Po awansie do turnieju finałowego Tauron Pucharu Polski, Asseco Resovia Rzeszów na rozpoczęcie 24 kolejki zmierzyła się w Iławie z Indykpolem AZS-em Olsztyn (1:3).
Spodziewałem się niełatwego i ciekawego spotkania i takie ono było, choć pierwszy set tego nie zapowiadał. "Wilki" podziurawiły przyjęcie gospodarzy swoją zagrywką niczym szwajcarski ser oraz "gasili im światło", co skończyło się pogromem (do 14). I choć wydawało się, że mecz pójdzie z przysłowiowej górki, bo choć przegrywali różnicą trzech punktów to, zdołali odrobić straty i wygrać II seta. W partii numer trzy podopieczni Javiera Webera już nie popełnili tego błędu, co w II secie, co zwiastowało jeszcze większe emocje w IV partii. Takie rzeczywiście były, bo podopieczni Giampaolo Medei podawali gospodarzom rękę, za sprawą błędów własnych, lecz z tego nie skorzystali, by doprowadzić do tie-breaka. A może powiem inaczej to po naszej stronie na parkiecie występuje Torrey DeFalco (25 pkt/ 1 as/ 3 boki/ 60% atak). To już kolejne spotkanie, gdzie amerykański przyjmujący pokazuje, że jest prawdziwym liderem "wilczej watahy". I to w dużej mierze dzięki niemu, a także grze Fabiana Drzyzgi pierwszym tempem z naszymi "elektrykami", nie straciliśmy punktów w tym spotkaniu. Oczy bolały mnie od patrzenia, jak gra prawe skrzydło, za każdym razem, gdy piłkę do ataku dostawałem Maciej Muzaj, zadawałem sobie pytanie: Trafi czy też nie? I choć statystyki ma całkiem niezłe to i tak stresu było. Podobna rzecz się miała z drugim naszym przyjmującym Klememem Cebuljem. Który zagrał bardzo słabe spotkanie, w każdym z siatkarskich elementów, tym oto sposobem mieliśmy debiut w "pasiastych" barwach Mauricio Borgesa, który jakoś neutralnie odebrałem, może dlatego, iż było to zbyt krótki epizod, by oceniać. Natomiast bardzo ucieszyło mnie wejście na parkiet Tomasza Piotrowskiego, który dotychczas rozegrał tylko cztery sety w tym sezonie. I choć był dla naszego Kapitana ostatnią opcją w ataku to, ja pochwalę go, za grę w obronie, bo po Jego obronie zdobyliśmy cenny punkt w kontrataku. I mam nadzieję, że to jednorazowy "wybryk" włoskiego szkoleniowca. I będziemy młodego utalentowanego przyjmującego oglądać częściej na parkiecie.
Na koniec chciałbym pogratulować akademikom z Olsztyna walki w tym spotkaniu, a zespołowi z Rzeszowa przypomnieć, że mecze wygrywa zespołowo, a nie indywidualnościami. Indywidualności mogą w innych meczach nie wystarczyć, ale trzy punkty przywiezione z Iławy do Rzeszowa cieszą!
*foto/strona internetowa klubu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz