Nasi chłopcy w dniu wczorajszym powrócili do wielkiego grania, inaugurując swoją walkę w grupie A, w Mistrzostwach Europy. I mam nadzieję, że przez Gdańsk zawędrują, aż do katowickiego "Spodka".
Zanim o meczu, chciałem powiedzieć, że niezwykle miło było przed meczem znów wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego, odśpiewanego a capella przez naszych kibiców, sztab szkoleniowy włącznie z trenerem Vitalem Heynenem i mieć ciary, a także łezkę w oku 😍. To spotkanie zaczęliśmy w takim składzie, jakim kończyliśmy IO. Pierwszy wygrany set zawdzięczamy głównie naszej dobrej zagrywce, która odrzuciła Oscara Taveresa, Alexa Ferreirę i ich kolegów od siatki, a nam ułatwiło konstruowanie pierwszej akcji i zdobywanie punktów czy to atakiem, czy to blokiem. Druga partia niestety nie była już tak udana w naszym wykonaniu, było widać naszą ponad miesięczną przerwę. Przypomnę, że nasz ostatni mecz to olimpijski ćwierćfinał. W tej partii nie robiliśmy kompletnie szkód Portugalii szkód, naszym serwisem to oni rozmontowali nasze przyjęcie swoim serwisem. Dodajmy do tego błędy własne w ataku i to Portugalia cieszyła się ze zwycięstwa w drugiej partii. W pozostałych dwóch partiach nasza drużyna wróciła na takie tory, które pozwoliły wygrać to spotkanie, oczywiście nie było idealnie, ale liczą się, trzy punkty. Na Portugalię to wystarczyło, na Serbię może się, to okazać zbyt mało. Wciąż nie rozumiem, dlaczego nie zobaczyliśmy roszad w naszym zespole, mówię tutaj o przyjęciu i ataku, aż prosiło się, by "wysłać do bazy" Kurka i Kubiaka, a i dać odpocząć Leonowi. Tyle o meczu z Portugalią, czekamy na mecz z Serbią, który będzie doprowadzał do wpadania ze skrajności w skrajność 👊.
*fotografia KS Jastrzębski Węgiel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz