No właśnie wielu kibiców już wieszało naszym siatkarzom te medale z najcenniejszego kruszcu, jak, widać warto poczekać do ostatniego gwizdka.
Mecz siatkówki składa się, z co najmniej trzech setów i na tyle zawodnikom powinno starczyć siły mentalnej. Nasi siatkarze najwyraźniej o tym zapomnieli, bo po pierwszym fenomenalnym secie, gdzie rozstrzelaliśmy Słoweńców i zdemolowaliśmy ich w ataku. Dawało nadzieję na to, że my dziś, zagramy o złoto. Ale tylko dawało, bo od drugiego seta daliśmy się, im nakręcić swoim serwisem, a nasi zawodnicy najwyraźniej myśleli, że samo się, wygra, bo jesteśmy aktualnymi Mistrzami Świata, ten chwyt już nie działa, bo Słowenia to topowa drużyna europejska, która zagra zasłużenie w finale. Życzę im, by zdobyli złoto 😎. Nasza drużyna nie kończyła pierwszej akcji, bo świetnie w ekipie trenera Asseco Resovii Rzeszów, funkcjonował system blok-obrona, co rodziło zabójcze kontry Słoweńców. My nagle przestaliśmy bronić, a i korzystać z piłek, które mieliśmy w górze po swojej stronie, które były okazją do tego, by być od seta, od wielkiego finału, a tak wszystko zaczynało się, od nowa (aż prosiło się, o to, by dać tlenu Leonowi). Taki stan rzeczy sprawił, że Klemen Cebulj i Jego koledzy uwierzyli w siebie i roznieśli nas w trzecim secie. W tym secie miałem wrażenie, że trener Heynen zabrał rezerwowych tylko po to, by sobie postali "w bazie", a nie po to, by pomóc drużynie, bo nie do ruszenia są — Leon Kubiak i Kurek. Sorry trenerze, mam inne zdanie 😛. Gdzieś to już widzieliśmy — Tokio 😠. Początek czwartego seta dawał nadzieje na to, że powalczymy o tie-break, bo wyszliśmy na prowadzenie i było spięcie pod siatką, ale co z tego znów nie, wytrzymaliśmy mentalnie w pewnym momencie, liczyliśmy na to, że błędy rywali i challenge da nam dalszą szansę, by walczyć o złoto. W siatkówce trzeba dać coś od siebie, jak i w życiu, by coś osiągnąć, a tego wczoraj w kluczowych momentach zabrakło! Choć serce, płacze to cieszę się z brązowego medalu 💓. To czego zabrakło w sobotę, we wczorajszym spotkaniu było od pierwszego do ostatniego gwizdka.
*fotografia Kacper Kirlewski Photography
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz