w wywalczeniu historycznego Pucharu CEV
Włodarze rzeszowskiego klubu wolą ściągać na przyszły sezon kanadyjskiego środkowego oraz przedłużać kontrakt z będącym bez formy słoweńskim przyjmującym. Niż stawiać na młodych, z których pożytek w przyszłości mogłyby mieć i barwy narodowe. Jednak, by zmieniła się polityka transferowa klubu, musiałby zmienić się zarząd, a wiemy, że to jest awykonalne😋. Tak czy inaczej, młodym siatkarzom życzymy powodzenia w karierze zawodowej. Niech będą oni takimi graczami, jak Śliwka, Komenda czy Huber. Którzy też byli wychowankami AKS-u Rzeszów, ale byli zbyt "słabi", by walczyć o sukcesy z rzeszowską konstelacją gwiazd. Zobaczmy jakiego formatu graczami, jest wymieniona przeze mnie przykładowa trójka 😎. Miejmy nadzieje, że kariera Zycha i Wróbla, doprowadzi ich do występów w barwach narodowych. Bo przecież przedstawiciel, każdego sportu, marzy o tym, by występować w barwach narodowych swojego kraju.

*foto: Kamciography

niedziela, 9 lutego 2025

Rzeszowskie "Wilki" się nie zatrzymują, Indykpol AZS Olsztyn pokonany!

Asseco Resovia Rzeszów najwyraźniej nie zamierza, zbaczać z kursu, który obrała. Po czterech ligowych z rzędu, w meczu 24 kolejki PlusLigi, pokonała Indykpol AZS Olsztyn (3:0).

Choć drużyna z Rzeszowa w poprzedniej kolejce, wywalczyła komplet punktów, w trudnym spotkaniu, w Częstochowie. 
To można było mieć obawy czy "Pasom", nie zabraknie motywacji w spotkaniu z niżej notowanym rywalem. Rywalem, który wciąż miał szansę na grę w play-offach. Najlepszą odpowiedzią na nasze obawy, była gra Asseco Resovii Rzeszów, która bawiła się siatkówką. A potwierdzają to tylko statystyki I seta - 77% pozytywnego przyjęcia, 67% skutecznego ataku. Dodajmy do tego 5 punktowych bloków, 5 wybloków oraz 10 obron. Jednym słowem dominacja "Pasów" w tym secie, zwiastowała szybkie trzy zero. Wynik się zgadza, ale siatkarze z Podpromia musieli się sporo natrudzić, by II seta. Bo gracze w zielonych "zalogowali się" w polu serwisowym, co sprawiło, że mieli komfort w rozgrywaniu pierwszej i wysokie prowadzenie. Mogło to im dawać nadzieję na wyrównanie stanu meczu, ale tylko mogło. Bo najwyraźniej Olsztynianie mówiąc wprost, przestraszyli się takiego obrotu sprawy. A Asseco Resovia Rzeszów to wykorzystała, pomogły jej w tym bomby z pola serwisowego Bartosza Bednorza, które sprawiły, że dobra gra gości odeszła w zapomnienie oraz  popisowa gra w ataku Stephena Boyer. W trzeciej i, jak się okazało ostatniej partii, byliśmy świadkami najrówniejszego seta w tym spotkaniu. Indykpol AZS Olsztyn nie składał broni, miał ochotę na przedłużenie tego spotkania i brawa im się nalezą za to! Nawet jeśli "Reska" w końcowej części tego seta włączyła "gaszenie światła" i wydawało się, że złamała rywala. To i tak Olsztynianie zadbali o to, by emocje na rzeszowskim Podpromiu, były do samego końca.
Moim zdaniem wygraliśmy nie tylko ultra ofensywnymi skrzydłami, ale też tym charakternym powrotem w drugiej partii meczu. Gdzie odrobiliśmy sporą stratę do rywala, drużyna z Rzeszowa wtedy pokazała charakter, którego do momentu wygranego spotkania z Lublinem, trudno było znaleźć w ich szeregach. Choć MVP spotkania został wybrany Stephen Boyer, który po raz kolejny pokazał swoją jakość siatkarską na prawej flance. To uważam, że MVP spotkania powinien zostać, wybrany Bartosz Bednorz. Za te zagrywki, które pomogły "Resce", wrócić do gry w II secie. Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na to, jak od kilku spotkań prezentuje się  Lukáš Vašina, który czysto sportowo, wygrał rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie z Klemenem Cebuljem. Czeski przyjmujący jest równorzędnym partnerem na skrzydłach drużyny z Rzeszowa dla Stephena Boyer i Bartosza Bednorza. Piąte ligowe zwycięstwo z rzędu cieszy, teraz czas na wyjazdowe spotkanie w 1/4 Pucharu CEV, z klubem Fabiana Drzyzgi, czyli tureckim  Fenerbahçe Medicana Istanbul.

*foto: strona internetowa PlusLigi.

poniedziałek, 3 lutego 2025

Męskie granie w Częstochowie, ważne zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów!

Drużyna z Rzeszowa zaczyna zmieniać biegi, jak szalona i notuje czwarte zwycięstwo w PlusLidze. W meczu 23 kolejki PlusLigi pokonała na wyjeździe KS Norwid Częstochowa (1:3).

Choć drużyna z Rzeszowa była od trzech spotkań ligowych niepokonana. To jednak trzeba pamiętać o tym, że drużyna z Częstochowy to rewelacja trwającego  sezonu ligowego. Jak i to i, że pierwsze spotkanie między tymi drużynami, wygrała ekipa z Częstochowy.
Było to spotkanie, gdzie nie brakowało twardej męskiej gry ze zwrotami akcji. Trzy punkty zdobyte przez Asseco Resovię Rzeszów oczywiście cieszą, ale... I o tym, ale na początek. We wczorajszym spotkaniu Karol Kłos był "pod grą", nie potrafił czytać zamiarów zawodników atakujących. Za to zamiary "Wujo Karola" były czytane, jak dobra książka, co kończyło się spektakularnymi blokami częstochowian. Kolejny zarzut to zbyt mało gry pierwszym tempem (było go, jak na lekarstwo) przez Gregora Ropreta, mimo dobrego przyjęcia 56% w całym spotkaniu. I ostatni z zarzutów to taki, że znów chwilami widzieliśmy "dwie twarze" Asseco Resovii Rzeszów, czego następstwem były huśtawki nastrojów u kibiców graczy w czerwonych strojach 😋. Takie trudne mecze też trzeba umieć wygrywać, bo zespół z Częstochowy wcale, nie był zespołem gorszym. Wręcz przeciwnie momentami przytłaczał swoją grą, w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Jednak nie ma w tym nic dziwnego skoro, ma się takich graczy, jak: Milad Ebadipour czy Patrik Indra. Jak powiedziałem tak trudne mecze, trzeba też umieć wygrywać. Asseco Resovia wygrała go dzięki swojemu ofensywnemu trio, ale też blokowi Dawida Wocha, który pozwolił "wyszarpać" Rzeszowianom III seta. Statuetkę MVP zdobył Stephen Boyer (22 punkty/as/2 bloki - 51% skutecznego ataku).
To dla MVP był Bartosz Bednorz, mimo problemów z plecami, oddał serce dla zespołu. "Wykręcił" bardzo dobre statystyki (18 punktów/ blok- 53% pozytywnego przyjęcia, 50% skutecznego ataku). Kolejne dobre zawody rozegrał Lukáš Vašina, co pokazują to liczby (17 punktów/as/3 bloki - 62% pozytywnego przyjęcia, 56% pozytywnego przyjęcia).
Trzy punkty zdobyte pod Jasną Górą, dały awans "Pasom" na 6 miejsce w ligowej tabeli, wielu powie, że play-offy są już nasze. Nic bardziej mylnego, wczorajsze zwycięstwo to tylko krok wykonany w ich stronę. Każde kolejne spotkanie ligowe, zawodnicy z Rzeszowa powinni traktować, jak mecz ostatniej szansy, by się w nich znaleźć! A "Bedniemu" życzymy dużo zdrowia, bo zespół z Rzeszowa go potrzebuje w pełni sił i zdrowia 😉.

*fotografie pochodzą z różnych stron