poniedziałek, 24 lutego 2025

Starcie siatkarskich gwiazd dla Jastrzębskiego Węgla!

W hicie 26 kolejki naszej PlusLigi Jastrzębski Węgiel podejmował u siebie ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle, którą zresztą pokonał (3:0).

Mimo okrojonych składów obie ekipy kibicom zgromadzonym w hali zgotowały prawdziwy siatkarski spektakl. Do którego w pełni swoim dopingiem dopasowali się zgromadzeni w hali kibice.
Choć wynik spotkania mógłby wskazywać, iż był to spektakl jednego aktora, czyli drużyny Mistrza Polski. To wcale tak w rzeczywistości, nie było, mimo ograniczonego pola manewru i nie najlepszej skuteczności Kapitana gości. To drużyna z Kędzierzyna-Koźla dzielnie stawiała czoła do pewnego momentu, w każdym z setów, gospodarzom wczorajszego spotkania. Tutaj wielkie słowa uznania dla Marcina Janusza, który jak na klasowego rozgrywającego przystało. Robił, co mógł, by gra jego drużyny wyglądała, jak najlepiej. Jednak na nie wiele się to zdawało, bo w odpowiednich momentach, każdego z setów. Jastrzębski Węgiel włączał turbo przyśpieszenie, a  ich indywidualności brały sprawy w swoje ręce i nogi 😎.
Przyznam szczerze, iż szansę ZAKS-y na zwycięstwo we wczorajszym. Upatrywałem w tym, iż na rozegraniu zabrakło Bena Toniuttiego, bo przecież, nie jest łatwo "wejść w buty" francuskiego wirtuoza na pozycji rozgrywającego. Jednak Argentyńczyk Juan Finoli, zrobił to wyśmienicie i zgarnął statuetkę MVP. Patrząc na jego kreowanie grą Jastrzębskiego Węgla, można było odnieść wrażenie, że to nie jest wcale drugi rozgrywający.
Co było kluczem do zwycięstwa we wczorajszym spotkaniu oprócz rozegrania?  Kolejnym składowym tego klucza była zagrywka, która sprawiła, iż gracze w niebieskich strojach. Często atakowali jedynie na wysokiej piłce, co było wodą na młyn. Dla dobrze grających w elemencie pasywnego bloku i obrony zespołu gospodarzy, którzy dokładali do tego cierpliwość w budowaniu akcji. Przecież normalną rzeczą jest w siatkówce, że nie zawsze akcje w siatkówce, kończą się w pierwszym uderzeniu.
Wczorajszy mecz pokazał, że mecz można wygrywać, nie koniecznie punktami z prawego ataku, a z lewego oraz ze środka. Norbert Huber i  Anton Brehme byli świetnym uzupełnieniem dla francuskiego przyjmującego Timothée Carle, który dzielnie wpierał Tomasza Fornala, który bawił się grą na lewym skrzydle. Będąc nie tylko pewnym punktem w elemencie przyjęcia, ale także prezentował wiele zagrań w ataku — zmieniając ich formy. 
Wczorajszy pojedynek tych dwóch wielkich firm to była czysta siatkarska poezja dla konesera siatkówki 😍. Co tylko wzmaga nasz siatkarski apetyt na pysznie, zapowiadające się play-offy 😋.

*foto: www.plusliga.pl
           
  


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz