środa, 12 marca 2025

Demony wracały, Asseco Resovia Rzeszów po tie-breaku ogrywa Tours Volley Ball!


We wczorajszy wieczór emocje siatkarskie na rzeszowskim Podpromiu sięgnęły zenitu. Asseco Resovia Rzeszów zafundowała swoim kibicom niezłą huśtawkę nastrojów, pokonując po tie-braku francuską drużynę  Tours Volley Ball.

Rzeszowscy kibice "Pasów" pamiętający zeszłoroczne pojedynki tych ekip w ramach siatkarskiej Champions League. A więc mogli się spodziewać emocji grubszego kalibru w pierwszej części dwumeczu, którego stawką jest awans do finału Pucharu CEV.
W skrócie można by podsumować — demony z zeszłego roku momentami wracały 😎. Drużyna Marcelo Frąckowiaka weszła w to spotkanie bez respektu dla "Wilków", potwierdziła to, że nie przyjechała do Rzeszowa, pełnić roli statystów. Sprawiając gospodarzom olbrzymie problemy z przyjęciem swojej zagrywki (jakby grali we własnej hali), co skutkowało zjazdem "do bazy" Lukáša Vašiny. Dodajmy do tego mających dzień konia dobrych znajomych z naszych rodzimych parkietów: Gonzalo Quiroga i Ryan Sclater. Którzy uciszali Podpromie swoimi atakami. Jednak ich gra była niczym innym, jak dobrymi piłkami od Željko Ćoricia, który miał fajny pomysł na prowadzenie gry swojego zespołu. W przeciwieństwie do Gregora Ropreta, którego rozegranie było wolne i czytelne, co ułatwiało rywalom na organizację systemu blok-obrona, który był fenomenalny, jak i kontrataki po nim wyprowadzane. Wolne i czytelne rozegranie słoweńskiego rozgrywającego to, niejedyny zarzut po wczorajszym spotkaniu w stronę rozgrywającego "Pasów" — na palcach jednej ręki można było policzyć wykorzystywanie w ataku środkowych, co dla mnie było kardynalnym błędem. Na szczęście przypominali oni o swoim istnieniu "gasząc światło" rywalom. Kolejnym "grzechem" Asseco Resovii Rzeszów we wczorajszym spotkaniu, był kompletny brak systemu blok-obrona po stronie obrońców Pucharu CEV., co ułatwiało rywalom zdobywanie punktów. Jedyną ostoją w obronie po stronie drużyny z Rzeszowa był Michał Potera, który po raz kolejny, rozegrał fenomenalne spotkanie. 
Choć statuetkę MVP zdobył Stephen Boyer, który po raz kolejny zaprezentował, kosmiczny poziom gry na prawym ataku, zdobył on 28 punktów/3 asy/blok - 59% skuteczność w ataku. To śmiało tę statuetkę, można by podzielić na trzy części. Po raz kolejny to ofensywne trio dało nam, jakże ważne zwycięstwo. Słowa uznania dla Bartosza Bednorza, który mimo braku pełnej dyspozycji po kontuzji łydki. Pokazał, że potrafi wziąć w swoje ręce i nogi, ciężar gry w ataku, jak na prawdziwego Lidera przystało - 23 punkty/4 asy/ 2 bloki - 49% skuteczność w ataku. Kto wie, czy ten mecz zakończyłby się zwycięstwem drużyny z Rzeszowa. Gdyby nie gra Klemena Cebulja, który niemalże w pojedynkę wygrał nam tie-breaka. Słoweński przyjmujący w całym meczu zdobył - 20 punktów/2 bloki - 60% skuteczność w ataku.
To kolejny mecz, gdzie "Wilki" musiały pokazać "kły" - charakter, by wygrać to spotkanie. Zespół z Tours pokazał, że nie jest przysłowiowym chłopcem do bicia, a zespołem, który potrafi grać w siatkówkę — dyktując trudne warunki rywalom. Na Podpromiu było gorąco, a w Tours będzie jeszcze goręcej. Bo przed własną publiką będą chcieli sprawić niespodziankę i wywalczyć awans do Pucharu CEV. To oznacza tylko jedno, że znów kibice drużyny z Rzeszowa, będą kibicować z zawałem "pasiastych" serc😉. Jednak głęboko wierzymy w to, że to. Asseco Resovia Rzeszów zagra w finale Pucharu CEV.  

*foto: strona internetowa Asseco Resovii Rzeszów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz