niedziela, 21 grudnia 2025

Czego brakuje "Wilkom" Massimo Bottiego🤔? Czyli co wiemy o Asseco Resovii Rzeszów na półmetku PlusLigi.

Choć nie wszystkie drużyny PlusLigi mają już ten ligowy półmetek za sobą To Asseco Resovia Rzeszów już tak. Czy jej kibice mogą go uznać za udany? O to jest pytanie.

Pytanie, które zadają sobie kibice drużyny z Podpromia od zarania siatkarskich dziejów, co sezon na półmetku ligi 😉 .
Choć widać różnicę między miejcem w tabeli między zeszłym, a obecnym sezonem na półmetku ligi (9 zwycięstw, 4 porażki) i najprawdopodobniej drużyna z Rzeszowa, zajmie 6 miejsce na jej półmetku. To, jednak pewne trupy z tej szafy na rzeszowkim Podpromiu nadal wypadają 😎 . Na papierze wszystko zgadzało i na ławce trenerskiej, odkąd poznaliśmy w trakcie minionego sezonu, poznaliśmy "nowe szaty" rzeszowskiej Asseco Resovii Rzeszów. Papier wszystko przyjmie jednak to na siatkarskim parkiecie, ma wyglądać - wszyscy widzimy, jak to wygląda w praktyce. Jak napisałem, widać w tym rękę włoskiego trenera to, ja i tak, mam mieszane uczucia😉. Bo drużyna z Rzeszowa potrafiła zagrać kapitalne mecze z Warszawą, Lublinem i Bełchatowem, zagrać konsekwentnie, w każdym diatkarskim elemencie (dla mnie ich trzy topowe mecze, jak dotąd😍). By przegrać choćby z dużo słabszym na papierze Jastrzębskim Węglem i podawać rywalom rękę błędami własnymi.  A włodarze klubu podczas, niektórych meczów rzeszowskich, mają nasilenie objawów zespołu niespokojnych rąk i nóg 😋. Bo w nich widać brak instyktu rasowego zabójcy na siatkarskim parkiecie, by dobić przeciwnika w kluczowych momentach seta. A chyba 🐺 powinny go posiadać, ale przecież sam się wygra set i później mecz😂. Rywale jednak im pokazują, że w siatkówkę gra się do końca. Widać też, jak łatwo złamać drużynę z Podpromia w ciągu kilku minut oraz to, że nie potrafią grać pod presją wyniku i na na nią ondpowiednio reagować - pokazałby to choćby wczorajszy mecz w olsztyńskiej Uranii. Wynika to z tego (to jest tylko moje zdanie), nie jesteśmy w dalszym ciągu kolektywem, a indywidualnościami😉. Trzech zawodników meczów nie wygra, bo jak wiemy trzeba zaagażowania sześciu zawodników. Tymi trzema zawodnikami, którzy weszli do drużyny z Podpromia całym "pasiastym sercem", co ma potwierdzenie na siatkarskim parkiecie. A tymi bezwątpienia są: Marcin Janusz, Artur Szalpuk oraz Danny Demyanenko. Przez ostatnie lata widzieliśmy, jak rozegranie drużyny z rzeszowskiego Podpromia wyglądało - krótko mówiąc wołało o pomstę do nieba 😀 . Tak teraz do kreowania gry rzeszowskich 🐺można nie mieć zastrzeżeń (ja osobiście nie mam😊). Podobnie, jak wypełniania obowiązków Kapitana, jest Kapitanem przez duże "K". Popularny "Szalupa" daje nie tylko mnóstwo pozytywnej energi, ale i jakość w ataku na lewym skrzydle - czyli transfer, jak najbardziej z 🔥. Podobnie, jak transfer kanadyjskiego środkowego, który bawi się z rywalami po drugiej stronie siatki, w każdym siatkarskim elemencie💪. Jak dla mnie najlepszy transfer do PlusLigi. Warto też wspomnieć o trójce rzesowskich libero, którzy są ostoją w przyjęciu i obronie. Niestety tak pozytywnie nie mogę ocenić, jak na razie transferu Mateusza Poręby do Rzeszowa. Widać, że "Pasiak" mu ciąży i stracił on sporo na swoich siatkarskich "kwitach" i może on osobiście, zapłacić tym, że będzie, miał wolne wakacje, bo nie zagra on w kadrze Nikoli Grbicia. I osobiście czekam na powrót do gry Dawida Wocha 😊. Patrząc na postawę Karola Butryna, Klemena Cebulja i Yacine Loutali, odnoszę wrażenie, że przed poszczególnym spotkaniem, losują jaki mecz, mają zagrać. Bo ich postawy można by określić czarne czerwone 😎.
Czekamy na dalsze siatkarskie emocje z rzeszowskimi 🐺w rolach głównych (oczywiście chciałoby się te pozytywne). A włoski szkoleniowiec ma o czym myśleć i nad czyn pracować. A przy tym my ich kibice, zachowajmy spokój, bo tylko on nas uratuje😄. Ja w dalszym ciągu wierzę w moc Massimo Bottiego i naszego Kapitana💪. Może wyjdę na siatkarskiego błazna, który ciągle wierzy w swój klub, ale przecież jej oddałem serce swe😍. I tak się zastanawiam (który to już raz), czy po tym wpisie, zostanę wpuszczony na rzeszowskie Podpromie 👊.

*foto: www. plusliga.pl


 

sobota, 20 grudnia 2025

Wojciech Sawicki Życie na kółkach - moja recenzja.

Światu osób z "pakietami szczęścia", czy też osobom, które sympatyzują z tym światem, raczej autora przedstawiać nie trzeba. Jednak to zrobię, bo blog jest skierowany nie tylko do osób z niepełnosprawnościami. Wojciech Sawicki od urodzenia zmaga się z Dystrofią Mięśniową Duchenne'a, czyli na chorobę, na którą nie ma skutecznego lekarstwa. Jest jednym z najbardziej znanych influencerów wśród osób z niepełnosprawnością. Prowadzi słynący z ciętych  wypowiedzi z dużym dystansem do swojego życia z "pakietem sszczęścia" oraz świata osób z niepełnosprawnością fanpage Life On Wheelz
Jak wiecie, albo i nie, że lubię sięgać po prozę, na której kartkach jest "pakiet szczęścia". Tak w przypadku tej książki miałem pewne obawy, by po nią sięgnąć. Zwyciężyła ciekawość, bo jak dotąd nigdy nie miałem bliższego kontaktu z osobą z tego rodzaju niepełnosprawnością i zamiłowanie do tego rodzaju  literatury. "Połknąłem ją" w zaledwie kilka dni 😊. Autor opowiada o nierównej walce ze swoją chorobą, na każdej płaszczyźnie życia poprzez retrospekcje, czyli także od najmłodszych lat. Gdzie zanim poznał druzgocącą prawdę, co tak naprawdę osłabia jego ciało, musiał usłyszeć od lekarzy wiele gorzkich słów. To wszystko sprawiało, że nie mógł on cieszyć się dzieciństwem tylko i wyłącznie na swoich warunkach, bo w dużej mierze te warunki dyktowały obowiązki, które miały, jak najdłużej zachować jego sprawność. Sprawność, która i tak z czasem, została odedrana przez bezkompromisowego przeciwnika, czyli nieuleczalną chorobę - jednym słowem life is brutal😒. Wiązało się to także z buntem, ale i bólem nie zawsze fizycznym, co jest całkowicie zrozumiałe, bo każdy sprawny inaczej chciałby być zdrowy i czerpać z życia pełnymi garściami. Sam to przeżywałem dopóki nie pokochałem swojego "pakietu szczęścia" w pełni i niezrozumiałem, że Mogę, Potrafię, Działam💚. 
Jak już wspomniałem we wstępie, czytając tę książkę, miałem mieszane odczucia i o nich Wam teraz napisze, czym mogę wywołać kontrowersje - trudno. Zacznę od tego, co jest pozytywne, bo taki już jestem, że patrzenie na wszystko z czym się mierze i na wszystko, co mnie otacza, zaczynam patrzeć od pozytywów. Tego wszystkiiego nauczyło mnie bycie benificjentem Fundacji Aktywnej Rehabilitacji 🫶. Książka, jak jej autor i podmiot liryczny w jednym pokazuje, że niemożliwe nieistnieje nawet z takim "pakietem szczęścia". Co może być "zapalnikiem" w pozytywnym słowa znaczeniu dla wielu osób z niepełnosprawnością w podobnej sytuacji, co autor. I choć nierozumiem do końca z czym musi się fizycznie zmagać autor, bo mój "pakiet szczęścia", charakteryzuje się czymś zupełnie innym. To chylę czoła za to, że chce być tak aktywnym społeczeństwoie, a przy tym tak dzielnie walczy o nasze prawa w nin i często mówi o ableiźmie. Co nie jest wcale łatwe, bo przez swój "pakiet szczęścia", "wziął ślub" z respiratorem. I teraz mogę wywołać kontrowesję 😏. Czytając tę ksiązkę odniosłem wrażenie (choć mogę się mylić), iż Wojtek w dalszym ciągu w pełni niezaakceptował swojej niepełnosprawności, choćby dlatego, że bardzo częśto wspomina o ableiźmie. Czemu się wcale nie dziwię, bo to jest czasem mission impossible. Z kartek książki, aż krzyczy narcyzm oraz chęć bycia w blasku fleszy - w sumie życie w dużym mieście, rządzi się swoimi prawami. Z racji tego, że Wojtek Sawicki studiował filozofię to w książce, nie brakuje takich terminów, jak choćby wspomniany przeze mnie ableizm, czy fragmentów artykułów społeczno-psychologicznych. Może to być trudne do zrozumienia dla przeciętnej osoby z niepełnosprawnością, bo nie każdy, ma ukończone studia, czy jest humnistą 😉.
Reasumując książkę polecam, każdemu nie tylko posiadaczom "pakietów szczęścia", bo społeczeństwo edukować trzeba. Łamać przy tym stereotypy oraz pokazaywać, że w społeczeństwie, jest miejsce, dla każdej osoby z niepełnosprawnością. I ma ona takie same prawa, jak osoba pełnosprawna.   

*foto: www.empik,com  

 

niedziela, 14 grudnia 2025

Moc ataku Asseco Resovii Rzeszów pokonała Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa.

Asseco Resovia Rzeszów wróciła do walki o ligowe punkty po walce o punkty w siatkarskiej Lidze Mistrzów. W 11 kolejce PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów podejmowała u siebie Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa (3:1).

Kibice obu ekip przed tym spotkaniem zadawali sobie pytanie: Czy w tym meczu nastąpi przełamanie? Obie ekipy przystąpiły do tego meczu serii porażek, mniej kolorowa sytuacja jest w klubie spod Jasnej Góry. 
Ljubomir Travica zapewne przyjechał na Podpromie z zamiarem, zrobienia psikusa drużynie, którą wprowadzał na siatkarskie salony. Choć po III secie, gdzie Asseco Resovia Rzeszów, podała rywalowi rękę, bo przecież mecz się sam dogra i punkty same do ligowej tabeli się dopiszą 😂. To świadczy o niczym innym jak o tym, że zespół z Rzeszowa, nie potrafi zakończyć seta czy też meczu na swoich warunkach 😎. To spowoduje nic innego jak nasilenie zespołu niespokojnych rąk i nóg u włodarzy drużyny z Podpromia 😋. A mówiąc całkiem serio to zjawisko w drużynie z Rzeszowa, w dalszym ciągu może martwić kibiców drużyny z Podpromia. I choć w końcowym rozrachunku 3 punkty zostały na Podpromiu, dzięki mocy swojego ataku.
To na miejscu jest pytanie: Co Asseco Resovia Rzeszów zrobiłaby bez Artura Szalpuka? Który swoją siłą, a także techniką, rozbijał rywali z lewego skrzydła (czasem z niełatwych piłek) 💪. Reprezentant Polski w tym spotkaniu zdobył 23 punkty w tym blok, atakował z 71% skutecznością w ataku. I choć był on wspierany w ataku przez swoich kolegów ze skrzydeł i środkowego  
Danny Demyanenko. To statuetka MVP dla "Szalupy" w pełni zasłużona 👏. Niestety może martwić fakt, iż Marcin Janusz nie mógł liczyć na efektowną grę Mateusza Poręby, niestety jego transfer do Rzeszowa i jego dyspozycja. Może spowodować, iż go nie zobaczymy w przyszłym sezonie w barwach reprezentacji Polski, bo są od niego lepsi (choćby Bartłomiej Lemański.
Przed drużyną z Rzeszowa dwa trudne mecze na północy Polski najpierw w Elblągu, a później w Olsztynie. Czyli niełatwe spotkania, a przecież trzeba walczyć o jak najlepsze miejsce w tabeli PlusLigi przed ćwierćfinałem Tauron Puchar Polski. Jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni w dalszym ciągu siatkarze Massimo Bottego, mają nad czym pracować.   

*foto: fb/ Asseco Resovia Rzeszów
 

czwartek, 11 grudnia 2025

Szable "Jurajskich Rycerzy" zadźgały rzeszowskie "Wilki" w Champions League.

Już na starcie rywalizacji w grupie D siatkarskiej Ligi Mistrzów byliśmy świadkami siatkarskich derbów Polski. W Sosnowcu Aluron CMC Warta Zawiercie mierzyła się z Asseco Resovią Rzeszów (3:1).

Nadzieje kibiców rzeszowskich "Pasów" na zwycięstwo swoich idoli w tym spotkaniu. Zapewne opierały się na przysłowiu, że puchary rządzą się swoimi prawami. 
I rzeczywiście miały one potwierdzenie w I secie😊. Choć zakończył się on grą na przewagi i wymianą ciosów z obu stron. To nie brakowało momentów, gdzie Asseco Resovia Rzeszów narzuciła zespołowi trenera Winiarskiego swój styl gry. Co sprawiało, że kibice z Zawiercia mieli nietęgie miny, a kibice z Rzeszowa, przecierali oczy ze zdumienia. Jak mniej więcej od połowy seta wsparciem dla Artura Szalpuka był nieomylny Karol Butryn. To wszystko dawało nadzieję na udany "na dziko" start Asseco Resovii Rzeszów w siatkarskiej Champions League. Choć w II secie również drużyna Massimo Bottiego próbowała walczyć to, została złamana tym nieobliczalnym elementem siatkarskim, jaki jest blok. Najwyraźniej "Jurajscy Rycerze" postanowili zrobić sobie dobry trening przed klubowymi Mistrzostwami Świata 😎. Tym samym zaczęło się pokazywanie charakteru przez drużynę z Zawiercia. Charakteru, który pozwolił poprawić swoją grę w ataku, poprzez cierpliwą grę w tym elemencie. Nie brakowało mądrych obić o blok i gry w obronie i asekuracji, co pozwalało ponowić akcje w ofensywie, po których "Wilki" nie miały czego zbierać. A niekwestionowanym liderem Aluronu CMC Warta Zawiercie był Bartłomiej Bołądź💪. A to wszystko zaczęło się od odrzucenia "Wilków" od siatki za sprawą zagrywki, która jak wiemy, odgrywa ona niebagatelną rolę w siatkówce. Skutkowało to żonglowaniem przyjmujących przez włoskiego szkoleniowca "Pasów", które nic nie wniosło. Drużyna z Podpromia ma kasę, ale nie ma przyjęcia i przyjmujących, a także drużyny 😋. Swoje topowe "kwity" pokazał "Bieniu" oraz "Kwolo". Zakończę sarkastycznym pytaniem:  Może graczy z Rzeszowa paraliżowała obecność Nikoli Grbicia za bandami reklamowymi?

*foto: fb/Asseco Resovia  Rzeszów

niedziela, 7 grudnia 2025

Przepis trenera Kowala i klątwa Jastrzębskiego Węgla na Asseco Resovie Rzeszów nadal działa!

Tak w skrócie można by podsumować wyjazd Asseco Resovii Rzeszów do Jastrzębia-Zdroju w ramach 10 kolejki PlusLigi (3:0).

Do wczorajszego spotkania drużyna z Rzeszowa od 17 spotkań nie wygrała z drużyną z województwa śląskiego. Dodając do tego patent, jaki trener Andrzej Kowal posiada na rzeszowskie "Pasy" - już niejednokrotnie drużyny prowadzone przez niego, pokonywały drużynę z Podpromia. Rzeszowscy kibice mieli jednak nadzieje, że tym razem ta klątwa zostanie przełamana, a patent trenera Kowala straci swoją moc, bo przecież składy obu drużyn na papierze to dwa siatkarskie bieguny. Cóż po wczorajszym spotkaniu kibice "Pasów" muszą żyć nadzieją do co najmniej rewanżowego spotkania obu drużyn😉. Wciąż dla rzeszowskiego środowiska męskiej siatkówki po tym meczu, prawda jest brutalna — gra siatkarski kolektyw, a nie gwiazdy😋. Po tym, co działo się w pierwszych II setach, miałem wrażenie, że siatkarze Massimo Bottiego, przyjechali do hali w Jastrzębiu-Zdroju jedynie fajnie spędzić czas, a nie grać o punkty do ligowej tabeli😊. Inna sprawa, że zostali do tego zmuszeni przez zagrywkę gospodarzy, która odrzuciła  🐺 od siatki. Co ułatwiło Benjaminowi Toniuttiemu, rozgrywanie wszystkimi strefami, a jego przesunięte krótkie grane tyłem ze swoimi środkowymi palce lizać 😍. Takie komfortu w kreowaniu gry swojego zespołu, nie miał Marcin Janusz, bo gra jego lewoskrzydłowych w skrzydłowych w elemencie przyjęcia, delikatnie mówiąc na to, nie pozwalała. W ataku nie wyglądało to wcale lepiej, bo świetnie w ekipie gospodarzy działał pasywny blok, co skutkowało  widowiskowymi kontrami, czy efektownym "gaszeniem światła" "Pasom". Nicolas Szerszeń, Michał Gierżot i Łukasz Kaczmarek, udzielili im niezłej lekcji siatkówki z tego, jak powinno się atakować i dawać siatkarską jakość swojej drużynie💪. Po raz kolejny się zastanawiam, co w drużynie z Rzeszowa, robi Klemen Cebulj,  Karol Butryn oraz Yacine Louati, którzy we wczorajszym spotkaniu po raz kolejny potwierdzili, że nie grają na tym poziomie, który się od nich oczekuje. Trzeba powiedzieć otwarcie, są przereklamowani, a ich gwiazdorski blask już dawno zbladł 😀. Lukáš Vašina swoim wejściem w III secie pokazał, że zasługuje na to, by częściej, pojawiać się w składzie😉. Nie będę ukrywał, że darzę dużą sympatią lewoskrzydłowych Jastrzębskiego Węgla i cieszy mnie ich dobra gra we wczorajszym spotkaniu 😊. Michał Gierżot, jak i Nicolas Szerszeń zagrali bez respektu dla rzeszowskich gwiazd.
Może cieszyć zwłaszcza postawa Michała Gierżota, na którego wciąż wielu kibiców liczy w kontekście występów w biało-czerwonych barwach 😊. Przyjmujący drużyny prowadzonej przez trenera Andrzeja Kowala we wczorajszym spotkaniu zdobył 15 punktów/ 2 asy/ 2 bloki atakował z 52% skutecznością. Prezentując przy tym niemały wachlarz możliwości w tymże elemencie, dodając do tego grę w przyjęciu na poziomie 52%. Czy ten mecz spowoduje, że znów znajdzie się w orbicie zainteresowań trenera Nikoli Grbicia? 
Co z tego, że Artur Szalpuk niemalże w pojedynkę, dał nadzieję "pasiastym" kibicom na IV seta. Jak jego koledzy doprowadzili do tego, że mieliśmy siatkarskie deja vu z meczu obu ekip sprzed dwóch lat. Ekipa ze Śląska wyprowadziła z błędu ekipę z Podkarpacia, że samo się nie  wygrywa 😂. Pokazując, że gra się do końca oraz że siatkówka to gra zespołowa, a nie wysokość kontraktów.
Widząc to jak Asseco Resovia Rzeszow, zaprezentowała się wczoraj. To sądzę, że w środę, w Sosnowcu, będzie powtórka z zimnego prysznica, z Jastrzębia-Zdroju 😉.

*foto: pochodzą z różnych stron
    

 

środa, 3 grudnia 2025

Beniaminek z Chełma przestraszył się gwiazd z Asseco Resovii Rzeszów?

Asseco Resovia Rzeszów odrabiała siatkarskie zaległości z 4 kolejki PlusLigi. Na wyjeździe mierzyła się z beniaminkiem naszej ligi  InPost CHKS CHEŁM (0:3).

Czy na przykładzie dwóch ostatnich zwycięskich meczów Asseco Resovii Rzeszów możemy powiedzieć, że wykrystalizował się pierwszy skład "Pasów"?
Po pierwszym secie, gdzie gracze w czarnych strojach grając płynnie, bawili się siatkówką — wydawać się mogło, że gracze beniaminka, pójdą szybko pod prysznic😎. Nic bardziej mylnego, w kolejnych dwóch partiach, zespół z Rzeszowa, choć je wygrał to, musiał się sporo natrudzić — stwierdził, że samo się wygra. Skutkowało to tym, że zobaczyliśmy sporo fajnej gry po stronie graczy z Chełma m.in. sporo gry pierwszym tempem od II seta, którzy jednak w decydujących momentach, bali się wygrać i oddawali pole silniejszemu rywalowi. Od tego też seta z akcji na akcje gasł Karol Butryn, a także z MVP meczu sobotniego Klemen Cebulj.
Ostoją drużyny z Rzeszowa w tym spotkaniu był Artur Szalpuk MVP, który z premedytacją bawił się z blokiem rywala. Popularny "Szalupa" zdobył 12 punktów w tym jeden as, atakował ze 92% skutecznością. Był on nie tylko pewniakiem Marcina Janusza na lewym skrzydle, ale także pewnym punktem w przyjęciu zagrywki rywala - 52% pozytywnego przyjęcia. Kolejną pewną strefą do gry dla Marcina Janusza był środek siatki. Mateusz Poręba potwierdził swoją zwyżkującą formę, którą zasygnalizował w meczu ze Skrą, w meczu z beniaminkiem, z Chełma. Wychowanek AKS-u Rzeszów zdobył 12 punktów w tym jeden as i 4 bloki, atakował z 88% skutecznością. Mniej wykorzystywany przez Marcina Janusza w tym spotkaniu punktów, był 
Danny Demyanenko. Zdobył 8 punktów w tym 2 asy i 2 bloki, atakował z 80% skutecznością.
Nawet tak trudne mecze z tak stronniczym komentarzem Pana Macieja Jarosza, trzeba umieć wygrywać 😋.

*foto pochodzą z różnych stron
      

niedziela, 30 listopada 2025

Ogień na parkiecie rzeszowskiego Podpromia, czyli siatkarski klasyk dla Asseco Resovii Rzeszów!

Siatkarski klasyk czy święta wojna, ilu kibiców tyle nazw. Wczoraj na rzeszowskim Podpromiu Asseco Resovia Rzeszów rozgromiła PGE GiEK Skra Bełchatów (3:0).

Ten mecz od zawsze elektryzuje siatkarskie środowisku w PlusLidze, tak było też i wczoraj😍. Elektryzował też pojedynek Kapitanów obu drużyn na pozycji rozgrywającego.  Kibice drużyny z Podpromia przed tym spotkaniem zadawali sobie pytanie: Czy Asseco Resovia Rzeszów wróci na zwycięskie tory po dwóch ligowych porażkach z rzędu?
Od pierwszego gwizdka sędziego było widać, że zespół gospodarzy, wybiegł na to spotkanie zdeterminowany i ma ochotę "przepędzić" bełchatowskie "Pszczoły" z rzeszowskiego Podromia. Zespół trenera Stelmacha ułatwiał grę 🐺 z Podpromia w tym spotkaniu swoją zagrywką. Czyli całkowicie odwrotnie niż zespół Massimo Bottiego, który odrzucił zespół z Bełchatowa od siatki, zmiennością swojej zagrywki. Dzięki takiemu stanu rzeczy Marcin Janusz mógł bawić się w rozgrywanie na czystej siatce i pytać rywali, z której strefy, chcą zostać zaatakowani 😎. Nie brakowało widowiskowych ataków z 6 strefy, czyli tzw. pipe'ów.
Siatkarskim goatem we wczorajszym spotkaniu po stronie gospodarzy był bez wątpienia Klemen Cebulj, który od początku spotkania kipiał energią na lewym skrzydle i w pełni zasłużenie zgarnął statuetkę MVP💪. Potwierdzają to statystyki 17 punktów/ 2 asy, 63% skuteczność ataku.
W poczynaniach ofensywnych nie był osamotniony, bo miał on wsparcie ze skrzydeł: Artur Szalpuk 8 punktów/as, 62% skuteczność ataku. Karol Butryn 12 punktów/ 2 asy/2 bloki, 56% skuteczność ataku. Nasz Kapitan nie bał się także korzystać z "usług" naszych środkowych, Danny 
Demyanenko to siatkarski goat "Pasów" od początku rozgrywek, we wczorajszym siatkarskim klasyku, bełchatowianie bezradnie patrzyli na jego grę - 10 punktów/as i blok, 80% skuteczności ataku. Czy wczorajszy mecz był przełomowym dla Mateusza Poręby? Wskazywały na to jego statystyki z wczorajszego meczu. Środkowy reprezentacji Polski i Asseco Resovii Rzeszów zdobył 7 punktów/ 2 bloki, 83% skuteczność ataku. A jego "gwóźdź" w ataku wbity w parkiet rzeszowskiego Podpromia, III secie, nie mam pytań💪. Ta efektowna i efektywna gra w ataku Asseco Resovii Rzeszów we wczorajszym siatkarskim klasyku. To zasługa fenomenalnej gry w obronie (27). Obronie, po których podopieczni Massimo Bottiego wyprowadzali zabójcze dla Bełchatowian kontrataki.

*foto: pochodzą z różnych stron
 


 

piątek, 28 listopada 2025

Jakub Kochanowski "ubierze zbroję " "Jurajskiego Rycerza"😯!?

PlusLiga rozpędziła się na dobre, a Aluron CMC Warta Zawiercie buduje siatkarskie imperium na przyszły sezon ligowy 😱!

Po rozgrzaniu do czerwoności siatkarskiego środowiska newsem jakoby po sezonie spędzonym w Turcji. W przyszłym sezonie ligowym, w barwach drużyny z Zawiercia, miał zagrać Tomasz Fornal. Kuba Balcerzak postanowił wczoraj na swoim X, wypuścić kolejnego newsa transferowego, dotyczącego drużyny prowadzonej przez trenera Michała Winiarskiego. Siatkarski statystyk podaje jakoby do Tomasza Fornala w sezonie ligowym 2026/27, miał dołączyć jego roommate z sezonu reprezentacyjnego środkowy  Jakub Kochanowski (i podobno kontrakt już jest podpisany). Choć po ostatnim meczu ligowym PGE Projektu Warszawa można się zastanawać czy "Kochan" jest na pewno środkowym 😂. Zdobył on 22 punkty - 15 atakiem, 3 blokiem i 4 zagrywką💪. "Kochana" nikomu przedstawiać nie trzeba to środkowy ze światowego topu. Na każdej imprezie w koszulce z "Orzełkiem" na piersi, nie dość, że prezentuje poziom, do którego nas przyzwyczaił😍. To jeszcze ląduje w drużynie marzeń turnieju lub jest wybierany jego MVP 💪. Tak więc chyba nikogo nie dziwi taki ruch Pana Prezesa Kryspina Barana, który sukcesywnie w Zawierciu, buduje zespół, który ma nie tylko zawojować polskie parkiety, ale też europejskie i światowe. Ligowym rywalom "Jurajskich Rycerzy" robi się ciemno przed oczami, bo jak tu się przebić przez blok "Bienia" i "Kochana"😋. A ich przesunięte krótkie z piłek od Miguela Tavaresa będą siatkarską maestrią 😍. Nikogo takie ruchy transferowe drużyny z Zawiercia nie powinny dziwić, skoro na ich koszulkach są emblematy sponsorskie Orlenu 😋. 
Jeśli plotki dotyczące Fornala i Kochanowskiego okażą się prawdą. To nie wiem, czy w tym zawierciańskim "kurniku", pomieszczą się fanki obu filarów reprezentacji Nikoli Grbicia 😀. Bądź co bądź "Forni" i "Kochan" to nie tylko gwarancja jakości siatkarskiej, ale i marketingowej 😉.  

*foto: fb/ Polska Siatkówka
 








 

czwartek, 27 listopada 2025

Z Lublina do Rzeszowa!? Vice Mistrz Świata na Podpromiu!?

Asseco Resovia Rzeszów słynie z tego, iż robi swoim kibicom prezenty mikołajowe w postaci zawodników, którzy w przyszłym sezonie, zagrają na rzeszowskim Podpromiu.

Można rzec tradycja, została podtrzymana, co prawda dopiero kolejek ligowych za nami — a już kibice rzeszowskich  "Pasów" otrzymali newsa transferowego, o tym, kto ubierze "Pasiaka", w sezonie ligowym 2026/27.
Jak podaje Jakub Balcerzak na swoim profilu, na X (który niemal zawsze ma rację😀). Jednym z filarów rzeszowskiego środka ma być bułgarski środkowy Aleks Grozdanow. Który swoimi występami w zeszłym sezonie ligowym bardzo mocnym  ogniwem zespołu z Lublina. I tym samym przyczynił się do historycznego Mistrzostwa Polski dla Bogdanki LUK Lublin. Zdobył aż 317 punktów (62% skuteczności i 50% efektywności ataku), ale jak na środkowego  bloku przystało.  99 razy  „gasił światło” rywalom i 90 wybloków sprawiło, że średnio na set punktował w tym elemencie 2,54 razy. Swoją dyspozycję z zeszłego sezonu ligowego potwierdził także w barwach narodowych, z Filipin razem ze swoją reprezentacją przywiózł srebrny medal Mistrzostw Świata. Bułgarski środkowy kontynuuje swą dobrą passę na plusligowych parkietach — w dotychczasowych spotkaniach zdobył 90 punktów. Jest moc 💪. Doniesienia transferowe rodzą wśród kibiców z Podpromia kilka pytań😎. Czy to oznacza, że i w następnym sezonie ligowym na stołku trenerskim Asseco Resovii Rzeszów w dalszym ciągu zasiadał będzie Włoch Massimo Botti? To, by oznaczało, że nie podzieli losu swoich rodaków (niektórych), którzy w przeszłości, zasiadali na tym gorącym stołku😋. Jak w przyszłym sezonie będzie wyglądać formacja środkowych rzeszowskich  🐺? Ważny kontrakt na przyszły ligowy sezon ma jedynie Dawid Woch, który, jak na razie mecze swojej drużyny, ogląda zza band reklamowych rzeszowskiego Podpromia. I ostatnie pytanie, które pewnie będą sobie zadawać kibice. Czy transfer bułgarskiego środkowego do Rzeszowa nie będzie oznaczał jego spadku formy? Widzimy, co (jak na razie) stało się z Mateuszem Porębą😊. Ale, kto bogatemu zabroni 😁?  

*foto: strona internetowa PlusLigi
 

czwartek, 20 listopada 2025

Emocje, jak za dawnych lat. Walka i koniec serii zwycięstw Asseco Resovii Rzeszów.

W dniu wczorajszym na wypełnionym po brzegi rzeszowskim Podpromiu miało miejsce dokończenie 6 kolejki PlusLigi. Tamtejsza Asseco Resovia Rzeszów podejmowała ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle (2:3).

Asseco Resovia Rzeszów do wczorajszego spotkania była jedyną niepokonaną w ligowej stawce drużyną. Przed tym spotkaniem wiedząc jakim potencjałem dysponują obydwie ekipy, kibice "Pasów" zadawali sobie pytanie: Czy będzie to siatkarska wojna na miarę tych starć, kiedy to oba zespoły walczyły o Mistrzostwo Polski? Rzeczywiście emocje były, ale otwarcie powiem zwycięstwo gości z Kędzierzyna-Koźla, jest dla mnie niespodzianką.
Nie mogło być jednak inaczej, bo na przestrzeni całego spotkania to goście z Kędzierzyna-Koźla, prezentowali się lepiej i zasłużenie, wygrali to spotkanie. Sprowadzając do parteru "Pasów" swoją zagrywką, co pozwoliło im swobodnie rozgrywać pierwszą akcję lub ponawiać akcję po obronie, lub asekuracji. Warto wspomnieć o "murowanie siatki" gospodarzom. W przeciwieństwie do Marcina Janusza Quinn Isaacson, miał otwarte wszystkie strefy w ataku. A głównym egzekutorem "Reski", był Igor Grobelny MVP wczorajszego spotkania, który zdobył 19 punktów/as/4 bloki - 61% skuteczność w ataku. Przyjmujący ZAKS-y dołożył także 6 obron. Warto tutaj również wspomnieć o postawie środkowego Konrada Stajera, który we wczorajszym spotkaniu zdobył 17 puntów/4 bloki - 80% skuteczność w ataku.
Tego punktu dla drużyny z Rzeszowa mogło wcale nie być, bo jedyną pewną opcją w ataku dla Marcina Janusza, było posyłanie piłki w ataku do Yacine Louati, a także gra na środku siatki z Danny Demyanenko. Nie będę ukrywał, że coraz bardziej rozczarowuje mnie postawa Mateusza Poręby i czekam na powrót Dawida Wocha 😊. Massimo Botti nie bał się zawalczyć o punkty w tym spotkaniu i wpuścił  "z bazy" Jakuba Buckiego i Klemena Cebulja, który wzięli sprawy w swoje ręce i asami srwisowymi oraz atakami rozbijali blok rywala, doprowadzając do tie-breaka. A w nim samym próbowali razem z fantastycznym dopingiem kibiców, próbowali przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu💪😍, 
Dziękujemy za walkę, porażka jest częścią sportu. I czekamy na kolejne hitowe starcie, na rzeszowskim Podpromiu. A ono już w sobotę z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, będzie się działo 😋.

*foto: pochodzą z różnych stron
 

wtorek, 18 listopada 2025

Jednak w PlusLidze najlepiej, czyli czy Tomasz Fornal wróci do PlusLigi!? 😱

Początek siatkarskiego sezonu klubowego oznacza początek okna transferowego — taki mamy klimat Drodzy Kibice 😎.

Ten, kto się choć trochę bardziej interesuje tą dyscypliną, wie, że to nie tylko czysto siatkarskie emocje i zdobywane i trofea, ale też biznes i to niemały 😋. Tak więc, gdy siatkarze zaczynają walczyć w koszulce meczowej z herbem danego klubu, ich menadżerowie w gabinetach pracodawców (czyt. klubowych prezesów), dopinają ilość 0 w ich kontraktach na przyszły sezon ligowy. Bo przecież, kto pierwszy ten lepszy 😉.
Zaczęło się! Wczoraj internet rozgrzał siatkarski news na X od Jakuba Balcerzaka (który raczej fake newsów nie sprzedaje😊). Jakoby w sezonie ligowym 2026/27 "zbroję" "Jurajskiego Rycerza" miał ubrać Tomasz Fornal. Nie byłoby nic w tym dziwnego, bo jeden z najbardziej rozpoznawalnych siatkarzy świata i filar reprezentacji Nikoli Grbicia, który zaczął roczny kontrakt w tureckim Ziraat Volley i patrząc na statystyki, radzi sobie bardzo dobrze (nie mam tutaj na myśli statystyk jego vlogów na YouTube👀). Można by parafrazować przysłowie i powiedzieć wszędzie dobrze, ale w siatkarskim domu najlepiej. Wszyscy wiemy, że Prezes obecnego vice Mistrza Polski Pan Kryspin Baran, słynie z konsekwencji w budowaniu składu Aluronu CMC Warty Zawiercie i dodaje, co sezon wartościowe "klocki". Wszystko po to, by nie tylko zawojować PlusLigę, ale i siatkarską Champions League. Przypomnę, że w minionej edycji tych rozgrywek, zdobyli srebrny medal. A już za kilka tygodni będą walczyć o tytuł Klubowego Mistrza Świata. Jeśliby plotka okazała się prawdą to całe siatkarskie środowisko, nie tylko zawierciańskie, zadaje sobie pytanie: Którego z podstawowych przyjmujących w drużynie Michała Winiarskiego, miałby zastąpić "Forni"? Choć sam obstawiam, że podstawowa para przyjmujących wyglądałaby "Kwolo", "Forni" 💪. 
Powrót Tomasza Fornala na ligowe podwórko to nie tylko wartość siatkarska nie tylko dla drużyny z Zawiercia, ale i całej ligowej stawki. Wartość siatkarska to jedno, ale i magnes dla kibiców na trybuny, bo Tomasz Fornal to nie tylko świetny siatkarz, ale i produkt, na którym się zarabia😎. Więc wypadałoby, aby klub z Zawiercia, miał już nową halę. W przeciwnym razie obecną halę  w Zawierciu wypełnią jedynie fanki Tomasza Fornala 😀.
A tymczasem kibicujemy ligowej siatkówce i wypatrujemy kolejnych newsów transferowych👊.

*foto: fb/ Polska Siatkówka
 

poniedziałek, 17 listopada 2025

Nadal niepokonani siatkarski comeback Asseco Resovii Rzeszów w Lublinie!

W meczu 6 kolejki PlusLigi byliśmy świadkami hitu kolejki. Mistrz Polski u siebie podejmował na własnym boisku Asseco Resovię Rzeszów (2:3).

Przed meczem było wiadome tylko to, że będziemy świadkami pojedynków na pozycjach graczy obydwu zespołów. Kibice reprezentacji Polski zastanawiali się, który z reprezentacyjnych rozgrywających, będzie górą w tym starciu. Kibice drużyny z Podpromia zadawali sobie pytanie, czy ich drużyna nadal będzie jedyną niepokonaną drużyną w lidze po tym spotkaniu.
Po pierwszych dwóch wydawało się, że już w tym sezonie, nie będzie niepokonanych w PlusLidze. Bo choć zespół Massimo Bottiego dobrze grał w obronie i asekuracji to, zostawał zatrzymany przez najbardziej nieprzewidywalny siatkarski element, czyli blok. Do tego Mistrz Polski "kopał" z pola serwisowego. Efektem tego był zjazd "do bazy" Lukasa Vasiny, Artura Szalpuka i Mateusza Poręby, bo to oni byli głównie ofiarami bloku Mistrza Polski. A gra drużyny z Podpromia, głównie opierała się na skuteczności Karola Butryna, który w całym spotkaniu zdobył 27 punktów/ 2 bloki - 61% skuteczność w ataku. Taki stan rzeczy powodował nawrót objawów zespołu niespokojnych rąk i nóg u jednego z baronów drużyny z Podpromia 😃. Widać, że Massimo Botti nie chciał, by jego były zespół tak łatwo wywalczył "pełną pulę" w tym spotkaniu. I pokazał, że jest trenerem z przysłowiowymi jajami i nie boi się korzystać z głębokości składu swojej drużyny. Wszyscy wiemy, jak w przeszłości z tym bywało😉. I na boisku zobaczyliśmy Klemena Cebulja, Yacine Louati oraz Cezarego Sapińskiego, co okazało się lekiem na pokonanie Mistrza Polski. Można powiedzieć, że tym lekiem była też wytrzymałość fizyczna gospodarzy, którzy od III seta wyglądali jakby im, ktoś wyłączył wtyczkę od prądu. Nie chcę być złośliwy, ale Asseco Resovia Rzeszów w zeszłym sezonie miała ten sam problem, a trener od przygotowania fizycznego powędrował z Rzeszowa do Lublina 😋. Pojawienie się na placu gry słoweńskiego przyjmującego, odmieniło oblicze gry lewego skrzydła. Który nie bał się brać odpowiedzialności w swoje ręce i z premedytacją obijał ręce rywali 13 punktów/ blok - 44% skuteczność w ataku oraz 3 obrony 💪.
Tradycją "Pasów" w tym sezonie staje się gra Marcina Janusza z Danny Demyanenko (MVP), nie brakowało widowiskowej gry pierwszym tempem oraz bloków w wykonaniu środkowego  16 punktów/ 3 bloki - 87% skuteczność w ataku. 
 Nie mam pytań w pozytywnym słowa znaczeniu😍.  
Na koniec może się powtórzę, ale na taką grę Asseco Resovii Rzeszów czekaliśmy i wydaje mi się, że drużyna z Kędzierzyna-Koźla, ma się czego bać w środę.

*foto: pochodzi ze strony internetowej klubu
 

sobota, 8 listopada 2025

Lider pokonany! Asseco Resovia Rzeszów "wyszła z drzwiami" z hali Ursynów!

Czwarta kolejka PlusLigi już trwa, a w niej Asseco Resovia Rzeszów na warszawskim Ursynowie, zmierzyła się z tamtejszym Projektem (0:3). 
 
Tym spotkaniem podopieczni Massimo Bottiego rozpoczęli mecze z rywalami, którzy mają zweryfikować ich siatkarską jakość. Rzeszowscy kibice przed meczem z dotychczasowym liderem PlusLigi, zadawali sobie pytanie: Na co stać "Pasy" na warszawskim Ursynowie z niepokonanym, jak dotąd Projektem Warszawa?
Kibice liczyli na twarde męskie granie oraz dodające smaczku temu pojedynkowi, pojedynki graczy obu zespołów na poszczególnych pozycjach. Choć Asseco Resovia mówiąc kolokwialnie, "wyszła z drzwiami" z hali Ursynów i zapakowała je do autokaru i wróciła do Rzeszowa😀. To momentami w szeregi gości z Rzeszowa, wkradało się rozluźnienie i gospodarze, dochodzili do głosu. I przez chwile wydawało się, że ten mecz może potrwać dłużej niż trzy sety. To wygrywała zespołowość i charakter rzeszowskich 🐺. Zanim przejdę do tego, co zaważyło oprócz zespołowości drużyny z Rzeszowa w tym spotkaniu. To chcę pochwalić włoskiego szkoleniowca za to, że nie bał się grać zawodnikami, którzy stali "w bazie", co zresztą pokazało, że i w niej jest 🔥. Wciąż potwierdzają się moje obawy co do Karola Butryna i Klemena Cebulja, ale Kuba Bucki i Lukáš Vašina 💪. Chyba nikt przed sezonem nie myślał, że pierwszym libero w tym spotkaniu będzie Michał Potera, mając w składzie Erika Shoji i Pawła Zatorskiego. To pokazuje, że włoski szkoleniowiec, nie boi się korzystać z całego potencjału drużyny z rzeszowskiego Podpromia.  Siłą "Reski" w tym spotkaniu była szybkość rozegrania Marcina Janusza na skrzydła (chyba nikt mi nie powie, że Fabian Drzyzga i Gregor Ropret, rozgrywali szybciej😋), a także wykorzystywanie "kwitów" naszych środkowych. A jego flow z  Danny Demyanenko wprawia w osłupienie nie tylko kibiców z Rzeszowa, ale i z całej siatkarskiej Polski. Kanadyjski środkowy w czwartkowym spotkaniu zdobył 10 punktów z 77% skutecznością w ataku, dokładając do swojego występu siatkarskiego pancakes'a w jednym setów. Powiedzmy sobie szczerze Dawidowi Wochowi, będzie trudno wejść do podstawowego składu drużyny z Podpromia. Warto też wspomnieć o zagrywce hybrydowej naszego Kapitana, która siała szkody w przyjęciu gospodarzy
Ten mecz pokazał, że w spocie nie ma sentymentów, bo Artur Szalpuk pokazał włodarzom drużyny z Warszawy, że popełnili duży błąd, nie przedłużając z nim kontraktu  i został wybrany MVP spotkania😎. W taki o to sposób Asseco Resovia Rzszów ma lidera przez duże "L", w czwartkowym spotkaniu, kipiał energią i bawił się siatkówką na lewej flance rzeszowskiej Asseco Resovii 😉. "Szalupa" na Ursynowie był praktycznie, nie do zatrzymania, zdobył 16 punktów w tym 2 bloki z 54% skutecznością w ataku. To kipienie energii przełożyło się nie tylko na grę w ataku, ale i w obronie reprezentacyjnego przyjmującego - 7 obron.
Już za tydzień w niedzielę czas na kolejne męskie granie, bo Massimo Botti ze swoją drużyną pojedzie na "stare śmieci" - jednym słowem emocje gwarantowane 👊.

*foto: pochodzą z różnych stron

niedziela, 2 listopada 2025

Gorzowianie walczyli, ale pełna pula została na Podpromiu.

W meczu trzeciej kolejki do Rzeszowa przyjechał Cuprum Stilon Gorzów, wyjechał jednak bez punktów do ligowej tabeli (3:0).

Wielu kibiców mając w pamięci spotkania Asseco Resovii Rzeszów, z zespołem, z Gorzowa, którą to prowadził trener Andrzej Kowal (więc mogli się obawiać o wynik spotkania😉). Przyznam się szczere ja też się, bałem po tej mało przekonującej grze z drużyną, z Gdańska.
Widać nie potrzebnie, bo choć, w każdym z setów zespół w niebieskich, grał naprawdę dobrze — prezentując kilka widowiskowych zagrań, czy to zdobywając punkty bezpośrednio z pola serwisowego. To nie wystarczyło, bo  zespół Massimo Bottiego, w każdym z setów pokazywał, że interesuje go tylko pełna pula w tym spotkaniu. Widowiskowe akcje Matthisa Henno w ataku, nie wystarczały, bo rzeszowskie "Wilki" włączały  przysłowiowy piąty bieg, nie pozostawiając złudzeń rywalowi.
Co wyróżniało Asseco Resovię Rzeszów w tym spotkaniu? Na początek będzie trochę sarkazmu 😎. Może dla naszego atakującego mecz powinien, zaczynać się od II seta. Bo ewidentnie Karol Butryn ma problem z "zalogowaniem się" do gry od pierwszej piłki. Rzeszowskie "Pasy" od pierwszej piłki spotkania wywierały presję na rywalu swoją różnorodną zagrywką. Dodajmy do tego grę w obronie, które "Reska" zamieniała na punkty w kontrataku. Kolejne dobre spotkanie w elemencie przyjęcia (58 %) i obronie (6) rozegrał Klemen Cebulj, dołożył także 9 punktów. Słoweński przyjmujący najwyraźniej zrozumiał, iż lepiej dobrze grać niż stać "w bazie"😋. 
Jednak to Artur Szalpuk pokazał, że potrafi być liderem  🐺 we wczorajszym spotkaniu, brał ciężar gry w ataku na swoje barki. Zdobył 13 punktów/ 2 asy, 63% atak, dokładając 4 obrony. Jednym słowem lider przez duże "L". Jak na razie drużyna z Podpromia ma dwa znaki rozpoznawcze: pierwsza to presja z pola serwisowego, drugi to gra pierwszym tempem "Elvisa" z naszymi środkowymi. Tego widowiskowego elementu także nie zabrakło wczorajszego wieczoru. Obaj nasi środkowi nie tylko "gasili światło" rywalom, ale także prezentowali widowiskowe akcje w ataku. Jednym słowem jest dobre flow naszego Kapitana z naszymi środkowymi💪.
Pozycja w tabeli i ilość zdobytych punktów cieszą, ale od najbliżej kolejki poprzeczka idzie, bowiem Asseco Resovia Rzeszów, uda się do Warszawy, by zagrać z liderem ligowej tabeli, który gra rewelacyjnie i widowiskowo. Tak więc będzie to prawdziwy sprawdzian jakości dla rzeszowskich "Pasów" 

*foto: fb/ Asseco Resovia Rzeszów


 

poniedziałek, 27 października 2025

Emocjonująca inauguracja sezonu na Podpromiu i zwycięski tie-break gospodarzy.

Po wygraniu na inaugurację sezonu PlusLigi w Suwałkach. W meczu 2 kolejki Asseco Resovia Rzeszów inaugurowała sezon we własnej hali, a jej przeciwnikiem był Energa Trefl Gdańsk (3:2).

Kibice, którzy zdecydowali się spędzić niedzielny wieczór w hali Podpromie. Zapewne nie żałowali, bo zobaczyli dobry mecz... w wykonaniu gości z Gdańska. Którzy momentami prezentowali się dużo lepiej niż grający falami zespół gospodarzy. Bo choć to ostatecznie podopieczni Massimo Bottiego, wyszli zwycięsko w tie-breaku, lecz w dużej dzięki błędom własnym zespołu prowadzonego przez trenera Mariusza Sordyla. To jego zespół zasługiwał na zwycięstwo w tym spotkaniu.
Zespół, który  potrafił wywrzeć presję na rywalu swoją grą w polu serwisowym, a ich atakujący  Aliaksei Nasevich, który we wczorajszym spotkaniu przekroczył barierę 500 punktów, zdobytych na naszych ligowych parkietach. Pokazywał Karolowi Butrynowi, jak powinno się grać na prawym skrzydle, prezentując przy tym wiele zagrań technicznych oraz dokładając punkty z pola serwisowego (5). Młody atakujący we wczorajszym spotkaniu zdobył aż 31 punktów, atakując z 56% skutecznością. Czy po tym sezonie młody atakujący na dobre przekona do siebie Nikolę Grbicia i będzie następcą Bartosza Kurka w barwach narodowych? Na odpowiedź na to pytanie musimy jeszcze trochę poczekać 😉. A jego uzupełnieniem był niemiecki przyjmujący, który bawił się swoją grą na lewym skrzydle.  Oglądając to spotkanie w wykonaniu drużyny z Podpromia, dość często wypowiadałem słowa: stare demony wracają 😎. Zespół z Rzeszowa miał ogromne problemy w przyjęciu, a także z grą w ataku swoich skrzydeł oraz grą pod presją wyniku (to ostatnie było widoczne w końcówkach setów). MVP spotkania w Suwałkach szybko zjechał "do bazy", a jego miejsce zajął świetnie spisujący w elemencie obrony (8) Klemen Cebulj💪, Choć to dopiero drugie spotkanie rzeszowskich "Pasów" i choć Karol Butryn był najlepiej punktującym w drużynie gospodarzy (24 punkty) i został wybrany MVP. To jego gra mnie nie przekonuje, poza grą z pola serwisowego. Czy od takiego atakującego oczekuje się skuteczności ataku na poziomie 44%?
Obok wyniku oraz gry Klemena Cebulja w obronie, była gra Marcina Janusza z naszymi środkowymi. Równie Mateusz Poręba, jak i Danny Demyanenko, pokazali swoje "kwity" w grze na siatce, grając z Kapitanem rzeszowskiej drużyny przesunięte krótkie. Zwłaszcza kanadyjski środkowy, który nie zamierza być tłem dla innych rywali na swojej pozycji na ligowym podwórku. We wczorajszym spotkaniu zdobył 12 punktów, atakował z 92% skutecznością w ataku. Chyba komisarz zawodów oglądał inne spotkanie, bo w moim mniemaniu to właśnie kanadyjski środkowy powinien otrzymać statuetkę MVP tego spotkania 😋.
Na koniec spytam: Czy doping w hali powinien być słyszany tylko wtedy, gdy drużynie idzie? A także powiem nie zawsze, wygrywa się w pięknym stylu i oczywiście bilans Asseco Resovii Rzeszów po dwóch kolejkach ligowych cieszy jej sympatyków. Ale także może zacząć martwić fakt, iż stare demony wracają, nieujmując nic wczorajszemu przeciwnikowi, ale przecież graczom z Podpromia, przyjdzie walczyć z dużo silniejszymi rywalami. Jednak z optymizmem staram się czekać na kolejne spotkania drużyny prowadzonej przez włoskiego trenera.

*foto: fb Asseco Resovia Rzeszów  

środa, 22 października 2025

Prawdziwego faceta ocenia się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna! Efektowne zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów w Suwałkach!

Asseco Resovia Rzeszów rozpoczęła sezon PlusLigi od wyjazdowego zwycięstwa nad drużyną  Ślepsk Malow Suwałki 3:1.

Kibice drużyny z Podpromia nie mogli już się doczekać startu nowego sezonu ligowego, by zobaczyć "nowe szaty" "Pasów". Mając jednak świadomość tego, jak trudnym rywalem, jest drużyna prowadzona przez trenera Kwapisiewicza.
Po I secie, gdzie drużyna gospodarzy, spuściła lanie podopiecznym Massimo Bottiego. Wielu rzeszowskich kibiców męskiej drużyny z Podpromia, zapewne pomyślało — nowy skład, stare problemy. Nic w tym dziwniego, bo mieliśmy problem ze skończeniem pierwszej akcji, a gospodarze robili, co chcieli z graczami w czarnych strojach. Po tym, jak "Pasy" bawiły się siatkówką od II seta, można śmiało powiedzieć, że obraz pierwszego seta w wykonaniu Asseco Resovii Rzeszów, był efektem stresu. Bo od drugiego seta kibice drużyny z Rzeszowa, widzieli taką drużynę, jaką wypatrują od wielu sezonów. Czy to już będzie constans w tym sezonie? Nie wiem. Na pewno wiem i było to widać, że Kapitan Marcin Janusz zwany "Elvisem", ma pomysł na to, jak kierować grą swojej drużyny, rozkładając grę na wszystkie strefy. Wiadomo, że na to wpływ ma przyjęcie, a ono w końcowym rozrachunku, wynosiło 47% (mowa oczywiście o przyjęciu pozytywnym). Ta gra wszystkimi strefami zaowocowała tym, że drużyna z Podkarpacia, zakończyła to spotkanie z 52% skutecznością w ataku.
A jej liderem w tym elemencie bez wątpienia był Artur Szalpuk MVP, który brał ciężar gry na swoje barki — z takim założeniem został ściągnięty do Rzeszowa. I nie tylko siłowo, ale też technicznie rozbijał rywala. A jego statystyki tylko to potwierdzają (22 pkt/ blok skuteczność w ataku 72 %, 69 % efektywność, dodając do tego 42% przyjęcie). Jednym słowem zobaczyliśmy takiego "Szalupę", jakiego widzieliśmy w barwach drużyny z Warszawy i w koszulce z "Orzełkiem" na piersi 🔥. Co jeszcze wiemy po tym spotkaniu? A no to, że Karol Butryn musi poprawić swoją efektywność w ataku oraz to, że po piętach słoweńskiemu przyjmującemu, bardzo mocno będzie deptał, wracający na Podpromie Yacine Louati, co pokazał na krótkich zmianach. Ostatnia myśl, która narzuciła mi się po tym spotkaniu. To taka, że zdrowemu Dawidowi Wochowi, będzie ciężko wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie "Reski". Bo nieźle murował siatkę i zdobywał punkty w ataku Danny Demyanenko — powoli przestaje on być dla mnie anonimowym graczem.
Na koniec zapytam Was: Czy dla Was też był to dziwny widok, jak Paweł Zatorski, wchodził na parkiet, jako nominalny przyjmujący na krótkie zmiany?

*foto: pochodzą z różnych stron

 
 

wtorek, 30 września 2025

Złoto-brązowy sezon Gangu Łysego. Sukces czy też nie? Oto jest pytanie.

Tak właśnie było, co zresztą widzieliśmy, ściskając kciuki za reprezentację polskich siatkarzy prowadzoną przez Nikolę Grbicia od 12 stycznia 2022 roku — z sukcesami.

Bo tego ten, który zna się choć trochę na siatkówce, nie powinien podważać. Bo, z każdej najważniejszej imprezy sezonu przywozi "blachę". Odkrywając przy tym, co roku nowe siatkarskie perełki w naszym kraju, bo nie boi się wpuszczać "nowej krwi" do biało-czerwonej szatni.
Ten sezon był sezonem poolimpijskim i wiele nacji zdecydowało się na "przewietrzenie szatni", my także (było to także spowodowane kontuzjami oraz przerwami od występów w narodowych barwach naszych siatkarzy). Jednak nie bez powodu w tytule postawiłem to pytanie, bo wszyscy wiemy, po jaki kolor medalu, jechaliśmy na Filipiny 😎. Należę do tych kibiców, którzy nie potrafią cieszyć (jeszcze) z tego tak wycierpianego brązowego medalu, w przeciwieństwie do srebrnego medalu z Igrzysk Olimpijskich w Tokio (czekam na hejty, że kibicem się jest, a nie bywa😉). Może dlatego, że zostaliśmy medalowo rozpieszczeni przez Gang Łysego. Widać było gołym okiem, że nie byliśmy w topowej formie na tych Mistrzostwach Świata, moim zdaniem w tej topowej formie, byliśmy w turnieju finałowym Ligi Narodów. Czy to Liga Narodów była imprezą docelową tego sezonu? No chyba nie 😉. To nie jest pierwsza impreza docelowa, gdzie nie błyszczymy formą, chyba tylko na Mistrzostwach Europy w 2023 roku przez całe Mistrzostwa w niej byliśmy. Chyba najwyższa pora, by prezes Sebastian Świderski, przeprowadził z Nikolą Grbiciem męską rozmowę 😋. Nie jestem ekspertem w dziedzinie przygotowania fizycznego, ale może trzeba wprowadzić jakieś zmiany w planach treningowych. Jeśli chcemy obronić za rok Mistrzostwo Europy, a w 2027 roku na polskich parkietach, zdobyć Mistrzostwo Świata (nie wspomnę już o złocie w Los Angeles). Na pewno jest o czym myśleć 😊. Obrońcy trofeum nie pokazali wielkiej siatkówki w półfinale z nami i uważam, że byli do pokonania — wykorzystali po prostu naszą niemoc w ataku, problemy mentalne, gdy prowadziliśmy kilkoma punktami, w każdym z setów. A także to, iż mentalnie nie dźwignął tematu Kewin Sasak, sytuacja wyglądałaby może zgoła inaczej, gdyby najlepszy atakujący Ligi Narodów, zagrał choć jeden mecz w fazie grupowej, a tak to mówiąc wprost, przerosła go ranga spotkania 😎. Dobrze wiemy kim dla polskiej siatkówki, jest Bartosz Kurek, ale nie oszukujmy się PESEL-u się, nie oszuka. Chyba czas powiedzieć sobie otwarcie, że trener Nikola Grbić musi zacząć stawiać na Bartłomieja Bołądzia, Karola Butryna i ogrywać w większym wymiarze czasowym Aleksa Nasevicha.  Najjaśniejszymi postaciami w czasie tych Mistrzostw, w naszej drużynie byli: Marcin Komenda, Kamil Semeniuk i Jakub Kochanowski.  Widać było, jak rozgrywający Mistrza Polski z Lublina, "urósł" pod skrzydłami Nikoli Grbiciia w tym sezonie reprezentacyjnym. Co będzie tylko korzyścią nie tylko dla Bogdanki LUK Lublin, ale i reprezentacji Polski w następnym sezonie kadrowym. Jednym słowem Janek Firlej będzie się musiał bardzo starać, bo z dwoma Marcinami na rozegraniu, trudno będzie mu wygrać rywalizację tak, myślę 😂. Kamil Semeniuk, choć został wyeliminowany z gry przez nadal aktualnych Mistrzów Świata, bo przecież znają go, jak własne portfele. To i tak uważam, że razem z Wilfredo Leonem, zrobili dobrą robotę.
Co do "Kochana" po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych, jak nie najlepszym środkowym na świecie💪. I został wybrany do dream teamu turnieju. Na jego grę na środku siatki i w bloku patrzyło się z czystą przyjemnością. Można się chyba zacząć zastanawiać, czy ten zbliżający się dużymi krokami sezon PlusLigi. Nie będzie ostatnim sezonem "Kochana" na polskich parkietach. Nie sposób nie zwrócić uwagi na występ w "małym finale" Szymona Jakubiszaka, który dostał od trenera Nikoli Grbicia przysłowiowe 5 minut i je w pełni wykorzystał 👏. Gang Łysego dziękujemy Wam za wszystkie emocje w tym minionym już sezonie reprezentacyjnym. I z uwagą będziemy śledzić rozwój talentów Kuby Nowaka i Maksa Graniecznego i wypatrywać nowych 😎.  

foto: pochodzą z różnych stron


 

czwartek, 25 września 2025

Gramy o "blachę" polscy siatkarze w półfinale Mistrzostw Świata!

Reprezentacja polskich siatkarzy w meczu 1/4 Mistrzostw Świata na Filipinach pokonała reprezentację Turcji (3:0). I o finał zagra w sobotę z reprezentacją Włoch.

We wstępie powiem, że liczyłem na trochę większy opór ze strony Turków, nie myślcie jednak, że mnie to martwi 😂. I takim oto sposobem będziemy świadkami finału już w półfinale, można powiedzieć "mamy receptę na pokonanie Włochów, bo zmietliśmy ich z parkietu w finale Ligi Narodów". Każdy mecz to inna historia, zanim jednak półfinał to, wróćmy do tego, co widzieliśmy we wczorajszym spotkaniu 😉.
Gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a nasza reprezentacja, nie pozwoliła na wiele za sprawą taktycznej zagrywki w I secie. Zagrywka taktyczna, która sprawiła, że nie mieliśmy praktycznie problemu z pierwszą akcją. A Marcin Komenda bawił w rozegraniu na czystej siatce, byliśmy świadkami widowiskowych pipe'ow z Kamilem Semeniukiem, dodajmy do tego grę w obronie i asekuracji, które pozwoliły na wyprowadzanie skutecznych kontr oraz "gaszenie światła" rywalom. W kolejnych dwóch partiach nasi siatkarze kontynuowali swoją dobrą grę, dopuszczając chwilowo do głosu rywali za sprawą serii zepsutych zagrywek, w kolejnych dwóch setach. Widać, jak nasza drużyna rośnie z meczu na mecz w tym turnieju.
Zespołowość i kolektyw to było naszą siłą we wczorajszym spotkaniu oraz rozkład ataku na wszystkie strefy — widać, że Marcin Komenda dźwiga temat bycia "1" na rozegraniu w koszulce z Orzełkiem na piersi 💪. Gra wszystkimi strefami jest pokłosie tego, w jakiej formie są nasi reprezentanci. Kamil Semeniuk po raz kolejny potwierdził, że jest absolutnym liderem naszej reprezentacji na tym turnieju. Rządził w ataku z lewego skrzydła, dokładał bloki, a także zagrywki. Nie był osamotniony w grze w ataku. Wilfredo Leon dołożył 13 punktów/3 bloki i jeden as. Zaś Bartosz Kurek we wczorajszym spotkaniu zdobył 10 punktów w tym jeden as. Mówi się, że nie wygrywa się meczów środkiem, polemizowałbym z tym stwierdzeniem po wczorajszym spotkaniu😎. Gra Kuby Kochanowskiego z Marcinem Komendą była dla Turków powodem do odebrania ochoty do grania w siatkówkę. "Kochan" zdobył 12 punktów/ 3 bloki/ 3 asy. Widać, że forma jego kompana na środku siatki rośnie — Norberta Hubera, rośnie w ataku. A jego stan licznika jeśli chodzi o bloki nadal 0. To taki malutki kamyczek na koniec tego posta 😉.

*foto: pochodzą z różnych stron

 
 

niedziela, 21 września 2025

Bez niespodzianki, polskie Orły ograły Kanadę i meldują się w 1/4 finału Mistrzostw Świata.

Po wygraniu swojej grupy, na drodze do medalu Mistrzostw Świata na Filipinach naszych siatkarzy, w 1/8 finału stanęła reprezentacja Kanady (3:1)

Co prawda do tej pory te Mistrzostwa Świata są pełne sensacyjnych rozstrzygnięć. To reprezentacja Polski nie jest w centrum tych sensacyjnych rozstrzygnięć i pewnie awansowała do ćwierćfinału, po umówmy się, nieporywającym spotkaniu, w wykonaniu obu drużyn. Bądź co bądź w meczu ćwierćfinałowym z reprezentacją Turcji będzie gorąco, oj będzie, myślę. Możemy być świadkami końcówek na styku, a może i tie-breaka. Bo reprezentacja Turcji prowadzona przez Slobodana Kovaca, będzie jeszcze bardziej "podkręcić", ten historyczny wynik na Mistrzostwach Świata dla męskiej reprezentacyjnej męskiej siatkówki 😉.

Rozpoczęliśmy to spotkaniu z tym, który wnosił sporo z ławki w meczach grupowych — mowa oczywiście o Kamilu Semeniuku. Kamilu Semeniuku, który w spotkaniu z Kanadą zdobył 18 punktów/3 blokiem, tym samym potwierdził, że zasługuje na to, by zaczynać spotkania w pierwszej szóstce. Jak i to, że potrafi być liderem zespołu niezależnie od tego, czy wchodzi "z bazy", czy też nie. To w dużej mierze na barkach lewego skrzydła spoczywał ciężar gry w ataku naszej drużyny. Wilfredo Leon we wczorajszym spotkaniu zdobył 14 punktów/ blok/3 asy serwisowe. Nie jedna nacja może nam zazdrościć takiego kłopotu bogactwa na przyjęciu, a pamiętajmy, że w obwodzie trener Nikola Grbić, ma jeszcze Tomasza Fornala i Artura Szalpuka.
Dopiero od trzeciego seta obudził się na dobre Bartosz Kurek, który w tym spotkaniu zdobył 15 punktów/blok, as. Jednym słowem "Łysy" budzi się do coraz lepszej gry podobnie, jak cały Gang Łysego. Przegrany drugi set był jedynie wypadkiem przy pracy. Wypadkiem, do którego sami doprowadziliśmy za sprawą nieskończenia kilku piłek. Kilku piłek, które reprezentacja Kanady wykorzystała i doprowadziła to wyrównania w tym spotkaniu. Skutkowało to chyba męską rozmową Nikoli Grbicia ze swoimi zawodnikami pomiędzy 2, a 3 setem. Bo od trzeciego seta, graliśmy "swoją" siatkówkę.
Na koniec poruszę dwie kwestie. Pierwsza to można by zapytać, co w kadrze na Mistrzostwa Świata, robi Norbert Huber, który jak dla mnie daleko jest od swojej topowej formy.
Gdzie widać, że Marcin Komenda nie ma do niego zaufania, bo wszystkie piłki w ataku, idą do Kuby Kochanowskiego, który zresztą znakomicie wywiązuje się ze swojej roboty 💪. We wczorajszym spotkaniu zdobył 9 punktów/2 bloki. Czy nie lepiej, by w pierwszej szóstce obok "Kochana", grał Kuba Nowak? Który przecież tak wyśmienicie radził sobie w rozgrywkach VNL. Nie mam nic przeciwko, by do końca imprezy z takimi niskimi liczbami w przyjęciu, nasz Gang Łysego tak dobrze radził sobie w ataku 😎.    

*foto: pochodzą z różnych stron

 

sobota, 6 września 2025

Test w Atlas Arenie przed mundialem zdany.

Już za 7 dni podopieczni Nikoli Grbicia rozpoczną walkę o złoty medal Mistrzostw Świata na Filipinach. Ostatnią okazją do doszlifowania formy był drugi w przeciągu 5 dniu mecz z reprezentacją Brazylii — rewanż udany (4:0).

Na początek postawię pytanie: Czy w Atlas Arenie zobaczyliśmy pierwszą szóstkę, która będzie walczyć w fazie pucharowej o medale? Bo nie jest to tajemnicą, że nasi grupowi, nie powalają poziomem siatkarskim (oczywiście nikogo lekceważyć nie można). I fazę grupową możemy potraktować trochę treningowo.
Patrzyłem na to spotkanie pod kątem tego, co zobaczyłem dokładnie tydzień temu w meczu obu ekip w II dniu  Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie. Choć wynik tego meczu jest całkowicie jednostronny to, wcale tak, nie było. Zwłaszcza w pierwszej partii, kiedy to reprezentacja Brazylii stawiała opór, a my musieliśmy wywalczyć zwycięstwo w tym secie po grze na przewagi. Co w Memoriale Wagnera się nie udawało (IV set z Argentyną), Jednak można śmiało powiedzieć, że Brazylijczycy słabli z akcji na akcje i można sobie zadać pytanie: Czy to zasłona dymna podopiecznych Bernardo Rezende przed siatkarskim mundialem?  W Krakowie też nie robiliśmy krzywdy naszym przeciwnikom naszym serwisem. Dobrze wiemy, że każdy mecz to inna historia i w tym meczu Brazylijczycy mieli spore problemy z jego przyjęciem. Za to rywale na dobrą sprawę nam go dostarczali, było wodą na młyn dla Tomka Fornala i Wilfredo Leona, którzy przyjmowali z łatwością te piłki. Choć zdarzało się, że Marcin Komenda gubił tempo gry z naszymi zawodnikami. To z przyjemnością patrzyło się na ataki Bartosza Kurka, które dla mnie są dobrym prognostykiem, przed turniejem na Filipinach, który tak na dobrą sprawę, meczem z Brazylią, rozpoczynał sezon w barwach narodowych. W tym meczu można było też zobaczyć rosnącą formę Norberta Hubera, który "gasił światło" rywalom. Myślę, że wraca powoli stary dobry "Noba Huba"💪, Taki mecz był mu potrzebny. Czy to oznacza, że Kuba Nowak będzie Mistrzostwa Świata oglądał "z bazy"? Jak pokazał IV (dodatkowy set), pokazał, że w razie słabszej gry, któregoś gracza z wyjściowego składu, możemy być spokojni o pomoc "z bazy". Z przyjemnością oglądało się grę Kewina Sasaka i Kamila Semeniuka. Kamila Semeniuka, który bawił się swoją grą, wbijając pipe'y czy wbijał "gwoździe" rywalom po ciasnym skosie. 
Być może tak motywująco na naszych siatkarzy podziałała obecność Aleksandra Śliwki, który mi kontuzji pojawił się na trybunach, by wspierać kolegów. To się nazywa jeden za wszystkich, wszyscy za jednego 👋.
A teraz fokus na siatkarski mundial, na Filipinach. Będzie się działo Polska!

*foto: fb/ Polska Siatkówka
 



 

poniedziałek, 1 września 2025

Tradycja podtrzymana, czyli Z siatkówką na TY na Memoriale Huberta Jerzego Wagnera.

Tradycyjnie przed najważniejszymi imprezami sezonu dla naszych siatkarskich "Orłów", rozgrywany jest Memoriał Huberta Jerzego Wagnera, tym razem został on rozegrany przed Mistrzostwami Świata, które będą rozgrywane na Filipinach.

To już trzeci rok, kiedy ja wspierałem podopiecznych Nikoli Grbicia swoim dopingiem, czyli jak można przeczytać w tytule tradycja podtrzymana 😀. Chyba jej jednak zaprzestanę, bo tylko raz mój doping przyniósł naszym Chłopakom szczęście 😆. W XXII edycji tego towarzyskiego turnieju, który upamiętnia postać "Kata", bo taki przydomek nosił trener Hubert Jerzy Wagner. Padł wybór na II dzień tego siatkarskiego pikniku na trybunach krakowskiej Tauron Areny, czyli dzień, w którym późniejszy triumfator (reprezentacja Argentyny), mierzył się z rodakami selekcjonera naszej reprezentacji (3:0). Daniem głównym tego dnia był mecz dwóch odwiecznych rywali — Polski i Brazylii (0:3), więc emocje z góry były gwarantowane 🔥.
Temu jednodniowemu rodzinnemu wypadowi towarzyszyły różnorakie emocje m.in. dlatego, że część trasy za przysłowiowym kółkiem był kierowca w rodzinie z najkrótszym stażem (czyt. trzy tygodnie), dałaś radę, będzie tylko lepiej 💪. Skoro znacie mnie także od tej "świętej strony" to, może się domyślać, że w podróży był odmawiany różaniec. Gdy nadeszła górka o nachyleniu 12% z ust pasażera nadzorującego jazdę, padły słowa "Gaz, gaz, gaz Święta Maryjo 😝". Niech Was nie przeraża liczba obrotów — cisnęła 120 km/h.   Kierowca pełnił także funkcję wizażysty, co widać na naszych policzkach — człowiek orkiestra 😎.
Czas na to, co związane stricte z tematyką bloga, czyli siatkówkę. Po tym, jak podopieczni Marcelo Mendeza zdemolowali w pierwszym spotkaniu, "zmieli" Serbów z płyty, można, zadać pytanie: Czy utrzymają swój pik na Mistrzostwa Świata? Które za niecałe dwa tygodnie ruszają na Filipinach. Jednak moim zdaniem będą groźni, jak na każdej siatkarskiej imprezie. Po jak to wspomniałem "zmieceniu" Serbów przez Argentynę. Przyszedł czas na dopingowanie tych, dla których tam byłem- polskie Orły. Nie tylko dopingowałem, co skutkowało lekką niedyspozycją strun głosowych, ale też pozowałem do zdjęć. Mam nadzieję, że Was nie zanudzę mini galerią, którą możecie zobaczyć w tym wpisie😎, bo jak widać na załączonych obrazkach, bawiliśmy się świetnie.
Po odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego, którego odśpiewanie ac apella powoduje ciary i wzruszenie, za każdym razem 😍. Oglądałem to czego się w sumie spodziewałem, czyli ciężkie nogi naszych reprezentantów i zwycięstwo zespołu z Ameryki Południowej. Choć czasem pełen emocji to ciągła pozycja siedząca przynosiła mi do głowy pewien wers z piosenki Sławomira "Boli, boli d***"  😋. Ktoś powie nic gracze w czerwonych strojach, nie pokazali. To ja stanę w ich obronie — szczyt formy ma nadejść na Mistrzostwach Świata i wiem, że nadejdzie😊! Jak powiedziałem, był to turniej tylko i wyłącznie towarzyski. Czy, w którymś ze spotkań zobaczyliśmy wyjściowy skład naszej reprezentacji na najważniejszą imprezę sezonu? Tego nie wiem, natomiast wiem, że ten turniej dostarczył selekcjonerowi naszej reprezentacji sporą bazę informacji o poszczególnych zestawieniach, w których zagrali Polacy. Wiem też, że należą im się brawa za kilka widowiskowych akcji, które trzymały polskich kibiców zgromadzonych w hali, w napięciu do samego końca. Drogi Kibicu sprawny inaczej jeśli jesteś zakochany w siatkówce po uszy, jak ja. I chcesz przeżyć te niesamowite emocje, nie przed ekranem telewizora, a "on live", lecz boisz się niemiłych niespodzianek w postaci barier architektonicznych. To powiem Ci krótko, są one tylko i wyłącznie w Twojej głowie, bo w krakowskiej Tauron Arenie ich nie ma 😉.

















*foto & video archiwum prywatne