Nasi Mistrzowie Świata od pierwszych piłek rzucili się, na rywali niczym Orły z pazurami. Odrzucając srebrnych medalistów z Tokio od siatki swoją zagrywką, co umożliwiało im kończenie akcji w pierwszym uderzeniu, dorzucając do tego pasywny blok i obronę. W której wyróżniającą się postacią był Król Lew Michał Kubiak. Obronę, która pozwalała na wyprowadzanie skutecznych ciosów w kontrach, a tymi, którzy je zadawali byli: "Kuraś", "Kubi" i "Wi-fi". Taki stan rzeczy sprawił, że podopieczni Tuomasa Sammelvuo nie podjęli walki w tym secie i przegrali go do 14! Wiadomo było jednak, że Rosja się, nie podda i się, obudzi niczym miś polarny z zimowego snu. Tak też było, w drugiej partii w naszej drużynie zaczęły się, pojawiać błędy własne w ataku. I choć mieliśmy już otwartą prostą do wygrania drugiej partii — pięć punktów przewagi. To nasi siatkarze zadbali o to, by moje napięcie mięśniowe wzrosło, jak i akcja serca kibiców zgromadzonych w hali i przed TV, dając się, dogonić rywalom. Jednak "Sborna" nie wykorzystała szansy na wyrównanie staniu meczu i to my byliśmy od seta, by zaśpiewać — Katowice nocą ze spiżową mocą 😋. Trzeci set to kopia pierwszej partii, gdzie to my dyktowaliśmy warunki, obrazu gry nie zmieniły zmiany fińskiego szkoleniowca naszych wschodnich sąsiadów. I już wtedy pełnoprawnie mogliśmy zaśpiewać tekst, który przytoczyłem wyżej 😎, a także krzyknąć — Yeah! I uronić łezkę szczęścia, bo przecież zagramy o medale 😍. Pół żartem pół serio Rosjanie mają słabe głowy, bo padli po setce od Vitala Heynena 😜. Na koniec wspomnę o elementach czysto siatkarskich, które sprawiły, że spakowaliśmy Rosjan do domów. Fenomenalna gra Fabiana, który grał wszystkimi strefami, nie bał się, grać na siatce z naszymi wieżami. Trzecia siatkarska młodość Piotra Nowakowskiego trwa nadal, kto wie, czy nie załapie się, do szóstki turnieju 💪. A i "Bieniu" kąsał zagrywką. Czekam na "Kachana" w takiej formie, w "Pasiaku". Jednym słowem gaz nie uszedł z naszych middle-blockerów 😆. Ta gra Fabiana sprawiała, że czasem atakowaliśmy bez bloku, a nasi atakujący pytali Rosjan, w którą strefę mają uderzać. Niezależnie czy to prawa, czy lewa flanka, czy środek siatki, czy pipe. Taka gra sprawiała, że ręce same składały się, do oklasków. Zgodzę się z "Kadziem", że naszymi ofensywnymi liderami były nasze armaty — Kurek i Leon. Ten drugi wyciągnął też kilka piłek w defensywie, a także kilka pasywnych bloków. Przyznam szczerze, że popełniłem, błąd tak szybko skreślając naszego Kapitana, sorry Michał — jednym słowem NIGDY NIE LEKCEWAŻ SERCA MISTRZA, A MICHAŁ TAKIM MISTRZEM JEST! Pokazał, że jest 💓 naszej drużyny po udanych akcjach "ryczał", jak lew! Nie wiem, czy to zwycięstwo, byłoby z takim flow, fanem, gdyby nie ta wspaniała publika, która niosła naszych Chłopaków.💗. Ta atmosfera udzielała się, także Vitalowi, który był Vitalem, którego znamy i kochamy, nie bał się, robić zmian. Po raz kolejny świetnie chodziła podwójna zmiana. Na koniec stwierdzę, że naszej drużynie nie służy presja, a taka była w Tokio.😕. Nie ma presji, gramy o medale 😊.
*fotografia Kacper Kirklewski Photography
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz