czwartek, 24 kwietnia 2025

Stefan Antiga złamał swoją klątwę! KS DevelopRes Rzeszów Mistrzem Polski!

We wtorkowy wieczór rzeszowskie Podpromie było świadkiem historycznych chwil. Za sprawą pierwszego w historii klubu KS DevelopRes Rzeszów Mistrzostwa Polski. Rzeszowskie "Rysice" w serii do trzech wygranych spotkań, pokonały ŁKS Commercecon Łódź.

Wiem, że posty o "Rysicach" z Podpromia na tym blogu należą do rzadkości, nie oznacza to tego, że im nie kibicuję. Jest to spowodowane tym, że mecze TauonLigi, nie są tak obszernie transmitowane, jak mecze PlusLigi. I pozostaje mi jedynie oglądanie hitowych spotkań. Więc jeśli ten tekst będzie mało  profesjonalny to z góry, przepraszam 😊. Już od jakiegoś czasu w mojej głowie tlił się cel, by zasmakować "na żywo" smaku rzeszowskiej żeńskiej siatkówki. A, że jestem osobą, która lubi osiągać swoje cele. Podobnie, jak drużyna KS DevelopPres Rzeszów po tych transferach, jakie przeprowadziła przed rozpoczęciem zakończonego już sezonu, były one dla mnie jednymi z głównych faworytek do Mistrzostwa Polski, zdobywając po drodze Puchar Polski. Mając w składzie takie zawodniczki, jak: Agnieszka Kąkolewska, Monika Fedusio, czy Aleksandra Szczygłowska oraz Katarzyna Wenerska. Świetnie spisywały się także Marrit Jasper oraz Sabrina Machado. Nie można było celować w medal innego koloru, jak złoty. Moją wiarę w mistrzowski tytuł zachwiała, jak dla mnie niespodziewana zmiana trenera, tuż przed startem fazy play-off. Michala Maška zastąpił Stefan Antiga. Stefan Antiga, który z rzeszowskimi "Rysicami" zdobył pięć srebrnych medali TauronLigi, czyli miał szansę złamać "klątwę Antigi" 😄😎. Drużyna Mistrzyń Polski nie ma najwyższego budżetu w lidze, jak Asseco Resovia Rzeszów, ale ma to czego nie mają to czego brak jest męskiej drużynie z rzeszowskiego Podpromia, Mowa oczywiście o kolektywie i teamspirit, bez tego, jak i odpowiedniego budżetu na próżno można szukać sukcesów w postaci zdobywanych trofeów, Cóż włodarze "Wilków" z Podpromia myślą inaczej i mają inną drogę do sukcesu, którego niestety  nie widać😋. Prostymi przykładami na kolektyw i teamspirit w zespole Mistrzyń Polski są: Jakość sportowa Weroniki Centki-Tietianiec prezentowana w pierwszej szóstce wobec kontuzji Magdaleny Jurczyk w drugim meczu finałowym. Przykładem kolektywu są, chociażby cieszynki dziewczyn stojących "w bazie", po zdobyciu punktu przez siatkarki, grające w pierwszej szóstce. 
Przed wyjazdem na III mecz finałowy, zastanawiałem się, czy odnajdę się na meczu żeńskiej siatkówki. Bo przecież dotąd bywałem tylko i wyłącznie na meczach rzeszowskich "Wilków". Już powiem, ulegnie to zmianie, tak samo, jak ulegnie zmianie (i to nie małej) skład KS DevelopResu Rzeszów. Odnalazłem się i powiem więcej. Doping, a także oprawa meczowa, podobała mi się bardziej niż na meczach Asseco Resovii — cóż się dziwić, za wynikami, idą kibice 😉. A sam doping i atmosfera przypomniały mi to, co panuje w krakowskiej Tauron Arenie podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera 😍. Dałem się i ja ponieść tej atmosferze panującej w hali Podpromie. A końcówkę czwartego seta, oglądałem na bezdechu i po ostatnim punkcie zareagowałem tak samo, jak kibice siedzący na trybunach😊. Gratulacje dla obu ekip za piękne siatkarskie widowisko ze zwrotami akcji!  

*fotografie: fb klubu oraz archiwum prywatne 







 

wtorek, 15 kwietnia 2025

Klątwa przełamana, Jastrzębski Węgiel zdobywa Puchar Polski!

W niedzielne popołudnie w krakowskiej Tauron Arenie, w finale o to prestiżowe trofeum, jakim jest Puchar Polski. Walczyły JSW Jastrzębski Węgiel i Aluron CMC Warta Zawiercie (3:1). Tym samym drużyna z Jastrzębia-Zdroju zdobyła to trofeum po 15 latach.

Po półfinałach, które obie drużyny przeszły "suchą stopą", ostrzyliśmy sobie zęby na duże siatkarskie granie w meczu finałowym o Puchar Polski, które oglądało ponad 14 tysięcy kibiców😍. Dla mnie faworytem tego finału była drużyna z Zawiercia, już widzę, jak spada zainteresowanie blogiem po tym zdaniu, które napisałem 😋.
W pierwszym secie drużyna z Zawiercia potwierdziła to, że przystąpiła do tego meczu jako faworyt. Pokazując swoją siłę, czyli to, co pokazuje w trwającym sezonie na ligowych parkietach. Sprawę "Jurajskim Rycerzom" ułatwiało to, że podopieczni Marcelo Mendeza, nie mogli wejść w to spotkanie z pola serwisowego. Taki obraz pierwszego seta mógł zasmucić niezależnych kibiców oraz kibiców drużyny Mistrza Polski. Trzy kolejne sety wynagrodziły kibicom te emocje, jak z na grzybach z pierwszego seta. Temperatura spotkania rosła z akcji na akcję, w każdym kolejnym secie. Tak samo, jak jakość drużyny z Jastrzębia-Zdroju.
Ich motorem napędowym w ataku był Francuz Timothée Carle, im bardziej trudna piłka do ataku, tym bardziej pewny punkt dla zespołu z Górnego Śląska. Francuski przyjmujący zdobył w tym spotkaniu - 22 punkty/as/blok, 58% skuteczność ataku (dla mnie MVP). W elementach ofensywnych wspierali go: Tomasz Fornal, Norbert Huber oraz świetnie serwujący w tym spotkaniu niemiecki środkowy Anton Brehme. W świetnie w obronie i przyjęciu spisywał się Jakub Popiwczak. Zawodnicy trenera Michała Winiarskiego nie składali broni — sygnał do ataku z pola serwisowego dawał ich Kapitan Mateusz Bieniek, a z trudnych sytuacji punkty zdobywał Bartosz Kwolek. Gdy w czwartym secie wydawało się, że wszystko już pozamiatane, bo drużyna Jastrzębskiego Węgla prowadziła 22:18. Jednak podopieczni trenera Michała Winiarskiego zabrali się do roboty i na tablicy wyników zrobiło się po 23. Oznaczało to nic innego, jak tylko to, że w końcowe czwartego seta emocje w krakowskiej Tauron Arenie, sięgną siatkarskiego zenitu. Jeszcze bardziej podgrzały emocje, przedłużające się challenge. Wywoływały one nie tylko emocje u kibiców, ale i samych zawodników. Decydujące jednak słowo należało do  Timothée Carle, który zdobył punkt na wagę, zdobycia tego prestiżowego trofeum przez JSW Jastrzębski Węgiel.
Zwyciężyła drużyna lepsza, która od drugiego seta zagrała zespołowo, a jak wiemy bez kolektywu, niemożliwe jest podnoszenie trofeów. 
Wszyscy wiemy, że już za ponad miesiąc ta drużyna, będzie już tylko wspomnieniem. Zatem był to jeden z jej ostatnich "lat dance", jak i jeden z ostatnich tygodni na ligowych parkietach Tomasza Fornala. Pewnie to spowodowało, że sponsory chcieli go pożegnać i został on wybrany MVP całego turnieju i zgarnął wszystkie nagrody, ten o to Pan Siatkarz.
Czy drużynę JSW Jastrzębski Węgiel stać na zdobycie Mistrzostwa Polski oraz wygranie siatkarskiej Champions League? "Jurajscy Rycerze"  na pewno będą pałać, rządzą rewanżu. Trzeba jednak pamiętać, że sukces potrafi dodać skrzydeł. Zatem najbliższe tygodnie zapowiadają się równie pasjonująco, jak ten niedzielny finał😍.

*foto: Kamciography     


 

czwartek, 10 kwietnia 2025

Nic dwa razy się nie zdarza, Asseco Resovia Rzeszów, nie obroniła Pucharu CEV.

Asseco Resovia Rzeszów nieprzeszła do historii i nie obroniła Pucharu CEV. W meczu rewanżowym na tureckiej ziemi w finale przegrała z tamtejszym Ziraat Bankasi Ankara (1:3).

Po przegranej, po tie-breaku w pierwszym meczu tych drużyn na rzeszowskim Podpromiu. Pewnie cała siatkarska Polska (w tym kibice "Pasów") wierzyła, że uda się odwrócić losy tej rywalizacji. I wrócić na Podpromie z obronionym Pucharem CEV. Nutkę niepewności w sercach kibiców wlała postawa drużyny z Rzeszowa, w sobotnim meczu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.
Pierwszy set wczorajszego spotkania pokazał, że Asseco Resovia Rzeszów przyjechała do Turcji, bić się o ten drugi w degradacji klubowej puchar. Dając tym samym nadzieję, że balonik za szybko nie odleci — wszystkie trzy puchary w rękach polskich klubów siatkarskich  😎. Widać było, że zespół gospodarzy czuł ciśnienie, sprawy nie ułatwiała mu gra obrońców trofeum, mimo 8 błędów w polu serwisowym. Dobrze grali w obronie i asekuracji, a także zdobyli 4 punkty blokiem. Liderem w ataku na lewym skrzydle, jak na prawdziwego lidera zespołu, był Bartosz Bednorz, którego uzupełniał Stephen Boyer. Nie brakowało także pipe'a, czy gry pierwszym tempem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jak to, iż to drugie zagranie należy do rzadkości u Gregora Ropreta 😱. Ten wygrany przez Asseco Resovię Rzeszów set, dawał jeszcze większy promyk nadziei rzeszowskim fanom. A tym samym nasi siatkarze uwierzyli, że samo się wygra 😋. Z drugiej jednak strony było wiadomo, że zespół z Ankary, nie odpuści. Drugiego seta zaczęli oni od dwóch asów serwisowych Emre, które pozwoliły im na nowo uwierzyć w to, że Puchar CEV będzie w ich posiadaniu. I choć zespół z Rzeszowa doprowadził do remisu na tablicy wyników (8:8). To, to była jedyna dobra rzecz, którą można powiedzieć o grze "Wilków" w tamtym secie. Można by śmiało powiedzieć, że to był set zagrywki Matthew Andersona kontra Asseco Resovia Rzeszów (5 asów serwisowych z rzędu), które pozwoliły drużynie Ziraatu Bankasi Ankara, wrócić do gry w tym spotkaniu, a tym samym złamać przyjęcie oraz mental drużyny z Rzeszowa. Trzeci set zaczął się od czteropunktowego prowadzenia gospodarzy, jednak sygnał do ataku "Wilkom", swoimi dwoma punktowymi zagrywkami oraz blokiem. Dał Kapitan Karol Kłos i na tablicy wyników, był remis (16:16), co zwiastowało nieziemskie emocje i wojnę nerwów w końcówce tego seta. I tak rzeczywiście było, bo byliśmy wymiany ciosów z jednej i z drugiej strony, jak na bokserskim ringu (28:26). Więcej jednak cierpliwości mieli Matthew Anderson i spółka i to oni byli o seta o wygrania tego trofeum. Zawodnicy trenera Sammelvuo, chcąc obronić ten puchar, byli zmuszeni wygrać trzy kolejne sety.
Co stało się dla nich mission imposssible, bo zespół z Ankary, kontynuował swą zabawę siatkówką i postanowił potrenować sobie zagrywkę. Na co Asseco Resovii Rzeszów zabrakło kontrargumentu. I to przyszły klub Tomasza Fornala jest w posiadaniu Pucharu CEV — w pełni zasłużenie. 
Na podsumowanie powiem, że nie da się wygrywać spotkania bez zagrywki, a jej we wczorajszym spotkaniu poza floatami nie było. Nie wiem, czy byliśmy teraz w odrobinę w lepszych humorach teraz. Gdyby partnerem Bartosza Bednorza w linii przyjęcia był Lukáš Vašina, bo Klemen Čebulj, nie dawał tej jakości siatkarskiej poza zagrywkami w końcówce trzeciego seta. Zabrakło, myślę też sił fizycznych, ale i woli walki. A bez tego sukces w sporcie drużynowym to mission impossible.

*foto: pochodzą z różnych stron

   

 



niedziela, 6 kwietnia 2025

Bez niespodzianki na Podpromiu, Asseco Resovia Rzeszów nie zagra o medale PlusLigi.

Aluron CMC Warta Zawiercie nie pozostawił złudzeń wczorajszego popołudnia na rzeszowskim, kto jest obok Jastrzębskiego Węgla faworytem do tytułu Mistrza Polski. I pokonał Asseco Resovię Rzeszów (0:3), tym samym drużyna z Podkarpacia, drugi rok z rzędu, nie stanie na plusligowym "pudle".

Kibice drużyny z Rzeszowa przed meczem zadawali sobie dwa pytania: Czy zdarzy się cud i Asseco Resovia Rzeszów doprowadzi do III meczu i czy w tym meczu, zagra Bartosz Bednorz?
Odpowiedzi już znamy 😉. Rzeczywiście do połowy pierwszego seta tliła się iskierka nadziei na to, że może zdarzy się cud. Bo "Wilki" wykazywały animusz do tego, by spróbować zawalczyć o to, co było niemożliwe, bo nie oszukujmy się faworyt w tej parze, był tylko jeden i z tego zadania się w pełni wywiązał. "Jurajscy Rycerze" przeczekali napór "Wilków", by ich złamać i zacząć zabawę siatkówką, prezentując przy tym siatkarską maestrię, w każdym siatkarskim elemencie. Pokazali przy tym kolektyw oraz teamspirit i mentalność zwycięzców. Zespół trenera Michała Winiarskiego pokazał, że jest armią, która potrafi się uzupełniać, bo mówiąc żartobliwie Karol Butryn, zagrał dla swojego klubu😎. Ale od czego się ma trio: Kwolek, Russel i Bieniek?
"Kwolo" (MVP) po raz kolejny pokazał, że jest liderem przed duże "L". Zdobył w tym spotkaniu 12 punktów/ 2 asy - 71% skuteczności ataku. Był pewnym punktem w przyjęciu swojej drużyny - 61% pozytywnego przyjęcia, dołożył do tego 5 obron.  Zanim zacznę pisać, co nie zagrało w drużynie  z Rzeszowa we wczorajszym blamażu, jak to nawet określił w jednym z wywiadów, libero rzeszowskiej drużyny. Słowa uznania dla Bartosza Bednorza,  który widać było, że nie jest w swej optymalnej dyspozycji po dwutygodniowej przerwie, spowodowanej kontuzją łydki. Wrócił i zostawił swoje serce dla dobra drużyny, zdobywając 11 punktów - 57% skuteczność w ataku.
Po tej serii 17 zwycięstw z rzędu my rzeszowscy byliśmy po prostu naiwni, że "coś" się zmieni i zawalczymy o plusligowe podium. Marzenia nic nie kosztują 😎. Bez zagrywki i pomysłu na rozegranie, nie ma najmniejszych szans na to, by spróbować powalczyć, jak równy z równym, z dobrze funkcjonującą drużyną, z Zawiercia. Gregor Ropret po raz kolejny otrzymał srogą lekcję siatkówki od portugalskiego rozgrywającego drużyny z Zawiercia. Boiskowa rzeczywistość może wyglądałaby nieco inaczej, gdyby od początku u boku Bartosza Bednorza na przyjęciu wystąpił Lukáš Vašina. Na koniec zadam dwa pytania: Czy "Resce" uda się maleńkim stopniu uratować sezon, broniąc Puchar CEV? I czy hala powinna milknąć, gdy drużynie nie idzie?

*foto: www.plusliga.pl    
  


 

czwartek, 3 kwietnia 2025

Walka, emocje i charakter oraz przegrany tie-break Asseco Resovii Rzeszów w finale Pucharu CEV!

Asseco Resovia Rzeszów po heroicznej walce uległa w pierwszym meczu finałowym o Puchacr CEV tureckiemu Ziraat Bankasi Ankara (2:3).

Kibice "Pasów" mogli się obawiać o postawę swoich idoli w tym spotkaniu po porażce w pierwszym meczu ćwierćfinałowym z drużyną, z Zawiercia. Zawodniczy trenera Tuomasa Sammelvuo pokazali, że każdy mecz to inna historia. I choć to był mecz przegrany to w moim odczuciu, był to najlepszy mecz Asseco Resovii Rzeszów w tym sezonie. Mecz, w którym "Wilki" pokazały charakter, walcząc, o każdą piłkę do samego końca, zostawiając przy tym "pasiaste" 💗 na rzeszowskim Podpromiu — fundując swoim kibicom stany zawałowe 👏.
Już pierwsze piłki tego starcia pokazały, że to może być twarda męska walka, bo walka toczyła się punkt za punkt. Drużyna z Rzeszowa w tym secie bazowała głównie na skuteczności swojego lewego skrzydła, czyli — Lukáša Vašiny i Klemena Čebulja. Bo olbrzymie kłopoty z minięciem bloku rywala miał Stephen Boyer, który ze względu na wolne i niedokładne piłki od Ropreta, był czytany przez tureckich blokujących.
Motorem ofensywnym tureckiego zespołu we wczorajszym spotkaniu byli: Holender Termaat oraz Amerykanin Matthew Anderson. Tie-break w wykonaniu tego amerykańskiego przyjmującego lub atakującego to siatkarska poezja, nie miało dla niego znaczenia czy atakuje on na piłce wysokiej, czy jest ona rozegrana, czy tylko wystawiona — jednym słowem siatkarski wirtuoz 😍. Wróćmy jednak do wydarzeń z pierwszego seta. Mimo dwupunktowej straty do rywala (15:17), rzeszowianie pokazali "wilcze kły" i doprowadziły do gry na przewagi. A akcja, która okazała się być zwycięska i dać "Wilkom" prowadzenie w meczu, był blok punktowy czeskiego przyjmującego — zareagowałem tak samo, jak kibice zgromadzeni w hali Podpromie 😋. Choć drużyna z Podkarpacia przystąpiła z przewagą psychologiczną po zwycięstwie w pierwszej partii spotkania. I z rozkręcającym się z ataku na atak Stephenem Boyer, skutecznością z lewego skrzydła Lukáša Vašiny oraz atakami ze środka Dawida Wocha. To na niewiele się to zdało, bo dobrą grę w bloku kontynuował turecki zespół, dokładając do tego dobrą grę w ataku swoich skrzydeł. Dołożyli do tego zagrywkę, która okazała się kluczowa do tego, że na tablicy wyników pojawił się remis w setach. Zespół z Turcji udanie rozpoczęli trzeciego (0:3), drużyna z Rzeszowa jednak wzięła się do roboty, pomogły jej w tym zagrywki Stephena Boyer i Klemena Čebulja, sytuacja w tym secie zmieniała się bardzo dynamicznie za sprawą zagrywki obu ekip, która podobnie, jak w poprzedniej partii, odgrywała znaczącą rolę. Rzeszowianie w końcówce seta, którego wygrali, zaczęli budować przewagę przy asie serwisowym Jakuba Buckiego, a także atakom Dawida Wocha i Stephena Boyer. Tym stało się jasne, że drużynie z Podpromia, brakuje już tylko seta, by wygrać to spotkanie. Początek kolejnej partii też to zapowiadał, z pola serwisowego punktował Klemen Čebulj, a z lewego skrzydła Lukáš Vašina. Jednak zespół z Ankary powrócił do "gaszenia światła" "Pasom" i skutecznej gry w ataku  i Termaata. Zespół, który broni tego trofeum, próbował przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść za sprawą zagrywek francuskiego atakującego drużyny z Podkarpacia. Jednak rywale dopięli swego i na Podpromiu, byliśmy świadkami tie-breaka. Tie-breaka, w którego lepiej wszedł turecki zespół. Być może było to skutkiem wyszarpanej końcówki czwartej partii oraz narastającego z akcji na akcję, zmęczenia w ekipie z Rzeszowa. Jednak drużyna z Rzeszowa pokazała charakter i serce do walki, który bazował na atakach swojego ultraofensywnego tria, czy popisach w obronie Michała Potery. Jednak robili, co chcieli w ataku  Anderson oraz Clevenot.
Przy życiu "Reskę" utrzymał Stephen Boyer oraz Klemen Čebulj, a także niebotyczny doping kibiców, wypełnionej po brzegi halli Podpromie. Warto odnotować heroiczną postawę słoweńskiego przyjmującego "Wilków", którzy mimo problemów kondycyjnych, walczył o korzystny wynik dla obrońców trofeum na tureckiej ziemi 👏. Więcej szczęścia i sił do tego, by przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść, było po stronie  Ziraat Bankasi Ankara.
I to oni są w lepszej sytuacji przed rewanżowym spotkaniem. Jednak kibice "Reski", jak i sami zawodnicy, mogą z optymizmem, patrzeć w stronę rewanżowego spotkania 😊. Zanim jednak ono to już w sobotę Asseco Resovia Rzeszów rozegra rewanżowe spotkanie o grać albo nie grać o plusligowe medale z "Jurajskimi Rycerzami" z Zawiercia. A więc kolejne zawały "pasiastych" serc kibiców gwarantowane!

*foto: Kamciography

niedziela, 30 marca 2025

Każda seria się, kiedyś kończy... Aluron CMC Warta Zawiercie pokonała Asseco Resovię Rzeszów i jest o krok od strefy medalowej.

Serię 17 zwycięstw z rzędu Asseco Resovii Rzeszów przerwała drużyna Aluronu CMC Warty Zawiercie. W Sosnowcu "Jurajscy Rycerze" pokonały rzeszowskie "Pasy" (3:1), robiąc tym samym krok w stronę strefy medalowej PlusLigi. 

Patrząc na to, jak w ostatnich spotkaniach prezentowały się obie ekipy, kibice mogli zacierać ręce na "siatkarskie grzmoty" w Sosnowcu 😎.
I owszem one były, lecz głównie po stronie gospodarzy tego pojedynku. Którzy, co prawda musieli przetrwać napór rzeszowskich "Wilków", ale koniec końców pokazali to, z czego są znani w tym sezonie — cierpliwość, konsekwencja, zespołowość oraz zwycięstwo. Tak czy inaczej, wygrali zasłużenie, ale pamiętajmy, muszą postawić przysłowiową nad i na rzeszowskim Podpromiu. Co może nie być wcale takie łatwe. Wiem, zaklinam rzeczywistość, ale pamiętajmy to, jest siatkówka i wszystko zdarzyć się może 😊. Te rzeczy, które wspomniałem, są potrzebne do tego, by bawić się siatkówką, potrzebni są odpowiedni wykonawcy. A ich w ekipie trenera Michała Winiarskiego przecież, nie brakuje. Głównym dowodzącym tego całego zamieszania po stronie gospodarzy w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Był, nie kto inny, kto inny, jak pominięty przez selekcjonera Nikolę Grbicia Bartosz Kwolek MVP. Popularny "Kwolo" we wczorajszym spotkaniu wytoczył pokaźne kontrargumenty przeciwko selekcjonerowi naszej reprezentacji 😉. Zdobywając 17 punktów/as/2 bloki - 47% atak, będąc przy tym pewnym punktem w przyjęciu - 52%.  Dołożył do tego 7 obron oraz 1 wyblok. 
Tyle o grze "Jurajskich Rycerzy", bo posądzicie mnie o zmianę barw klubowych 😎. Mówiąc wprost, tematu wczorajszego spotkania, oni nie rozgrywali, a wystawiali. A piłki wystawiane przez nich do ataku tylko napędzały gospodarzy. Wczorajsze spotkanie pokazało, jak ważną postacią dla Asseco Resovii Rzeszów, jest Bartosz Bednorz. Wynik tego spotkania może wyglądałby zgoła inaczej, gdyby Klemen Cebulj, miał odpowiednie wsparcie na lewym skrzydle. Z całym szacunkiem, ale Adrian Staszewski, nie potrafił zapewnić mu odpowiedniego wsparcia 😊. Bez zagrywki, która utrudniła, by rywalom rozgrywanie pierwszej akcji (mam na myśli zagrywkę odrzucającą od siatki), nie ma co liczyć na równą grę z takim rywalem, jak Zawiercie. Najszczęściej taka zagrywka sprawdzała, czy dobrze jest zawieszona siatka 😎. Dodajmy do tego błędu własne. Żeby nie było, że tylko ganię to wielkie brawa dla "Pasów" za walkę w tym spotkaniu — dziękujemy!. I nadzieję na to, że być może uda się ugrać "coś" więcej niż jednego seta.
Dawid Woch chyba umówił się z "Kwolem", by pokazać selekcjonerowi, czy przypadkiem się nie pomylił, nie powołując ich do Gangu Łysego 😋. To przy jego taktycznej zagrywce, czy jak kto woli floacie, "Wilkom" udało się dopaść rywala w III secie i w konsekwencji go wygrać. Zaburzała ona "Jurajskim Rycerzom" pierwszą akcję, co pozwalało graczom w czerwonych strojach, ustawiać się w obronie. I zdobywać punkty w kontrataku. Te elementy zadecydowały o tym, że oglądaliśmy IV seta. Jednak to było na tyle, na co było stać "Pasy" we wczorajszym starciu. Wróćmy jeszcze do gry lidera rzeszowskiego środka we wczorajszym spotkaniu. Do swojej zagrywki dołożył on 8 punktów/as/2 bloki przy 50% ataku. Pracował także w elementach defensywnych - 3 wybloki, 2 obrony.
Drużyna z Rzeszowa musi szybko zapomnieć o tym meczu, w którym miała swoje szanse. Bo już we wtorek rozegra na Podpromiu, pierwsze finałowe spotkanie w Pucharze CEV z zespołem, z Turcji. A już w sobotę rewanżowe spotkanie z Zawierciem. Niech doping na Podpromiu niesie, bo jest o co walczyć!

*foto: www. plusliga.pl  

środa, 26 marca 2025

Idzie nowe! Nikola Grbić odkrywa karty na VNL 2025.

Wiosna w kalendarzu, play-offy PlusLigi przed nami. To znak, że trzeba zacząć, kierować myśli w stronę sezonu biało-czerowych "Orłów" z Gangu Łysego.

Idealną okazją do tego, by zacząć myśleć o sezonie reprezentacyjnym, jest ogłoszenie przez Nikolę Grbicia nazwisk 30 biało-czerwonych "Orłów", którzy wystąpią w tegorocznym VNL. Zanim przejdę do omawiania poszczególnych formacji to, powiem wprost — choć kilka nazwisk jest dla mnie zaskoczeniem, jak i nieporozumieniem. To szanuję i ufam, że te decyzje są w pełni przemyślane. A i cieszę się, że trener chce wpuścić nowe "karty" do biało-czerwonej talii. Zaś kibicom, którzy wieszczą siatkarski koniec świata ze względu na brak takich nazwisk, jak: Janusz, Bieniek czy Butryn. Chciałem przypomnieć, że siatkarze są tylko ludźmi, a nie maszynami do grania i mają prawo do zrobienia sobie przerwy w występach, w narodowych barwach. Drugą rzeczą, którą chciałem przypomnieć to taka, że Nikolę Grbicia bronią wyniki, a prawdziwy kibic jest z drużyną na dobre i złe 😉. Tak czy inaczej, zapraszam do lektury moich przemyśleń, które nie mają na celu dzielić. I zaznaczam, że  nie każdy musi się z nimi zgadzać 😊.

Rozegranie:
Wobec przerwy od występów w narodowych barwach Marcina Janusza nie widzę innej możliwości, jak taka, iż o koszulkę z numerem "1" na rozegraniu powalczą Marcin Komenda z Jankiem Firlejem. Marcin Komenda wygrał z Bogdanką LUK Lublin Puchar Challenge i nie jest bez szans na to, by zagrać z nią o medale PlusLigi. Pozostaje mieć nadzieję, że udźwignie temat bycia pierwszym rozgrywającym srebrnych medalistów olimpijskich. Nie będzie miał wcale łatwego zadania, bo Janek Firlej już w zeszłym sezonie pokazywał "kwity" na duże granie na arenie międzynarodowej. A według wielu kibiców to właśnie rozgrywający PGE Projektu Warszawa powinien jechać do Paryża, a nie Grzegorz Łomacz. Ku zaskoczeniu i uciesze rzeszowskich kibieców, strój reprezentacyjny odkurzy Łukasz Kozub, który występami w "Pasiaku" pokazuje, że zna się na swojej robocie. Odwracał także losy spotkań, wchodząc "z bazy". Zobaczymy, czy będzie on potrafił "podgryźć" Firleja z Komendą. Widać, że trener Nikola Grbić myśli o przyszłości naszej reprezentacji 💪. I chcce sprawdzić, jak ciężar biało-czerwonej koszulki, która waży, uniesie Kajetan Kubicki. Który będzie miał okazję "dotknąć" reprezentacyjnego grania, jak na razie ogląda on "z bazy" mecze ligowe. Nie może być inaczej skoro, jest się zmiennikiem Marcina Janusza. A, jak wiemy z trwogą, patrzymy w przyszłość reprezentacyjnego rozegrania 👀.

Atak:      
Dla wielu zaskoczeniem w szerokiej kadrze jest brak Karola Butryna i Łukasza Kaczmarka. Jak dla mnie jest to spore zaskoczenie, ale dotyczy jedynie ono nazwiska atakującego "Jurajskich Rycerzy". Który według mnie jest w nieco wyższej formie niż choćby Kapitan Gangu Łysego — Bartosz Kurek. Który w teorii jest jedynką wśród powołanych, a jego naturalnym następcą wśród powołanych jest Bartłomiej Bołądź. Jednak przecież świetnie broni swoich "kwitów" w barwach drużyny z Lublina Kewin Sasak. Czy potwierdzi je także w barwach narodowych?  A co do braku atakującego Jastrzębskiego Węgla można by rzec — w miłości czar prysł 😋. Cieszy jednak fakt, że trener myśli przyszłościowo podobnie, jak i na pozycji rozgrywającego. Świadczy o tym danie szansy debiutu w narodowych barwach, wielkiemu talentowi, jakim jest bez wątpienia atakujący Trefla Gdańsk — Aliaksei Nasevich. Widać, że trener Nikola Grbić widzi to "coś" u Bartosza Gomułki, bo to już drugie powołanie tego atakującego spadkowicza z Katowic. Jeśli mam być szczery to, nie porwał mnie on występami w barwach drużyny z Górnego Śląska 😎. 

Środek:
Na pierwszy rzut brak Kapitana Aluronu CMC Warty Zawiercie — Mateusza Bieńka, jest dużym zaskoczeniem. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, iż popularny "Bieniu", miał problemy z kontuzją. I też ma prawo do pauzy w występach, w narodowych barwach. Jako kibic Asseco Resovii Rzeszów, pozwolę sobie zadać pytanie: Czy Dawid Woch ma tak słaby sezon w barwach rzeszowskiej drużyny, że nie należy mu się szansa debiutu😱? Przypomnę tylko, że przychodził do Rzeszowa jako czwarty środkowy, a po kilku zaledwie kolejkach "wygryzł" z podstawowego składu Cezarego Sapińskiego. I jest najjaśniejszą postacią na pozycji środkowego w drużynie Tuomasa Samelvuo, aktualnie znajduje się na czwartym miejscu wśród najlepiej blokujących ligi z 72 blokami na koncie. A jego gra w ataku sieje postrach u rywali po drugiej stronie siatki. Dawid Woch to nie jedyny zawodnik, którego mnie osobiście brakuje i pewnie, nie tylko mnie😉. Ja się pytam, gdzie jest Łukasz Usowicz, który jest przecież jest największym wygranym tego sezonu klubowego. Przypomnę, że spadł z Katowicami z Plusligi, a ma szansę zdobyć Mistrzostwo Włoch i wygrać siatkarską Champions League z drużyną Sir Safety Perugia. To się nazywa mieć siatkarskie szczęście, jednak widać, że ono, niewystarczyło do tego, by znaleźć uznanie w oczach selekcjonera naszej reprezentacji 😎. Wróćmy jednak do nazwisk, które znalazły się na tej liście. Cieszy fakt, że kolejny rok na liście powołanych, jest filar środka siatki drużyny z Częstochowy, a jego gra miała spory udział w tym, że drużyna spod Jasnej Góry, zagra w play-offach. Mowa oczywiście o Sebastianie Adamczyku Jednak bądźmy szczerzy, ne wygrazie on z pierwszego składu takich nazwisk, jak: Huber i Kochanowski. A przecież jeszcze na liście powołanych są - Szymon Jakubiszak i Mateusz Poręba, którzy w swoich klubach, zaliczyli bądź zaliczają w przpadku środkowego z Kędzierzyna-Koźla, bardzo dobry sezon ligowy. Podobnie, jak w przypadku dwóch poprzednich pozycji, nie brak młodych Orzełków, którzy w przyszłości mogą się stać naturalnymi następcami - Bieńka, Hubera czy Kochanowskiego. Jordan Zaleszczyk grając w Treflu Gdańsk, pokazał swoje umiejętności, iż zaowocowało to jego transferem do Jastrzębskiego Węgla. Oprócz wspomnianego środkowego z Jastrzębia-Zdroju są - Mateusz Nowak i Jakub Nowak. Tego pierwszego możemy oglądać sporadycznie w barwach PGE GiEK Skra Bełchatów. Jakub Nowak to najlepszy blokujący PLS 1.Ligi, występujący w Lechii Tomaszów Mazowiecki. 

Przyjęcie:
Na sam początek pozostaje zadać pytanie: Czy wymiatający w barwach drużyny z Zawiercia, Bartosz Kwolek, jest w gorszej dyspozycji niż Aleksander Śliwka, który nie podbił ligi japońskiej 😲? Odpowiedź brzmi NIE! Widać jednak, że trener woli ciągnąć za uszy w nieskończoność zawodnika, do którego ma słabość niż dać szansę zawodnikowi, który naprawdę może zrobić różnicę 😡! Fajnie, że selekcjoner dostrzegł dobrą grę Mikołaja Sawickiego w barwach drużyny z Lublina. Tylko powstaje pytanie - Czy będzie on wstanie zaistnieć przy takich nazwiskach, jak Leon, Fornal i Semeniuk? Fajnie, że do łask selekcjonera powraca Bartosz Bednorz, pozostaje mieć nadzieję, że wyczerpie on na dobre limit pecha z kontuzjami. I swoją grą przekona on do siebie selekcjonera. 😎. Choć Artur Szalpuk jest jednym z liderów drużyny Piotra Grabana i w pełni zasłużył na to powołanie . To według mnie nie ma on większych szans na odegranie pierwszoplanowej roli w całym sezonie reprezentacyjnym. Ta sama sytuacja w moim mniemaniu dotyczy Rafała Szymury, który w barwach "Koziołków" z Kędzierzyna-Koźla, rozgrywa świetny sezon. Mamy nadzieję, że w końcu się przekonamy o tym, czy ten wielki talent Michała Gierżota, jest rzeczywiście wielki 😉.

Libero:
W końcu zaistnieje po całości, mowa oczywiście o Kubie Popiwczaku, który wobec kontuzji Pawła Zatorskiego. Będzie pełnił rolę bezprecedensowej "1" na tej pozycji. Równie, jak gry libero Jastrzębskiego Węgla, wszyscy wyczekują debiutu w barwach narodowych Maksymiliana Graniecznego. Dwudziestoletni libero w barwach Cuprum Stilon Gorzów, pokazał swój wielki talent na tej pozycji. Mimo młodego wieku wychowanka Jastrzębskiego Węgla, konkurencja na tej pozycji, nie może spać spokojnie, oj nie 😍. Kuba Hawryluk w ostatnim sezonie jeszcze bardziej się rozwinął, co zostało zauważone przez Nikolę Grbicia. Ale czy na tyle, by myśleć o wyjeździe na Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles, w 2028 roku? Powołanie Mateusza Czunkiewicza to nagroda za dobry sezon w barwach drużyny z Suwałk. Jednak to tyle w tym temacie 😊.

*foto: Kamciography

poniedziałek, 24 marca 2025

Zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów na koniec fazy zasadniczej.

Przeciwnikiem "Pasów" z Asseco Resovii Rzeszów w ostatniej kolejce PlusLigi, był beniaminek, a zarazem spadkowicz naszej ligi — Nowak-Mosty MKS Będzin (3:0).

Przed meczem pozostawało zadać sobie pytanie — Czy aby seria zwycięska "Pasów" niezostanie przerwana? Bo gdy pojawiam się w hali Podpromie to drużyna z Rzeszowa przegrywa 😋. A ten mecz przyszło mi oglądać w pobliżu takich postaci polskiej siatkówki, jak: Pan Marek Karbarz, Paweł Zatorski oraz Bartosz Bednorz 😉.
Tyle prywaty przejdźmy do wydarzeń boiskowych, wyjściowy skład widać było, że miał za zadanie podtrzymać "pod prądem" zawodników, którzy w tym sezonie grali dużo mniej. I tak w wyjściowym składzie zobaczyliśmy: Łukasza Kozuba oraz Patryka Niemca, zaś w późniejszej fazie meczu na parkiecie, zobaczyliśmy: Adriana Staszewskiego i Jakuba Buckiego. Łukasz Kozub pokazał, że potrafi grać nie tylko skrzydłami, ale też środkiem, w przeciwieństwie do Gregora Ropreta. Efektem korzystania z walorów  naszych środkowych, była bardzo dobra skuteczność ich obu. Wspomniany wcześniej Patryk Niemiec wczorajszym spotkaniu zdobył 9 punktów przy 90% skuteczności w ataku.
Lecz prawdziwym kilerem na środku siatki był, nie kto inny, a Dawid Woch MVP - 10 punktów. Drugi raz kolejny w tym sezonie  zakończył mecz ze 100% skutecznością w ataku, dołożył do tego 3 punktowe bloki i asa serwisowego. Gra środkiem to tylko jedna ze składowych 17 z rzędu zwycięstwa Asseco Resovii Rzeszów. Rywal z Będzina miał ogromny problem z przyjęciem zagrywki typu float, nawet jeśli radzili sobie w miarę poprawnie z jej przyjęciem. To i tak ratowali się oni przebiciem piłki na naszą stronę, a tutaj dawał o sobie znać dobrze funkcjonujący od kilku spotkań w naszej drużynie — system blok, obrona. Który pozwalał "Wilkom" zadawać ciosy w kontrataku. Nie był to jednak małymi fragmentami jednostronny mecz, bo spadkowicz wykazywał ochotę do gry. Jak choćby w III secie, kiedy to mieli trzy punktową przewagę. I w hali Podpromie unosiło się widmo czwartej partii, ale nie kto inny, jak Jakub Bucki swoimi zagrywkami, poderwał "Wilków" do walki o to, by zakończyć to spotkanie w III setach. A kibiców zgromadzonych w hali do głośnego dopingu. Po jednej z nich patrzyłem z niepokojem, jak leci w trybuny, bo bałem się, że moja kariera blogera właśnie dobiega końca 😎. Na szczęście, nie dobiegła, a "Reska" zakończyła to spotkanie w III setach 😉.
Faza zasadnicza zakończona, teraz czas na nowy rodził, czyli play-offy, które lubią rządzić się swoimi prawami. Jednak trzeba pamiętać o tym, że w ćwierćfinale, czeka nas bitwa z jednym, z faworytów do Mistrzostwa Polski - "Jurajskimi Rycerzami" trenera Michała Winiarskiego. Oprócz ćwierćfinałów czeka nas dwumecz w finale Pucharu CEV z tureckim Ziraat Volley. Jednym słowem czekają nas stany zawałowe, co jest wpisane w kanon, bycia kibicem rzeszowskich "Wilków" 😀.


*fotografie pochodzą z różnych stron



 

czwartek, 20 marca 2025

Asseco Resovia Rzeszów w finale Pucharu CEV!

We wczorajszy wieczór, we francuskim Tours, Asseco Resovia Rzeszów pokonała tamtejsze  Tours VB (0:3) w rewanżowym spotkaniu półfinałowym o Puchar CEV. I zameldowała się w finale tych rozgrywek.

Mając świeżo w pamięci pierwsze spotkanie tych drużyn sprzed tygodnia na rzeszowskim Podpromiu więc wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać w rewanżowym spotkaniu tych drużyn.
Końcowy wynik tego spotkania może powodować złudzenie, że było lekko, łatwo i przyjemnie. Nie, nie było, bo choć drużyna z Rzeszowa, zaczęła to spotkanie od prowadzenia. To drużyna Marcelo Frąckowiaka pokazała, że chce walczyć o, jak najlepszy wynik w tym spotkaniu. I odrobiła straty, a także i wyszła na prowadzenie. Pomogły jej w tym nie tylko zagrywki Gonzalo Quirogi, czy kolejny bardzo dobry mecz Ryana Sclatera, ale też błędy w ataku siatkarzy z Rzeszowa.
Błędów, które były następstwem, nie rozgrywania, a wystawiania piłek przez Gregora Ropreta. Jego piłki w tym spotkaniu były tak "dokładne", że nawet będący w niesamowitym gazie Stephen Boyer, nie mógł rozwinąć skrzydeł w ataku. A niezadowolenie Francuza z piłek od kolegi z drużyny, można było dostrzec, oglądając to spotkanie 😉. Najwyraźniej komisarz wczorajszych zawodów był innego zdania, bo wygrał słoweńskiego rozgrywającego MVP tego spotkania 😎. Tyle wywodów na temat  Słoweńca, na rozegraniu drużyny z Rzeszowa. Jednak siatkarze Tuomasa Samelvuo, pokazali determinację i wygrali premierową partię na przewagi — broniąc cztery piłki setowe gospodarzy. Set drugi toczył się pod dyktando drużyn broniącej to trofeum, która od początku narzuciła gospodarzom swoje warunki gry, czego skutkiem była kilkupunktowa przewaga. Francuzi, nie mieli kontrargumentów, by odpowiedzieć rzeszowskim "Wilków". I drużynie z Podpromia brakowało już tylko seta, by drugi rok z rzędu, zagrać w finale Pucharu CEV. Liderem Asseco Resovii Rzeszów w ofensywie po tych dwóch partiach był Bartosz Bednorz  - 11 punktów. Niestety zakończył on udział w tym spotkaniu z odnowioną kontuzją łydki 😥. W trzeciej i, jak się okazało ostatniej partii, byliśmy świadkami wymiany ciosów, jak na bokserskim ringu. Dopiero w końcówce dzięki zagrywkom Stephena Boyer i Klemena Cebulja, drużynie z Podpromia, udało się odskoczyć na kilkupunktową przewagę i zamknąć mecz.
Rywalem obrońcy trofeum będzie turecki Ziraat Bankasi Ankara, oznacza to nic innego, jak kolejną trudną przeprawę dla Asseco Resovii Rzeszów, a dla kibiców stany zawałowe 😊.

*foto: fb/Asseco Resovia Rzeszów   


 

poniedziałek, 17 marca 2025

Seria Asseco Resovii Rzeszów trwa, siatkarski comeback "Wilków" w Kędzierzynie-Koźlu!

Po hicie kolejki w Jastrzębiu-Zdroju byliśmy świadkami, niemniej ciekawego spotkania w Kędzierzynie-Koźlu. Gdzie tamtejsza ZAKSA mierzyła się z niepokonaną od 14 spotkań Asseco Resovią Rzeszów (2:3).

Spotkania obu ekip, zawsze obfitują w sporą dawkę emocji, nie inaczej było i tym razem 😉.
Choć przez pierwszą część obu setów toczyła się w miarę równa walka. To końcówki wygrywali gospodarze, co mogło dawać im nadzieję na to, że dopiszą oni trzy punkty do ligowej tabeli. Nie mogłoby być inaczej, bo w pierwszym secie rozegranie Gregora Ropreta, nie można było nazwać rozgrywaniem, lecz wystawianiem. Co skutkowało zjazdem Słoweńca "do bazy"  Dodatkowo kibice rzeszowskiej drużyny mogli odnieść wrażenie, iż na parkiecie jest tylko Stephen Boyer, bo tylko do niego były głównie kierowane piłki w ataku — być może było to spowodowane problemami zdrowotnymi; Bartosza Bednorza i Klemena Cebulja. Którzy od drugiego seta zostali zastąpieni przez Lukáša Vašinę i Adriana Staszewskiego. Przez dwa i pół seta "Koziołki" były w niezłym gazie — odrzucali rywali od siatki swoją zagrywką, grali dobrze w obronie i asekuracji. A ich motorem napędowym był Igor Grobelny, który w pierwszym secie był wspomagany przez Rafała Szymurę. Swoje dokładali także Karol Urbanowicz z Mateuszem Porębą. Co tu dużo mówić "Koziołki" za szybko zamknęły w głowach ten mecz, bo przecież w partii numer III mieli kilkupunktową przewagę. I nagle mówiąc wprost, ktoś "wyciągnął im wtyczkę z prądu" 😎. Ich atuty nagle zaczęły być atutami drużyny z Rzeszowa, nagle po ich stronie pojawiła się gra w obronie, której na próżno można było szukać w pierwszych dwóch setach (jak dla mnie bez niej, nie da się wygrywać meczów).
Rzeszowskie "Wilki" nie zaliczyłyby najprawdopodobniej takiego siatkarskiego cambacku, gdyby nie kolejny kosmiczny mecz Stephena Boyer MVP. Który w całym meczu zdobył 39 punktów w tym as i blok, 37/57 atakiem (65%) 🔥. Francuz zanotował tym samym drugi najlepszy wynik w historii PlusLigi 👏. Rywale 🐺 bójcie się 😎. Ten mecz znów wybraliśmy drużyną, bo przecież odwrócili go również rezerwowi: Łukasz Kozub, Adrian Staszewski oraz  Lukáš Vašina, który postanowił trochę show francuskiemu bombardierowi i w tie-breaku z 83% skutecznością w ataku.
Jednak należy szybko zapomnieć o tym 15 zwycięstwie z rzędu i skupić się na rewanżowym półfinałowym spotkaniu w Pucharze CEV. Które będzie równe trudne, jak to na rzeszowskim Podpromiu.

*foto: pochodzą z różnych stron
 

środa, 12 marca 2025

Demony wracały, Asseco Resovia Rzeszów po tie-breaku ogrywa Tours Volley Ball!


We wczorajszy wieczór emocje siatkarskie na rzeszowskim Podpromiu sięgnęły zenitu. Asseco Resovia Rzeszów zafundowała swoim kibicom niezłą huśtawkę nastrojów, pokonując po tie-braku francuską drużynę  Tours Volley Ball.

Rzeszowscy kibice "Pasów" pamiętający zeszłoroczne pojedynki tych ekip w ramach siatkarskiej Champions League. A więc mogli się spodziewać emocji grubszego kalibru w pierwszej części dwumeczu, którego stawką jest awans do finału Pucharu CEV.
W skrócie można by podsumować — demony z zeszłego roku momentami wracały 😎. Drużyna Marcelo Frąckowiaka weszła w to spotkanie bez respektu dla "Wilków", potwierdziła to, że nie przyjechała do Rzeszowa, pełnić roli statystów. Sprawiając gospodarzom olbrzymie problemy z przyjęciem swojej zagrywki (jakby grali we własnej hali), co skutkowało zjazdem "do bazy" Lukáša Vašiny. Dodajmy do tego mających dzień konia dobrych znajomych z naszych rodzimych parkietów: Gonzalo Quiroga i Ryan Sclater. Którzy uciszali Podpromie swoimi atakami. Jednak ich gra była niczym innym, jak dobrymi piłkami od Željko Ćoricia, który miał fajny pomysł na prowadzenie gry swojego zespołu. W przeciwieństwie do Gregora Ropreta, którego rozegranie było wolne i czytelne, co ułatwiało rywalom na organizację systemu blok-obrona, który był fenomenalny, jak i kontrataki po nim wyprowadzane. Wolne i czytelne rozegranie słoweńskiego rozgrywającego to, niejedyny zarzut po wczorajszym spotkaniu w stronę rozgrywającego "Pasów" — na palcach jednej ręki można było policzyć wykorzystywanie w ataku środkowych, co dla mnie było kardynalnym błędem. Na szczęście przypominali oni o swoim istnieniu "gasząc światło" rywalom. Kolejnym "grzechem" Asseco Resovii Rzeszów we wczorajszym spotkaniu, był kompletny brak systemu blok-obrona po stronie obrońców Pucharu CEV., co ułatwiało rywalom zdobywanie punktów. Jedyną ostoją w obronie po stronie drużyny z Rzeszowa był Michał Potera, który po raz kolejny, rozegrał fenomenalne spotkanie. 
Choć statuetkę MVP zdobył Stephen Boyer, który po raz kolejny zaprezentował, kosmiczny poziom gry na prawym ataku, zdobył on 28 punktów/3 asy/blok - 59% skuteczność w ataku. To śmiało tę statuetkę, można by podzielić na trzy części. Po raz kolejny to ofensywne trio dało nam, jakże ważne zwycięstwo. Słowa uznania dla Bartosza Bednorza, który mimo braku pełnej dyspozycji po kontuzji łydki. Pokazał, że potrafi wziąć w swoje ręce i nogi, ciężar gry w ataku, jak na prawdziwego Lidera przystało - 23 punkty/4 asy/ 2 bloki - 49% skuteczność w ataku. Kto wie, czy ten mecz zakończyłby się zwycięstwem drużyny z Rzeszowa. Gdyby nie gra Klemena Cebulja, który niemalże w pojedynkę wygrał nam tie-breaka. Słoweński przyjmujący w całym meczu zdobył - 20 punktów/2 bloki - 60% skuteczność w ataku.
To kolejny mecz, gdzie "Wilki" musiały pokazać "kły" - charakter, by wygrać to spotkanie. Zespół z Tours pokazał, że nie jest przysłowiowym chłopcem do bicia, a zespołem, który potrafi grać w siatkówkę — dyktując trudne warunki rywalom. Na Podpromiu było gorąco, a w Tours będzie jeszcze goręcej. Bo przed własną publiką będą chcieli sprawić niespodziankę i wywalczyć awans do Pucharu CEV. To oznacza tylko jedno, że znów kibice drużyny z Rzeszowa, będą kibicować z zawałem "pasiastych" serc😉. Jednak głęboko wierzymy w to, że to. Asseco Resovia Rzeszów zagra w finale Pucharu CEV.  

*foto: strona internetowa Asseco Resovii Rzeszów

niedziela, 9 marca 2025

Łatwo nie było, trzynaste z rzędu zwycięstwo Asseco Resovii Rzeszów - Ślepsk Malow Suwałki pokonany!

Rozpoczęliśmy końcowe odliczania do końca fazy zasadniczej naszej ligi. W 28 kolejce PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów podejmowała na własnym boisku Ślepsk Malow Suwałki (3:1).

Przed tym meczem ekipa z Suwałk miała jeszcze matematyczne szanse na to, by znaleźć się w play-offach. A więc było wiadome, iż na rzeszowskim Podpromiu zawodnicy trenera Kwapisiewicza, postawią wszystko na jedną kartę. 
Choć pierwszy set tego nie zapowiadał, bo "Wilki" Tuomasa Samelvuo, zagoniły rywali z polskiego bieguna zimna do kąta rzeszowskiego Podpromia. Prezentując siatkówkę, z której są znani w ostatnich spotkaniach — czyli ofensywa z pola serwisowego, która pozwoliła ustawić rywala zagrywką, która pozwoliła nie tylko na zdobycie kilku oczek bezpośrednio z zagrywki (3), ale też rozgrywanie pierwszej akcji. Dodajmy do tego dobrze funkcjonujący w tym secie system blok-obrona, który powstrzymywał akcje ofensywne przyjezdnych. A Asseco Resovii Rzeszów pozwolił zadawać ciosy w kontrataku. Choć drugiego seta od prowadzenia zaczęli gospodarze to, jednak goście z upływem czasu pokazali, że przyjechali tutaj walczyć o ligowe punkty. Zaczęli krzywdzić rzeszowian swoją zagrywką, którzy nagle zapomnieli "swoich argumentów", by spróbować odpowiedzieć dobrze grającej drużynie z Suwałk. Kibice "Pasów" po tym przegranym secie, mieli powody, by myśleć, że to koniec zwycięskiej passy "Reski", bo na tablicy wyników pojawił się remis 😊. 
Warto odnotować, że w tych dwóch setach na parkiecie, zobaczyliśmy powracającego po kontuzji łydki Bartosza Bednorza. Który pokazał, że jest głodny gry w "pasiastej" koszulce, zdobył 9 punktów/2 boki, był on pewnym punktem w przyjęciu - 50% pozytywnego. W secie numer trzy Bartosza Bednorza zastąpił Lukáš Vašina, który w ostatnich spotkaniach swoimi występami pokazywał swą przydatność do rzeszowskiej drużyny. A Gregora Ropreta na rozegraniu zastąpił MVP meczu w Bełchatowie, czyli Łukasz Kozub. W kolejnych dwóch setach byliśmy świadkami walki obu drużyn, jednak w decydujących momentach, więcej charakteru pokazali gracze w biało-czerwonych strojach, którzy tym samym zanotowali 13 zwycięstwo z rzędu. Jednak nie oszukujmy się, nie był to najładniejszy występ Asseco Resovvii Rzeszów. Nie wygraliśmy go zespołowo, lecz indywidualnościami, jednak i takie zwycięstwa są potrzebne.
Kto wie, czy byśmy dopisali te trzy punkty do ligowej tabeli, gdyby nie kolejny kosmiczny występ Stephena Boyer (MVP). Będący ostatnio w bardzo wysokiej dyspozycji francuski atakujący, we wczorajszym spotkaniu zdobył 22 punkty/5 asów/blok - 53% skuteczność ataku przy 40% efektywności. Dzielnie w elementach ofensywnych wspierali go lewoskrzydłowi, którzy łącznie zdobyli 28 punktów. Na koniec warto wspomnieć o kolejnym fenomenalnym występie środkowego Dawida Wocha 7 punktów, który wczorajszy mecz zakończył ze 100% skutecznością w ataku, dokładając do tego jeden punktowy blok. Już we wtorek okazja do poprawienia serii zwycięstw bowiem Asseco Resovię Rzeszów czeka bój o finał Pucharu CEV z francuskim Tours Volley Ball.

*foto: www.plusliga
 

poniedziałek, 3 marca 2025

Karol Butryn rozgromił kędzierzyńskie "Koziołki"!

W szlagierze 27 kolejki PlusLigi, bo tak był zapowiadany mecz ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle z Aluronem CMC Wartą Zawiercie (0:3). Byliśmy świadkami spektaklu jednego aktora, którym był atakujący Karol Butryn.

Kibice bezpośrednio zainteresowani wynikiem tego spotkania, jak i Ci niezwiązani z żadną, z tych drużyn. Pewnie liczyli na większe emocje w tym spotkaniu — ja liczyłem i się przeliczyłem 😎.
Krótko mówiąc, gospodarze wczorajszego spotkania, nie mieli żadnego argumentu, by przeciwstawić się miażdżącej sile kolektywu z Zawiercia. Kolektywu z Zawiercia, który od pierwszej do ostatniej piłki spotkania, bawił się siatkówką, w każdym z siatkarskich elementów. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo pokazywali tylko to, co prezentowali w ostatnich ligowych spotkaniach. Miguel Tavares mógł pytać rywali, z której strefy, chcą otrzymać cios w ataku 😋.
Mając takiego kilera na prawym skrzydle, jakim jest Karol Butryn MVP, który w pojedynkę wygrał to spotkanie. Co tylko potwierdzają jego statystyki - 26 punktów/3 asy/blok, 81% skuteczności ataku przy takiej samej efektywności. Dołożył do tego 13 obron. Jednym słowem siatkarz potwór, który przyćmił swoim występem — Kapitana drużyny przeciwnej, jak i reprezentacji Polski, mowa oczywiście o Bartoszu Kurku 😉. Wysłał tym samym jasny sygnał do trenera Nikoli Grbicia, że będzie walczył o bycie pierwszym atakującym w drużynie Vice Mistrzów Olimpijskich. Choć Bartosz Kwolek i Aaron Russell zdobyli razem 25 punktów to, byli oni tłem dla grającego wczoraj w innej lidze Karola Butryna.
Styl wczorajszego zwycięstwa "Jurajskich Rycerzy" tylko potwierdził fakt, że są oni głównymi faworytami do wgrania Pucharu Polski, Mistrzostwa Polski, a kto wie może i siatkarskiej Ligi Mistrzów.

*foto: Kamciography
 

niedziela, 2 marca 2025

Rzeszowski walec Asseco Resovia Rzeszów staranował PGE GiEK Skrę Bełchatów!

Mecze tych drużyn przed laty niosły za sobą spory ładunek emocjonalny. Jednak we wczorajszym spotkaniu był to teatr jednego aktora — Asseco Resovii Rzeszów. Która pokonała w Bełchatowie PGE GiEK Skrę Bełchatów (0:3).

Patrząc na serię ligowych zwycięstw obu drużyn, siatkarscy kibice zapewne liczyli na więcej emocji w tej "świętej wojnie". Jak przed laty było nazywane tych drużyn, które przecież walczyły ze sobą, nie tylko w lidze, czy Pucharze Polski, ale i siatkarskiej lidze Mistrzów (półfinał Berlin (2015).
Dla kibiców Asseco Resovii Rzeszów przed tym spotkaniem była tylko jedna niewiadoma — a mianowicie, jak trener Tumoas Samelvuo rozwiąże kwestie paszportowe wobec kontuzji Bartosza Bednorza. I tak na prawej stronie zobaczyliśmy będącego ostatnio w kosmicznej formie Stephena Boyer, a na rozegraniu Łukasza Kozuba.
Łukasza Kozuba, który przez kilkanaście spotkań oglądał poczynania swoich kolegów "z bazy". Mogło to spowodować ugięcie pod ciężarem wczorajszego spotkania, które mogło decydować o tym, które miejsca na koniec fazy zasadniczej, zajmą obie ekipy. Nie spowodowało, bo wszedł "z drzwiami" w to spotkanie, zgarnął statuetkę MVP -w pełni zasłużoną. Bo do jego kreowania gry rzeszowskiego zespołu, nie można było mieć zastrzeżeń, a jego krótka grana tyłem — siatkarska poezja. Popularny "Uksi" do swojej dobrej gry na rozegraniu dołożył zagrywkę szybującą, która sprawiała rywalom sporo problemów 2 asy serwisowe. Oprócz zagrywki dołożył on dwa punkty zdobyte blokiem oraz jeden atakiem, a także był on wyróżniającą się w obronie i wybloku.
Co było kluczem do wywiezienia z Bełchatowa "pełnej puli" przez "Reskę" oprócz rozegrania Łukasza Kozuba? Przede wszystkim kolektyw, który narzucił swój styl gry w polu serwisowym od początku spotkania. Ta presja rzeszowian z pola serwisowego powodowała u Bełchatowian lawinę błędów własnych, co wcale kibiców "Pasów", nie martwiło 😊.  Gospodarzom brakowało bardzo tego ważnego elementu, jakim jest zagrywka. To pozwoliło naszemu rozgrywającemu na zabawę w ataku 51 % przy 42% przyjęciu. Mając takie ultra ofensywne trio, można się "bawić" w rozrzucanie piłek. Równie dobrze, jak Łukasz Kozub bawili się nasi skrzydłowi, którzy w elemencie ataku, nie byli osamotnieni. Bo dzielnie wspierali ich Karol Kłos z Dawidem Wochem, którzy dołożyli łącznie 7 blokiem. Do tych elementów, które wspomniałem wcześniej daodajmy konsekwencję w grze obronnej, bez której nie da się wygrywać meczów siatkówki.

*foto: pochodzą z różnych stron             

czwartek, 27 lutego 2025

Rzeszowski walec Asseco Resovia Rzeszów w półfinale Pucharu CEV!

Asseco Resovia Rzeszów we wtorkowy wieczór zameldowała się w półfinale Pucharu CEV. Pokonując w rewanżowym spotkaniu Fenerbahce Medicana Stambuł na rzeszowskim Podpromiu (3:1)

Siatkarzom Tuomasa Samelveo do tego, by zameldować się w półfinale tego drugiego co do rangi pucharu. Potrzebowali tylko dwa sety, jednak to wcale, nie okazało się takim prostym zadaniem.
Bo przecież tureccy gracze nie mieli nic do stracenia i weszli w to spotkanie bez presji. I odrzucili gospodarzy od siatki swoją zagrywką (a "Wilki" weszły w to spotkanie bez zagrywki). Spowodowało to ogromne ich problemy w przyjęciu oraz ataku i przegrali pierwszą partię spotkania do 17. Zapewne taki obrót sprawy sprawił, że na twarzach kibiców zgromadzonych w hali, pojawiły się niezbyt wesołe miny, a może i myśli, że demony wracają 😎. W kolejnych dwóch setach, które w dalszym ciągu, były potrzebne do tego, by się, znaleźć w półfinale.  Zobaczyliśmy Asseco Resovię Rzeszów, którą znamy z ostatnich spotkań, także z pola serwisowego. Taką, która od początku seta dyktuje warunki rywalowi — jednym słowem bawi się siatkówką, a jednocześnie wybiją ją z głowy rywalowi.
Swoją formę z ostatnich spotkań potwierdził Stephen Boyer, który zdobył 11 punktów na 17 prób — jest moc 💪. Przyzwoicie w ataku zagrał Klemen Cebulj, wspomagany przez Lukasa Vasinę. Nasze ofensywne trio było mocno wspomagane przez naszych środkowych. Zwłaszcza przez Karola Kłos MVP, który zdobył w tym spotkaniu 10 punktów, w tym 6 bloków. Taka gra, a w konsekwencji dwa wygrane sety, dały Asseco Resovii Rzeszów upragniony awans. Spowodowała, że w hali na rzeszowskim, zobaczyliśmy eksplozję radości 😍.
Awans "Reski" spowodował, iż w czwartym secie, zobaczyliśmy wartościowych zmienników zawodników z pierwszej szóstki. Którzy nie mieli najmniejszego problemu z postawieniem przysłowiowej kropki nad i. To się nazywa mieć "bazę"😎. Uwagę wielu kibiców w tym moją przykuł wychowanek AKS-u Rzeszów, finalista Mistrzostw Polski juniorów — Bartosz Zych. Który mimo młodego wieku pokazał swoje "kwity" do grania na lewym skrzydle, a jego "dyszelek" można było tylko bić brawo i mówić WOW 👏. Szkoda tylko, że w naszym klubie taka zdolna młodzież to persona  non grata 😥, o czym pisałem tutaj. Bartosz Zych to tylko jedna z wyróżniających się postaci czwartego seta wtorkowego seta. Jakub Bucki po raz kolejny pokazał, że jest równorzędnym "Wilkiem" dla Stephena Boyer na prawym skrzydle.
Drużyna z Rzeszowa nie ma jednak czasu na świętowanie awansu do półfinału. Bo już w sobotę rozegra arcyważne spotkanie w Bełchatowie dla układu ligowej tabeli z tamtejszą Skrą. Przypomnę, tylko że "Pszczoły" podobnie, jak i "Wilki" w ostatnich meczach ligowych, odprawiają rywali z przysłowiowym kwitkiem. Czy to oznacza, że znów będziemy świadkami "świętej wojny"? 😉. Bardziej zaprawieni kibice obu ekip wiedzą, o czym mówię 👊.

*foto: Kamciography 


 

poniedziałek, 24 lutego 2025

Starcie siatkarskich gwiazd dla Jastrzębskiego Węgla!

W hicie 26 kolejki naszej PlusLigi Jastrzębski Węgiel podejmował u siebie ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle, którą zresztą pokonał (3:0).

Mimo okrojonych składów obie ekipy kibicom zgromadzonym w hali zgotowały prawdziwy siatkarski spektakl. Do którego w pełni swoim dopingiem dopasowali się zgromadzeni w hali kibice.
Choć wynik spotkania mógłby wskazywać, iż był to spektakl jednego aktora, czyli drużyny Mistrza Polski. To wcale tak w rzeczywistości, nie było, mimo ograniczonego pola manewru i nie najlepszej skuteczności Kapitana gości. To drużyna z Kędzierzyna-Koźla dzielnie stawiała czoła do pewnego momentu, w każdym z setów, gospodarzom wczorajszego spotkania. Tutaj wielkie słowa uznania dla Marcina Janusza, który jak na klasowego rozgrywającego przystało. Robił, co mógł, by gra jego drużyny wyglądała, jak najlepiej. Jednak na nie wiele się to zdawało, bo w odpowiednich momentach, każdego z setów. Jastrzębski Węgiel włączał turbo przyśpieszenie, a  ich indywidualności brały sprawy w swoje ręce i nogi 😎.
Przyznam szczerze, iż szansę ZAKS-y na zwycięstwo we wczorajszym. Upatrywałem w tym, iż na rozegraniu zabrakło Bena Toniuttiego, bo przecież, nie jest łatwo "wejść w buty" francuskiego wirtuoza na pozycji rozgrywającego. Jednak Argentyńczyk Juan Finoli, zrobił to wyśmienicie i zgarnął statuetkę MVP. Patrząc na jego kreowanie grą Jastrzębskiego Węgla, można było odnieść wrażenie, że to nie jest wcale drugi rozgrywający.
Co było kluczem do zwycięstwa we wczorajszym spotkaniu oprócz rozegrania?  Kolejnym składowym tego klucza była zagrywka, która sprawiła, iż gracze w niebieskich strojach. Często atakowali jedynie na wysokiej piłce, co było wodą na młyn. Dla dobrze grających w elemencie pasywnego bloku i obrony zespołu gospodarzy, którzy dokładali do tego cierpliwość w budowaniu akcji. Przecież normalną rzeczą jest w siatkówce, że nie zawsze akcje w siatkówce, kończą się w pierwszym uderzeniu.
Wczorajszy mecz pokazał, że mecz można wygrywać, nie koniecznie punktami z prawego ataku, a z lewego oraz ze środka. Norbert Huber i  Anton Brehme byli świetnym uzupełnieniem dla francuskiego przyjmującego Timothée Carle, który dzielnie wpierał Tomasza Fornala, który bawił się grą na lewym skrzydle. Będąc nie tylko pewnym punktem w elemencie przyjęcia, ale także prezentował wiele zagrań w ataku — zmieniając ich formy. 
Wczorajszy pojedynek tych dwóch wielkich firm to była czysta siatkarska poezja dla konesera siatkówki 😍. Co tylko wzmaga nasz siatkarski apetyt na pysznie, zapowiadające się play-offy 😋.

*foto: www.plusliga.pl