Każda zła passa się, kiedyś kończy, tak zwykło się mówić. Niestety to stwierdzenie nie dotyczy Asseco Resovii Rzeszów, która trzydzieści sześć lat czeka na zdobycie siatkarskiego Pucharu Polski. I poczeka jeszcze, co najmniej rok....
Bo najwyraźniej, nie byli, czy też nie są gotowi mentalnie na to, by walczyć o siatkarskie trofea, Czego efektem był ten "pomarańczowy potop", który naszej drużynie zgotowała drużyna Marcelo Mendeza (3:0). A jeszcze na tygodniu czytałem wywiad ze szkoleniowcem lidera plusligowej tabeli, gdzie zapewniał, że naszym zawodnikom nie zabraknie motywacji do tego, by zawalczyć o ten puchar. Tak nie brakowało przez pierwsze kilka piłek, każdego z setów, bo zazwyczaj prowadziliśmy trzema punktami, by potem oddać pole Toniuttiemu i Jego kolegom, którzy udzielili Rzeszowianom srogiej lekcji siatkówki, dobrze się przy tym bawiąc. Zresztą to "sypacz" Jastrzębskiego Węgla pokazał, że kreatywności w swoim fachu mu nie brakuje, często posyłał piłki do swoich kolegów znajdujących się w ataku bez bloku. O czym to świadczy? Tylko o tym, że zrealizowali założenia taktyczne w stopniu celującym na wczorajsze spotkanie. W tym, co teraz powiem, będzie trochę sarkazmu, ale tak to odebrałem Stéphen Boyer najwyraźniej, nie chciał czekać z zaprezentowaniem swoich walorów siatkarskich, aż zagra w "pasiastej" koszulce na Podpromiu. I pokazał je już wczoraj. Skoro Boyer będzie grał w Rzeszowie w przyszłym sezonie to, poczekamy jeszcze tylko rok na to prestiżowe trofeum 😎.
Nasz Kapitan w przeciwieństwie do Kapitana "Pomarańczowych", nie był tak kreatywny w rozgrywaniu, bo był czytany, jak dobra książka, czego efektem było "wyłączanie prądu" wszystkim strefom "Wilków" Ciekaw, co na taki występ Fabiana Drzyzgi selekcjoner naszej reprezentacji, który oglądał to spotkanie z trybun 😏. Nasz Kapitan twierdził, że to najsłabszy jego mecz, w którym zagrał, chyba ma kłopoty z pamięcią, bo tak samo słaby był ćwierćfinał Igrzysk olimpijskich w Jego wykonaniu. Gdzie musieliśmy nomen omen uznać wyższość drużyny Benjamina Toniuttiego, Stéphena Boyer i Trévora Clévenot Nasz atakujący pokazał, że nie jest graczem "na duże bramki". Może, by utworzyć nową kategorię transferu i na podstawie "transferu psychologicznego" już teraz ściągnąć francuskiego atakującego "Pomarańczowych", jeśli chcemy myśleć o plusligowym "pudle" 😂. Od początku sezonu podkreślam, jak ważną postacią dla ekipy z Podkarpacia jest Torey DeFalco, zarówno w aspekcie siatkarskim, jak i mentalnym. We wczorajszym meczu Jastrzębianie "wyłączyli mu "siatkarski prąd", co automatycznie równało się z "prądem mentalnym". To spotkanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Tomasz Piotrowski i Bartłomiej Mordyl, odgrywają rolę statystów w naszej drużynie i wchodzą "z bazy", gdy już jest "pozamiatane". Czy tak powinno wyglądać ratowanie twarzy zespołu, który w tym spotkaniu nie pokazał "jaj"?
Nasz Kapitan w wywiadzie dla Polsatu Sport powiedział: Jest mi wstyd. Mogę tylko przeprosić naszych kibiców i wszystkich, którzy przyszli i zapłacili za bilety. A mnie jest przykro z dwóch powodów, że musiałem to oglądać oraz że musiałem wylać wiadro negatywnych emocji w tym wpisie 😉. Tymczasem szykuje się na siatkarskie grzmoty i wielki siatkarski spektakl w finale siatkarskiego Pucharu Polski 👊!
*foto: fb/ Polska Siatkówka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz